Despotyzm

Jacek Bartyzel

DESPOTYZM (gr. despótes — pan, samowładca) — w sensie politycznym: forma niczym nie ograniczonej, opartej na samowoli i w sposób bezwzględny sprawowanej władzy jednostki. Pojęcie to, choć zrozumiałe intuicyjnie, nie ma jednak sprecyzowanego znaczenia naukowego, ani teoretycznego, ani historycznego; stąd też jest bardzo często stosowane dowolnie oraz bez troski o ścisłość traktowane jako synonim tak różnych pojęć (i odpowiadających im form ustrojowych), jak tyrania czy absolutyzm; ogólną przesłanką jego użytkowania jest intencja podkreślenia takich (niekiedy sprzecznych wewnętrznie) cech opisywanego systemu sprawowania władzy, jak nieistnienie powszechnych norm prawa, albo przeciwnie: nazbyt rygorystyczny i nie znający umiaru w surowości system zakazów i nakazów; arbitralność postępowania, brak jasnych reguł sprawowania rządów, albo nie przestrzeganie przez rządzących ustalonych przez nich samych zasad; kierowanie się kaprysami i zachciankami, a niekiedy również wręcz upodobaniem do sadystycznego zadawania cierpień poddanym; upatrywanie gwarancji stabilności władzy w systemie donosicielstwa, strachu, wzajemnej nieufności pomiędzy obywatelami oraz selektywnego bądź nawet masowego terroru; już te wybitnie i negatywnie emocjonalne (co nie znaczy, że zawsze bezpodstawne) przesłanki użytkowania osłabiają operacyjność pojęcia d. jako kategorii aspirującej do naukowej ścisłości; stosunkowo najbliższym znaczeniowo d. pojęciem wydaje się autokracja (gr. autokráteia — samowładztwo), atoli jej sens jest jasny tylko teoretycznie, natomiast konkretyzacje historyczne mogą być, tak samo jak konkretyzacje d., wysoce problematyczne. W języku potocznym zakres znaczeniowy terminu d. zlał się także z pojęciem „satrapii” — zwłaszcza w osobowej formie: „satrapa” (gr. satrápes, od staroperskiego: ksatrápavan) — co przedmiotowo jest zupełnie bezpodstawne, gdyż satrapia nie była formą władzy suwerennej, lecz jedynie delegowanej przez „despotę” („satrapa” w starożytnej Persji był zarządcą prowincji, posiadającym kompetencje administracyjne, wojskowe i sądowe).

W literaturze naukowej, tak politologicznej, jak historycznej, najpowszechniejsze i w zasadzie nieproblematyczne jest określanie mianem „despotycznych” państw (monarchii) starożytnego Bliskiego (Egipt, Babilonia, Asyria, Persja) i Dalekiego (Indie, Chiny) Wschodu, a przez analogię — również prekolumbijskich imperiów (Inków, Azteków, Majów) w Ameryce; uzasadnieniem jest w tym wypadku nie tylko fakt ogromnej koncentracji władzy „politycznej” w ręku władcy (faraona, „króla czterech krain”, „wielkiego króla”, „króla królów”, „cesarza” etc.) imperium, ale również deifikacja władcy, będącego „bogiem” lub „synem boga” (zazwyczaj jednak ubóstwionym dopiero pośmiertnie), najwyższym kapłanem i organizatorem kultu religijnego, źródłem prawa i najwyższym sędzią, w którego ręku złączona jest w jedno wola ludzka z wolą bogów; najbardziej charakterystyczną cechą władcy w monarchii despotycznej jest to, że zakłada się — i oczekuje od niego — iż posiada on moc rozkazywania siłom przyrody i to w taki sposób, który winien przynosić oczywistą korzyść (np. obfite zbiory) poddanym; moc ta stanowi więc źródło prawowitości władzy i usprawiedliwienie jej nieograniczoności; wynika ona z radykalnie monistycznego (i panteistycznego zarazem) charakteru ładu w cywilizacjach kosmicznych, w których świat widzialny jest nieoddzielny od całości kosmosu (a immanencja od transcendencji); dlatego tworzenie państwa imperialnego jest odtwarzaniem świata oglądanego na firmamencie niebieskim, a władca dokonujący tego odtworzenia reprodukuje ów niebiański archetyp; jego imperium jest tożsame z porządkiem kosmicznym, toteż ktokolwiek (poddany czy obcy władca) przeciwstawia się jego woli, jest ex definitione reprezentantem kosmicznego zła; w d. tedy nie ma miejsca na jakąkolwiek politykę w rozumieniu relacji równoprawnych i suwerennych państw, ani na historię, czyli jakąkolwiek zmianę, a jest tylko nieustanne odnawianie kosmogonii: aktu stwarzania świata w walce „boga dobra” z jego demonicznym antagonistą reprezentującym chaos, zaś każda wojna jest, z punktu widzenia imperialnego despoty, wojną domową ze złymi buntownikami; w praktyce jednak tak pojmowany d. władzy często był bardziej intencjonalny niż rzeczywisty, a faktyczne ograniczenia władzy despotów stanowiły zarówno czynniki obiektywne, takie jak rozległość imperiów i związane z tym trudności komunikacyjne, czy zmienna, lecz nigdy nie pozbawiona znaczenia pozycja imperialnych elit (stanu kapłańskiego, arystokracji urzędniczej i wojskowej, elit krajów podbitych etc.).

Jest rzeczą charakterystyczną, że pojęcie d. pojawiło się — i jedynie tam przybrało zalążkowo przynajmniej kształt steoretyzowany — dopiero w myśli greckiej, i to właśnie w funkcji wyraźnego i jednoznacznego odróżnorodnienia właściwych Grekom form życia zbiorowego od ustrojów panujących u ludów „barbarzyńskich” (tj. etnicznie i kulturowo niehelleńskich), a w najbardziej aktualnej konkretyzacji — w monarchii perskiej, będącej najgroźniejszym przeciwnikiem Hellady w epoce klasycznej (VI-IV w. przed Chr.). Kardynalną różnicę pomiędzy każdym typem ustroju (arystokratycznym, demokratycznym czy, gdzieniegdzie jeszcze, jak w Sparcie, królewskim) greckiej pólis a „barbarzyńską” despocją Grecy postrzegali w istnieniu vs nieistnieniu porządku prawnego; państwa „barbarzyńskie” były w ich oczach „despotyczne” dlatego, że rządy w nich nie miały podstawy w istnieniu i respektowaniu pochodzących od bogów i ufundowanych na boskiej sprawiedliwości (themis) praw (nomoi); „barbarzyńcy” są tedy „pozbawieni sprawiedliwości” (athemistoi) i niewolniczo poddani łasce i niełasce autokraty; na odwrót, Grecy, jakąkolwiek metodą kierują się ich poleis, są wolni od samowoli despoty (adespótos); ta świadomość była głęboko zakorzeniona w całej społeczności helleńskiej i stanowiła ważne źródło greckiej dumy z własnej wolności, i nie tylko że przenikała ona całą grecką filozofię i literaturę, ale w niektórych dziełach (np. w tragedii Ajschylosa Persowie) zdobywa się ona na współczucie dla niewolniczej kondycji wrogów i nawet dla samego, upokorzonego klęską, despoty. Poczucie obcości d. było u Greków tak zdecydowane, że nie kojarzyli go oni również z ich rodzimą (i nabierającą coraz bardziej jednoznacznie pejoratywnego sensu) formą „nielegitymistycznej” władzy jedynowładczej, tj. tyranią. Grecka odraza do d. wyrażała się także skojarzeniem go ze szczególnie ujemną w mentalności greckiej cechą osobowościową, jaką jest przekraczająca wszelką, ustanowioną dla rodzaju ludzkiego miarę, pycha (hybris); archetypowym obrazem despotycznej hybris, utrwalonym zwłaszcza za sprawą pierwszego greckiego historyka — Herodota z Halikarnasu (485 — ok. 425), jest szaleństwo perskiego króla Kserksesa, wymierzającego „nieposłusznemu” morzu, które podczas burzy nad Hellespontem zniszczyło przerzucone nad nim mosty, karę chłosty 300 batów, zakucia w kajdany i napiętnowania żelazem.

W mniej ścisłym (i z licznymi znakami zapytania) sensie i zakresie termin d. stosowany jest w odniesieniu do państw (zwłaszcza imperiów Seleukidów w Syrii oraz Ptolemeuszy w Egipcie) utworzonych na gruzach imperium perskiego przez następców („diadochów”) macedońsko-greckiego władcy — Aleksandra Wielkiego, w epoce hellenistycznej (IV-I w. przed Chr.); w szczególności przedmiotem sporu jest problem czy wyróżniony przez wychowawcę Aleksandra — Arystotelesa „piąty rodzaj” monarchii „pełnej” (pambasileia), zdefiniowanej w Polityce (ks. III, r. X) jako królestwo zorganizowane na kształt gospodarstwa domowego, „gdy jeden człowiek włada wszystkim tak, jak to czyni lud każdy i każde miasto gdy kieruje wspólnymi sprawami”, jest definicją nowej formy d., antycypującą kształt imperium tworzonego przez wychowanka filozofa; w każdym razie, pewne cechy imperiów hellenistycznych, stanowiące niewątpliwe zapożyczenia z ideologii „kosmicznej” imperiów orientalnych, a przede wszystkim deifikacja władcy, który był/bywał „bogiem objawionym” (epifanes), „nowym bogiem” (theós), „zbawcą ludu” (soter), lub przynajmniej „półbogiem” (hemitheós), są swoiste dla d.; z drugiej jednak strony, równoważyły je pierwiastki klasycznej tradycji greckiej, co nadaje imperiom — i w ogóle cywilizacji hellenistycznej — znamiona cywilizacyjnej „mieszanki” (w rozumieniu teorii cywilizacji F. Konecznego).

Podobną do cywilizacji greckiej ewolucję przeszedł starożytny Rzym, którego na wskroś jurydyczna struktura całej metody życia zbiorowego wykluczała d., i to bez względu na ewolucję form ustroju politycznego od królestwa, poprzez republikę do „pryncypatu”, jako pierwszej fazy rzymskiego cesarstwa; dopiero druga postać ustroju cesarskiego, nazywana „dominatem” (łac. dominus — pan), począwszy od reform Dioklecjana (284-305), nabrała pewnych znamion d., też — jak w imperiach hellenistycznych — z powodu orientalizacji; stąd zaś przeszła do i przetrwała w cesarstwie wschodniorzymskim (bizantyjskim); jednak mówienie w tym wypadku o d. „pełnym” jest dalekie od ścisłości, zwłaszcza od czasu chrystianizacji cesarstwa, co wyklucza deifikację władcy, acz zakłada jego niezwykle wysoką godność jako „równego apostołom” (isapóstolos) i sprawującego współrządy (symbasileia) z Chrystusem.

Całkowitym nieporozumieniem (a bywa, że i świadomym fałszem) jest łączenie pojęcia d. z jakąkolwiek formą ustrojową wykształconą w kręgu chrześcijańskiej cywilizacji łacińskiej na Zachodzie — w tym również nawet z tą, najbardziej koncentrującą środki rządzenia, historyczną odmianą państwa zachodnioeuropejskiego, jaką w wiekach XVI-XVIII była tzw. monarchia absolutna. Ustrój nazwany (później niż faktycznie występował) absolutyzmem, nawet egzaltując „boskie prawo królów” w żadnej mierze nie był „autokracją”, gdyż formalnie i faktycznie „czystą wolę” królewską ograniczało wiele czynników: prawo boskie objawione, prawo naturalne, prawo zwyczajowe, prawa korporacyjne stanów, prawa prowincji, inne prawa nabyte poddanych, a w monarchiach katolickich — również niezależność Kościoła i autorytet papiestwa (acz, w porównaniu z epoką średniowiecza, nadwątlony); zasadnie można mówić jedynie o pojedynczych aktach d. w takich wypadkach, jak arbitralne narzucenie katolickim poddanym schizmy od Rzymu przez władcę Anglii Henryka VIII (1509-1547), czy instytucja lettres de cachets we Francji, dająca możność uwięzienia „wrogów stanu” bez nakazu sądowego, jak również o pojawieniu się „oświeconej” formy d., podporządkowanej sekularyzacyjnym zapędom niektórych władców i ich ministrów („józefinizm” w Austrii czy „pombalizm” w Portugalii) w XVIII w.; byłoby jednak jaskrawą nieprawdą twierdzenie, że którekolwiek z państw europejskich, tak katolickich, jak protestanckich, stało się aż do wybuchu Rewolucji Francuskiej „pełną” despocją i aby było pozbawione „porządku prawnego”. Na obszarze (częściowo) Europy, pojętej nie cywilizacyjnie, lecz geograficznie, do starożytnego modelu d. zbliżały się wydatnie (acz nigdy tego „ideału” również nie zdołały osiągnąć) dwa wschodnie i cywilizacyjnie obce imperia, zbudowane na ujarzmieniu licznych narodów: tureckie Imperium Ottomańskie i Cesarstwo Rosyjskie — to ostatnie zwłaszcza od powierzchownie okcydentalizujących społeczeństwo i państwo (co oznaczało zniszczenie niezależności Cerkwi i warstwy bojarskiej) reform Piotra I (1682-1725) po tzw. erę mikołajewską (1825-1855); jednak sama już oficjalna ideologia rosyjskiego „samodzierżawia”, sformułowana przez ministra oświaty Mikołaja I — Siergieja hr. Uwarowa: Prawosławie, Samowładztwo, Ludowość, wykluczała zupełną arbitralność władzy z racji uznania teoretycznej przynajmniej równorzędności prawosławia i ludowości z samowładztwem imperatora; po reformach zaś Aleksandra II (1855-1881), ustanawiających samorząd ziemski i niezależne sądownictwo, „samodzierżawie” zostało ograniczone wyłącznie do sfery politycznej; z kolei odchodzenie od modelu despotycznego w Cesarstwie Ottomańskim (też ograniczanego wcześniej stosunkowo silną pozycją wezyrów i islamskich mułłów) było przede wszystkim następstwem słabnięcia imperium i przenikaniem wpływów Zachodu.

Pojęcie d., słabo obecne z powodu braku związku z rzeczywistością, którą mogłoby desygnować, w myśli chrześcijańskiego Zachodu, nagle pojawiło się na nowo i oszałamiającą karierę zrobiło w epoce Oświecenia, w antymonarchistycznej i antychrześcijańskiej (zwłaszcza jako ostrze wymierzone w „despotyzm papieski” czy w ogóle kościelny) publicystyce niemałego zastępu literacko utalentowanych, lecz płytkich i pozbawionych skrupułów moralnych pisarzy, z upodobaniem, lecz bez podstaw merytorycznych, określających się mianem les philosophes (m. in. Voltaire, J.-J. Rousseau i tzw. Encyklopedyści, zwłaszcza D. Diderot). Publicyści ci dowodzili (z pełnym sukcesem propagandowym), że współczesne monarchie absolutne „odebrały” ludowi jego „pierwotną” władzę, legalną jedynie dzięki zawarciu „umowy społecznej”, i nie tylko że są despocjami gwałcącymi „prawa człowieka”, ale wręcz prześcignęły w d. starożytnych despotów, takich jak biblijny Nemrod, faraonowie czy Kserkses. Największym paradoksem „antydespotycznej” propagandy les philosophes było to, że jej natężenie dokonywało się w warunkach niemal nieograniczonego liberalizmu, z pełnym aplauzem tych środowisk, przeciwko którym była ona wymierzona (Dworu, arystokracji, częściowo także duchowieństwa), pod szczególną protekcją szefa królewskiej cenzury (Malesherbesa) i pod panowaniem jednego z najbardziej dobrotliwych monarchów, jacy kiedykolwiek istnieli (Ludwika XVI), natomiast jej promotorzy poszukali dodatkowej protekcji i bez żenady pisali panegiryki na cześć akurat tych władców, w których działaniach nie byłoby bezpodstawne szukać znamion rzeczywistego d.: pruskiego Fryderyka II i „Semiramidy Północy” — Katarzyny II. Najwięcej naśladowców „antydespotyczna” retoryka znalazła w XVIII-wiecznych Niemczech, zwłaszcza w preromantycznym pokoleniu pisarzy „Burzy i Naporu” (Sturm und Drang-Periode), na czele z poetą Fryderykiem Schillerem (dramaty: Zbójcy, 1781; Don Karlos, 1784), gdzie z uwagi na rozdrobnienie terytorialno-państwowe Rzeszy od czasów Traktatu Westfalskiego (1648) ilość „despotów” uległa niebywałej wprost multiplikacji.

Propagandowe wyeksploatowanie kategorii d. przez ideologów Oświecenia, sfalsyfikowanej jeszcze konfrontacją z faktyczną bezwzględnością, fanatyzmem i okrucieństwem rewolucyjnych „wrogów d.”, jest zapewne główną przyczyną jej późniejszej i trwającej nadal „niemocy” poznawczej; stała się ona typowym pojęciem „zdegradowanym” i spłyconym do funkcji czysto emotywnej; objawem tego jest też jej przejście do języka potocznego, gdzie zresztą również może spełniać rolę propagandową, zwłaszcza wszędzie tam, gdzie chodzi o celowe wywołanie ujemnych skojarzeń z czyimkolwiek autorytetem (np. „despotyzm” ojcowski, nauczycielski, księżowski itp.); nawet i bez tej intencji potocznie termin ten używany jest wówczas, gdy pragnie się podkreślić czyjąś bezwzględność w postępowaniu oraz naginanie wszystkiego i wszystkich do swojej woli; szczególnie wymownym dowodem epistemologicznej degradacji pojęcia d. jest jego zasadnicza nieobecność w poważnych teoretycznych interpretacjach XX-wiecznych fenomenów ideologii i systemów terroru i ludobójstwa określanych zazwyczaj jako totalitarne, podczas gdy skojarzenie ich z pojęciem d. mogłoby się wydawać zupełnie zasadne; tymczasem termin ten pojawia się w tym kontekście co najwyżej jako retoryczno-emocjonalny ozdobnik i to raczej w publicystyce niż w pracach o charakterze naukowym; prędzej, choć też nie nagminnie, napotkać można (na czele ze studiami Bullocka o Hitlerze i Stalinie) odwołania do greckiego pojęcia „tyranii”.

J. Kucharzewski, Od białego caratu do czerwonego. T. I Epoka mikołajewska. Warszawa 1923; G.R. Driver, J.C. Miles, The Assyrian Laws. Oxford 1935; E. Bickerman, Institutions des Séleucides. Paris 1937; R. Labat, Le caractere religieux de la royauté babylonienne. Paris 1939; H. Frankfort, Kingship and the Gods. Chicago 1948; G.R. Driver, J.C. Miles, The Babylonian Laws. I-II. Oxford 1952-1955; E. Voegelin, Order and History. T. I Israel and Revelation. Chicago 1956; Prawa Hammurabiego. Warszawa 1957; W. Tarn, Cywilizacja hellenistyczna. Warszawa 1957; K.A. Wittfogel, Oriental Despotism, a Study of Total Power. London 1957; A.H.M. Jones, The Later Roman Empire. AD 284-602. I-III. Oxford 1964; K. Koranyi, Powszechna historia państwa i prawa. T. I Starożytność. Warszawa 1965; B. Bero, E. Bojanowski, Aztekowie, naród wybrany przez Słońce. Warszawa 1967; S. Huber, Państwo Inków. Warszawa 1968; W. Kornatowski, Zarys dziejów myśli politycznej starożytności. Warszawa 1968; E. Drioton, Egipt faraonów. Warszawa 1970; A.K. Grayson, Assyrian Royal Inscriptions. Wiesbaden 1972; M. Künstler, Pierwsze wieki cesarstwa chińskiego. Warszawa 1972; F. Daumas, Od Narmera do Kleopatry. Cywilizacja starożytnego Egiptu. Warszawa 1973; H.W.F. Saggs, Wielkość i upadek Babilonii. Warszawa 1973; A.L. Basham, Indie. Od początku dziejów do podboju muzułmańskiego. Warszawa 1973; A.T. Olmstead, Dzieje imperium perskiego. Warszawa 1974; J.N. Postgate, The First Empires. Oxford 1977; E. Will, Histoire politique du monde hellénistique. I-II. Nancy 1979-1982; D. Arnaud, Starożytny Bliski Wschód. Od wprowadzenia pisma do Aleksandra Wielkiego. Warszawa 1982; T.D. Barnes, The New Empire of Diocletian and Constantine. Cambridge Mass. 1982; Cywilizacje starożytne (red. A. Cotterell). Łódź 1990; R. Pipes, Rosja carów. Warszawa 1990; E. Voegelin, Nowa nauka polityki. Warszawa 1992; A. de Custine, Rosja w roku 1839. I-II. Warszawa 1994.

PMK Design
© Organizacja Monarchistów Polskich 1989–2024 · Zdjęcie polskich insygniów koronacyjnych pochodzi z serwisu replikiregaliowpl.com.