Jesteś tutaj: prof. Jacek Bartyzel » Publicystyka » „Inny obieg”

„Inny obieg”

Jacek Bartyzel

Demokratyczne wybory – jak pisali w 1927 roku autorzy edytorialu w monarchistycznym tygodniku „Pro Patria” – wylewają takie kubły pomyj na duszę społeczeństwa, że zachodzi obawa, iż wraz z zaschnięciem błota po tzw. kampanii wyborczej zapomniane będą akurat również te „czyny i rozmowy”, które należałoby jednak – ku przestrodze – zapamiętać. Wart szczególnego zapamiętania zdaje mi się ten oto przypadek.

Nie dalej jak tydzień przed wyborami „cyngle” Adama Michnika z należącej do koncernu Agora gazety „Metro” wytropiły, iż na słynnym już plakacie tzw. Aniołków Prezesa PiS, zatytułowanym Chodźcie z nami, jedna z urodziwych kandydatek (p. Sylwia Ługowska z Łodzi) trzyma pod pachą – pośród kilku innych książek – powieść Jeana Raspaila Obóz świętych. Czytelnikom „Polonia Christiana” z pewnością nie trzeba wyjaśniać kim jest Raspail, ani jak wstrząsającym i proroczym utworem literackim jest ta apokaliptyczna opowieść o zagładzie cywilizacji europejskiej. Aliści, dziennikarzom „Metra” (tak przynajmniej twierdzą) osoba Raspaila była zupełnie nieznana, toteż sięgnęli po wypróbowany środek wszystkich „młodych, świetnie wykształconych, z wielkich miast”, czyli zajrzeli do Wikipedii i tu dowiedzieli się ze zgrozą, iż pisarz był oskarżony przed siedmioma laty przez Międzynarodową Ligę przeciw Rasizmowi i Antysemityzmowi o podżeganie do nienawiści rasowej.

Następnie gwiazdy stołecznej żurnalistyki zwróciły się z prośbą o ocenę autora i dzieła do trojga „wybitnych tłumaczy i znawców literatury francuskiej”: Jana Gondowicza, Magdaleny Miecznikowskiej i Anny Wasilewskiej. Jak się okazało, nikt z tego grona koneserów książek Raspaila nie znał, co jednak nie było żadną przeszkodą do wydania pryncypialnie pogardliwego sądu. Bez wątpienia najciekawsza jest odpowiedź tej ostatniej znawczyni (redaktorki działu literatur romańskich w „Literaturze na świecie” od 20 lat), którą warto po prostu zacytować:

„Nie przechadzałabym się pod pachą z książką Jeana Raspaila. Autor (ur. 1925 r.) jest przedstawicielem skrajnej prawicy, antydemokratą, monarchistą i ksenofobicznym nacjonalistą. Oczywiście demokracja jest po to, aby wszystkie potwory przemawiały. Choć to niepokojące, że aż pięć jego książek [nieścisłość, bo naprawdę siedem – J.B.] jest dostępnych na polskim rynku (wszystkie opublikowane w wydawnictwach katolickich), w tym wielokrotnie wznawiana powieść z roku 1973 Obóz świętych, w której autor krytykuje politykę imigracyjną Francji, czym zasłużył sobie na oskarżenia o nawoływanie do nienawiści rasowej. To inny obieg, więc do nas takie dzieła nie docierają”.

Nic na tym świecie nie jest dziełem przypadku, i jestem głęboko przekonany, że to Pan Bóg tak prowadzi każdą rzecz choćby i po linii krzywej, aby wyszła na prostą, sprawiając, że ci, których pragnie ukarać, sami się demaskują. Pani redaktor Wasilewska nie mogła przecież jaśniej obnażyć procederu eliminacji i napiętnowania, jaki wobec wszystkich i wszystkiego, co sprzeczne z „postępem”, stosuje ona sama i te kręgi kulturalnego establishmentu lewicowego, którego jest jednym z trybików. Enumeracja „myślozbrodni” Raspaila w jej wykonaniu jest imponująco klarowna: na ontologiczny status „potwora” składa się bycie „skrajnym prawicowcem”, antydemokratą, monarchistą i nacjonalistą („ksenofobicznym”, naturellement!). Dostrzec w tym można wprawdzie niejaką sprzeczność, bo przecież „potwory” w zasadzie nie mają prawa istnieć, a jednak „demokracja” jest po to, aby umożliwić im przemawianie. To, rzecz jasna, odwieczny problem bałwochwalców Demosu, rozwiązywany jednak przez nich zgodnie z tchórzliwą naturą tego karłowatego ustroju (a raczej: rozstroju): demokracja wszakże to tyrania (zazwyczaj) „miękka” i bezkrwawa, więc jej „potwory” nie są zabijane fizycznie; skazuje się je na śmierć cywilną, na zamilczenie, na to, co Niemcy nazywają Totschweigen. Nie można wprawdzie zabronić innym wydawania takich książek (choć to „niepokojące”), ale pajęcza sieć niewidzialnych wici rozprzestrzenia trafiający bezbłędnie do celu komunikat: tego „się” nie czyta, tego „się” nawet nie wspomina, tak samo jak nie nosi „się” jakiegoś ubrania, bo pokazanie się w nim to „obciach”.

Jeśli natomiast przejrzeć listę autorów i dzieł tłumaczonych przez red. Wasilewską, to zobaczymy, że nie będzie „obciachem” przechadzanie się pod pachą na przykład z utworami Jeana Geneta – pisarza niewątpliwie obdarzonego talentem, ale także złodzieja, dezertera, sodomitę, męskiej prostytutki, pornografa, bluźniercy oraz otwartego sympatyka terroryzmu lewackiego (RAF) i rasistowskiego (Czarne Pantery). Tak samo – komunisty, bluźniercy i czynnego zwolennika aborcji – Dario Fo, będącego zresztą pisarzem w dość luźnym sensie tego słowa, jako autor lakonicznych scenariuszy rozmaitych prop-agitek.

Koniecznie należy zwrócić uwagę na konkluzję werdyktu Pani Redaktor odnośnie do książek autora, którego nie czyta: „To inny obieg, więc do nas takie dzieła nie docierają”. Nam, starszym, te słowa nie mogą nie kojarzyć się z czasami, kiedy sami współtworzyliśmy, albo przynajmniej korzystaliśmy z niego, „drugi obieg” dzieł, co do których „policje tajne, widne i dwupłciowe” pilnowały, aby do nas „nie docierały”. Teraz okazuje się, że – jak mówił już Eklezjasta – „nic nowego pod słońcem”, tylko trochę inną metodą. Red. Wasilewska ma zresztą do pewnego stopnia rację. Dzieła takich pisarzy jak Raspail, faktycznie krążą w dużej mierze w „innym obiegu”. Wszelako, dzięki imitacyjnej nadgorliwości naszych rodzimych funkcjonariuszy politycznej poprawności w kulturze, takich jak sama p. Wasilewska, u nas jest pod tym względem jeszcze gorzej. We Francji bowiem, mimo wszystko autentyczny talent i wartość artystyczna wciąż jeszcze coś znaczą; Francuzi jakichkolwiek poglądów zbyt są wrażliwi na styl, żeby pozwolić sobie na Totschweigen wybitnego autora. Zaświadcza o tym fakt, iż Raspail posiada przecież niemałą kolekcję prestiżowych nagród literackich, w tym Wielką Nagrodę Powieściową Akademii Francuskiej. Lecz nadwiślańscy tubylcy mają być otoczeni daleko szczelniejszym cordon sanitaire, izolującym od tego „innego obiegu”, co nie ma prawa tutaj docierać.

A ja, po tej affaire Raspail chodzę dumny jak paw: bo przecież to właśnie sam namówiłem właściciela domu wydawniczego, w którym ukazują się polskie przekłady Raspaila, aby wprowadził je na polski rynek. I to począwszy od Obozu świętych.

Pierwodruk: „Polonia Christiana” nr 23, listopad – grudzień 2011.

PMK Design
© Organizacja Monarchistów Polskich 1989–2024 · Zdjęcie polskich insygniów koronacyjnych pochodzi z serwisu replikiregaliowpl.com.