Jesteś tutaj: Publicystyka » Inni publicyści » Joanna Korsan: Trzy wycieczki z Janem Krystianem Dahlem
Cel pierwszej podróży to sam Jan Krystian Claussen Dahl – norweski malarz pejzażysta, urodzony w 1788 roku w Bergen. Niezbyt znany w Polsce, chociaż to właśnie dzięki niemu w dzisiejszym Karpaczu znalazł się kościółek Wang.
Dahlem szczycą się Norwegowie i Niemcy. Pierwsi – bo z Norwegii pochodził i tam też pobierał pierwsze lekcje rysunku i malarstwa, drudzy – ponieważ w Dreźnie spędził całe swoje życie. Jako dojrzały artysta ubolewał z powodu swego niskiego pochodzenia i miernego nauczyciela, urodził się bowiem w rodzinie rybaka i tylko życzliwości pastora z katedry w Bergen zawdzięczał lekcje rysunku i malarstwa u miejscowego, jedynego zresztą, malarza J.G. Műllera. Nauczyciel wykorzystywał swego ucznia, każąc mu malować dla zarobku dekoracje teatralne. Stąd żal Dahla: Co bym osiągnął, gdybym był miał lepsze dzieciństwo?! A osiągnął bardzo wiele – ceniony za życia, zmarł jako znany w całej Europie artysta. W późniejszych latach życie nie szczędziło mu ciosów (jego pierwsza i druga żona zmarły przy porodzie (1827, 1830), kilka lat po śmierci drugiej stracił też syna). W młodości był jednak dzieckiem szczęścia. W Bergen miał protektora – Lydera Sagena, dzięki któremu mógł wyjechać na dalsze studia w Królewskiej Akademii w Kopenhadze i wejść w kręgi kopenhaskiej socjety. W osobie księcia Krystiana Fryderyka z kolei znalazł możnego mecenasa i przyjaciela na całe życie. Duński książę, zauroczony talentem Dahla, polecił kupować jego prace do królewskiej kolekcji, a później (1821–1822) zaprosił do siebie nad Zatokę Neapolitańską, co miało niebagatelne znaczenie dla rozwoju umiejętności Dahla jako pejzażysty i jego nowego spojrzenia na naturę jako temat.
Kiedy młody artysta w 1818 roku wyjechał do Drezna, miał za sobą pierwsze udane wystawy w Kopenhadze i przygotowany grunt w stolicy Saksonii. Jego przyjazd przygotował Kacper Dawid Friedrich – dużo starszy i uznany już artysta. Młody, pełen uroku i temperamentu malarz stał się na wiele lat przyjacielem Friedricha, który stanowił jego całkowite przeciwieństwo – melancholijny samotnik o ponurym usposobieniu. Tym, co ich zbliżyło, niewątpliwie było umiłowanie przyrody i emocjonalny do niej stosunek, co przekładało się na styl ich pejzaży.
Pobyt Dahla we Włoszech pozwolił mu spojrzeć na naturę jako na wartość samą w sobie. Z każdego spaceru przynosił szkice ciekawych miejsc i roślin, które widział, a później włączał do swoich pejzaży. Charakterystyczne dla owych czasów było malowanie studyjne, a nie wyłącznie z natury. Malarze tworzyli fikcyjne pejzaże na podstawie zapamiętanych widoków bądź, ewentualnie, szkiców włączanych do prac. Z Dahlem było podobnie – dopiero w późnych latach życia, podczas swoich norweskich wypraw, zaczął pracować w plenerze. Jeśli chodzi o sposób malowania roślin, którym poświęcał dużo czasu, wzorem dla niego był Allart van Everdingen i wzorujący się na nim Jakub van Ruisdael. Mówi się, że malowania drzew liściastych uczył się u Holendrów, a iglastych u Niemców (zapewne u K.D. Friedricha). Szczególnie Ruisdael poświęcał wiele czasu i uwagi drzewom – stanowiły w jego twórczości główny, dramatycznie ujęty temat.
Norweskiego malarza uważa się za reprezentanta epoki romantyzmu, jego prace jednak z jednej strony wcale nie są dla niej charakterystyczne, z drugiej zaś – jak najbardziej. Dlaczego? No cóż, głównym tematem malarstwa tego okresu jest bohater – indywidualny lub zbiorowy – i jego dramatyczne przeżycia, tymczasem u Dahla ludzi niemal nie widać, stanowią tylko dodatek do krajobrazu (np. Stalheim 1842). A jednak… jego pejzaże są pełne ekspresji, nastroju, emocji, typowych właśnie dla romantyzmu (np. Wybuch Wezuwiusza 1824, Brzoza i burza 1836). Nie ludzie są źródłem emocji, ale sama natura, a twórca ukazuje znikomość człowieka wobec jej potęgi. To charakterystyczne przejście od pełnej zaufania wiary w moc ludzkiego rozumu, typowej dla oświecenia. Taka postawa wykształciła się w sentymentalizmie, prądzie literackim i kulturowym powstałym u schyłku XVIII wieku. Właśnie wtedy natura – dzika i nieuporządkowana, staje się źródłem emocjonalnych przeżyć, a arystokracja chętnie odbywa wędrówki w góry.
Pierwsze obrazy Dahl maluje w technice wcześniejszych okresów – starannie wygładza farbę pędzlem, którego pociągnięcia trudno wyodrębnić. Późne prace, powstałe w ojczystym kraju, noszą znamiona zmian stylistycznych. Swobodne i dynamiczne ruchy pędzla świetnie oddają zachmurzone niebo i wzburzoną powierzchnię morza (Fiord o zachodzie 1850).
Jan Krystian Claussen Dahl osiągnął niezwykłą popularność w swoich czasach. Jako profesor Akademii Drezdeńskiej wystawiał prace w Danii, Niemczech i we Francji. Na swych obrazach wielokrotnie utrwalał Drezno, pejzaże Włoch, Anglii, Norwegii, a także Riesengebirge, czyli dzisiejszych Karkonoszy. Można powiedzieć, że to pierwszy norweski twórca światowej sławy, oczywiście pamiętając, że wówczas światem była Europa. Nie zapomniał jednak o swojej ojczyźnie. Odbył kilka podróży do kraju (1834, 1839, 1844, 1850), zawsze entuzjastycznie witany. Każdy pobyt łączył z wyprawami ze sztalugami w plener. Utrwalał widoki swojej ojczyzny, rozsławiając jej imię. Zabiegał też o jej rozwój kulturalny, był jednym z założycieli Galerii Narodowej (Oslo Nasjonalgalleriet), której przekazał swoją kolekcję sztuki, oraz Stowarzyszenia Artystycznego (Oslo Kunstforening) w Oslo i, jedynym w swoich czasach, znawcą sztuki staronorweskiej. Dahl to gorący orędownik ochrony norweskich kościołów słupowo–szkieletowych (stave). Długo bezskutecznie zabiegał o ich ochronę. Traktował je jako cenne dziedzictwo kulturowe, powstawały one bowiem na początku drugiego tysiąclecia wraz z początkiem państwowości i zarazem chrześcijaństwa. Dzięki nieograniczonemu dostępowi do podstawowego budulca, czyli drewna, oraz wysoko postawionej sztuce ciesielskiej przybrały niespotykane nigdzie kształty i zdobienia. Z upływem wieków i idącymi z tym wszelkimi zmianami, opuszczane przez wiernych, niszczały. Ich wartość była jedynie wartością drewna opałowego. Dahl wszelkimi siłami starał się powstrzymać ich niszczenie, prowadził zbiórkę na wykup niektórych z nich. Za swoje szczególne zasługi dla kultury Skandynawii otrzymał Order Wazy oraz Order Świętego Olafa, nadane przez króla Szwecji i Norwegii, a także Order Danii (Dannebrogordenen).
Trzecia wyprawa z Dahlem kieruje nasze kroki ku wspomnianym już Karkonoszom, które malarz utrwalał na płótnie podczas wędrówki po Śląsku. Wybrał się na nią wraz z poznanym w Dreźnie generałem Kniaziewiczem, prawdopodobnie w 1817 roku. Na tym jednak nie koniec, dzięki malarzowi bowiem doszło do pierwszego bodaj zetknięcia norweskiej i polskiej kultury, a to poprzez wspomniane już sosnowe kościółki typu stave. W latach 30. XIX wieku jeden z nich – kościół znad jeziora Vang – wystawiono na licytację. Dahl podejmował w Norwegii wszelkie starania, aby go nabyć, ale niestety nie przyniosły one rezultatu. Wówczas zainteresował nim króla Prus Fryderyka Wilhelma IV – konesera i znawcę sztuki, który kupił go na aukcji za równowartość 427 marek. Zamierzeniem władcy było postawienie kościółka na Wyspie Pawiej w pobliżu Berlina. Ostatecznie jednak z pomysłu zrezygnował, wówczas hrabina Fryderyka von Reden z Bukowca poprosiła, by podarował go ewangelikom mieszkającym w Karpaczu i okolicach. Tak właśnie norweski kościół Wang znalazł się w Karkonoszach, gdzie do dzisiaj służy wiernym.
I tak zatoczyliśmy wielkie koło w czasie i przestrzeni. Jan Krystian Claussen Dahl w swoich czasach był znany w całej Europie, dzisiaj także zajmuje poczesne miejsce wśród europejskich artystów. Większość jego prac znajduje się w zbiorach Nasjonalgalleriet, obecnie Narodowym Muzeum Sztuki, Architektury i Wzornictwa w Oslo. Jego obrazy posiada także wrocławskie Muzeum Narodowe, a kościółek Wang wciąż cieszy oczy ewangelickich parafian i licznych turystów.
Literatura:
Joanna Korsan – z wykształcenia polonistka, z zawodu księgarz, z zamiłowania historyk sztuki. Autorka koncepcji połączenia punktu handlowego z galerią sztuki (prowadziła księgarnię i założoną przez siebie galerię sztuki „Szczytnicka 51”); organizatorka licznych wystaw malarstwa, grafiki i fotografii. Współpracuje z wrocławskim Muzeum Narodowym jako wolontariuszka przy realizacji „Dni Wolnej Sztuki” oraz „Plejady Polskich Artystów Współczesnych”. Autorka artykułów na temat historii literatury, ewangelicyzmu i ludzi z nim związanych oraz historii sztuki. Udziela się społecznie we wrocławskiej Fundacji „Dzielnica Wzajemnego Szacunku Czterech Wyznań”, w której reprezentuje Parafię Ewangelicko-Augsburską Opatrzności Bożej we Wrocławiu. Śpiewa w chórze tejże parafii.