Jesteś tutaj: Ogłoszenia i aktualności » Aktualności » Musimy pracować na państwo ponad pół roku

Musimy pracować na państwo ponad pół roku

Instytut Misesa

Rok 2020 jest wyjątkowo zły dla Polaków pracujących w sektorze prywatnym. Nie dość, że wielu z nich nie mogło normalnie świadczyć usług przez wiele tygodni z powodu koronawirusa, to dodatkowo rekordowo długo muszą pracować na rząd, zanim zaczną pracować na siebie i swoje rodziny. Dopiero 22 lipca przypada w tym roku dzień wolności sektora prywatnego – nasza miara tego, jak dużą część produktu wytworzonego przez sektor prywatny rząd zabiera w swoich wydatkach. Im wcześniej przypada ten dzień, tym szybciej w ciągu roku Polacy przestają pracować na rząd, a zaczynają pracować na własny rachunek. Niestety w tym roku dzień ten wypada ponad miesiąc później niż rok temu.

Jak liczymy?

Dzień wolności sektora prywatnego obliczamy na podstawie prognoz rządowych zawartych w aktualizacjach planów konwergencji – dokumentach wysyłanych co roku do władz unijnych, w których rząd prognozuje kształt polityki fiskalnej w najbliższych latach. Następnie nasze prognozy konfrontujemy z rzeczywistymi wydatkami publicznymi i danymi o produkcji, gdy pojawią się już odpowiednie dane statystyczne za rok miniony. Nasz wskaźnik ma dwie przewagi nad typowymi miarami wielkości rządu – jak np. udział wydatków publicznych w PKB.

Po pierwsze, z wydatków publicznych odejmujemy te, które są tylko księgową fikcją. W oficjalnych wydatkach publicznych emerytury podaje się z podatkiem, który następnie wraca do tej samej kieszeni – do skarbu państwa. Dlatego też nie wliczamy podatków i składek „płaconych” przez emerytów, rencistów i osoby zatrudnione w sektorze publicznym.

Po drugie, nie przyrównujemy tak policzonych realnych wydatków do poziomu Produktu Krajowego Brutto – tylko do Prywatnego Produktu Krajowego Brutto. Tym samym nie uwzględniamy wydatków państwa na inwestycje oraz zakup dóbr i usług. Państwowe projekty inwestycyjne często mają ujemną stopę zwrotu (trzeba dokładać do ich utrzymania, nie zarabiają na pokrycie kosztów swojego funkcjonowania), więc są wtedy marnotrawstwem zasobów zużytych do ich produkcji. Czas pandemii pokazał też problem z zaliczaniem do PKB np. państwowych wydatków na edukację. Niezależnie od tego, czy nauczyciele lub nauczycielki przeprowadzili lekcje wirtualnie, czy też z różnych względów (np. brak wsparcia technicznego ze strony systemu edukacji) zmuszeni byli przerzucić swoje obowiązki na rodziców i uczniów, to wydatki na ich pensje i tak zostaną zaliczone do PKB. Jako że wydatki państwowe nie przechodzą rynkowego testu aprobaty/dezaprobaty produktu przez konsumentów, to trudno je traktować jako ekwiwalentne wydatkom w sektorze prywatnym.

Dlaczego w tym roku przypada tak późno?

Tak liczony dzień wolności sektora prywatnego przypadał coraz później w ostatnich latach. Od 12 czerwca w 2016 roku przesunął się do 20 czerwca w roku 2019. Głównym winowajcą tego przesunięcia była rozbudowa wydatków socjalnych – przede wszystkim wprowadzanie kolejno: programu 500+, obniżenia wieku emerytalnego, trzynastej emerytury i rozszerzenia programu 500+, sprawiło, że wydatki publiczne rosły szybciej niż skądinąd dobrze rozwijający się sektor prywatny. Niejaką pociechą może być fakt, że publiczne inwestycje były systematycznie niższe niż prognozy polityków – dlatego też w ubiegłym roku dzień wolności sektora prywatnego przypadł 20 czerwca, a nie 23–24, jak prognozowaliśmy.

Za gwałtowne przesunięcie dnia wolności sektora prywatnego na lipiec w tym roku odpowiada oczywiście błędna polityka gospodarcza w odpowiedzi na pandemię koronawirusa. O szczegółach tych posunięć pisaliśmy już wiele na łamach mises.pl, więc tu zaznaczmy jedynie, że zamiast skupić się na uelastycznianiu gospodarki, by jak najszybciej nastąpiły zmiany potrzebne na poziomie mikro, wprowadzono pakiet transferów i pożyczek, który zamroził przedepidemiczną strukturę gospodarki i spowalnia niezbędne dostosowania.

Mamy zatem w tym roku do czynienia z sytuacją, w której sektor prywatny utrzymujący państwo wyraźnie skurczył swoją produkcję, a rządowe wydatki wzrosły szybciej niż w ostatnich latach. Pewną różnicą jest sposób finansowania tych wydatków. O ile w ostatnich latach były one finansowane przede wszystkim z podatków, o tyle w tym roku na wadze zyskały dwa inne sposoby: zadłużanie się i kreacja nowego pieniądza. Rząd zwiększa deficyt budżetowy i gwarantuje zaciąganie długu przez Polski Fundusz Rozwoju finansujący dużą część programów tzw. walki z kryzysem. Jednocześnie Narodowy Bank Polski przystąpił do programów skupu obligacji skarbowych, czego nie czynił wcześniej.

Jakie będą tego skutki?

Choć skutki zaciągania długu i kreacji pieniądza na pokrycie wydatków publicznych nie są tak natychmiastowe, jak nakładanie nowych podatków, to nie znaczy, że taki sposób finansowania państwa odbywa się bez uszczerbku dla sektora prywatnego. Większy dług publiczny pomniejsza pulę realnych oszczędności społeczeństwa, które mogą wykorzystać przedsiębiorcy do swoich projektów inwestycyjnych. Dlatego też przyszły rozwój gospodarczy będzie wolniejszy, niż gdyby tego długu nie zaciągnięto. Z kolei kreacja pieniądza w systemie bankowym powoduje redystrybucję dochodu do pierwszych użytkowników nowego pieniądza (państwo i jego klientów) od tych, którzy te pieniądze zdobędą później (np. firma prywatna z małym udziałem zamówień państwowych). To osłabia bodźce do działalności w sektorze prywatnym, a zwiększa zachęty do wiązania się z instytucjami państwowymi. Taki scenariusz także uderza w długoterminowe fundamenty rozwoju gospodarczego.

Można mieć nadzieję, że jednorazowe wydatki na walkę z pandemią znikną i w przyszłym roku wrócimy do normalności i mniejszego obciążenia sektora prywatnego wydatkami państwa. Niestety coraz liczniejsze są głosy o zniesienie limitu długu publicznego czy utrwalenie nowej polityki NBP – takie działania sprawiłyby, że państwo rozrosłoby się na stałe, a rozwój gospodarczy byłby trwale w odwrocie. Dlatego tak ważne jest Państwa zaangażowanie w naszą misję krzewienia rzetelnej wiedzy o gospodarce. Proszę zatem o szerokie rozpowszechnianie tej smutnej wiadomości i aktywne wspieranie naszych różnych inicjatyw.

Pozdrawiam,

Mateusz Benedyk
dyrektor generalny Instytutu Misesa

PMK Design
© Organizacja Monarchistów Polskich 1989–2024 · Zdjęcie polskich insygniów koronacyjnych pochodzi z serwisu replikiregaliowpl.com.