Jesteś tutaj: Publicystyka » x. Rafał Trytek » Galicja nie była Piemontem
Przy okazji obchodów kolejnych rocznic odzyskania niepodległości gazety proszą naukowców o wypowiedzi mające przybliżyć różne aspekty tamtego wydarzenia. Okazuje się jednak niestety często, że historycy i politolodzy raczej zamazują i wykoślawiają prawdziwy obraz zdarzeń, niż go wyjaśniają.
Z okazji oficjalnego Święta Niepodległości niezwykle często pojawiają się także fałszywe i prowadzące na manowce porównania, jak na przykład rzekoma analogia pomiędzy rolą dawnej austriackiej prowincji o nazwie Galicja wobec Polski i Piemontu wobec Włoch, co zdarzyło się chociażby profesorowi Andrzejowi Chwalbie z Uniwersytetu Jagiellońskiego („Gazeta Krakowska”, 10-11 listopada 2010 r.).
Dlaczego Galicja nie była polskim Piemontem? Zjednoczenie Włoch, jakiego dokonała dynastia sabaudzka, polegało na podboju innych państw włoskich na drodze wojny i rewolucji. Oznaczało to zagładę porządku politycznego, społecznego, religijnego trwającego na Półwyspie Apenińskim od głębokiego Średniowiecza. Oznaczało to bratobójcze walki wśród przedstawicieli jednego narodu i zmasakrowanie tego, co było prawdziwym duchem i geniuszem Italii. Szczególnie wyraźnie widać te zniszczenia na przykładzie aneksji Państwa Kościelnego. Narodowoliberalna rewolucja Risorgimento nie zawahała się targnąć na papieski Rzym — źródło włoskiej cywilizacji i religijnej Prawdy. Nowe, „zjednoczone” mechanicznie Włochy były zatem zaprzeczeniem historii i katolickości Półwyspu. Naród włoski zastąpiono poniekąd sztucznym tworem, porównywalnym do narodu „sowieckiego”, a religia katolicka została pozbawiona swej dominującej pozycji w życiu społecznym, by ustąpić miejsca nowej świeckiej ideologii państwowej, wykutej w lożach karbonariuszy.
W porównaniu do agresywnego, rewolucyjnego Piemontu spokojna Galicja była raczej ostoją porządku i ładu w dziedzinie społecznej, politycznej i religijnej — często wbrew monarchii habsburskiej, która od końca XVIII wieku (józefinizm) nieraz znajdowała się na kościelnych manowcach. Królestwo Galicji i Lodomerii było (zwłaszcza od 1867 r.) refugium dla Polaków z innych imperiów, gdzie mogli swobodnie oddychać polskim powietrzem. Było ostoją polskości i miejscem, w którym Polak mógł bez obawy szykan dumnie przyznawać się do patriotyzmu. To Polacy garnęli się do Galicji, a nie ona zagarniała i podbijała inne polskie ziemie, by niszczyć ich specyfikę. Kraków i Lwów były dwoma bratnimi miastami, gdzie dojrzewała i kwitła polska myśl i nauka, życie kulturalne i społeczne. Najważniejszą wolnością była jednak wolność prawdziwej religii, która w protestanckich Prusach, a później Niemczech, oraz w schizmatyckiej Rosji poddawana była różnym ograniczeniom, a nawet prześladowaniom.
Gdy wybiła godzina narodowej wolności, Galicja jako pierwsza zrzuciła jarzmo zaborów. Małopolskie miasta: Tarnów, Zakopane i Kraków, już pod koniec października 1918 r. dokonały rozbrojenia oddziałów austriackich, wcielając w czyn deklarację niepodległości Rady Regencyjnej z 7 października 1918 r. Odzyskanie państwa i zjednoczenie Polski dokonało się przez dobrowolne połączenie ziem wszystkich zaborów, bo ludność je zamieszkująca – mimo wszystkich różnic – uważała się za jeden naród, mówiła jednym językiem i czuła dumę z tej samej historii, której patronowali ci sami święci z Królową Polski na czele. Polacy musieli jeszcze oczywiście stoczyć w obronie państwa i cywilizacji wiele walk i wojen ze swymi sąsiadami, ale nigdzie nie napadali na historycznie ukształtowane państwa, tak jak czynił to Piemont. Polska odzyskiwała ziemie, do których mogła rościć sobie słuszne pretensje, co przywracało w dużej mierze porządek z końca XVIII wieku. Ba, obroniła Polska siebie i Europę przed rewolucją ze Wschodu (ale mającą poparcie również w zrewoltowanych Niemczech i na Węgrzech), która była dużo gorsza od Risorgimento. Odzyskanie niepodległości przez Polskę oznaczało także zajęcie przez religię katolicką należnego jej miejsca. Konkordat z 1925 r., choć niedoskonały, gwarantował Kościołowi więcej praw, niż dawały mu Niemcy i Rosja, co przyczyniło się do renesansu polskiego katolicyzmu przed II wojną światową. Piemont jest zatem symbolem rewolucji i agresji, a Galicja — spokoju i ładu.
12 listopada 2010 r., święto Marcina papieża i męczennika