Jesteś tutaj: prof. Jacek Bartyzel » Klub Konserwatywny » Nie ma wroga na prawicy! Apel do ugrupowań prawicy i centroprawicy
Łódź, 14 czerwca 1991 r.
Po upływie dwóch lat od dnia, który nazbyt, niestety, pochopnie uznano za koniec komunizmu w Polsce los antysocjalistycznej, polskiej kontrrewolucji stanowi nadal niepokojącą zagadkę. Widmo PRL-u nadał krąży nad Rzeczpospolitą; duch i litera socjalizmu wciąż dławi życie publiczne naszej ojczyzny. Główne instytucje państwa, za wyjątkiem urzędu prezydenckiego, stanowią pozbawioną wyrazu i autorytetu hybrydę, obciążoną „grzechem pierworodnym” kontraktu zawartego pomiędzy partią komunistyczną a jej kolejnymi dezerterami. Nigdy nie ogłoszony, lecz faktycznie zawarty i przestrzegany sojusz dwu lewic — ongiś rządzącej oraz opozycyjnej — wydał fatalne dla organizmu państwowego owoce w postaci sabotażu gruntownych reform ustrojowych i gospodarczych. Posłużono się w tym celu — pod pozorem tzw. „rządów prawa” — ustawodawstwem będącym instrumentem ideologii kolektywistycznej. W ten sposób sparaliżowana została na przykład tzw. reprywatyzacja, której przeprowadzenie stanowi elementarny wymóg sprawiedliwości.
Polityka gospodarcza, skoncentrowana jednostronnie na zagadnieniach monetarystycznych i budżetowych, nie daje przekonywujących dowodów woli przeprowadzenia pełnej i powszechnej reprywatyzacji; powszechnej to znaczy takiej, która doprowadzi do rychłego uwłaszczenia maksymalnie możliwej liczby obywateli, do materialnego okrzepnięcia milionów polskich rodzin. Istnieje już poważne zagrożenie dla samej idei wolnej przedsiębiorczości, albowiem w świadomości szerokich rzesz utrwala się przekonanie, iż oznacza ona nie kapitalizm ludowy, „demokrację bogacących się”, ale recesję i ubóstwo — a na ich tle geszefciarskie fortuny hochsztaplerów oraz byłych i nowych prominentów.
Z drugiej strony, pasywność w zakresie tempa, zakresu i sposobów prywatyzacji oraz liberalizacji gospodarki towarzyszy karygodna pobłażliwość organów wykonawczych państwa (a ze strony sejmu wręcz zachęcanie czynników awanturniczych) w stosunku do podniecających nastroje roszczeniowe demagogów, nawet w wypadkach rażących naruszeń prawa (blokady dróg, paraliżowania komunikacji etc.). Zachodzi już dziś realne niebezpieczeństwo anarchizacji życia publicznego przez związki zawodowe, samorządy zakładowe i lewackie grupy polityczne.
Solidarne współdziałanie starej i nowej lewicy objawia się także, a nawet przede wszystkim, pod postacią agresywnej akcji wymierzonej w najbardziej podstawowe nawet katolickie postulaty moralno-społeczne, takie jak ochrona życia poczętego lub prawo do wychowania religijnego w szkole. Tej dechrystianizacji w zamierzeniu akcji, manipulującej — niestety dość skutecznie — pojęciem tzw. normalności lub „normy europejskiej” tożsamej jakoby z laickością, służy znaczna część elit intelektualnych, a szczególnie dziennikarzy.
Dodajmy jeszcze, że pomyślna w ostatnich latach dla sprawy polskiej koniunktura międzynarodowa już zaczyna się pogarszać, a niemożność wykrzesania energii narodowej z apatycznego i poddawanego celowo presji antywartości hedonistycznych społeczeństwa może zaciążyć tragicznie na bezpieczeństwie państwa. Tym bardziej, że nie brak skrajnie antypatriotycznej propagandy na rzecz likwidacji armii.
Oto w niektórych tylko punktach obraz sytuacji moralno-psychologiczno-politycznej Polski na kilka miesięcy przed spodziewanymi wreszcie wyborami parlamentarnymi.
Jako ponadpartyjna, ale nie apolityczna, placówka myśli i akcji konserwatywnej zwracamy się do wszystkich ugrupowań i stronnictw stanowiących, przynajmniej potencjalnie, obóz centroprawu z pytaniem o to, jak widzą one swoją rolę w tej sytuacji i z wezwaniem do okazania maksimum dobrej woli w sprawie podporządkowania uzasadnionych nawet interesów partykularnych temu, co dla prawdziwej partii porządku winno być najważniejsze — ocaleniu Rzeczypospolitej.
Nie sugerujemy żadnych konkretnych rozwiązań „jednolitofrontowych”, czy tym bardziej, fikcyjnych. Zdajemy sobie sprawę zarówno z tradycyjnego indywidualizmu ludzi prawicy, będącego wyrazem postawy personalistyczno-wolnościowej, niechętnej odruchom stadnym; jak i z wielu zasadniczych różnic pomiędzy konserwatystami a narodowcami, liberałami a chadekami itd. Trzeba jednak umieć wyciągnąć wnioski z faktu konsolidacji obozu lewicy, tak postkomunistycznej jak postsolidarnościowej. Trzeba zatem przynajmniej nie szkodzić sobie wzajemnie i zacząć ze sobą rozmawiać. Trzeba podjąć choćby próbę wypracowania programu wspólnych działań na czas nie tylko najbliższych wyborów, ale na jutro i na pojutrze. Przed nami bowiem nie tylko kampania wyborcza, ale wielka praca edukacyjna w społeczeństwie poddawanym bez ustanku lewicowo-laicko-kosmopolitycznej indoktrynacji. Taka współpraca, której początkiem byłaby akcja wyborcza, może stać się prawdziwym „paktem dla Polski”.
Jakiekolwiek formy przybierze proponowana przez nas współpraca, winna się ona oprzeć nie o taktyczny kompromis, lecz o nadrzędne wartości moralno-ideowe. Sądzimy, że taką wspólną platformą centroprawu powinny być co najmniej:
Klub Konserwatywny w Łodzi deklaruje uroczyście, że biorąc za punkt wyjścia wymienione zasady gotów jest służyć jak najdalej idącemu zbliżeniu wszystkich zainteresowanych stronnictw, tak przed nadchodzącymi wyborami parlamentarnymi jak i w dalszej przyszłości.