Jesteś tutaj: Publicystyka » Adrian Nikiel » Bez złudzeń
Wydaje się, że celem naszej polityki zagranicznej jest uzyskanie w stosunkach z Ameryką statusu zbliżonego do pozycji Izraela, czy Korei Południowej, albo Tajwanu (str. 46).
Ta niewielka objętościowo xiążka jest zbiorem artykułów opublikowanych na łamach pisma „Myśl Polska”. Autor, pan Antoni Koniuszewski, niegdyś znany przede wszystkim jako jeden z czołowych polskich monarchistów, w swojej publicystyce stara się przerzucać mosty między obozem zachowawczym a obozem narodowym, analizując położenie Polski na geopolitycznej mapie świata – w realiach XXI wieku, gdy o dominację walczą co najmniej trzy główne mocarstwa: Stany Zjednoczone, Rosja i Chińska Republika Ludowa. Polska, co wynika z lektury, nie ma natomiast rzeczywistych sojuszników, partnerów, z którymi łączyłyby ją trwałe interesy. To ostatnie – można dopowiedzieć – jest o tyle oczywiste, że przecież dobrowolnie skazaliśmy się (jako wspólnota narodowa i jej demokratyczni reprezentanci) na marginalizację interesów narodowych w ramach Unii Europejskiej. Państwa i narody, które rezygnują z własnej podmiotowości, niejako z wyboru, choćby nawet nieuświadomionego, nie mogą mieć sojuszników, gdyż stają się klientami potęg.
Wyjściem z tego osamotnienia nie jest mesjanizm i prometeizm, czy tym bardziej rewolucyjne rozedrganie. W polityce międzynarodowej, zdaniem Autora, nie ma miejsca na moralizatorstwo, historyczne sentymenty i działania determinowane przez ideologie. Jeżeli już, to piękne hasła są tylko zasłoną dymną, za którymi kryje się rzeczywista rywalizacja (niezależna od idei i ustrojów). Polskie elity polityczne (gdyby przyjąć, że współcześnie ten termin ma sens) muszą wrócić do klasycznej polityki realnej oraz tego chłodnego namysłu o sprawach państwa, którego symbolem stał się Roman Dmowski.
Xiążkę otwierają krótkie rozważania o interpretacjach idei konserwatyzmu. Pan Koniuszewski zastanawia się przy tym, jaki jest konserwatyzm w Polsce i czy w naszym kraju w ogóle pozostaje miejsce na silną formację zachowawczą, również o charakterze partyjnym. Następnie Autor przechodzi do szkiców przystępnie przybliżających główne pojęcia geopolityczne. Zauważa, że wraz z bardzo szybkim rozwojem środków łączności i transportu, wraz z coraz doskonalszą bronią dalekiego zasięgu świat skurczył się, a w ślad za tym musiała zmienić się geopolityka. Europa przestała być centrum, lecz mimo to światowa dominacja należeć będzie do tych sił, które będą w stanie nasz kontynent skutecznie kontrolować. Glob stał się geopolityczną jednością.
Wnioski, jakie z tego płyną, są dość przygnębiające, czego pewnym przykładem niech będzie chociażby reflexja o Korei Północnej, której obecny status państwa komunistycznego miałby być satysfakcjonujący dla wszystkich zainteresowanych, a jakakolwiek zmiana, przede wszystkim zjednoczenie obu Korei, doprowadziłaby do zaostrzenia rywalizacji mocarstw na obszarze Azji i Pacyfiku. Podobnie jest w innych przypadkach, które p. Koniuszewski uznał za „zapalne” – status quo okazuje się lepsze od niepewnej zmiany, która może zdestabilizować cały region. Innym zagrożeniem jest natomiast globalizacja, postępująca wraz z rozwojem techniki, lecz ograniczająca wolność, zarówno państw, jak i osób.
Te wszystkie rozważania służą jednak przede wszystkim określeniu miejsca naszej Ojczyzny w istniejącym ładzie międzynarodowym. W dużym skrócie: Polska, jeżeli ma pozostać niezależna od Niemiec (dziś jest to zależność przede wszystkim ekonomiczna), głównego decydenta w ramach Unii Europejskiej, musi zadbać o szczególne relacje sojusznicze ze Stanami Zjednoczonymi i dobre relacje z Rosją. Zdaniem publicysty USA są skazane na bliskość z Rosją, jeżeli z kolei zamierzają powstrzymywać expansję Chin Ludowych. Osobny rozdział poświęcony został możliwości współpracy polsko-izraelskiej, czy wręcz sojuszu.
Publikacja ma charakter popularyzatorski, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Brakuje m.in. dat pierwodruku artykułów, wskazówek bibliograficznych czy przypisów, które mogłyby ukierunkować dalsze poszukiwania czytelnicze. Poza tym widać, że jest to dość mechaniczne zsumowanie artykułów z czasopisma, więc np. trudno zorientować się, do czego odnosi się Autor, gdy wspomina o jakiejś wcześniejszej wypowiedzi na łamach „Myśli Polskiej”. Dostrzegalne są pewne niekonsekwencje, a także powtórzenia, wynikające zapewne z odstępów czasowych, w jakich powstawały artykuły1. Dlatego też niekiedy trudno rozeznać, co jest postulatem, co opinią, a co stwierdzeniem „twardych faktów”. W kolejnym wydaniu warto poprawić literówki. Z pewnością jednak dla osób, które do tej pory nie zetknęły się z geopolityką, może to być dobra lektura podstawowa.
Antoni Koniuszewski, Meandry geopolityki. Wpływ gry mocarstw na położenie Polski, Wydawnictwo Prasy Lokalnej, Warszawa 2012, str. 106.
Krótsza wersja tego artykułu ukazała się na łamach dwutygodnika „Prawda jest ciekawa. Gazeta Obywatelska”, nr 24, 23 listopada — 6 grudnia 2012 r.
1 Zdarzają się uproszczenia, jak np. stwierdzenie, że za czasów Tudorów Anglia wkroczyła do polityki europejskiej (Autor zapomina chyba o przyczynach wojny stuletniej i samej wojnie), a także lekko rzucona uwaga o amerykańskich problemach z dzikimi plemionami Indian – nie świadczy ona o pogłębionej znajomości tematu, lecz o operowaniu rasowymi stereotypami.