Jesteś tutaj: Publicystyka » Inni publicyści » Grzegorz P. Świderski: Dokąd idzie Marsz Niepodległości?
Szli dalej krzycząc: „Boże! ojczyzna! ojczyzna”.
Wtem Bóg z Mojżeszowego pokazał się krzaka,
Spojrzał na te krzyczące i zapytał: „Jaka?”
Ja oczywiście Marsz Niepodległości popieram i na nim jutro będę. Bo ten marsz doskonale symbolizuje moją Ojczyznę, idealnie odbija nasze tradycje i zwyczaje, które się utrwaliły po utracie naszego wolnościowego państwa i upadku naszej cywilizacji. Będziemy maszerować wbrew władzy, by się sprzeciwić władzy, by ją obalić. To jest oczywiście słuszne. Ale co będzie potem, co będzie, jak się nam to uda? Mało kto się tym interesuje.
My ciągle od ponad dwustu lat odzyskujemy niepodległość. I będziemy tak długo to robić, aż nie uświadomimy sobie tego, po co nam ta niepodległość. Póki co, świadomość narodowa jest taka: walczymy o niepodległość, bo o to walczyły poprzednie pokolenia, bo nasi ojcowie, dziadowie i pradziadowie wylewali za to krew. No to my też musimy. Ale niewielu wie, po co nam ta niepodległość. No po co?
Czy chcemy odzyskać niepodległość po to, by nowe, niepodległe państwo jeszcze lepiej się nami opiekowało niż to obecne? Czy chcemy państwa, które będzie z nas zdzierać większe podatki niż to obecne, by realizować bardziej wyrafinowane, dalekosiężne, ambitniejsze i droższe plany narodowe, których nie będzie trzeba uzgadniać z żadnym innym państwem? Chcemy największych i najdroższych stadionów narodowych, które będziemy finansować z funduszy zbieranych pod przymusem? No to może wybudujmy największą piramidę na świecie, co?
A może chcemy niepodległości po to, by się wyzwolić z niewoli państwa opiekuńczego, hodującego nas jak bydło — by móc dobrowolnie, w swobodnych porozumieniach z rodakami realizować wszelkie plany, uzgadniając to tylko z tymi, którzy chcą je realizować, i nie zmuszając do tego nikogo, kto by tych planów realizować nie chciał? Może chcemy niepodległego państwa wolnościowego, które tylko, albo aż, ochroni naszą własność i życie, oraz obroni nasze swobody i prawa przed innymi, zaborczymi państwami, ale nie będzie się nam wtryniać w najdrobniejsze sprawy?
Czy niepodległość jest po to, by mieć więcej swobód i praw, czy mieć ich mniej? Czy to my mamy mieć prawa i swobody, czy państwo to ma mieć? Czy więcej będziemy mieć praw i swobód, gdy państwo będzie nami szczegółowo zarządzać, gdy będzie nam organizować pod przymusem wszystkie aspekty naszego życia, czy gdy zapewni nam tylko ochronę przed zewnętrznymi zaborcami i wewnętrznymi złoczyńcami, a resztą naszych spraw zajmiemy się sami poprzez dobrowolne umowy, samorządy i prywatne organizacje?
Są takie dwa ważne i znane cytaty naszych narodowych wieszczów, które najlepiej obrazują to, na co chcę zwrócić uwagę:
Szabel nam nie zabraknie, szlachta na koń wsiędzie,
Ja z synowcem na czele i? — jakoś to będzie!
Szli dalej krzycząc: „Boże! ojczyzna! ojczyzna”.
Wtem Bóg z Mojżeszowego pokazał się krzaka,
Spojrzał na te krzyczące i zapytał: „Jaka?”
Jutro Marsz Niepodległości narodowców będzie z pewnością wielokroć bardziej liczny niż marsz Komorowskiego, Palikota i wszystkich innych kolorowych pederastów razem wziętych. Przykryjemy ich czapkami, czy tam jakimiś moherowymi beretami. Może się obronią, paląc jakiś wóz transmisyjny wiodącej telewizji, albo może ich obalimy, filmując i ujawniając wszystkich policyjnych prowokatorów, którzy wóz spalą. Ale jak już wygramy, jak już wszystkich prowokatorów sfilmujemy i udostępnimy na YouTube, to co potem zrobimy z tym zwycięstwem?
Czy nie będziemy czasem budować nowej socjaldemokracji?, narodowej-socjaldemokracji?, socjalnarodowej demokracji?, narodowo-socjalistycznej demokracji? Czy to nowe, narodowe państwo nie będzie czasem równie zaborcze co to obecne i poprzednie? Teraz żyjemy w drugiej komunie. Czy chcemy żyć w niepodległej trzeciej komunie? Po co komuna ma być niepodległa? Po co ma być nasza? Byśmy się sami nawzajem wyzyskiwali i grabili?
Jeśli chcemy, by państwo ustanawiało obowiązkowy system emerytalny, edukacyjny czy zdrowotny, by państwo zbierało na to fundusze pod przymusem, by organizowało nam narodową telewizję z naszych pieniędzy, by budowało za nas stocznie i system bankowy, by odbierało nam ponad połowę owoców naszej pracy po to, by organizować większość aspektów naszego życia, to czym to nowe państwo będzie się różnić od starego?
Jeśli ma być takie samo, jeśli ma opierać się o te same socjaldemokratyczne fundamenty, jeśli ma mieć tę samą konstytucję, a jedyną różnicą ma być to, że premierem będzie Kaczyński, czy nawet Robert Winnicki, a nie Tusk, to po co ten nasz cały wysiłek w tym nakrywaniu beretami pederastów Palikota i filmowaniu Tuskowych milicjantów kopiących przypadkowych przechodniów? Po co wysiłek, który ma nic istotnego nie zmienić?
Jutro na marszu Winnickiego, na którym będę krzyczał: „Precz z komuną!”, nie tylko nie będzie żadnych informacji co do tego, o co walczymy, o jaką Polskę walczymy, jakiego systemu politycznego chcemy, ale wręcz będzie to zabronione! Nie będzie wolno mieć żadnych transparentów czy symboli partii politycznych, a zatem żadnych konstruktywnych haseł politycznych wznosić nie będzie można. Będzie tylko: „Precz z komuną!” i „Raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę!”.
Ja to oczywiście popieram i będę te hasła krzyczał szczerze i głośno, bo uważam, że żyjemy w komunie, bo uważam, że moi współcześni rodacy mają sowiecką mentalność niewolniczą. Słusznie jest wysłać to wszystko precz. Ale już krzyczeć: „Wolność, Własność, Sprawiedliwość!!!” pewnie mi się nie uda, bo to jest hasło partyjne, a straż marszowa będzie dużo bardziej gorliwie dbać o to, by partyjnych haseł nie wznosić, niż Tuskowi milicjanci będą prowokować do palenia wozów transmisyjnych.
Czego my właściwie chcemy oprócz obalenia Tuska i Komorowskiego?
Niepodległość to: „nie podleganie”. Jak już im nie będziemy podlegać, to nikomu nie będziemy podlegać, czy komuś podlegać będziemy? Komu? Wiemy to dokładnie, czy dopiero po obaleniu się zastanowimy?
Ja wiem, jakiego prawa chcę, jakiej chcę cywilizacji, ja wiem, jaki system polityczny byłby najlepszy, ja wiem, jakim zasadom chciałbym podlegać. Ale czy reszta maszerujących wie? Dla kogo chcemy niepodległości? Dla siebie, dla siebie samych, dla naszych rodzin, wsi, gmin, miast, wspólnot, czy dla nowego państwa, któremu będziemy podlegać tak samo jak obecnemu?
Co za różnica, czy życie organizuje nam przemocą urzędnik z Brukseli, czy z Warszawy? Co za różnica któremu z nich podlegamy?
Ciąg dalszy jest tu: Niepodległość