Jesteś tutaj: Publicystyka » Inni publicyści » Tomasz Gabiś: Książki pod choinkę (2015)

Książki pod choinkę (2015)

Tomasz Gabiś

Rok temu w tym samym miejscu zastanawiałem się, czy ukaże się kolejna książka Shlomo Sanda, no i mamy – Kiedy i jak wynaleziono Ziemię Izraela. Od Ziemi Świętej do ojczyzny (przeł. Michał Kozłowski, Wydawnictwo Akademickie Dialog, Warszawa 2015). Ci, którzy posiadają poprzednią książkę tego autora o „wynalezieniu narodu żydowskiego”, muszą i tę zakupić, żeby uzyskać całościowy obraz sytuacji. Ma ona też tę zaletę, że sprezentować ją można zarówno antysemitom, jak i filosemitom.

W grupie książek rewizjonistycznych wymienić należy wznowione po 12 latach Ludobójstwo francusko-francuskie. Wandea – Departament Zemsty Reynalda Sechera (przeł. Marian Miszalski, Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2015). Pokazuje, do czego prowadzi fanatyzm „modernizatorów” nazywanych wówczas „jakobinami”. Generał Marian Zacharski opublikował siódmą już z kolei książkę na temat walki wywiadów (Kody wojny. Niemiecki wywiad elektroniczny w latach 1907-1945 a losy polskich, sowieckich, alianckich kodów i szyfrów, Fundacja Olandia, Kwilcz 2015). Zafrapował mnie zwłaszcza wątek kontrolowania przez wywiad niemiecki korespondencji Komendy Głównej AK z rządem polskim w Londynie. Niemcy wiedzieli praktycznie wszystko o powstaniu warszawskim. Książka generała jest bardzo gruba (1080 stron w twardej oprawie), przeto obdarowany może ją po przeczytaniu wykorzystać np. jako podstawkę pod lampkę nocną.

Po 25 latach od ukazania się książki Antoniego Dudka i Grzegorza Pytla Bolesław Piasecki. Próba biografii politycznej otrzymaliśmy solidną, powstałą w oparciu o nowe źródła i dokumenty, biografię polityczną Piaseckiego, obejmującą kluczowy okres jego działalności: Jan Engelgard, Bolesław Piasecki 1939-1956 (Wyd. Myśl Polska, Warszawa 2015). Jest to rozszerzona wersja książki Engelgarda Wielka gra Bolesława Piaseckiego wydanej w 2008 r. Swoją drogą dobrze się stało, że autor zmienił tytuł, bo „wielka gra” w odniesieniu do ważnej, ale nie aż tak znaczącej postaci historycznej, jaką był Piasecki, brzmiała nazbyt patetycznie, a przez to nieco śmiesznie – „wielką grę” mogli prowadzić Gomułka i prymas Wyszyński, ale nie Piasecki. Dzisiaj biografia Piaseckiego służyć może jako szkło powiększające, poprzez które możemy spojrzeć na najbardziej dramatyczny czas w naszych najnowszych dziejach. Do czasów PRL-u przenosi nas także znakomicie skomponowany, poprzedzony obszernym wstępem album fotograficzny Kaliny Zatorskiej i Mariana Misiaka, „Zwiedzajcie Piastowski Wrocław”. Tadeusz Ciałowicz – projektant totalny (Fundacja 102, Wrocław 2015). Mieszkający i tworzący we Wrocławiu od końca lat 40. ubiegłego wieku Ciałowicz (ur. 1927) jest projektantem graficznym, projektantem wnętrz, mebli i neonów, fotografem, przedstawicielem wrocławskiej szkoły plakatu. Praca Zatorskiej i Misiaka dokumentuje nie tylko drogę twórczą i dorobek artysty, ale wydobywa z (pół)cienia fascynującą historię kulturalną Wrocławia tamtej epoki. Młodej „klasie kreatywnej” Wrocławia i okolic życzyć należy takiej kreatywności, jaka cechowała Ciałowicza, a także jego kolegów i koleżanki.

Piotr Zychowicz w Pakcie Piłsudski-Lenin (Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2015) kontynuuje swoje przewartościowania historii Polski w pierwszej połowy XX wieku z paleokonserwatywnego, czyli antynacjonalistycznego i antysocjalistycznego, punktu widzenia. Uważający się za Litwina wierny uczeń Józefa Mackiewicza rozwija jego interpretację ze Zwycięstwa prowokacji, wedle której Józef Piłsudski uratował bolszewizm przed nieuchronnym upadkiem, a pod Warszawą bronił Polski przed skutkami swoich własnych działań czy raczej zaniechania! Tak czy inaczej, powszechna, dziejowa rola Marszałka była ogromna: ocalić bolszewizm i skierować historię świata na tory, po których się potem potoczyła, to nie byle co. Polak potrafi! Zychowicz rewiduje historię Polski, natomiast E. Michael Jones (Jałowy pieniądz. Historia kapitalizmu jako konfliktu między pracą a lichwą, t. 1. Od Medyceuszy do Newtona, t. 2. Od merkantylizmu do Marksa, t. 3. Od Wielkiego Głodu do kryzysu roku 2008, przeł. Jan Przybył, Karolina Gawlik, Jerzy Morka, Wektory, Wrocław 2015) rewiduje – z katolicko-konserwatywnej perspektywy – historię tzw. kapitalizmu, będącego, wedle jego opinii, „lichwą sponsorowaną przez państwo”. Monumentalne dzieło, pięknie wydane – wysokiej jakości papier, twarda oprawa – przez wrocławskie Wektory, jakże aktualna książka w czasach szalejącego finansizmu oraz bezczelnej i zuchwałej bankokracji. Znacznie większe ambicje niż Zychowicz i Jones ma Hans Hermann Hoppe (Krótka historia człowieka, przeł. Łukasz Dominiak, wstęp Łukasz Dominiak, przedmowa Llewellyn H. Rockwell Jr., Fijorr Publishing, Warszawa 2015), pragnący zrewidować ni mniej, ni więcej tylko całą historię ludzkości. Książka ta to kolejny kamyk dołożony do ideologicznej mozaiki konserwatywnego anarchizmu od lat sumiennie układanej przez niemieckiego ekonomistę i filozofa społecznego.

Klasyczna praca Maxa Webera, Etyka protestancka i duch kapitalizmu (przełożyła i wstępem opatrzyła Dorota Lachowska, Wydawnictwa Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2015), ważna jest dziś przede wszystkim jako mocne potwierdzenie tezy, że o rozwoju narodów w ostatecznej instancji decyduje typ ich kultury i dominującej etyki. Jako dopełnienie Webera posłużyć może Cnota egoizmu Ayn Rand. Pamiętam dobrze zgrzebne, miejscami wymagające użycia lupy, wydanie z 1987 r. opublikowane przez Officynę Liberałów. A dzisiaj? Na księgarskiej półce dumnie stoi i zaprasza grzecznie do kupna elegancka edycja dużego i znanego domu wydawniczego, razem z artykułami Nathaniela Brandena, które JKM pominął (Ayn Rand, Cnota egoizmu. Nowa koncepcja egoizmu, przeł. Jerzy Łoziński, Zysk i S-ka, Poznań 2015). To dobra odtrutka na zalew fałszywego altruizmu, za którym kryje się fałszywy egoizm. Szkoda, że nie ma w tym tomie tekstu „Prezydentka?” opublikowanego w „Stańczyku” 28 lat temu, w którym naczelna obiektywistka rozważała problem, czy kobieta może zostać prezydentką Stanów Zjednoczonych. Kobieta, pisała Rand, jak najbardziej mogłaby zostać prezydentką, ale nie powinna tego chcieć, ponieważ prezydentura byłaby dla niej odczłowieczeniem, morderczą torturą psychologiczną; kobieta-prezydentka stałaby się najbardziej niekobiecą, bezpłciową, metafizycznie zdeformowaną postacią – matriarchą; dla kobiety dążenie lub pragnienie prezydentury to, według Rand, perspektywa strasznego samozniszczenia duchowego. A co w takim razie z premierkami?

Idealnym prezentem pod choinkę dla ludzi o silnych przekonaniach religijnych będzie Słownik filozoficzny Woltera (Voltaire, Słownik filozoficzny, przełożył, wstępem i przypisami opatrzył Marian Skrzypek, Biblioteka Kwartalnika Kronos, Fundacja Augusta hr. Cieszkowskiego, Warszawa 2015). U Ojca Założyciela europejskiego Oświecenia znaleźć można doprawdy zaskakujące, by nie powiedzieć skandaliczne, opinie. Redaktorom „Kronosa” należą się brawa za intelektualną odwagę. Chcąc pozostać we francuskich klimatach filozoficznych, warto odświeżyć lekturę antyfilozofa Emila Ciorana (Zarys rozkładu, przeł. Magdalena Kowalska, Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2015 – I wyd. Wydawnictwo KR, Warszawa 2006). Pierwsza książka rumuńskiego „radykalnego sceptyka” w języku francuskim opublikowana w 1949 r. zapoczątkowała jego wspaniałą karierę literacką w ojczyźnie Woltera. Jak podaje Bernd Mattheus, kiedy w 1966 r. książka wyszła u Gallimarda jako wydanie kieszonkowe, pisarz sarkastycznie zauważył, że chyba dlatego, aby „każdy idiota mógł to przeczytać”. Gdy odkrył ją w domu towarowym, uznał, że ze wstydu powinien wskoczyć do rynsztoka. Jednak nie ma co przejmować się tym zrzędzeniem, warto za to podarować kieszonkowe wydanie Alethei zwłaszcza tym bliskim, u których wysoka temperatura zaangażowania (Cioran: „Nie angażuję się nawet w niezaangażowanie”) w taką czy inną Sprawę grozi samozapaleniem: „Kto mówi w imieniu innych, zawsze jest uzurpatorem”; „Umiemy nosić żałobę tylko po sobie”; „Nie da się działać inaczej, jak sprzeciwiając się prawdzie”; „Jeśli ktoś umiera dla idei, to dlatego, że to jego idea, a jego idea jest jego życiem”. „Wyruszyć w wędrówkę ku końcowi historii z kwiatem w butonierce – to jedyny sposób na zachowanie godności pośród upływu czasu”. O meandrach myśli Ciorana opowiada nam Sylvie Jaudeau w książce Cioran, czyli ostatni człowiek (przeł. Aleksandra Charędziak, Instytut Mikołowski, Mikołów 2014). Czy da się systematycznie zrekonstruować „światopogląd” żarliwego antysystematyka? Trzeba kupić i samemu się przekonać. Cioran do Paryża wywędrował z „małego Paryża” czy też „Paryża Wschodu”, jak niekiedy nazywano Bukareszt. I właśnie „Paryżom Innej Europy”, czyli Bukaresztowi i Warszawie, poświęcił swoją książkę Błażej Brzostek (Paryże Innej Europy. Warszawa i Bukareszt, XIX i XX wiek, Wydawnictwo WAB, Warszawa 2015). Bez dwóch zdań jest to książka znakomita. Umiejętnie prowadzoną krzyżową narrację, w której przeplatają się architektoniczne, urbanistyczne i polityczne losy obu stolic, śledzi się z narastającym zaciekawieniem. Gorąco polecam.

Dla wszystkich, którym na sercu leżą dobrosąsiedzkie stosunki z Niemcami, prawdziwym skarbem będzie zbiór artykułów i esejów na temat literatury polskiej jednego z najwybitniejszych niemieckich polonistów, Heinricha Olschovsky’ego (Heinrich Olschovsky, Klucze do kultury. Z perspektywy niemieckiej o literaturze polskiej, tłumacze różni, przekład przejrzał, posłowiem opatrzył i do druku podał Marek Zybura, seria Polonica Leguntur, TAiWPN Universitas, Kraków 2015). Wiele dla spopularyzowania polskiej literatury w Niemczech uczynił także Heinrich Kunstmann, historyk literatury, slawista, tłumacz literatury polskiej, m.in. Witkacego, Mrożka, Herberta, Gombrowicza. Kilka lat temu ukazała się jego korespondencja z Tymoteuszem Karpowiczem, a obecnie z Witoldem Wirpszą („Salut Henri! Don Witoldo!” Witold Wirpsza – Heinrich Kunstmann. Listy 1960-1983, wstęp, przekład i opracowanie Dorota Cygan i Marek Zybura, seria Polonica Leguntur, TAiWPN Universitas, Kraków 2015). Z okazji promocji tejże książki zawitał niedawno do naszego miasta poeta i krytyk literacki Leszek S. Po promocji siedzieliśmy w niewielkim gronie w knajpie, gawędząc sobie przy piwie o tym i owym; zapytałem redaktora Mieczysława O., dobrego znajomego i przez kilka lat redakcyjnego kolegę Andrzeja Falkiewicza, co sądzi o jego powieści Ledwie mrok (Wrocławskie Wydawnictwo Warstwy, wyd. II, Wrocław 2015). Odrzekł, że utwór ten wykracza poza ramy najbardziej skrajnych eksperymentów narracyjnych i że on nie ma już sił na czytanie tego typu dzieł. Cóż, nie jest to może najlepsza zachęta do wysupłania paru groszy na zakup powieści Falkiewicza, ale miłośnicy lekturowych eksperymentów na pewno będą usatysfakcjonowani.

W cyklu „Twarze kontrkultury” redagowanym przez Jerzego Jarniewicza i Macieja Świerkockiego ukazała się biografia (życie + twórczość + działalność) jednej z najważniejszych postaci tejże kontrkultury: John Higgs, Osaczyłem Amerykę. Timothy Leary (przeł. Andrzej Appel, Officyna, Łódź 2015). Wprawdzie dzisiaj, kiedy kontrkultura jest po prostu uznaną częścią kultury mieszczańskiej, dawne heroiczne walki z Systemem nie wzbudzają już nadmiernych emocji, ale jak ma się obok siebie jakiegoś podstarzałego hipisa, to na pewno z radością przyjmie taki prezent. Chyba w Polityce ekstazy Leary’ego przeczytałem, że postulował, aby zakradać się na bankiety establishmentu i dorzucać LSD do alkoholu czy zupy, aby zebrani tam politycy, dyplomaci, generałowie i finansiści mogli przeżyć niespodziewany odlot i odmienić swoje życie. „Serwujcie im kwas!” – tak brzmi hasło prawdziwej konserwatywnej rewolucji. Z książki Higgsa zapamiętajmy wiekopomną myśl Leary’ego: „Ludziom nie powinno się pozwalać na rozmowy o polityce. Chyba, że na czworakach”. Wystarczy sobie wyobrazić jakiś telewizyjny talk-show, którego uczestnicy, łącznie z prowadzącym, występują na czworakach. To dopiero byłby ubaw po pachy.

Towarzyszem Leary’ego z okresu harvardzkiego był etnobotanik i etnofarmakolog Ralph Metzner; Leary, on i Alpert opracowali w stylu psychodelicznym Tybetańską Księgę Zmarłych. Na półkach księgarskich pojawiła się jego książeczka Ropucha i jaguar (przeł. Dariusz Misiuna, Okultura, Warszawa 2015). Jej główną bohaterką jest 5-metoksydimetylotryptamina, znajdująca się m.in. w gruczołach ropuchy. Teraz wiadomo, dlaczego, kiedy ktoś pocałował ropuchę, ta zamieniała się w piękną księżniczkę. Jako wigilijny prezent można też komuś ofiarować prenumeratę pisma redagowanego przez Dariusza Misiunę „Trans/wizje”, autentycznie alternatywne, subwersywne, transgresyjne i dywersyjne; oczywiście, kiedy punktem odniesienia jest jeden sektor kulturalnego establishmentu, bo dla innego sektora jest to całkowicie normalne i konwencjonalne czasopismo.

W czasach kiedy Trybunał Konstytucyjny może wydać orzeczenie, że sam jest niekonstytucyjny, warto zajrzeć do dzieł fundamentalnych na temat konstytucji. Konstytucjonalista z Uniwersytetu Wrocławskiego Artur Ławniczak w Genezie Konstytucji (E-Wydawnictwo, Prawnicza i Ekonomiczna Biblioteka Cyfrowa, Wydział Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2015) na 378 stronach przebiega przez dzieje powstawania i ewolucji „najwyższego prawa” w największych cywilizacjach i religiach. Po liczącej ponad 600 stron Nauce o konstytucji wydanej przez Teologię Polityczną w 2014 r. otrzymaliśmy teraz małe, acz treściwe dziełko Carla Schmitta, Legalność i prawomocność (przeł. Bogdan Baran, Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2015), w odróżnieniu od historyczno-empirycznej analizy Artura Ławniczaka, o bardziej teoretycznym charakterze, co pokazuje taki np. fragment: „Teoria i praktyka prawna takiej konstytucji stoją wobec konieczności porzucenia albo konsekwentnej – prawnej, moralnej i politycznej – aksjologicznej neutralności części organizującej, albo treściowego «systemu sensu» drugiej części konstytucji. Konstytucja bowiem jest całością i nawet dla zupełnie wtórnej rutyny administracyjnej i sądowniczej bliskie i dalekie «oddziaływania» jej aksjomatów są niepodważalne. Między pryncypialną neutralnością wobec wartości funkcjonalistycznego systemu legalności a pryncypialnym ich podkreślaniem przez treściowe gwarancje konstytucji nie ma drogi pośredniej”. Ta prawnicza rozprawka autora, który reklamowany jest (fałszywie) jako „koronny jurysta Trzeciej Rzeszy”, z pewnością ucieszy schmittystów wszystkich obediencji, którzy jednak ucieszyliby się jeszcze bardziej, gdyby wreszcie ukazała się w polskim przekładzie najbardziej frapująca intelektualnie książka Schmitta Nomos ziemi (Der Nomos der Erde im Völkerecht des Ius Publicum Europaeum). Profesor biologii Marek Konarzewski w książce Na początku był głód (PIW, Warszawa 2015) dostarcza naukowego uzasadnienia poprawności diety paleo. Miło, że prawda – znana już od wielu dziesięcioleci – zyskuje coraz więcej zwolenników także w środowiskach naukowych. Kupować, czytać i jeść wedle paleo!

Doskonale na prezenty pod choinkę nadadzą się także klasyczne pozycje polskiej prozy i eseistyki: Jerzy Stempowski, Po powodzi. Eseje i dzienniki podróży (wybór, opracowanie i wstęp Magdalena Chabiera, Instytut Literacki Kultura — Instytut Książki, Paryż-Kraków 2015) oraz Andrzej Bobkowski, Coco de Oro. Szkice i opowiadania (ze wstępem Józefa Czapskiego i posłowiem Rafała Habielskiego, Instytut Literacki Kultura — Instytut Książki, Paryż-Kraków 2015). Janusz Rudnicki to bez wątpienia mistrz „życiorystyki” – specyficznej, pisanej w niepodrabialnym stylu, odmiany biografistyki. Więcej prawdy o ludziach (Wagner, Hitler, Merkel, Kafka i inni) można znaleźć w zwięzłych biogramach, które składają się na Życiorystę (Wydawnictwo WAB, Warszawa 2015), niż w wielu opasłych biografiach. Do tego kilka recenzji i relacji o bliskich autorowi miejscach. Natomiast miłośnikom powieści kryminalnych podarujmy cyberpunkowy kryminał Pawła Goźlińskiego Dziady (Biblioteka Gazety Wyborczej, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec-Warszawa 2015), zwłaszcza że blurb brzmi niezwykle wręcz obiecująco: „To najbardziej zakręcony kryminał, jaki czytałam” – Olga Tokarczuk. Jako prowincjusz od dawna cierpiący na chroniczną „warszawofobię” rozkoszowałem się takim oto fragmentem:

(…) stoję w Warszawie pod Dworcem Centralnym, a z raportu foreca.com wnioskuję, że moknę. Wilgoć wciska mi się przez podeszwy butów, nogawki spodni, skleja plecy z podkoszulkiem i zalewa okulary. Deszcz jest jednocześnie pionowy i poziomy. To przez wiatr, halny warszawski, nowy gatunek, trzeba nauczyć się z nim żyć jak z psimi kupami na nierównych chodnikach i stadionem w kształcie wielkanocnego koszyka w kolorach narodowych. Być może patrzę na zamgloną panoramę nocnego miasta, które w deszczu wygląda jak swoje własne widmo. Bo w gruncie rzeczy jest widmem bardziej niż metropolią. Stężenie przeszłości na metr kwadratowy jest tu groźniejsze niż spaliny. Miasto dusi się własną historią, próbuje uciec w górę chaotycznymi wieżowcami wyrastającymi tu i tam z dawnych cmentarzy i świątyń. Albo w dół, nowymi, schludnymi kanałami metra. W poszukiwaniu świeżego powietrza i niepokrytej grobami przestrzeni zarasta swoje błonia nowymi osiedlami, które próbują żyć jakimś nowym, sztucznym życiem.

Reinhard Lindner, autor książki Menedżer samuraj. Intuicja jako klucz do sukcesu (przeł. Tomasz Gabiś, Kurhaus Publishing, Warszawa 2015) zdobył za młodu mistrzostwo Austrii w karate, a obecnie zarabia na życie, prowadząc treningi personalne dla biznesmenów i menedżerów. Trochę tu japońszczyzny, karate, samurajskich mądrości, poza tym techniki negocjacyjne, badania nad intuicją, wszystko razem wymieszane, jakiejś głębszej myśli w tym nie znajdziemy, ale lektura łatwa i przyjemna, w sam raz dla tych, którzy chcą odnieść sukces w biznesie, a nie wiedzą, jak się do tego zabrać. Proste: ćwiczyć karate! I odbyć odpowiedni kurs. Oferta programu kwalifikacyjnego „Menedżer-samuraj” dla kadry zarządzającej i pracowników działów sprzedaży jest obecnie trzystopniowa: „Menedżer-samuraj” basic (kurs trzydniowy), „Menedżer-samuraj” advanced (kurs trzydniowy), „Menedżer-samuraj” for experts (kurs dwudniowy); zgłoszenia na seminarium oraz informacje o wykładach na temat „Menedżera-samuraja” proszę przesyłać na adres: office@dersamuraimanager.com. Do wyłącznej dyspozycji programu „Menedżer-samuraj” jest GreenWell – The Centre for Business Fitness w Austrii. Położony na terenie rezerwatu przyrody Hohe Wand oferuje miłą atmosferę oraz proste, lecz najwyższej jakości, wyposażenie (www.greenwell.at). Opłacenie kursu zaprzyjaźnionemu biznesmenowi lub menedżerowi może być doskonałym prezentem pod choinkę.

O jedność Europy. Antologia polskiej XX-wiecznej myśli europejskiej, wstęp Łukasz Machaj i Marek Maciejewski, wybór i opracowanie Sławomir Łukasiewicz, Ministerstwo Spraw Zagranicznych, Warszawa 2015 – w drugim, poprawionym i poszerzonym, dopracowanym edytorsko pod każdym względem, wydaniu antologii, która w 2007 r. zainaugurowała serię (pod redakcją Piotra Kosmali) Biblioteka Jedności Europejskiej, pomieszczono m.in. teksty Władysława Leopolda Jaworskiego, Piotra Wandycza, Józefa Czapskiego, Jana Emila Skiwskiego, Juliusza Mieroszewskiego, Zdzisława Najdera. Ich lektura nastraja raczej melancholijnie w obliczu smutnego faktu, że wspaniała idea jedności Europy dostała się w ręce żałosnych Schulzów, Junckerów, Draghich et consortes. Na szczęście Schulzowie przychodzą i odchodzą, a Europa pozostaje. Kiedyś jeszcze wybije godzina Imperium Europejskiego. Niestety, publikacja ma charakter niekomercyjny i nie jest przeznaczona do obrotu handlowego. Trzeba po prostu mieć „chody” w ministerstwie.

Artykuł pierwotnie opublikowany w portalu Nowa Debata: http://nowadebata.pl/2015/12/19/ksiazki-pod-choinke-2015

PMK Design
© Organizacja Monarchistów Polskich 1989–2024 · Zdjęcie polskich insygniów koronacyjnych pochodzi z serwisu replikiregaliowpl.com.