Jesteś tutaj: Publicystyka » Inni publicyści » Michael Lewis, David Musgrove: „Tkanina z Bayeux. Opowieść wysnuta” (Rozdział 3: Historia się zaczyna)
W 1064 roku jeden z najpotężniejszych ludzi Anglii, earl Harold Godwinson, wyrusza w podróż z Anglii do Francji. Dokładny cel jego wyjazdu nie jest znany, lecz być może wysłał go król Anglii Edward Wyznawca z wiadomością o wyznaczeniu księcia Normandii Wilhelma na swojego następcę – koncepcja ta stanowi część normańskiego uzasadnienia podboju Anglii. Pogląd alternatywny, i bardziej prawdopodobny, mówi, że Harold wyruszył z własnej inicjatywy, aby doprowadzić do uwolnienia kilku członków swojej rodziny, przetrzymywanych jako zakładnicy na dworze Wilhelma. Tak czy inaczej, Harold zbacza z kursu, gdyż nie przybywa najpierw do Normandii, lecz na ziemie Ponthieu, terytorium na północnym wschodzie, gdzie bynajmniej nie spotykało go ciepłe przyjęcie.
Tkaninę z Bayeux rozpoczyna scena rozmowy króla Edwarda z dwoma mężczyznami (Scena 1). Wiemy, że postacią w koronie jest sam król Edward, gdyż wynika tak z widniejącego nad nim łacińskiego tekstu EDVVARD REX (Król Edward). Edward siedzi twarzą do widza, na tronie, który wygląda na bogato rzeźbiony, z jakimś rodzajem zwierzęcej głowy z boku oraz nogą zakończoną łapą zwierzęcia. Król ubrany jest w długą szatę, ma brodę, na głowie koronę, a w ręce trzyma berło. Uśmiecha się, kiwa głową czy też przechyla ją na bok, aby uważnie słuchać swoich dwóch towarzyszy? Trudno powiedzieć, gdyż haft, chociaż realistyczny, jest jednak zbyt stylizowany, aby dało się odczytać jednoznacznie wyraz twarzy króla.
Na Tkaninie nie ma żadnego wstępu ani dalszych wskazówek, które prowadziłyby widza ku temu, co się dzieje, lub pozwoliły interpretować scenę w mniej dwuznaczny sposób. Sugerowano, że zaginęło nawet siedem początkowych scen, jednak wydaje się to mało prawdopodobne. Większość ekspertów uważa, że na końcu Tkaniny brakuje panelu lub paneli, lecz nie ma zgody co do tego, że również na początku brak jakichś istotnych scen. Dlatego pomimo kilku poważnych renowacji, z których większość przeprowadzono w XIX wieku, nie znaleziono przekonującego dowodu na to, by obecnie widoczna scena nie była tą oryginalną otwierającą Tkaninę. Wydaje się, że projektant pragnął wrzucić widza od razu w toczącą się historię z całym impetem, aby sam znalazł wyjaśnienie tego, co się dzieje.
Nie ulega wątpliwości, że Edward prowadzi rozmowę z dwoma mężczyznami stojącymi po jego prawej stronie. Wskazuje na jednego z nich, ten czyni podobny gest, więc ich palce wskazujące niemal się dotykają. Druga ręka mężczyzny jest uniesiona w sposób przypominający gest objaśniania, mężczyzna stojący za nim zaś przybiera taką samą pozę. Obie stojące postacie mają podobne fryzury przypominające pieczarkę, zwężające się w stronę karku, a także cienkie, lecz wyraźne wąsy, przykrywające ich górne wargi. Jak wiele postaci w początkowych scenach Tkaniny z Bayeux, oni także noszą tuniki i obcisłe spodnie oraz peleryny spinane na ramionach broszami. Godny uwagi jest jeszcze jeden aspekt wizerunku: dłonie wszystkich postaci są nieco większe, niż mogłyby na to wskazywać proporcje ich ciał. Jest to styl typowy dla później sztuki anglosaskiej, który istotnie ożywia Tkaninę.
Ta konwersacja odbywa się w jakiegoś rodzaju pałacu. Po obu stronach Edwarda i jego towarzyszy widać zarysy imponującego budynku z wieżą, wieżyczkami, licznymi oknami i obfitymi dekoracjami. Łuk nad postaciami to najprawdopodobniej baldachim, zatem akcja rozgrywa się wewnątrz tego wielkiego budynku.
Na pasach powyżej i poniżej centralnego przedstawiono paradę różnych zwierząt, ptaków i roślin oddzielonych ukośnymi liniami. Na tym etapie narracji nie wydaje się, aby poszczególne wizerunki miały bezpośredni związek z akcją na fryzie głównym, chociaż fakt, że zwierzęta są zwrócone przeciw sobie, mógł być próbą stworzenia nastroju konfliktu, odpowiedniego dla dalszego ciągu historii. Historycy nie są zgodni co do tego, czy te skrajne pasy są czymś więcej niż zwykłą dekoracją, jednak niektóre sceny na obramowaniach w postępującej narracji są bardziej skomplikowane i warte uważniejszej analizy.
Co zatem możemy wywnioskować z otwierającej sceny Tkaniny z Bayeux? Król Edward Wyznawca słusznie wygląda na osobę dostojną, gdyż wydarzenia dzieją się mniej więcej w 1064 roku; nie podano żadnej daty, ale można to obliczyć, śledząc uważnie to, co dzieje się na Tkaninie później. Edward miałby wówczas około sześćdziesięciu lat i zasiadał na tronie Anglii od ponad dwóch dziesięcioleci. W ówczesnej relacji z jego panowania, Żywocie króla Edwarda, opisywany jest „jako bardzo postawny mężczyzna – słusznego wzrostu, wyróżniający się mlecznobiałymi włosami i brodą, pełną twarzą, różowymi policzkami oraz długimi, przejrzystymi palcami”. Być może opis ten jest raczej konwencjonalny niż dokładny, a różowych policzków ani długich palców nie widać na jego wizerunku w scenie otwierającej Tkaninę, jednak wydaje się w dobrym zdrowiu jak na mężczyznę w jego wieku w tamtych czasach.
Kim jest wąsaty mężczyzna, prowadzący poufną rozmowę z królem i wskazujący na niego? Z pewnością jest to nikt inny jak Harold Godwinson (syn earla Godwina), tragiczna postać tej historii. W przeciwieństwie do Edwarda nie został określony imieniem w inskrypcji w tej pierwszej scenie, lecz musi to być Harold, gdyż na kolejnej scenie jest podpisany imieniem i pokazany, jak odjeżdża. Być może uznano, że nie ma potrzeby nazywać go wprost w pierwszej scenie, gdyż dla widzów będzie oczywiste, kto to jest.
Dlaczego Harold znajduje się w tej scenie z królem Edwardem i o czym rozmawiają? Tkanina z Bayeux milczy w tej kwestii, lecz ówczesne źródła pisane rzucają trochę światła. Być może rozmowa odbywa się w Winchesterze, tradycyjnym bastionie królewskiej władzy Anglosasów lub – co bardziej prawdopodobne – w Westminsterze, gdzie Edward niedawno kazał wznieść pałac przylegający do opactwa, także zbudowanego na jego polecenie. W roku 1064 pozycja rodu Godwinów była już bardzo silna. Wydaje się, że po śmierci earla Godwina w 1053 roku, dzięki wsparciu synów Godwina, umocniła się i ustabilizowała władza Edwarda. Polityczne wpływy Godwinów znacznie się wtedy rozszerzyły, gdyż szereg zgonów, buntów i sporów sprawił, że niemal wszystkie hrabstwa w Anglii wpadły w ich ręce. Harold, jako główna postać rodu, odgrywał znaczącą rolę w całym kraju, nie ma zatem nic dziwnego, że spotykał się z Edwardem.
Bardziej sporny jest przedmiot ich konwersacji. Kolejne sceny pokazują, jak Harold wyrusza w podróż za granicę, a ówczesne źródła normańskie odnotowują, że podróż ta odbyła się na rozkaz króla Edwarda. Jest zatem możliwe, że Tkanina przedstawia, jak Edward wydaje Haroldowi królewski rozkaz, a dotknięcie dłoni obydwu mężczyzn podkreśla wagę przekazywanej wiadomości i błogosławieństwo króla. Był to akceptowany wizualny środek przekazu, znany jedenastowiecznej publiczności, a większych rozmiarów ręce miały dodatkowo zwrócić na to uwagę. Wydaje się, że Harold zostaje wysłany do Normandii – jeśli wierzyć źródłom normańskim – zaopatrzony w królewskie instrukcje potwierdzające, że książę Wilhelm ma być wyznaczony na następcę króla Anglii, jako że Edward nie miał dziedziców. Małżeństwo Edwarda z królową Edytą było bezdzietne, bądź celowo, bądź też z przyczyn losowych. W owym czasie powszechnie wierzono, że para była tak pobożna, iż powstrzymywała się od stosunków seksualnych, chociaż mogła też mieć po prostu kłopoty z poczęciem. Względna słabość władzy króla Edwarda w porównaniu z potęgą rodu Godwinów w 1064 roku jest głównym powodem, dla którego koncepcja, że król wysłał Harolda na dwór Wilhelma z potwierdzeniem prawa księcia do dziedzictwa po nim, mocno zatrąca normańską propagandą. Jest mało prawdopodobne, by król miał nad Haroldem wystarczającą władzę, aby zmusić go do wykonania tej misji, a równie nieprawdopodobne wydaje się, by Harold podjął się jej dobrowolnie, ponieważ nie leżało w jego interesie osadzenie normandzkiego księcia na tronie Anglii. Jeżeli wspierał jakiegokolwiek kandydata (poza sobą samym) na następcę Edwarda, najprawdopodobniej byłby to Edgar Aetheling, wnuk dawno zmarłego brata przyrodniego Edwarda, Edmunda Żelaznobokiego. Edgar pochodził z anglosaskiego rodu królewskiego, a ponieważ był zaledwie chłopcem, łatwiej byłoby go kontrolować niż zaprawionego w bojach normandzkiego księcia.
Chociaż współczesne wydarzeniom źródła angielskie nie podają motywu podróży Harolda przez Kanał, późniejsi kronikarze i komentatorzy przytaczają powody alternatywne: najbardziej nieprawdopodobnym z nich jest wyprawa na ryby, ale wymienia się również zawarcie związku małżeńskiego oraz doprowadzenie do uwolnienia krewnych, przetrzymywanych jako zakładnicy. Sugeruje się również, że Harold odbył tę podróż całkowicie z własnej woli, starając się ustalić fakty i zebrać w północnej Francji poparcie oraz chcąc zdobyć na kontynencie popleczników dla swoich własnych ambicji wobec sukcesji po królu Edwardzie. Henryk z Huntingdon, angielski duchowny piszący w latach trzydziestych XII wieku, twierdzi, że Harold udał się do Flandrii, lecz nie wyjaśnia dlaczego.
Ze wszystkich tych wyjaśnień najbardziej prawdopodobna wydaje się historia o zakładnikach, gdyż wiadomo, że po konfrontacji między earlem Godwinem a królem Edwardem w 1051 roku księciu Wilhelmowi przekazano syna Godwina Wulfnotha oraz wnuka Hakona. Zostanie zakładnikiem w owych czasach niekoniecznie wiązało się z traumatycznym doświadczeniem, młodzi mężczyźni byli prawdopodobnie dobrze traktowani, być może korzystali z luksusów dostępnych dla innych arystokratów na książęcym dworze. Co więcej, w sferach arystokratycznych powszechne było wówczas wychowywanie się na obcych dworach, nawet jeśli relacje między władcami nie były szczególnie przyjazne. Prawdopodobnie Wulfnoth i Hakon jako zakładnicy mieli gwarantować w ramach porozumienia między Edwardem i Wilhelmem, że obydwie strony dotrzymają warunków umowy. Być może nie miało to nic wspólnego z sukcesją na tronie angielskim, lecz służyło raczej utrzymaniu równowagi sił w złożonej geopolityce w strefie Kanału w połowie XI wieku. Najprawdopodobniej Wilhelm także zaoferował Edwardowi zakładników ze swojej strony, chociaż nie są oni znani z imienia. Jednak w 1064 roku Harold mógł być niezadowolony, że jego krewni nadal pozostają w niewoli, szczególnie teraz, gdy zmienił się układ polityczny w Anglii. Być może chciał uporządkować sprawy przed osiągnięciem przez księcia Edgara pełnoletności i kolejną zmianą sytuacji.
Istnieją zatem różne możliwe wyjaśnienia, o czym król Edward i Harold tak żywo dyskutują w otwierającej scenie. Lecz niezależnie od przyczyny akcja szybko posuwa się naprzód, a Harold żegna się z królem i wyrusza w podróż na południowe wybrzeże. Tkanina (Scena 2) przedstawia grupę sześciu mężczyzn na koniach, których poprzedza grupa pięciu sprawnych i wyglądających na szybkie zwierząt. Trzy to ewidentnie psy, w obrożach z dzwoneczkami, zatem przypuszczalnie mogły być też na smyczy (a zatem oswojone); dwójkę zwierząt z przodu trudniej zidentyfikować, ale prawdopodobnie to również psy.
Między sceną pałacową a sceną jazdy dosłownie brak miejsca: ogony i kopyta ostatnich koni dotykają krawędzi otwartych drzwi sali, z których zdają się wyjeżdżać. Czy ma to na celu zdynamizowanie akcji i uświadomienie widzom, że wśród jeźdźców są te same osoby, które pokazano w rozmowie z królem? A może po prostu hafciarkom nie udało się osiągnąć właściwego odstępu? Górna granica Tkaniny podnosi się tutaj w zauważalny sposób powyżej drugiej wieżyczki sali, lecz wynika to prawdopodobnie z późniejszej renowacji haftu. W tym miejscu dokonano licznych napraw oryginalnej tkaniny, aby załatać ją wokół końskich sylwetek, gdzieniegdzie wyraźnie widać tkaninę podkładową z numerami, przymocowaną do Tkaniny dużo później. Wydaje się, że te początkowe sceny, wraz ze scenami końcowymi, uległy największemu zużyciu i w konsekwencji wymagały najbardziej intensywnych prac naprawczych, co może wynikać ze sposobu, w jaki Tkanina z Bayeux była zwijana i rozwijana w celu wystawiania jej, zanim w 1842 roku znalazła stałe miejsce ekspozycji.
Akcja tej sceny została opisana nad postaciami jeźdźców – VBI hAROLd DVX ANGLORVM ET SUI MILITES EQVITANT AD BOShAm (Gdzie Harold książę Anglików i jego rycerze jadą do Bosham). W tym krótkim zdaniu znalazło się bardzo dużo treści. Interesujące jest, że Harolda nazwano księciem, a nie staroangielskim odpowiednikiem tego tytułu – earl. Anglia w tym czasie była podzielona na duże obszary geograficzne zwane hrabstwami (earldom). Po podboju ich rozmiary znacząco zmalały, być może po to, aby Wilhelm mógł wygodniej rozdawać angielskie majątki. Harold był earlem Wesseksu, dużego obszaru, który obejmował całą południową Anglię nad Tamizą. Ewidentnie był on człowiekiem o wysokim statusie, co zostało oddane na Tkaninie z Bayeux. Nadając mu tytuł dux, projektant podkreśla znaczenie Harolda oraz fakt, że pod względem godności arystokratycznej jest równy księciu Wilhelmowi w Normandii.
Podpis stwierdza, że grupa znajduje się w drodze do Bosham, lecz nie daje wiele informacji o tym, jak przebiegała ta podróż, gdyż Tkanina pokazuje jedynie konie i jeźdźców, bez żadnego tła. Kontekst sceniczny jest w ogóle rzadkością na Tkaninie oraz w całej późnej sztuce anglosaskiej. Cel jeźdźców, czyli Bosham, to dzisiaj urocze nadmorskie miasteczko położone na skraju przystani w Chichester i niedaleko samego Chichester. Ma wiekowy kościół, kilka pubów i długą historię. W XI wieku Bosham było ważnym miejscem – głównym portem rodowych ziem Harolda i prawdopodobnie siedzibą jego ojca, earla Godwina. Było to także miejsce dwóch niesławnych epizodów z niedawnej historii rodu Godwinów. Właśnie tam, lub być może na statku w przystani, nikczemny brat Harolda, Swen, zamordował w 1049 roku swojego kuzyna Beorna, no i właśnie z Bosham earl Godwin miał w 1051 roku uciec na wygnanie po swojej konfrontacji z królem Edwardem. Według jednej z tradycji to na plaży w Bosham król Kanut pokazał, że nie jest w stanie powstrzymać nadchodzącego przypływu – chociaż do tego zaszczytu pretenduje także kilka innych miejsc – a córka Kanuta miała być pochowana w miejscowym kościele. Te historie wiążą się z nadmorskim położeniem Bosham i to właśnie bliskość na ogół spokojnych wód pływowych przystani w Chichester czyniła z tej miejscowości dobry punkt startowy do morskich podróży, w jaką wybierał się także Harold.
Harold jest wymieniony jako jeden z jeźdźców podążających do Bosham i chociaż nie został wprost zidentyfikowany, istnieje jeden oczywisty, wyróżniający element, którym może się pochwalić tylko jeden z jeźdźców, a mianowicie jastrząb siedzący na pięści czołowej postaci. To zatem musi być earl Harold. Sokolnictwo było rozrywką wyższych warstw anglosaskiego (i później średniowiecznego) społeczeństwa i – jak się wydaje – projektant Tkaniny posłużył się ptakiem, aby wyróżnić Harolda. Wiadomo, że Harold posiadał traktat o sokolnictwie (który, niestety, nie przetrwał), więc prawdopodobnie, jak wiele wysoko postawionych osób w owych czasach, chętnie polował.
Konie grupy Harolda w większości pokazano w wyraźnym ruchu, z pochylonymi głowami i uniesionymi przednimi kończynami. Bardziej problematyczne jest zrozumienie ich dokładnego kroku i szybkości, ponieważ pozycje i układ kończyn u wszystkich przedstawionych koni ukazują, w różny sposób, stęp, kłus i galop. Przynajmniej z pozoru może się wydawać, że projektant miał dobrą orientację w sposobie poruszania się koni, lecz jest bardziej prawdopodobne, że przedstawienia oparto na wizerunkach z anglosaskich iluminacji; na przykład podobne można zobaczyć w staroangielskim Sześcioksięgu.
Biorąc pod uwagę wyraźne starania, aby anatomia koni była jak najbardziej naturalistyczna, dziwi użycie do haftu tak nienaturalnych kolorów, zarówno w tym przypadku, jak i na całej Tkaninie. Usiłowano to wyjaśnić, sugerując, że wybór poszczególnych kolorów odzwierciedlał próbę oddania perspektywy. Alternatywne i – być może – bardziej prawdopodobne tłumaczenie jest takie, że hafciarki mogły swobodnie dobierać kolory, które preferowały, nie troszcząc się o uzyskanie naturalnego kolorytu, albo po prostu używały dowolnego koloru wełny, którą akurat miały pod ręką.
Ogólnie wiadomo, że w XI wieku koni nie używano zbyt często w działaniach wojennych, przynajmniej w Anglii, lecz powszechnie służyły jako środek transportu, w rolnictwie i w przemyśle. Elementy końskiego wyposażenia z późnego okresu anglosaskiego to jedne z najczęściej spotykanych typów artefaktów, jakie odnajduje się wykrywaczami metali, w tym mocowania strzemion, końcówki strzemion i inny sprzęt do jazdy konnej. Niektóre z nich widać na Tkaninie, lecz bez szczegółów.
W kontekście wątku narracyjnego całej historii podróż do Bosham nie wydaje się szczególnie istotna, można się więc zastanawiać, dlaczego projektant Tkaniny uznał za konieczne, aby nadać jej tak duże znaczenie, a także silnie uwypuklić akcent łowiecki. Poza przedstawieniem Harolda jako kluczowego uczestnika historii oraz podkreśleniem, że jest to arystokrata, który podróżuje ze świtą i oddaje się rozrywkom stosownym dla osób o wysokim statusie, Tkanina wydaje się też koncentrować na psach myśliwskich oraz na jastrzębiu. Być może Harold zabrał te stworzenia jako dyplomatyczne podarunki dla osób, które zamierzał odwiedzić, a „polowanie” może stanowić metaforę podróży Harolda za granicę. Im dłużej analizujemy tę scenę, tym więcej możliwości się nam nasuwa – z taką sytuacją spotkamy się jeszcze wielokrotnie przy studiowaniu Tkaniny.
Ten epizod kończy dość fantastycznie wyglądające drzewo. Na Tkaninie pojawia się wiele drzew, a ich splecione, przypominające macki gałęzie są charakterystyczne dla stylu haftu. W tym przypadku drzewo może być częścią akcji, wskazując, że psy gończe ścigają zdobycz w lesie. Jednak drzewa podobne do tego (a także poszczególne budynki) pojawiają się na końcu określonych momentów w opowieści jako rodzaj znaków przestankowych. Być może drzewo zostało tutaj umieszczone, aby zaznaczyć, że jazda dobiegła końca i wydarzenia przenoszą się do samego Bosham.
W kadrze następującym po wizerunku drzewa dwie postacie, mające fryzury i wąsy takie jak jeźdźcy, wchodzą do kościoła, zatem bez wątpienia są to te same osoby, co wcześniej. Budynek to z pewnością kościół, gdyż jego dach wieńczą dwa krzyże, a tekst nad nimi brzmi ECCLESIA (kościół). Prawdopodobnie to kościół w Bosham, chociaż ten przedstawiony na Tkaninie nie przypomina szczególnie zewnętrza budynku, który dzisiaj stoi w wiosce. Jednak nie należy się temu dziwić, gdyż kościół w Bosham, podobnie jak wiele innych z czasów anglosaskich, był kilkakrotnie przebudowywany. Wewnątrz dzisiejszego kościoła znajduje się prezbiterium o kolebkowym sklepieniu datowane na XI wiek – prawdopodobnie z okresu przed powstaniem Tkaniny – i być może ten właśnie element przedstawiono na hafcie w centrum dolnej części budynku. Może to być wizerunek wnętrza kościoła, podczas gdy jego część zewnętrzna, z dachem i krzyżami, jest przedstawiona wyżej.
Dwaj mężczyźni wchodzący do kościoła to niechybnie Harold i któryś z jego towarzyszy, a postać w płaszczu to najpewniej angielski hrabia. Postacie wydają się przyciśnięte do ściany budynku, co oznacza, że wchodzą do środka. Nie przedstawiono ani też nie napisano niczego więcej, aby lepiej wyjaśnić sytuację, lecz najprawdopodobniej mężczyźni wchodzą do kościoła, aby się modlić, tym bardziej że przed wejściem zdają się nabożnie zginać kolana. Jeśli tak jest faktycznie, można się pokusić o interpretację, że przez tę scenę projektant pragnie podkreślić, iż Harold jest człowiekiem pobożnym, kimś, kto przerywa podróż, aby się pomodlić, być może prosząc o bezpieczną przeprawę. Jednak morska podróż Harolda nie zakończyła się powodzeniem, zatem przesłanie może być również takie, że Bóg nie stał po stronie Harolda.
Idąc krok dalej (chociaż może to współczesna, zbyt skomplikowana interpretacja), spekulowano, że Harold jest przedstawiony jako pobożny właśnie dlatego, że projektant myślał odwrotnie. Zgodnie z tym argumentem możemy hipotetycznie uświadomić sobie jego dwulicowość, gdyż widzimy go pozornie pogrążonego w modlitwie, a wiemy, że jego intencje są perfidne. Co więcej, fakt, iż powiedziano nam, że to dzieje się w Bosham, jednym z zaledwie jedenastu miejsc wyraźnie określonych na Tkaninie, postrzegano jako bezpośrednie nawiązanie do zdrady, buntu, morderstwa i wygnania, o których wiemy, że się tam dokonały. Byłoby to zatem przypomnienie, że Harold wywodził się z niewartego zaufania rodu Godwina. Dwunastowieczny klerk w służbie króla i gawędziarz Walter Map twierdzi, że na początku XI wieku earl Godwin przejął Bosham w posiadanie podstępem, w wyniku oszustwa – ta historia musiała być powszechnie znana w czasie powstawania Tkaniny. Zatem wymienienie właśnie Bosham w tym kontekście miałoby skłaniać do porównań między dwulicowym zachowaniem Harolda w tym miejscu a sposobem, w jaki później przejmie koronę Anglii.
Jednak po tym akcie oczywistej pobożności szybko następuje scena doczesnych przyjemności. Kolejna scena Tkaniny z Bayeux rozgrywa się w innym budynku, rodzaju wielkiej sali ze sklepionym parterem, nad którym grupa mężczyzn pije z bogato zdobionych długich rogów i je z okrągłych mis. To zgromadzenie musi przedstawiać Harolda i jego towarzyszy, którzy gestykulują teatralnie i wydają się pogrążeni w żywej dyspucie. Na dolnym pasie pod salą para lwów liże łapy – być może ma to wskazywać, że scena symbolizuje obżarstwo i chciwość. W przeciwieństwie do uczty przedstawionej w dalszym ciągu haftu tutaj biesiadnicy wydają się jeść niewiele, a pić dużo, czekając na sprzyjający wiatr, który zabierze ich na drugą stronę Kanału.
Znaczące mogą być też bogato zdobione rogi do picia, trzymane przez dwóch mężczyzn, gdyż zdaniem części historyków w XI wieku takie przedmioty kojarzono z grzesznym zachowaniem – być może to kolejna wskazówka projektanta, że Harold i jego towarzysze nie są ludźmi honoru. Ale też scenę tę można interpretować jako kolejne odzwierciedlenie statusu Harolda – wielkiego pana i człowieka, który dba o swoich ludzi i dobrze ich karmi, co było jednym z głównych obowiązków przywódców z najwyższych rodów. Ucztowanie odgrywało szczególnie ważną rolę w kulturze wczesnego średniowiecza, trudno się zatem dziwić, że zostało przedstawione na Tkaninie z Bayeux i wcale nie musi nam mówić o czymkolwiek innym niż tylko o szczodrości Harolda w stosunku do jego zwolenników.
Jeśli chodzi o budynek, w którym ucztują, może to być siedziba Harolda w Bosham, z otwartym dolnym piętrem, być może podniesionym ponad poziom przypływu, a górnym zamkniętym i przeznaczonym na bankiety. Najprawdopodobniej pięć postaci, których nogi nie są widoczne, siedzi, natomiast szósty mężczyzna znajduje się na zewnątrz i nie wydaje się bezpośrednio zaangażowany w biesiadę. Stoi na szczycie schodów, które prowadzą z budynku w dół do wody i jedną ręką wskazuje coś swoim towarzyszom, a w drugiej trzyma mały, niezidentyfikowany przedmiot podobny do patyka, być może fragment sprzętu używanego przez żeglarzy do nawigacji. W jego pozie jest pewna niecierpliwość, jakby uznawał, że picie trwa już trochę zbyt długo, zachęca zatem biesiadników do zakończenia uczty i pospiechu – muszą ruszać dalej.
Oto co dzieje się dalej (Scena 4). Aż do stopni sali bankietowej sięga morze, reprezentowane przez kilka falistych linii haftu – z pewnością jest to woda. Mężczyźni schodzą po schodach w fale i brodzą przez nie aż do oczekującej łodzi. To dynamiczna scena, pełna kolorów, życia i energii. Faliste linie w kolorze czerwonym i zielonym mówią nam o łagodnym przypływie, z prawdziwą przyjemnością patrzy się na sposób, w jaki postacie brną przez wodę. Dwóch mężczyzn podwija tuniki i idzie boso, podobnie jak dzisiaj ktoś spacerowałby po piaszczystej plaży. Jeden z nich niesie w ramionach myśliwskiego psa w obroży, podczas gdy inny – być może Harold, gdyż znajduje się na czele grupy – radzi sobie z bardzo trudnym zadaniem trzymania pod jednym ramieniem psa, podczas gdy na drugim siedzi spokojnie ptak łowczy. Być może Tkanina z Bayeux stara się pokazać Harolda jako mężczyznę o mitycznej sile, co jest zdecydowanie sugerowane w dalszej opowieści. Włączenie przez projektanta psów gończych i ptaka może być kolejną wskazówką, że miały być przeznaczone na podarunek dyplomatyczny. Gdyby Harold planował spotkanie z księciem Wilhelmem, bardziej odpowiednie byłyby klejnoty i kamienie szlachetne, piękny koń lub wspaniały statek, gdyż według źródeł pisanych takie właśnie dary najczęściej wręczano przy wizytach dyplomatycznych.
Narracja oraz dbałość o szczegóły tworzą tutaj żywy, nieco komiczny obraz, chociaż Harolda i jego towarzyszy nie pokazano, jak z trudem wdrapują się na pokład swojego statku. Widzimy jednak dramatyczny wątek okrętu, który wypływa i oddala się od brzegu, podczas gdy dwaj mężczyźni zapierają się mocno o długie żerdzie, a inny zajmuje się masztem, prawdopodobnie zamierzając postawić żagiel. Wioślarze na łodzi trzymają swoje wiosła w gotowości, a ostatnia postać unosi, jak się wydaje, kotwicę i wpatruje się w morze, być może wołając coś do towarzyszy na innych łodziach.
Wszystko jest przedstawione w sposób bardzo klarowny, nie ma wątpliwości co do przebiegu akcji, ale dochodzą również słowa nad sceną: HIC hAROLD MARE NAVIGAVIT (Tu Harold pożeglował w morze). Statki nie wypływają z portu z dokiem lub pomostem, lecz po prostu oddalają się od brzegu. Większość statków w owym czasie projektowano tak, aby można było je po prostu wyciągnąć na brzeg, nie potrzebowały specjalnie budowanych doków, dzięki czemu były bardziej wszechstronne i mogły lądować niemal wszędzie i z każdego niemal miejsca odpływać. Jednak taka konstrukcja mogła sprawiać, że wchodzenie na pokład było nieco kłopotliwe, z pewnym nieprzewidywalnym ryzykiem, doskonale uchwyconym na Tkaninie z Bayeux.
Widzimy zatem tutaj szeroko dyskutowaną podróż morską podjętą przez Harolda (Scena 5), która mogła być wyprawą na ryby (chociaż w tym wypadku psy myśliwskie byłyby niepotrzebnym kłopotem), lub dyplomatyczną misją z rozkazu króla, a może osobistą podróżą przedsięwziętą w celu uwolnienia bliskich przetrzymywanych jako zakładnicy – ta ostatnia sugestia wydaje się najbardziej prawdopodobna. Nie pokazano ładowania na statki czegokolwiek oprócz psów i jastrzębia, na przykład żywności czy napojów na długą podróż, ekwipunku wojennego, chociaż – co ciekawe – gdy statki znajdą się na pełnym morzu, przedstawiono je jako gotowe do walki. Wzdłuż burt rozmieszczone są rzędy tarcz, jak w przypadku innych statków przedstawionych dalej na Tkaninie.
W tym momencie narracji Tkaniny z Bayeux wizerunki na dolnym pasie zmieniają nieco swój charakter. Zamiast prezentowanych do tej pory par ptaków i zwierząt przeplatanych małymi roślinami i ukośnymi liniami pojawiają się winiety zwierząt, między którymi następuje bardziej oczywista interakcja. Część tych wizerunków interpretuje się jako ilustracje do Bajek Ezopa, w których zwierzętom przypisuje się ludzkie cechy, aby wyciągnąć z ich zachowań moralne przesłanie. Te bajki dotarły ze starożytnej Grecji i później zyskały popularność w całej Europie, zatem można racjonalnie zakładać, że oglądający Tkaninę byli z nimi zaznajomieni i potrafili dostrzec w głównym fryzie wszystkie zamierzone aluzje.
Badacze nie są zgodni co do materiału na skrajnych pasach haftu, szczególnie w kwestii bajek. Na całej Tkaninie z Bayeux zidentyfikowano liczne potencjalne odniesienia do nich, lecz nie ma powszechnej zgody, jak należy je interpretować. Tam, gdzie związek z tymi opowiastkami jest dość jasny, historycy nie są zgodni, czy przekazane przesłania moralne stanowią jakiś rodzaj komentarza do akcji w narracji centralnej, czy też są zupełnie niezależne. A nawet jeśli przyjąć, że na skrajnych pasach znalazły się odniesienia do bajek i że w jakiś sposób odwołują się one do głównej historii, cały czas pozostaje problem dokładnej interpretacji tego, co właściwie mówią one o konkretnej akcji, szczególnie że opowieści dotyczą zwierząt posiadających różne cechy.
Przykład takiej opowieści widzimy na pasie bezpośrednio pod schodami, którymi grupa Harolda wychodzi z sali biesiadnej, aby wejść do morza. Na drzewie siedzi ptak, a poniżej na ziemi znajduje się podobne do psa stworzenie z otwartą paszczą, między nimi zaś w powietrzu wisi jakiś przedmiot. Przywodzi to na myśl historię Lisa i Kruka, w której Lis za pomocą podstępu nakłania Kruka do oddania kawałka sera, który ten trzyma w dziobie. Ta sama historia pojawia się na skrajnych pasach później, a widz prawdopodobnie wiedział, że Lis pozbawił Kruka kawałka sera, stosując podstęp. Czy ser jest metaforą, być może angielskiej korony? A jeśli tak, to czy Harold jest Lisem, a Wilhelm Krukiem, czy też odwrotnie? Kto kogo oszukuje? Może być tak, że obydwaj oszukują Edgara Aethelinga, który ma solidne argumenty, by ubiegać się o angielską koronę jako jej prawowity dziedzic.
Krótko później pojawiają się aluzje do kolejnych bajek, w tym do bajki o wilku i żurawiu. W tej opowieści żuraw daje się przekonać, aby za pomocą swojej długiej szyi i dzioba usunąć kość, która niebezpiecznie utkwiła w wilczym gardle. Jedyną nagrodą dla żurawia okazuje się ucieczka przed pożarciem – morał jest taki, by nie oczekiwać żadnej nagrody w kontaktach z niegodziwcami. Czy jest to wskazówka, że Harold nie powinien spodziewać się niczego dobrego ze strony Wilhelma, czy też może ostrzeżenie dla Wilhelma, aby uważał na Harolda? Oczywiście interpretacja zależy od tego, którą stronę uznaje się za wilka, a którą za żurawia.
Michael Lewis, David Musgrove, Tkanina z Bayeux. Opowieść wysnuta, tekst polski: Anna Dorota Kamińska na podstawie przekładu Katarzyny Pachniak, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2022, ss. 352, oprawa twarda, ISBN 978-83-8196-390-9.