Jesteś tutaj: Publicystyka » Norbert Wójtowicz » „Rewolucja bez żadnych rewolucyjnych konsekwencji”? - przewrót majowy widziany z polskiej perspektywy
Maj 1926 r. przeszedł do polskiej historii jako miesiąc wyjątkowy, a rozgrywające się wówczas w Warszawie wydarzenia odcisnęły trwałe piętno na systemie prawno-ustrojowym państwa. Niekiedy przeprowadzony przez Piłsudskiego „marsz na Warszawę” zestawiany bywa z wcześniejszym o lat kilka włoskim „marszem na Rzym”. I rzeczywiście, mimo niewątpliwych różnic oba te wydarzenia wpisują się w długi ciąg europejskich zamachów stanu, jakich areną stał się nasz kontynent w dwudziestoleciu międzywojennym1. Wprawdzie w przeciwieństwie do króla Wiktora Emanuela III2, który bez oporu oddał władzę Mussoliniemu, prezydent Wojciechowski zdecydował się stawić opór zamachowcom, ale ostatecznie w obu przypadkach finał był podobny. Dokonując puczu wojskowego Józef Piłsudski wyznaczył nową cezurę w rozwoju odrodzonej ojczyzny i zainicjował kształtowanie się nowego systemu dyktatury sanacyjnej.
Przyglądając się dokonanemu w dniach 12 maja — 15 maja 1926 r. zamachowi stanu, w poszukiwaniu przyczyn tego stanu rzeczy należałoby cofnąć się o lat kilka. Jednym z momentów przełomowych na drodze Piłsudskiego ku dyktaturze był mający miejsce w grudniu 1922 zamach na życie prezydenta Gabriela Narutowicza. Zdaniem biografów Piłsudskiego wydarzenie to spowodowało przełom w jego myśleniu przyczyniając się „ostatecznej utraty wiary w odrodzenie polskiej duszy, tej wiary, z którą Piłsudski powracał z Magdeburga. Wiary, że polskie społeczeństwo dojrzało do suwerennego, niepodległego bytu. Dlatego też, w rozumieniu Marszałka, demoralizującym je wciąż, a płynącym od politycznych partii prądom należało przeciwstawić i silny a niepodważalny autorytet, i w razie potrzeby nawet brutalność”3. Niektórzy historycy uważają zresztą, że już w 1922 r. Piłsudski mógł zacząć myśleć przejęciu władzy na drodze zamachu stanu4. Ostatecznie zamysł ten wykrystalizował się kilka lat później, gdy pod hasłem „naprawy państwa” zdecydował się postawić na jedną kartę.
Okres od grudnia 1922 r. do maja 1923 r. to czas względnego spokoju grupy legionowej. Desygnowany po śmierci prezydenta na stanowisko premiera gen. Władysław Sikorski utrzymywał w tym czasie dobre relacje z marszałkiem i najważniejsze stanowiska w państwie sprawowali legioniści. Tomasz Nałęcz wskazuje, że nawet jeśli byli to politycy „nie pozostający być może w zażyłej przyjaźni, to na pewno czasowo proklamujący zawieszenie broni. Dawało to gwarancje polityczne, pozwalające skupić się na problemach wewnętrznych środowiska legionowego”5. Kolejny moment zwrotny na drodze Piłsudskiego ku dyktaturze miał miejsce dopiero pół roku później, kiedy to po utworzeniu 28 maja 1923 r. rządu Witosa Piłsudski podjął decyzję o wycofaniu się z czynnego życia politycznego. Pierwszym krokiem było wycofanie się z dowództwa w Sztabie Generalnym, a w dalszej konsekwencji również z przewodniczenia Ścisłej Radzie Wojennej. Przyczyną tej decyzji był skierowany przez nowego ministra spraw wojskowych do sejmu projekt ustawy o organizacji naczelnych władz wojskowych. W zaproponowanym przez Stanisława Szeptyckiego projekcie przewidywano zwierzchność ministra nad szefem Sztabu Generalnego i Generalnym Inspektorem Sił Zbrojnych. Mimo, iż równocześnie 28 czerwca niejako na osłodę tej sytuacji Sejm przyjął uchwałę mówiącą, że „Sejm stwierdza, że Marszałek Józef Piłsudski jako Naczelnik Państwa i Naczelny Wódz zasłużył się narodowi”, sam pomysł uzależnienia wojskowych od polityków spotkał się z bardzo ostrą reakcją marszałka. Przemawiając 3 lipca w warszawskim hotelu Bristol wskazywał na zdominowanie państwa przez szerzące się partyjnictwo i podkreślał obrzydzenie wynikające z faktu, iż: „Był cień, który biegł koło mnie, to wyprzedzał mnie, to zostawał w tyle. Cieniów takich było mnóstwo, cienie te otaczały mnie zawsze, cienie nieodstępne, chodzące krok w krok, śledzące mnie i przedrzeźniające. Gdy na polu bitew, czy w spokojnej pracy w Belwederze, czy w pieszczotach dziecka – cień ten nieodstępny koło mnie ścigał mnie i prześladował. Zapluty, potworny karzeł na krzywych nóżkach, wypluwający swoją brudną duszę, opluwający mnie zewsząd, nie szczędzący niczego, co szczędzić trzeba – rodziny, stosunków, bliskich mi ludzi, śledzący moje kroki, robiący małpie grymasy, przekształcający każdą myśl odwrotnie – ten potworny karzeł pełzał za mną, jak nieodłączny druh, ubrany w chorągiewki różnych typów i kolorów – to obcego, to swego państwa, krzyczący frazesy, wykrzywiający potworną gębę, wymyślający jakieś niesłychane historie, ten karzeł był moim nieodstępnym druhem, nieodstępnym towarzyszem doli i niedoli, szczęścia i nieszczęścia, zwycięstwa i klęski”6. Bezpośrednio po wygłoszeniu tego przemówienia usunął się ze sceny politycznej i osiadł w Sulejówku.
Jak zauważył Tomasz Nałęcz, przytoczona powyżej wypowiedź Piłsudskiego to cios „celny i bolesny”. Poprzez publiczne wyrażenie niesmaku wobec sytuacji na polskiej scenie politycznej „Piłsudski dyskwalifikował przeciwników moralnie, własnym usunięciem się przydając całej sytuacji wręcz dramatycznego wymiaru”7. Nic więc dziwnego, że w tej sytuacji zaczął się tworzyć kult marszałka, którego bardzo wyraźnie odróżniano tych którzy babrali się w niepopularnej polityce. Bernard Singer wskazywał, że „we wszystkich pismach literackich atakowano Chjeno-Piasta. Wszystkie kabarety literackie wykpiwały ministrów parlamentarnego reżimu. W »Qui Pro Quo« wykpiwano stale Witosa, Niedziałkowskiego i innych parlamentarzystów. Drwiono z różnych działaczy kręcących się w Sejmie, nie szanując nikogo. Gdy dochodziło jednak do osoby czynnika decydującego [tj. Piłsudskiego], wówczas znikał śmiech, a panował patos. Doskonali kpiarze: Tuwim, Hemar, Słonimski, Lechoń zabierali głos, by sławić uroczyście imię jego”8.
Nie sposób nie zauważyć, że sam fakt podjęcia przez Piłsudskiego w przyszłości próby przejęcia władzy nie powinien dziwić. Odchodząc w 1923 pozornie od polityki Piłsudski mówił: „Wszystko to wiecie – wielki bur…, kloaka… Nie ma tam co robić, zostawiłem to świństwo, niech się własnym smrodem udusi… Udusić się musi i przedtem nie wrócę…”9. Mówił to z rozżaleniem, ale równocześnie wyraźnie zapowiadał przecież swój powrót. Wszakże rezygnując ze sprawowania wszelkich urzędów państwowych dał do zrozumienia, że jego całkowite odejście poza nawias polityki nie wchodzi w grę. W skierowanym do współpracowników ze Sztabu Generalnego przemówieniu pożegnalnym powiedział na zakończenie „Do widzenia, Panowie!”. I jeśli nawet w tym momencie nie wszyscy przywiązywali do jego słów większe znaczenie, to już wkrótce przyszło im o tym wspomnieć.
Począwszy od maja 1923, gdy prezydent powierzył misję tworzenia gabinetu Witosowi, władzę sprawowała koalicja ludowo-endecka. Rządy Chjeno-Piasta atakowane były przez formacje lewicowe, za sprawą których, jak pisał Witos „odgrzano starą piosenkę o reakcji, która knuje zamach na demokrację, a ludności zamierza wydrzeć jej prawa i z powrotem na zawsze ujarzmić. Mnie przedstawiano jako potwora, który chce chłopa i robotnika pożreć, albo jako zdrajcę, który ich wszystkich i ich interesy zamierza jakimś nieokreślonym panom bezapelacyjnie sprzedać”10. Wspominając te lata Adam Pragier pisał wręcz: „istniała w Polsce samowola administracji, sądy nie były dostatecznie dociekliwe w szukaniu prawdy, szacunek dla prawa był niewielki”, choć równocześnie przyznawał uczciwie, że „przy tym wszystkim pozostała wciąż nietknięta istota demokracji, wyrażająca się w tym, że wbrew możnym wpływom politycznym, wbrew oporowi urzędów i wbrew knowaniom policyjnym okazało się możliwe, przy użyciu narzędzi kontroli parlamentarnej, prześwietlenie do dna ciemnych zakamarków bezprawia”11. Ponadto z istniejącym przy władzy centroprawicowym układem politycznym kojarzony był często również doskwierający społeczeństwu w pierwszej połowie lat dwudziestych kryzys gospodarczy. W tym okresie nastąpił znaczący spadek płac realnych, które jeszcze w początkach 1922 odpowiadały płacom z 1914 roku, zaś pod koniec roku wynosiły już zaledwie 86,4 % tej wartości12. Podobnie w kolejnym roku „realna wartość płacy robotniczej uległa wielkim wahaniom, zależnie od tempa spadku wartości pieniądza, dochodząc w październiku 1923 r. do 61% poziomu z kwietnia tego roku, by później zresztą znów wzrosnąć”13. Kazimierz Świtalski uważał, że „państwo polskie przed majem 1926 r. miało i coś z oseska w powijakach, i coś z paralityka niezdolnego do żadnego normalnego odruchu”14. Coraz większe niezadowolenie społeczeństwa spowodowało pojawienie się tendencji do zmiany istniejącego stanu rzeczy, wyrażonych w skierowanych do piłsudczyków słowach: „Bójcie się Boga, panowie, zróbcie raz w Polsce porządek. Przecież narodowa demokracja szaleje i prowadzi społeczeństwo do coraz głębszej demoralizacji. Dlaczego nie bierzecie władzy w swoje ręce, ażeby raz zrobić z tą endecją porządek”15.
W tych okolicznościach piłsudczycy umiejętnie wykorzystywali antyrządowe nastroje i jak zanotował Władysław Grabski „Udawały się do Sulejówka delegacje z różnych części kraju, wzywając byłego Naczelnika Państwa, by wziął w swoje ręce wszystko i zarządził po swojemu. Można oczywiście powiedzieć, ze delegacje te były sztucznie organizowane. Zapewne, że miały one pewną swoją organizację ale świadczyły one o fermencie od dołu idącym i oczekującym od Józefa Piłsudskiego słowa i czynu”16. Manifestacje robotnicze stawały się areną bratania się robotników i żołnierzy, a tłum wznosił okrzyki na cześć Piłsudskiego. Andrzej Ajnenkiel wskazuje wręcz, że „piłsudczycy zresztą parli wówczas w całym kraju do walki z rządem Witosa, usiłując w tym celu wykorzystać panujące wśród robotników nastroje niezadowolenia”17. Jest to ocena pokrywająca się z tym, co odnotował w swoich pamiętnikach Maciej Rataj, u którego czytamy o „bezpośrednim udziale piłsudczyków w rozpętaniu najczarniejszej demagogii, przygotowującej czynne wystąpienia”18. Wszystkie te głosy niezadowolenia dochodziły do pozostającego od dłuższego czasu w dobrowolnym odosobnieniu marszałka, który wraz z upływem kolejnych miesięcy zaczynał powoli przemyśliwać nad powrotem do czynnej polityki. 4 stycznia 1925 Rataj zanotował „Opowiadał mi p. Skrzyński o wizycie, jaką mu złożył przed kilku dniami Piłsudski. Odgrażał się Piłsudski, że weźmie się do roboty politycznej i do następnego Sejmu wprowadzi 300 swoich posłów, wystawiwszy do wyborów »program negatywny«. »Na czym polega ten program?« »Bić k…y i złodziei«”19.
W połowie lat dwudziestych, w polskiej polityce nie brakowało różnego typu działań zakulisowych. Andrzej Ajnenkiel stwierdził, że „zarówno na terenie sejmu, jak i poza nim [obok zakulisowych sojuszy politycznych], działała jeszcze jedna konspiracja – masoneria, nie pretendująca, co prawda, bezpośrednio do władzy”20. W okresie pozornego odsunięcia się marszałka od władzy, osoby związane z Piłsudskim podejmują starania zmierzające do jego powrotu do czynnej polityki. Władysław Baranowski wskazywał, że pierwszy „projekt organizowania oporu” pojawił się wśród piłsudczyków jeszcze jesienią 192321. Istnieją przesłanki świadczące o tym, że w połowie 1924 zaczęła aktywizować się konspiracyjna grupa, której członkowie stawiali na przejęcie władzy na drodze zamachu wojskowego22. Wśród twórców tej grupy znaleźli się m.in. tacy ludzie, jak Roman Knoll, Kazimierz Bartel, Eugeniusz Śmiarowski, Marian Zyndram-Kościałkowski, Ludwik Choiński, Jerzy Barański, Stanisław Gaszyński, Gustaw Dobrucki, Stanisław August Thugutt, Hipolit Gliwic, August Zaleski, Jerzy Iwanowski, Wacław Makowski oraz być może Witold Giełżyński i Stefan Grostern. Jak podkreśla Ludwik Hass – fakt, iż grupę tą zdominowali wolnomularze umożliwił Piłsudskiemu wykorzystanie do własnych celów również tej organizacji23. Na uwagę zasługuje fakt, że początkowa inicjatywa nie wyszła w tym wypadku od Piłsudskiego, lecz od grupy cywilów, którzy dopiero w późniejszym okresie zacieśnili więzy z kręgami postlegionowych oficerów.
Początkowo – z punktu widzenia spiskowców – w grę wchodziły dwie kandydatury na przyszłego przywódcę, dwóch największych antagonistów w ówczesnej armii polskiej – marszałka Józefa Piłsudskiego i generała Władysława Sikorskiego24. Felicjan Sławoj Składkowski zauważał, że również w korpusie oficerskim zarysowały się podziały. Wspominał on, że wykrystalizowały się wtedy w wojsku trzy grupy, obok zwolenników Piłsudskiego i zwolenników Sikorskiego wspomina on trzecią orientację – masonów25. Roman Knoll zauważa, że chcąc wysondować nastroje w armii, nawiązano wtedy kontakt z Bolesławem Wieniawa-Długoszowskim i Gustawem Orlicz-Dreszerem26. Jeżeli wzmianka ta byłaby prawdziwa, to obiektywizm tego sondowania od początku pozostawiałby wiele do życzenia. W tym okresie w mieszkaniu Bogusława Miedzińskiego organizowane są herbatki, „w celu zetknięcia Piłsudskiego z działaczami politycznymi”27. Już jesienią 1925 roku Piłsudski uzyskał zdecydowaną przewagę kosztem Sikorskiego i rozwiały się początkowe dylematy wspomnianej grupy polityków.
Począwszy od stycznia 1926 Komenda Główna Policji Państwowej zarządziła zebranie danych na temat nie inwigilowanych do tej pory lóż wolnomularskich i pokrewnych organizacji. Działania te przeprowadzono w związku z coraz częstszymi pogłoskami o przygotowywanym zamachu stanu. Choć było o tym głośno, to jednak nie wszyscy w takie przygotowania wierzyli. Wincenty Witos wspomina, że do ostatniej chwili powątpiewał w taką ewentualność nawet prezydent Wojciechowski: „Kiedy mu nadmieniłem, że moim zdaniem największe niebezpieczeństwo stanowi Piłsudski, gdyż on knuje spiski, a nawet przygotowuje zamach, oświadczył bardzo stanowczo, nie dając mi zakończyć, że to nieprawda. On może ręczyć, że Piłsudski nie byłby zdolny do takiej zbrodni”28. Nie tylko on jeden miał wątpliwości, uważając, że w minionym okresie poznał Marszałka dostatecznie mocno. Nawiązując do mających miejsce w listopadzie 1925 sporów między Józefem Piłsudskim a Kazimierzem Sosnkowskim na tle projektowanej reformy najwyższych władz wojskowych, wdowa po generale wspominała po latach, iż „w tym czasie dochodziły do nas rozmaite pogłoski o rzekomo przygotowywanym zamachu stanu, ale mój mąż w to nie wierzył”29.
Sam Piłsudski jeszcze w wywiadzie udzielonym 29 kwietnia 1926 dla „Nowego Kuriera Polskiego” zauważał: „Cóż – zagadnienie dyktatury stawało przede mną tyle razy. Ja jednak twierdzę, że w ramach konstytucyjnych praca silnego rządu da się uskutecznić, tylko trzeba uczynić wszystko, by skończyć ze złymi zwyczajami sejmowymi. Albowiem złe zwyczaje sejmowe są gorsze od złej konstytucji”30. Sformułowanie to nie oznaczało bynajmniej brania w obronę obowiązującej wówczas „konstytucji marcowej”, bo Marszałek nie wahał się wyrażać w stosunku do niej, podobnie zresztą jak i w odniesieniu do podpierającej się jej zapisami klasy politycznej, określeń uznawanych powszechnie za obelżywe31. Już tydzień później, odnotowując w swoich wspomnieniach wrażenia z rozmowy odbytej z Piłsudskim w początku maja 1926, Jules Laroche wskazywał: „W Polsce istnieje w tej chwili problem Piłsudskiego. Marszałek zbliża się dzień po dniu do władzy. Jeżeli jego przeciwnicy chcieliby odsunąć go od niej w sposób zbyt brutalny, będzie przypuszczalnie próbował zapewnić ją sobie siłą”. I dalej konkludował „postawa Piłsudskiego i jego wywody, a bardziej jeszcze poparte wymownymi gestami modulacje głosu umocniły mnie jeszcze silniej w tym przekonaniu. Wracałem z Sulejówka z przeświadczeniem, że niebezpieczeństwo zamachu stanu precyzuje się”32.
Jak pisał w swoich wspomnieniach Marian Romeyko, od samego początku „opinii publicznej zaczęto powoli sugerować pewne tezy, wyjaśniające lub usprawiedliwiające krok Piłsudskiego koniecznością. Twierdzono uparcie, ze akcja marszałka z 12 maja była spontaniczna, odruchowa, ze była to właściwie kontrakcja na wydarzenia w pierwszej dekadzie maja, a więc odpowiedź niezbędna i słuszna na wieść o powstaniu nowego rządu z Witosem na czele – mimo jak najbardziej kategorycznych ostrzeżeń marszałka wypowiedzianych wobec prezydenta Wojciechowskiego w dniu 9 maja i negliżowanych przez głowę państwa. Udowadniano, że po wyczerpaniu środków perswazji marszałkowi nie pozostawało nic innego, jak przejść w ostatniej chwili do podjętej ad hoc akcji czynnej, wojskowej”33. Jeszcze bardziej pokrętne tłumaczenie znalazło się w opublikowanym 13 maja specjalnym numerze „Polski Zbrojnej”, gdzie można było przeczytać, że „W nocy z dnia 11 na 12 maja osłona Pana Marszałka Piłsudskiego w Sulejówku zauważyła w okolicy willi Pana Marszałka kręcące się grupy podejrzanych i uzbrojonych ludzi. […] Na podstawie wywiadu i na podstawie zeznań mieszkańców Sulejówka ustalono, że przeważna część osobników w tych grupach chełpiła się tym, że została najęta z rozkazu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych celem »unieszkodliwienia« Pana Marszałka drogą zamachu na jego życie”34.
Geneza zamachu majowego związana jest z kryzysem politycznym i gospodarczym, jaki dotknął Polskę w latach dwudziestych XX wieku. Rozważając przyczyny wewnętrzne mających miejsce w maju 1926 wydarzeń należy cofnąć się do jesieni 1925, kiedy to w listopadzie doszło do upadku drugiego rządu Władysława Grabskiego35 i zastąpieniem go przez gabinet Aleksandra Skrzyńskiego. W skład powstałej wówczas egzotycznej koalicji weszły Narodowa Demokracja, Chrześcijańska Demokracja, Narodowa Partia Robotnicza, Polskie Stronnictwo Ludowe „Piast” i Polska Partia Socjalistyczna. Skupienie w jednym gabinecie przedstawicieli endecji i socjalistów było posunięciem dość oryginalnym i niezbyt dobrze wróżyło trwałości koalicji.
Piłsudski wykorzystał tworzenie się nowego gabinetu jako okazję do kolejnej próby sił w sporze o resort spraw wojskowych. 14 listopada 1925 przybywszy do Belwederu złożył na ręce prezydenta Wojciechowskiego deklarację, w której zawarł ostrzeżenie przed próbą powierzenia Ministerstwa Spraw Wojskowych generałom Sikorskiemu bądź Szeptyckiemu. Następnego dnia w sukurs marszałkowi przyszli oficerowie garnizonu warszawskiego, którzy pod pozorem obchodów rocznicy powrotu Piłsudskiego z Magdeburga urządzili w Sulejówku demonstrację. Przemawiający w imieniu kilkuset przybyłych wówczas generał Gustaw Orlicz-Dreszer zadeklarował Piłsudskiemu: „Chcemy, byś wierzył, że gorące chęci nasze, byś nie zechciał być w tym kryzysie nieobecnym, osierocając nie tylko nas, wiernych Twoich żołnierzy, lecz i Polskę, nie są tylko zwykłymi uroczystościowymi komplementami, lecz że niesiemy Ci prócz wdzięcznych serc i pewne, w zwycięstwach zaprawione szable”36. Tym niemniej jeszcze w 1925 mało kto postrzegał Piłsudskiego jako realne zagrożenie dla istniejącego systemu. Ignacy Daszyński podkreślał wtedy, że w jego najgłębszym przeświadczeniu nie stanowił on zagrożenia dla demokracji: „Piłsudski nigdy nie myślał o dyktaturze, czym dowiódł wielkości swojej, jako męża stanu”37.
Usunięcie się Piłsudskiego w 1923 do Sulejówka wpłynęło wydatnie na sytuację samych piłsudczyków. Jak zauważa Jacek Piotrowski: „ponieważ sytuacja zwolenników Piłsudskiego w armii stale pogarszała się, mimo podejmowanych przeciwdziałania z ich strony, stąd w kręgu najbardziej zaufanych piłsudczyków stopniowo narastało przekonanie o potrzebie dokonania jakiejś zbrojnej demonstracji. Utwierdzała ich w tym przewaga w parlamencie wpływów niechętnej Marszałkowi prawicy i konstruowanie kolejnych gabinetów rządowych bez jego udziału oraz obsadzanie stanowisk rządowych wbrew niemu”38. W gabinecie Aleksandra Skrzyńskiego tekę ministra spraw wojskowych objął generał Lucjan Żeligowski, który mimo iż sam nie był legionistą, darzył marszałka olbrzymim autorytetem i dążył do jego powrotu do służby czynnej. W tej sytuacji jeszcze jesienią 1925 „w gabinecie nowego ministra zawrzała gorączkowa praca. W ciągu kilku miesięcy sztaby zostały obsadzone pewnymi ludźmi, na bezgraniczną wierność których Komendant mógł w każdej chwili liczyć”39. W stosunkowo krótkim czasie piłsudczycy opanowali korpusy grodzieński, warszawski, brzeski, lubelski i łódzki, oraz zyskali znaczący wpływ na inne korpusy. Równocześnie, jak czytamy w cytowanym memoriale, „wzięto się też energicznie do agitowania korpusu oficerskiego na rzecz zamachu. W Warszawie ustawiczne odczyty i tym podobne wystąpienia publiczne marszałka urabiały grunt. Oficerom kazano przy lada okazji spotykać wyjeżdżającego lub przyjeżdżającego marszałka. Cała falanga zaufanych ludzi, z płk. Sławkiem na czele, objeżdżała od wielu miesięcy wszystkie garnizony, organizując tam wśród aktywnych, jak i rezerwowych oficerów pewne placówki, poddające się z góry wskazówkom płynącym z Sulejówka. Najważniejszym argumentem tej agitacji było przyrzeczenie oficerom w razie powrotu do władzy Komendanta podwyższenia pensji, co na głodujących wprost wtenczas za rządów koalicji oficerów żonatych zdecydowało przeważnie o ich »orientacji«”40.
Szeroka koalicja tworząca rząd Aleksandra Skrzyńskiego od samego początku traktowana była jako rozwiązanie tymczasowe. Antoni Czubiński wskazuje, że „rząd Aleksandra Skrzyńskiego był skłócony wewnętrznie i słaby. Wszyscy czekali na jego upadek z obawą o najbliższą przyszłość”41. W drugiej połowie kwietnia 1926 dały o sobie znać pierwsze zapowiedzi nadciągającego przesilenia, kiedy to w związku z planami podniesienia podatków pośrednich i przeprowadzenia cięć budżetowych z rządu odeszli politycy PPS42. Zasadność dalszego utrzymywania koalicji stanęła pod dużym znakiem zapytania. Ostatecznie po upływie pół miesiąca, 5 maja, kadłubowy rząd podał się do dymisji. Jedynym rozwiązaniem w tej sytuacji okazało się utworzenie centroprawicowej koalicji z Wincentym Witosem na czele. Nowy gabinet miał być powtórzeniem rządu z Chjeno-Piasta z 1923 uzupełnionym o przedstawicieli Narodowej Partii Robotniczej. Z uwagi na nie najlepsze notowania pierwowzoru również i ten projekt musiał spotkać się z oporem społecznym. Maciej Rataj ostrzegał prezydenta przed desygnowaniem na premiera Wincentego Witosa, który byłby „czerwoną płachtą”43.
Mimo pojawiających się obaw cztery kluby parlamentarne (ND, ChD, PSL „Piast” i NPR) już bezpośrednio po przyjęciu przez prezydenta dymisji Skrzyńskiego opowiedziały się za kandydaturą Witosa na urząd premiera. Wobec obaw związanych z tym, że powrót do koalicji Chjeno-Piasta mógłby stanowić jawną prowokację zarówno dla lewicy, jak i dla piłsudczyków, próbowano szukać alternatywnych rozwiązań. Podjęto wiele nieudanych prób skonstruowania rządu, a przedłużający się kryzys z każdym dniem coraz bardziej kompromitował parlament. Wincenty Witos wskazywał, że obserwujące to wszystko „społeczeństwo wrzało gniewem przeciw sejmowi i politykom. Powszechnie mówiono, że sponiewierano władzę i wyrzucono ją na ulicę, i to przez tych właśnie co powinni być jej strażnikami”44. Istniejąca sytuacja powodowała chaos i zamieszanie, a równocześnie wzmacniała Piłsudskiego w jego przeświadczeniu o konieczności walki z bezsilnym sejmowładztwem.
10 maja 1926 po uciążliwym przesileniu rządowym Wincenty Witos stanął na czele nowego gabinetu. Równocześnie jednak Piłsudski udzielił „Kurierowi Porannemu” wywiadu, w którym poddał w wątpliwość predyspozycje nowego premiera do rządzenia państwem, oraz skrytykował osoby powoływane przezeń na stanowiska w Ministerstwie Spraw Wojskowych. Relacjonując ten tekst „Dziennik Poznański” wskazał, że „Marszałek Piłsudski bardzo ostro skrytykował premiera Witosa, zarzucając mu, iż znany jest w historii naszego państwa z bezceremonialnego stosunku do spraw państwowych. Za rządów pierwszych posła Witosa na ministra spraw wojskowych, dobierano generałów, którzy uprawiali handel posadami i rangami”45. W wywiadzie tym zarzucił ponadto zupełnie bezpodstawnie poprzedniemu gabinetowi Witosa, że nastawał na jego życie. Skonfiskowanie przez Komisariat Rządu na miasto Warszawę całego nakładu „Kuriera Porannego” stało się kroplą, która ostatecznie przelała czarę.
Kiedy 11 maja 1926 został w południe zaprzysiężony gabinet Witosa, jedną z pierwszych decyzji podjętych przez nowego ministra spraw wojskowych było anulowanie decyzji Żeligowskiego o zgrupowaniu w rejonie Rembertowa oddziałów celem przeprowadzenia gry wojennej pod osobistym dowództwem Piłsudskiego. Jak zauważa Garlicki „dobór tych oddziałów był dość zaskakujący (co wywołało zdziwienie ówczesnego szefa Sztabu Generalnego gen. Kesslera, który w piśmie do gen. Żeligowskiego wskazywał przypadkowość doboru), był wszelako całkowicie zrozumiały, gdy zastosowało się jedno kryterium: wierność i oddanie komendantowi”46. Decyzja generała Juliusza Tarnawa-Malczewskiego likwidująca zgrupowanie nakazująca oddziałom powrót do miejsc stałego stacjonowania okazała się już spóźniona. Pierwszym sygnałem, że w wojsku dzieje się coś złego była „niesubordynacja” dowódcy 7 pułku ułanów pułkownika Kazimierza Stamirowskiego, który sprzeciwił się wyraźnym rozkazom przełożonego nakazującym mu 11 maja wieczorem natychmiastowe opuszczenie Rembertowa.
W nocy z 11 na 12 maja generał Malczewski zarządził alarm stawiając w pogotowiu warszawski garnizon. Równocześnie zgrupowanie rembertowskie i część oddziałów warszawskich oddała się pod dowództwo Piłsudskiego. Środa 12 maja okazała się dniem decydującym o tym, w jakim kierunku rozwiną się dalsze wydarzenia. Wiele wskazuje na to, że następujące po sobie wydarzenia były zadziwiającym splotem improwizacji. Aleksandra Piłsudska zanotowała w swoich wspomnieniach, że „Piłsudski zdecydował się na wystąpienie, które miało obalić rząd na drodze demonstracji wojskowej. O godzinie 7 rano 12 maja wyjechał z Sulejówka do Rembertowa, zapowiadając, że będzie na obiedzie, tak jak zwykle o drugiej trzydzieści. O pierwszej zatelefonował, że plany uległy zmianie i że miał się rozpocząć lada chwila marsz do Warszawy wobec czego wróci dopiero wieczorem. Jeszcze wtedy ani mąż, ani jego oficerowie nie myśleli o niczym innym jak tylko o demonstracji”47. Tego dnia przed południem Piłsudski wybrał się z Sulejówka do Belwederu ażeby wpłynąć na prezydenta i wymusić na nim natychmiastową dymisję rządu Witosa. Tymczasem chcąc odpocząć po kilku trudnych dniach po zaprzysiężeniu nowego gabinetu Wojciechowski wyjechał do Spały48.
Nieobecność Wojciechowskiego przyczyniła się do dramatycznego zwrotu w rozgrywających się wydarzenia. Wobec nie zastania prezydenta samo poparcie wojsk dla Piłsudskiego okazało się niewystarczające i konieczna stała się demonstracja siły. W tej sytuacji wierne marszałkowi oddziały z Rembertowa oraz garnizonów w Siedlcach i Mińsku Mazowieckim ruszyły w kierunku Warszawy. W tym czasie Prezydent na wieść o buncie części wojska wrócił do stolicy, a około 14:00 ogłoszony został komunikat rządowy, w którym wskazywano, że „szerzona od dłuższego czasu przez spiskowców i burzycieli ładu i porządku zbrodnicza agitacja wśród wojska spowodowały smutne następstwa, kilka oddziałów wojska z kilku powiatów zebrane z okolicy Rembertowa, podniecone fałszywymi pogłoskami i uwiedzione fałszywymi rozkazami, dało się pociągnąć do złamania dyscypliny i wypowiedzenia posłuszeństwa Rządowi Rzeczypospolitej”49. Równocześnie ogłoszony został stan wyjątkowy.
Dotarłszy wczesnym popołudniem na Pragę Piłsudski nakazał wstrzymanie marszu. Przekonany, że demonstracja da pożądany efekt i dojdzie do dymisji gabinetu Witosa udał się około 17:00 na most Poniatowskiego na zainicjowane przez prezydenta spotkanie. Marszałkowi towarzyszyli płk Wienawa Długoszowski, gen. Orlicz-Dreszer i ppłk Stamirowski50. Optymizm Piłsudskiego okazał się niewspółmierny do tego, z czym przyszło mu się zmierzyć, gdy powolny dotychczas jego naciskom Wojciechowski mając za sobą poparcie rządu i części wojskowych wykazał postawę nieprzejednaną. Relacjonując to spotkanie prezydent zanotował, że „nadjechało auto z Piłsudskim i paru oficerami. Zbliżył się on sam do mnie, powitałem go słowami: stoję na straży honoru wojska polskiego – co widocznie wzburzyło go, gdyż uchwycił mnie za rękaw i zduszonym głosem powiedział – No, no! Tylko nie w ten sposób! – strząsnąłem jego rękę i nie dopuszczając do dyskusji: — Reprezentuję tutaj Polskę, żądam dochodzenia swych pretensji na drodze legalnej, kategorycznej odpowiedzi na odezwę rządu. – Dla mnie droga legalna zamknięta”51. Jan Rzepecki wspominał, że na zakończenie spotkania, gdy rozmówcy rozchodzili się nie doszedłszy do porozumienia, „Piłsudski jeszcze powiedział jakby ponawiając poprzednie żądanie: »Panie prezydencie! Niech mnie Pan puści! Nic Panu nie będzie«. Na to Wojciechowski odpowiedział uderzając laską w jezdnię: »to nie o mnie chodzi, tylko o Polskę«.”52 Rozmowy zakończyły się fiaskiem i od tego momentu Piłsudski zdał sobie sprawę, że wkroczył na drogę, z której nie ma już odwrotu. W doskonałej biografii Piłsudskiego Włodzimierz Suleja podkreśla, że „w świetle dostępnych źródłowych świadectw za niemal pewną uznać należy hipotezę, iż do momentu rozmowy z Wojciechowskim Marszałek z perspektywą zbrojnego starcia się nie liczył. Toteż decyzja – mogąca wszak oznaczać początek wojny domowej – nie mogła mu przyjść, i nie przyszła, łatwo. Plany tryumfalnego wkroczenia do stolicy, na czele wojska, ramię przy ramieniu z prezydentem, legły w gruzach. Drogę należało otwierać siłą”53.
Po załamaniu się „mostowych” pertraktacji około 18:30 w rejonie placu Zamkowego i mostu Kierbedzia doszło do pierwszych regularnych walk pomiędzy oddziałami rządowymi i buntownikami. Wobec postępów oddziałów wiernych Piłsudskiemu podjęto decyzję o przeniesieniu rządu, Sztabu Generalnego i dowództwa obrony Warszawy do Belwederu. W zapiskach Witosa ten krótki przejazd z Pałacu Namiestnikowskiego rysuje się niczym droga przez mękę: „Zaraz za bramami dziedzińca, jak okiem sięgnąć widziałem niezliczone tłumy ludności, rozkołysane agitacją, patrzące nienawiścią w stronę siedziby rządu. Przejechać mogłem tylko dzięki temu, że szkoła podchorążych utworzyła gęsty szpaler i zajęła wobec naciskających tłumów bardzo zdecydowaną postawę. Okrzyków przeciw sobie przy samym wyjeździe nie słyszałem. Widocznie mnie nie poznano. Wskutek nagromadzonych na ulicach tłumów samochód posuwał się bardzo wolno, musiałem też wysłuchiwać obelżywych okrzyków pod moim i rządu adresem skierowanych. Miałem przeświadczenie, że robili to ci sami ludzie, pędząc koło samochodu. Tak dojechałem do Belwederu”54.
W nocy z 12 na 13 maja ogłoszona została kolejna odezwa do żołnierzy, w której prezydent piętnował twórców zamachu. Tekst ten rozpoczynały słowa: „Stała się rzecz potworna – znaleźli się szaleńcy, którzy targnęli się na majestat ojczyzny – podnosząc jawny bunt fałszywymi hasłami uwiedli czystą duszę żołnierza polskiego i dali pierwsi rozkaz do rozlewu krwi”55. Niestety, jak się wkrótce okazało, mimo, iż generał Malczewski jeszcze przed południem zadecydował o sprowadzeniu do stolicy wojsk wiernych rządowi, legalne władze zawiodły się na kadrze, gdyż część oficerów deklarowała poparcie dla Piłsudskiego i oświadczała, że „każdy rozkaz wykona, jednakże rozkazu przeciwko Marszałkowi Piłsudskiemu nie wykona i jeśli wyjedzie do Warszawy, to się opowie po stronie Marszałka”56. Wieczorem pierwszego dnia walk z inicjatywy zamachowców podjęta została pierwsza nieudana próba mediacji, w której pośredniczył Maciej Rataj. Juliusz Zdanowski, opisując to wydarzenie, podkreślał oziębły stosunek prezydenta do niespodziewanego emisariusza: „Namawiał ten człowiek [Rataj], nie mający najmniejszego poczucia honoru państwa i dokonywającej się zbrodni, na poddanie się. Słusznie żegnał go Wojciechowski słowami: »Panie Marszałku, mam nadzieję, że Pan tego, co pan tu widzi, Piłsudskiemu nie powtórzy«. Wtedy dopiero zrozumiał Rataj, za co tu jest uważany, zaczerwienił się i odparł: »Nie dałem chyba Panu Prezydentowi powodu do takiego potraktowania mnie«”57. Tej nocy zamachowcy opanowali gmach Ministerstwa Kolei i Warszawską Dyrekcję Kolei Państwowych. Dzięki temu – jak pisze Czubiński – od tego momentu „podstępnie unieważniali zarządzenia legalnych władz i forsowali własne. Tam, gdzie nie pomagał podstęp, uciekano się do przerywania torów kolejowych”58.
Następnego dnia walki były kontynuowane, a o presji, pod jaką znajdowały się walczące strony niech świadczy fakt, że w rozkazie z dnia 13 maja 1926 generał Rozwadowski nakazał „starać się dostać w swe ręce przywódców ruchu nie oszczędzając ich życia”59. Tego dnia podjęte zostały kolejne nieskuteczne działania mediacyjne. Już po zamachu Piłsudski nawiązywał do tego faktu mówiąc: „W drugim dniu walki mógłbym właściwie zakończyć spór orężny względnie łatwo. Uległem jeszcze i tym razem próbie, zaproponowanej mi z innej strony – nazwisk w tej chwili wymieniać nie chcę – prolongowania mediacji w inny sposób”60. O pierwszej z tych prób pisał Stanisław Cat-Mackiewicz wspominając, jak to na polecenie Piłsudskiego bez powodzenia usiłował zorganizować komitet mediacyjny złożony z księcia Zdzisława Lubomirskiego, Aleksandra Meysztowicza i Aleksandra kardynała Kakowskiego”61. Druga próba podjęta została przez generałów Żeligowskiego, Majewskiego i Osińskiego, którzy przybyli „jako najstarsi generałowie z przedstawieniami do p. Prezydenta Rzeczypospolitej, że się krew bratnią przelewa”62. Opisując tę misję generał Stanisław Haller zanotował: „Nie byłem obecny przy tym raporcie, ale podobno odprawa, którą gen Żeligowski od p. Prezydenta dostał, była należyta. Znać było po jego wyrazie twarzy gdy wychodził”63. Należy przy tym podkreślić, że wyrażana w cytowanym powyżej wywiadzie pewność Piłsudskiego co do możliwości zakończenia przezeń walk 13 maja daleka jest od prawdy. Władysław Grabski wskazywał, że w tym samym czasie strona rządowa daleka była od przeświadczenia o możliwej przegranej, a „podczas kolacji w Belwederze panował wśród członków rządu i generałów optymistyczny nastrój. Generał Rozwadowski zaręczał, że mógłby tej nocy wyprzeć Piłsudskiego na prawy brzeg Wisły, ale nie czyni tego bo woli go zmusić do kapitulacji w Warszawie”64. Warto zaznaczyć, że Wojciechowski nie próbował tego dnia negocjować z emisariuszami, gdyż jego poglądy i sposób działania uległy znaczącej radykalizacji. Jak zanotował Haller prezydent powiedział mu, że „trzeba wreszcie ten ropiejący wrzód wyciąć”65.
Przełomem w walkach okazał się 14 maja, kiedy to buntownicy otrzymali wsparcie Polskiej Partii Socjalistycznej, która ogłosiła strajk generalny poparty przez Warszawską Radę Związków Zawodowych i Związek Zawodowy Kolejarzy. Posunięcia te sprawiły, że strona rządowa pozbawiona została możliwości sprowadzenia wiernych sobie oddziałów z Pomorza i Wielkopolski. Równocześnie w strefie zagrożenia znalazł się Belweder, w związku z czym około 15:30 zarządzono przeniesienie do Wilanowa. Tym razem przemarsz ten odbywał się w otoczeniu milczącego ludności, która – jak zanotował Witos – „nie zdradzała ani radości, ani też żalu, obserwując nas jak każde inne zjawisko”66. W Wilanowie wojskowi starali się przekonać prezydenta, by w zaistniałej sytuacji ewakuował się do Poznania i stamtąd kierował walką67, jednak by uniknąć mogącej wybuchnąć wojny domowej Wojciechowski i Witos podali się do dymisji. Około 2:00 w nocy obowiązki głowy państwa przejął marszałek Rataj, który jako nowy zwierzchnik sił zbrojnych nakazał natychmiastowe zawieszenie broni. Interesująco na tle całej tej sytuacji rysuje się wydany następnego dnia dezinformujący komunikat Sztabu Generalnego Wojsk Piłsudskiego, w którym generał Stanisław Burhardt-Bukacki wskazywał, że Prezydent Rzeczypospolitej zrzekł się władzy na rzecz Marszałka Piłsudskiego i uznał go za jedynego godnego i powołanego do rządzenia Polską”68. Po porannej rozmowie Piłsudskiego z Ratajem misję sformowania nowego gabinetu otrzymał Kazimierz Bartel.
Patrząc na wydarzenia rozgrywające się w maju 1926 nie sposób nie zauważyć, że Polska polityka przeżywała w tym momencie dziwne zwroty. Wśród sił politycznych popierających działania zamachowców znalazły się ugrupowania lewicy: Polska Partia Socjalistyczna, Polskie Stronnictwo Ludowe „Wyzwolenie”, Stronnictwo Chłopskie i Komunistyczna Partia Polski. Aktywność tej ostatniej wiązała się przyjęciem założenia, że w zdestabilizownym państwie łatwiejsze będzie wywołanie „rewolucji proletariackiej”. Adolf Warski wskazywał w szkicu „Demokracja na baczność”, że „ponieważ w Polsce panują tak oryginalne stosunki polityczne, że nieraz trudno odróżnić, co w niej jest lewe, a co prawe, i ponieważ prasa endecka i pokrewne jej odłamy w walce z Piłsudskim wzięły na siebie rolę skrajnych demokratów… więc role tak się ułożyły: prawica z całą namiętnością wystąpiła przeciw »absolutystycznym« uroszczeniom Piłsudskiego, przeciw »nastrojom wojennym« itd… Tzw. zaś lewica we wszystkich tych sprawach zajęła stanowisko akurat przeciwne temu, co reprezentuje na całym świecie w tej chwili demokracja”69. Sukces zamachowców spotkał się z aprobatą ugrupowań lewicowych, które oczekiwała teraz podjęcia reform zgodnych ze swoimi postulatami. Tymczasem Piłsudski oświadczył: „żem zrobił coś podobnego do zamachu stanu i potrafił go natychmiast zalegalizować i żem uczynił coś w rodzaju rewolucji bez żadnych rewolucyjnych konsekwencji”70. Dał w ten sposób jasno do zrozumienia, że o ile potrzebował lewicy w dniach przewrotu, to już po jego zakończeniu nie zamierzał wiązać się z tą opcją polityczną. Wkrótce też poszukując nowego zaplecza politycznego Piłsudski zaczął wiązać się z kręgami konserwatywnymi. Już w kilka miesięcy po przewrocie Zofia Nałkowska zanotowała, że „lewica – rozczarowana, pełna goryczy, jeszcze prawie nie mogąca uwierzyć – odstępuje to swoje dziwne bożyszcze z bólem, w zarzutach i krytyce wciąż jeszcze delikatna, nieśmiała, prawie tkliwa, jak opuszczona kochanka. Każda chwila zdziera nowe złudzenia”71.
W zacytowanej powyżej wypowiedzi Piłsudski wskazywał, że „uczynił coś w rodzaju rewolucji bez żadnych rewolucyjnych konsekwencji”72. Nie sposób jednak nie zauważyć, że zgodnie z oficjalnym raportem komisji likwidacyjnej w efekcie trzydniowych walk zginęło 25 oficerów, 190 żołnierzy i 164 osoby cywilne. Ponadto rannych zostało 66 oficerów, 540 żołnierzy i 478 osób cywilnych73. Już po zakończeniu działań zbrojnych doszło do niewyjaśnionych zgonów bądź zniknięć. Spośród nich najbardziej znaną i budzącą do dziś najwięcej emocji jest niewyjaśniona do dziś sprawa zniknięcia generała Włodzimierza Zagórskiego74.
Majowy zamach stanu spotkał się z krytyką z wielu stron. W swoich ocenach przewrotu Roman Dmowski wskazywał, iż „rewolucja polityczna w Polsce miała wyraźny cel negatywny. Tym celem nie było zniszczenie parlamentaryzmu – to był tylko środek. Tu chodziło o niedopuszczenie do zorganizowania się trwałego rządu, niezależnie od czynników zewnętrznych, od masonerii, zdolnego do rządzenia w duchu narodowym, w interesie narodu”75. Z kolei Egzekutywa Komitetu Wykonawczego Międzynarodówki Komunistycznej wskazywała członkom polskiej sekcji, że „Piłsudski jest tą figurą, przy pomocy której Anglia mogła ziścić swój plan przeobrażenia Polski w wasala brytyjskiego. Piłsudski był wspaniałym narzędziem agresywnej polityki imperializmu angielskiego przeciw ZSRR”, a w konsekwencji „aktywność polskiej polityki zagranicznej będzie miała za cel główny wschodnie granice Polski, tj. ZSRR. Dawne plany Piłsudskiego stworzenia dookoła Polski federacji Ukraińców, Białorusinów itp. dla »okrążenia Moskwy« natrafiają obecnie na grunt międzynarodowy nadzwyczaj pomyślny”76. Początkowe popieranie działań Piłsudskiego bardzo szybko zyskało w historiografii KPP miano „błędu majowego”, a sam przewrót nazwano „faszystowskim”77. Walcząc z parlamentem Piłsudski daleki był też od utrzymania w kraju rządów demokratycznych. Paradoksalnie swoje postępowanie uzasadniał kreując się na obrońcę prawa. Dowodził bowiem, iż „panowie posłowie zrobili [sobie] fach w przestępowaniu prawa w sposób liczny i ciągły. Jak ja mogę zależeć od czasu wakacyjnego jakiegoś drania. […] Muszę więc popełniać ciągły gwałt za małe świństwa posłów”78. Reprezentujący obóz narodowy Roman Rybarski uważał wręcz, że „Marszałek Piłsudski czyniąc zamach majowy pod hasłem naprawy ustroju, zawiódł oczekiwania społeczeństwa, gdyż usuwając się obecnie od władzy, zrzeka się on odpowiedzialności za dalsze wypadki”79. Były to jednak dopiero początki, zaś rzeczywistą postawę Marszałka w późniejszym okresie dość dobrze zilustrował poseł Zygmunt Zaremba, który 5 lipca 1929 roku w trakcie zebrania członków Zarządu Dzielnicy Praskiej Polskiej Partii Socjalistycznej zauważył, że „od chwili przewrotu majowego, dokonanego przez marszałka Piłsudskiego i jego klikę […], aż do roku 1928 rządy Marszałka Piłsudskiego toczyły zażartą walkę z tymi lub innymi ugrupowaniami w samym Sejmie […], lecz nie z samym Sejmem. Kiedy jednak okazało się, że łatwiej jest, mając za sobą wojsko, zamordować przeszło 1000 ludzi na ulicach miasta, niż przekonać o słuszności tego mordu później przedstawicieli społeczeństwa, kiedy się okazało, że Sejm nie chce być posłusznym narzędziem w rękach dyktatora, to rozwiązano ten Sejm”80. W następnych latach bardzo szybko dał się zauważyć wyraźny zwrot piłsudczyków w prawo. Zresztą porozumienie z niedawnymi oponentami ułatwiał fakt, że – jak pisał Maciej Rataj – po przewrocie nastąpiło w Polsce „prześciganie się w piłsudczykostwie. Niedawni zakamieniali endecy występują demonstracyjnie z organizacji i w sposób właściwy neofitom wszelkiego rodzaju są bardziej majowo nastawieni, niż sam Piłsudski”81.
Przeprowadzony przez Piłsudskiego zamach stanu niezmiennie budzi kontrowersje historyków. Nie jest łatwo ocenić wydarzenia, które miały wówczas miejsce. Sam Piłsudski podkreślał, że przyświecającym mu celem nadrzędnym było „sanatio”, tj. uzdrowienie moralne polskiego życia politycznego i społecznego. Przejmując władzę podkreślał w związku z tym bezwzględną nadrzędność interesu państwa w stosunku do interesów poszczególnych grup czy klas społecznych. Z drugiej strony kształtowanie się w następnych latach systemu autorytarnego w Polsce i stopniowe przejmowanie władzy przez „sanatorów” przesłania wskazywany przez niego cel. Stąd też jego działania oceniane były niejednokrotnie jako przejaw wygórowanych oczekiwań, frustracji i rozdętego „ego”, a w samym rozwiązaniu siłowym dostrzegano przejaw lekceważenia wybranych przez naród w sposób demokratyczny przedstawicieli. Niezależnie od intencji, jakie przyświecały „zamachowcom”, niewątpliwie efektem maja 1926 było poderwanie autorytetu władz i odsunięcie parlamentu od realnego wpływu na kształt polskiej demokracji w następnych latach. Być może dzięki temu udało się choć trochę zerwać z nie potrafiącą sprostać potrzebom państwa niewydolną „sejmowładzą”.
* * *
Już niedługo po majowym zamachu stanu ukazały się pierwsze publikacje analizujące jego przyczyny i przebieg. Na uwagę zasługuje tu zwłaszcza relacja ówczesnego szefa Sztabu Generalnego generała Stanisława Hallera82. Warto też odnotować tekst świetnego reportażysty Stanisława Strumph-Wojtkiewicza, który włączył do niego rozmowy z uczestnikami wydarzeń i z właściwą sobie werwą starał się oddać ducha tych gorących dni83. Przedstawiciele obozu piłsudczykowskiego przez całą niemal dekadę nie byli zbyt wylewni – pierwsze poważniejsze prace wyszły z tych kręgów dopiero po śmierci Piłsudskiego. Pierwszą znaczniejszą pozycją dotyczącą majowych wydarzeń było wydane za sprawą Komisji Oświatowej POW opracowanie Juliana K. Malickiego Marszałek Piłsudski a sejm. Książka ta ukazała się dopiero po śmierci marszałka i zawiera bogaty materiał źródłowy, ale, niestety, nacechowana jest również dużą dozą kultu Piłsudskiego. Autor bezkrytycznie przyjął argumentację o spontanicznych działaniach podjętych w stanie wyższej konieczności84. Równocześnie Felicjan Sławoj-Składkowski opublikował swoje głośne wspomnienia Strzępy meldunków, w których zawarł relacje z poufnych narad odbytych wiosną 1926. Przedstawione tam ożywione dyskusje przeczyły oficjalnej tezie o spontaniczności działań spiskowców85. Podobne wnioski nasuwały się z lektury wydanych w tym samym roku wspomnień Januarego Grzędzińskiego86 czy Władysława Baranowskiego87.
Po zakończeniu wojny światowej sytuacja w kraju nie sprzyjała obiektywnemu spojrzeniu na dzieje II Rzeczpospolitej. Jak zauważa Antoni Czubiński, w tym okresie „pisano o przewrocie jak gdyby w dwóch różnych konwencjach. W kraju podtrzymywano tezę o jego faszystowskim charakterze i zewnętrznej inspiracji. […] Na publikacjach tych ciążyły dogmaty z epoki lat pięćdziesiątych”88. Pierwsza całościowa praca poświęcona wydarzeniom majowym to opublikowana w 1960 r. pod pseudonimem książka Wiesława Górnickiego89. Mimo niewątpliwej wartości poznawczej ma ona jednak dość silne zabarwienie sensacyjne, co może stanowić istotny zarzut w stosunku do tej publikacji.
Później ukazało się szereg wspomnień i artykułów poświęconych tej problematyce. Na uwagę zasługują zwłaszcza barwnie spisane pamiętniki Macieja Rataja90 oraz wspomnienia pokazujące te wydarzenia z perspektywy wojskowych91. Równolegle rozwijała się publicystyka emigracyjna; przede wszystkim warto wspomnieć pisaną z pozycji piłsudczykowskich monumentalną pracę Władysława Pobóg-Malinowskiego, w której autor przedstawił wnikliwą, choć dosyć jednostronną, analizę realiów politycznych II Rzeczpospolitej92. W kolejnych latach odezwali się również przedstawiciele drugiej strony. Szczególnie dużo informacji wnoszą opublikowane na emigracji wspomnienia Wincentego Witosa93 i Adama Pragiera94. Wielu cennych uwag dostarczają też wydrukowane na łamach „Bellony” wspomnienia świadka rozmów na moście Poniatowskiego, por. Henryka Piątkowskiego95.
W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ukazało się szereg kolejnych relacji i opracowań wzbogacających naszą wiedzę o wydarzeniach majowych96. Warto wspomnieć o publikowanych od drugiej połowy lat siedemdziesiątych wyborach dokumentów opisujących zamach stanu z 1926. W latach 1977-1979 na Andrzej Garlicki i Piotr Stawecki opublikowali na łamach „Wojskowego Przeglądu Historycznego” obszerny wybór materiałów źródłowych poświęconych wydarzeniom majowym97. W 1986 r. ukazała się opracowana przez Eugeniusza Kozłowskiego antologia Józef Piłsudski w opiniach polityków i wojskowych98, a w 1987 r. dwa kolejne wybory relacji – Przewrót majowy 1926 w relacjach i dokumentach99 oraz Piłsudski i sanacja w oczach przeciwników w opracowaniu Mariana Leczyka100. Z wydanych w tym okresie wspomnień warto wspomnieć również „zwierzenia” Henryka Comte101 oraz wydrukowany w paryskich „Zeszytach Historycznych” tekst Mariana Rybczyńskiego102. Spośród opracowań ujmujących całościowo problem przewrotu warto wymienić książki Andrzeja Garlickiego z 1978 r.103 i Antoniego Czubińskiego z 1989 r.104 Jednakże wydawane ówcześnie publikacje, mimo iż wnosiły wiele nowych faktów, w sferze ocen niejednokrotnie dalekie były od obiektywizmu. W 2008 r. nakładem Uniwersytetu Mikołaja Kopernika ukazała się monumentalna praca zbiorowa Zamach stanu Józefa Piłsudskiego i jego konsekwencje w interpretacjach polskiej myśli politycznej XX wieku ogląd tego wydarzenia z perspektywy różnorodnych środowisk politycznych105.
Pisząc o poświęconej Piłsudskiemu publicystyce, Bronisław Komorowski podkreślał, że przed 1989 r. „dominowały, zwłaszcza w literaturze popularnonaukowej – albo potępienie (w kraju), albo gloryfikacja (na emigracji). Po 1989 r. sytuacja poprawiła się, ale zadawnione animozje utrwalone przez historiografię, głównie komunistyczną, nadal często znajdowały odbicie w pracach badawczych i działaniach społecznych. W efekcie »szminka« albo »żółć« dziś także są częstym gościem warsztatu badawczego”106. Podobnie można opisać toczące się niekiedy dyskusje wokół wydarzeń majowych. W poświęconych im opracowaniach, które ukazały się po 1989 r., na szczególną uwagę zasługuje wydana pod koniec 2007 r. praca pod redakcją Marka Siomy Zamach stanu Józefa Piłsudskiego 1926 roku107. W 2002 r., nakładem Wydawnictwa Comandor, Zbigniew Cieślikowski opublikował tom dokumentów Zamach stanu. Materiały źródłowe do przewrotu majowego108. W 2003 r. ukazał się pod tom redakcją Arkadiusza Adamczyka Przewrót majowy 1926 roku w relacjach świadków i uczestników zawierający wiele epizodów nieznanych wcześniej historykom109. W 2008 r., nakładem Akademii Pomorskiej w Słupsku, wydana została praca Piotra Kołakowskiego i Andrzeja Pepłońskiego Majowy zamach stanu w świetle dokumentów wywiadu, dyplomacji i organów bezpieczeństwa II Rzeczypospolitej110.
Ważną rolę w opisach tych wydarzeń odgrywają również opracowania poświęcone życiu Józefa Piłsudskiego, w tym przede wszystkim Kroniki życia Józefa Piłsudskiego wraz z późniejszym uzupełnieniem111, praca Darii i Tomasza Nałęczów112, biografie autorstwa Andrzeja Garlickiego113, Włodzimierza Sulei114 czy Janusza Ciska115. Na uwagę zasługują również wydane ostatnio dwa albumy, pierwszy autorstwa Juliusza L. Englerta i Grzegorza Nowika116, oraz drugi towarzyszący zorganizowanej przez Muzeum Wojska Polskiego wystawie Józef Piłsudski. Marszałkowi w hołdzie117. W ostatnich latach ukazały się też prace poświęcone kluczowym bohaterom tych wydarzeń – dowodzącego zbuntowanymi wojskami gen. Gustawa Orlicz-Dreszera118 oraz stojących po stronie legalnego rządu i prezydenta generałów Tadeusza Jordana Rozwadowskiego119 i Włodzimierza Ostoi-Zagórskiego120.
Należy zauważyć, że choć coraz dostęp do polskich dokumentów i relacji dotyczących przewrotu jest coraz szerszy, to wciąż brakuje nam należytej bazy źródłowej pozwalającej ocenić, jak wydarzenia te były odbierane poza granicami naszego kraju. Wprawdzie w ubiegłym roku ukazał się artykuł Piotra Staweckiego pokazujący oceny przewrotu majowego w stolicach europejskich121, ale jedna jaskółka wiosny nie czyni. Piszący o tym okresie badacze wciąż podkreślają swoją bezradność wynikającą choćby z nieznajomości reakcji na przewrót Piłsudskiego władz sowieckich122.
Artykuł powstał jako tekst wprowadzający do wydanego w 2009 roku przez Instytut Pamięci Narodowej tomu dokumentów Przewrót majowy 1926 roku w oczach Kremla pod red. Bogdana Musiała.
1 Zob. Przewroty i zamachy stanu, red. A. Garlicki, Warszawa 1981.
2 Od Redakcji: Warto przypomnieć, że Wiktor Emanuel III był prawowitym monarchą Królestwa Sardynii, natomiast jako władca Włoch był uzurpatorem, którego władza wywodziła się z zaboru innych państw włoskich.
3 W. Suleja, Józef Piłsudski, Wrocław 2004, s. 300.
4 Por. A. Garlicki, Józef Piłsudski 1867-1935, Warszawa 1990.
5 Cyt za: A. Garlicki, Przewrót majowy, Warszawa 1978, s. 59.
6 J. Piłsudski, Pisma zbiorowe, Warszawa 1938, t. 6, ss. 30-31.
7 T. Nałęcz, Rządy Sejmu 1921-1926, Warszawa 1991, s. 37.
8 B. Singer, Od Witosa do Sławka, Paryż 1962, ss. 169-170.
9 W. Baranowski, Rozmowy z Piłsudskim 1916-1931, Warszawa 1990, s. 104.
10 W. Witos, Moje wspomnienia, t. 2, Warszawa 1990, s. 231.
11 A. Pragier, Czas przeszły dokonany, Londyn 1966, s. 295.
12 H. Jędruszczak, Płace robotników w Polsce w latach 1924-1939, Warszawa 1963, s. 28.
13 Z. Landau, J. Tomaszewski, Zarys historii gospodarczej Polski 1918-1939. T. 2. Od Grabskiego do Piłsudskiego, Warszawa 1971, s. 99. Nastroje społeczeństwa w związku z załamaniem gospodarczym interesująco przedstawia świadek epoki – A. Próchnik, Pierwsze piętnastolecie Polski niepodległej, Warszawa 1983, ss. 140-141.
14 K. Świtalski, Diariusz 1919-1935, Warszawa 1992, s. 191.
15 M. Janik, O wolność i władztwo ludu, Kraków 1939, s. 169.
16 W. Grabski, Idea Polski, Warszawa 1935, ss. 20-21.
17 A. Ajnenkiel, Od rzadów ludowych do przewrotu majowego. Zarys dziejów politycznych Polski 1918-1926, Warszawa 1978, s. 376.
18 M. Rataj, Pamiętniki 1918-1927, Warszawa 1965, s. 171.
19 M. Rataj, Pamiętniki 1918-1927, Warszawa 1965, s. 294.
20 A. Ajnenkiel, Od rządów ludowych do przewrotu majowego. Zarys dziejów politycznych Polski 1918-1926, Warszawa 1978, s. 342.
21 W. Baranowski, Rozmowy z Piłsudskim 1916-1931, Warszawa 1990, ss. 97-98.
22 Zob. L. Hass, Ambicje, rachuby, rzeczywistość. Wolnomularstwo w Europie Środkowo-Wschodniej 1905-1928, Warszawa, 1984, s. 318; L. Hass, Masoneria polska XX wieku. Losy, Loże Ludzie, Warszawa 1993, s. 73.
23 L. Hass, Z socjalnych źródeł przewrotu majowego, „Kwartalnik Historyczny”, 1970, z. 2, ss. 388-389.
24 L. Hass, Liberałowie, ezoterycy i piłsudczycy. Z dziejów polityki w Polsce w latach 1924-1928, „Dzieje Najnowsze”, 1975, z. 3, ss. 68-69; L. Hass, Ambicje, rachuby, rzeczywistość. Wolnomularstwo w Europie Środkowo-Wschodniej 1905-1928, Warszawa, 1984, s. 319; Krzysztof Kawalec wspomina o kiełkowaniu w tym okresie podobnych inicjatyw na prawicy, wskazującej jako kandydata Romana Dmowskiego – K. Kawalec, Narodowa Demokracja wobec faszyzmu 1922-1939. Ze studiów nad dziejami myśli politycznej obozu narodowego, Warszawa 1989, s. 95; K. Kawalec, Dmowski, Warszawa 1996, s. 275. Sam Dmowski natomiast w grudniu 1925 wskazywał: „Gdybyśmy mieli człowieka posiadającego wartość Mussoliniego, gdybyśmy umieli wytworzyć choć połowę organizacji w rodzaju faszystowskiej, która by nie była w najmniejszej mierze ani towarzystwem wzajemnej adoracji, ani mafią, chętnie bym się zgodził na dyktaturę w Polsce” – R. Wapiński, Narodowa Demokracja 1893-1939, Wrocław 1980, s. 142.
25 F. S. Składkowski, Nie ostatnie słowo oskarżonego, Londyn 1964, s. 63.
26 K. Morawski, Tamten brzeg, Wspomnienia i szkice, Paryż 1960, ss. 163-164.
27 Zob. W. Jędrzejewicz, Kronika życia Józefa Piłsudskiego 1867-1935, t. 2, Londyn 1986, s. 130.
28 W. Witos, Moje wspomnienia, t. 3, Paryż 1965, s. 83.
29 J. Sosnkowska, W. T. Kowalski, W kręgu mitów i rzeczywistości, Warszawa br., s. 26.
30 J. Piłsudski, Pisma zbiorowe, Warszawa 1938, t. 8, s. 331.
31 Do historii przeszło m.in. użyte przez niego wyrażenie „konstytuta-prostytuta”, czy określenie posłów mianem ludzi chorych na „fajdanitis poslinis”; szerzej na ten temat zob. I. Kamińska Szmaj, Język propagandy politycznej w II Rzeczypospolitej, „Poradnik Językowy”, nr 8, 2008.
32 J. Laroche, Polska lat 1926-1935. Wspomnienia ambasadora francuskiego, Warszawa 1966, s. 34.
33 M. Romeyko, Przed i po maju, Warszawa 1967, s. 246.
34 Gdy państwo nie chce iść ku zgubie, nie może być w nim za dużo nieprawości, „Polska Zbrojna”, 13 maja 1926.
35 Opisując atmosferę tego okresu Maciej Rataj pisał: „Obradowanie dziwaczne, niesamowite: rząd »rozwiązany«, Sejm radzi nad »rozwiązaniem się«. Tylko rozwiązać państwo i będzie spokój” — M. Rataj, Pamiętniki 1918-1927, Warszawa 1965, s. 341.
36 J. Piłsudski, Pisma zbiorowe, t. 8, s. 248.
37 I. Daszyński, Wielki człowiek w Polsce, Warszawa 1925, s. 30.
38 J. Piotrowski, Aleksander Prystor 1874-1941. Zarys biografii politycznej, Wrocław 1994, s. 63.
39 Jak doszło do wojny domowej, red. M. Pietrzak, „Kwartalnik Historyczny”, 1959, z. 1, s. 153.
40 Jak doszło do wojny domowej, red. M. Pietrzak, „Kwartalnik Historyczny”, 1959, z. 1, ss. 153-154.
41 A. Czubiński, Przewrót majowy 1926 r., Warszawa 1989, s. 145.
42 Socjalistyczny minister Jędrzej Moraczewski wycofał się z rządu już w lutym, ale wówczas jego miejsce zajął Norbert Barlicki.
43 M. Rataj, Pamiętniki 1918-1927, Warszawa 1965, s. 361.
44 W. Witos, Moje wspomnienia, t. 3, Paryż 1965, s. 80.
45 Aw., Przed ustaleniem programu rządowego, „Dziennik Poznański”, 12 maja 1926, s. 4.
46 A. Garlicki, Przewrót majowy, Warszawa 1978, s. 222; A. Garlicki, Z Sulejówka do Belwederu, Warszawa 1990, s. 19.
47 A. Piłsudska, Wspomnienia, Warszawa 1989, s. 224.
48 A. Czubiński, Przewrót majowy 1926 r., Warszawa 1989, s. 164.
49 Dodatek nadzwyczajny do „Rzeczpospolitej” z 12 maja 1926.
50 H. Comte, Zwierzenia adiutanta w Belwederze i na Zamku, Warszawa 1976, ss. 112-113.
51 Cyt. za: A. Garlicki, Przewrót majowy, Warszawa 1978, s. 233-234; A. Garlicki, Z Sulejówka do Belwederu, Warszawa 1990, s. 25.
52 S. Haller, J. Rzepecki, O przewrocie majowym. Opinie świadków i uczestników, Warszawa 1984, s. 128.
53 W. Suleja, Józef Piłsudski, Wrocław 2004, s. 343.
54 W. Witos, Moje wspomnienia, t. 3, Paryż 1965, s. 98. Podobnie opisujący te przenosiny generał Haller wspomina rozemocjonowany tłum, choć w jego wersji wygląda to zdecydowanie mniej groźnie: „Szliśmy placem Napoleona i ul. Bracką wśród towarzyszącego nam tłumu (przeważnie niedorostków), wznoszącego okrzyki na cześć marszałka Piłsudskiego i śpiewającego marsz 1 Brygady Legionów” – S. Haller, Wypadki warszawskie od 12 do 15 maja 1926 r., Kraków 1926, s. 54.
55 Cyt. za: A. Garlicki, Przewrót majowy, Warszawa 1978, s. 244; A. Garlicki, Z Sulejówka do Belwederu, Warszawa 1990, s. 32.
56 Por. A. Garlicki, P. Stawecki, Przewrót wojskowy w Polsce w 1926 r. Wybór dokumentów, „Wojskowy Przegląd Historyczny”, 1979, nr 4, s. 146.
57 Cyt. za: A. Garlicki, Przewrót majowy, Warszawa 1978, ss. 242-243. Warto zauważyć, że ponieważ po zamachu Rataj przejął nominalną władzę w państwie, Jędrzej Giertych wskazywał, że „stugębna fama oskarżała później marszałka Rataja, że odegrał on rolę politycznie dwuznaczną [choć ludowiec, działał na rzecz Piłsudskiego], czego przyczyną było [najpewniej to], że należał do masonerii” – J. Giertych, Wypadki majowe, „Horyzonty”, nr 73-74, czerwiec-lipiec 1962, s. 57.
58 A. Czubiński, Przewrót majowy 1926 r., Warszawa 1989, s. 177.
59 A. Garlicki, P. Stawecki, W sprawie rozkazu gen. T. Rozwadowskiego, „Wojskowy Przegląd Historyczny” 1987, nr 1, s. 388.
60 J. Piłsudski, Pisma zbiorowe, Warszawa 1938, t. 9, s. 15.
61 S. Mackiewicz (Cat), Historia Polski od 11 listopada 1918 do 17 września 1939, Londyn, s. 174.
62 S. Haller, Wypadki warszawskie od 12 do 15 maja 1926 r., Kraków 1926, s. 47.
63 S. Haller, Wypadki warszawskie od 12 do 15 maja 1926 r., Kraków 1926, s. 48.
64 Cyt. za: A. Garlicki, Przewrót majowy, Warszawa 1978, s. 257; A. Garlicki, Z Sulejówka do Belwederu, Warszawa 1990, s. 37.
65 S. Haller, J. Rzepecki, O przewrocie majowym. Opinie świadków i uczestników, Warszawa 1984, s. 60.
66 W. Witos, Moje wspomnienia, t. 3, Paryż 1965, s. 110. Podobnie wskazywał w swojej relacji Henryk Comte, który zanotował: „Szliśmy wśród huków wystrzałów, a ludzie obserwowali nas, przyglądali się w zupełnym milczeniu” — H. Comte, Zwierzenia adiutanta w Belwederze i na Zamku, Warszawa 1976, s. 122.
67 Por. S. Haller, Wypadki warszawskie od 12 do 15 maja 1926 r., Kraków 1926, ss. 92-93.
68 A. Próchnik, Pierwsze piętnastolecie Polski niepodległej (1918-1933). Zarys dziejów politycznych, Warszawa 1957, s. 238.
69 A. Warski, Wybór pism i przemówień, Warszawa 1958, t. 2, s. 78.
70 J. Piłsudski, Przemówienia, wywiady, artykuły, Warszawa 1930, s. 55; por. J. Piłsudski, Pisma zbiorowe, t. 9.
71 Z. Nałkowska, Dzienniki. T. 3. 1918-1929, Warszawa 1980, s. 218.
72 J. Piłsudski, Przemówienia, wywiady, artykuły, Warszawa 1930, s. 55; por. J. Piłsudski, Pisma zbiorowe, t. 9.
73 Najnowsze Dzieje Polski. Materiały i studia z okresu 1914-39. t. 10, Warszawa 1966, ss. 237-238.
74 Zob. szerzej: J. Rawicz, Generał Zagórski zaginął…, Warszawa 1963; Z. Cieślikowski, Tajemnice śledztwa KO–1042/27. Sprawa generała Włodzimierza Ostoi-Zagórskiego, Warszawa 1976; P. Kowalski, Generał brygady Włodzimierz Ostoja-Zagórski (1882-1927), Toruń 2007.
75 R. Dmowski, Wartość przewrotu, [w:] R. Dmowski, Pisma, t. 8, Częstochowa 1938, s. 431; na temat stosunku endecji do tych wydarzeń zob. K. Kawalec, Narodowa Demokracja wobec przewrotu majowego, [w:] Zamach stanu Józefa Piłsudskiego i jego konsekwencje w interpretacjach polskiej myśli politycznej XX wieku, Z. Karpus, G. Radomski, W. Wojdyło, Toruń 2008, ss. 153-170; E. Maj, Próba demitologizowania przewrotu majowego w koncepcjach politycznych Narodowej Demokracji, [w:] Zamach stanu Józefa Piłsudskiego i jego konsekwencje w interpretacjach polskiej myśli politycznej XX wieku, Z. Karpus, G. Radomski, W. Wojdyło, Toruń 2008, ss. 259-273.
76 Przewrót faszystowski w Polsce a KPP, „Nowy Przegląd” nr 6-7/1926.
77 K. Trembicka, Komunistyczna Partia Polski wobec przewrotu majowego, [w:] Zamach stanu Józefa Piłsudskiego i jego konsekwencje w interpretacjach polskiej myśli politycznej XX wieku, Z. Karpus, G. Radomski, W. Wojdyło, Toruń 2008, ss. 141-152.
78 F. S. Składkowski, Strzępy meldunków, Warszawa 1988, s. 102.
79 Komunikaty informacyjne Komisariatu Rządu na miasto stołeczne Warszawę, t. 2, z. 2, s. 271.
80 Komunikaty informacyjne Komisariatu Rządu na miasto stołeczne Warszawę, t. 4, z. 1, ss. 36-37.
81 M. Rataj, Pamiętniki, Warszawa 1965, s. 390.
82 S. Haller, Wypadki warszawskie od 12 do 15 maja 1926 r., Kraków 1926.
83 Zob. S. Strumph-Wojtkiewicz, Warszawa w ogniu (12 V–16 V 1926) [w:] 7599 dni Drugiej Rzeczpospolitej, red. E. Sabelanka, K. Koźniewski, Warszawa 1983, ss. 122-149.
84 J.K. Malicki, Marszałek Piłsudski a sejm. Historia rozwoju parlamentu polskiego 1919–1936, Warszawa 1936.
85 F. Sławoj-Składkowski, Strzępy meldunków, Warszawa 1936, ss. 38, 51; Podobne opisy można znaleźć również w: F. Sławoj-Składkowski, Nie ostatnie słowo oskarżonego. Wspomnienia i artykuły, Londyn 1964, ss. 68-69.
86 J. Grzędziński, Maj 1926 r. Kartki z pamiętnika. Warszawa 1936.
87 W. Baranowski, Rozmowy z Piłsudskim 1916-1931, Warszawa 1936.
88 A. Czubiński, Przewrót majowy 1926 roku, Warszawa 1989, ss. 14-15.
89 F. Wierzbiński [W. Górnicki], Warszawa nie odpowiada, Warszawa 1960.
90 M. Rataj, Pamiętniki 1918-1927, Warszawa 1965.
91 Zob. J. Rzepecki, Wspomnienia i przyczynki historyczne. Warszawa 1956; W. Karbowski, Wypadki majowe w 1926 r. Na marginesie wspomnień Jana Rzepeckiego, „Wojskowy Przegląd Historyczny” 1959, nr 2; F. Jacheć, 10 pułk piechoty w wypadkach majowych 1926, „Wojskowy Przegląd Historyczny” 1960, nr 2.
92 W. Pobóg-Malinowski, Najnowsza historia polityczna Polski 1864–1945, t. 2, cz. 1, Londyn 1956.
93 W. Witos, Moje wspomnienia, t. 3, Paryż 1965.
94 A. Pragier, Czas przeszły dokonany, Londyn 1966.
95 H. Piątkowski, Wspomnienia z „wypadków majowych” 1926 roku (i dyskusja na ten temat), „Bellona” 1961, z. 3.
96 Na uwagę zasługują wspomnienia Mariana Romeyki, choć wiele z przekazywanych w nich informacji i ocen wymagałoby weryfikacji (Przed i po maju, Warszawa 1967).
97 A. Garlicki, P. Stawecki, Przewrót wojskowy w Polsce w 1926 r. Wybór dokumentów, „Wojskowy Przegląd Historyczny” 1977, nr 2; 1978, nr 1; 1979, nr 4.
98 Józef Piłsudski w opiniach polityków i wojskowych, red. E. Kozłowski, Warszawa 1986.
99 Przewrót majowy 1926 w relacjach i dokumentach, red. E. Kozłowski, Warszawa 1987.
100 Piłsudski i sanacja w oczach przeciwników. Sądy i świadectwa współczesnych. Wybór z pamiętników i publicystyki, red. M. Leczyk, Warszawa 1987.
101 H. Comte, Zwierzenia adiutanta w Belwederze i na Zamku, Warszawa 1975.
102 M. Rybczyński, Wypadki majowe 1926 roku, „Zeszyty Historyczne” 1988, nr 86.
103 Wydana nakładem „Czytelnika” trylogia: A. Garlicki, Od Brześcia do maja, Warszawa 1986; A. Garlicki, Przewrót majowy, Warszawa 1978; A. Garlicki, Od maja do Brześcia, Warszawa 1981; oraz A. Garlicki, Z Sulejówka do Belwederu, Warszawa 1990.
104 A. Czubiński, Przewrót majowy 1926 roku, Warszawa 1989.
105 Zamach stanu Józefa Piłsudskiego i jego konsekwencje w interpretacjach polskiej myśli politycznej XX wieku, Z. Karpus, G. Radomski, W. Wojdyło, Toruń 2008.
106 B. Komorowski, Państwo i armia. Testament Józefa Piłsudskiego, „Przegląd Historyczno-Wojskowy” 2007, nr 5, s. 5.
107 Zamach stanu Józefa Piłsudskiego 1926 roku, red. M. Sioma, Lublin 2007.
108 Z. Cieślikowski, Zamach stanu. Materiały źródłowe do przewrotu majowego, Warszawa 2002.
109 Przewrót majowy 1926 roku w relacjach świadków i uczestników. Materiały Instytutu Piłsudskiego w Londynie, red. A. Adamczyk, Londyn–Piotrków Trybunalski 2003.
110 Majowy zamach stanu w świetle dokumentów wywiadu, dyplomacji i organów bezpieczeństwa II Rzeczypospolitej, red. P. Kołakowski, A. Pepłoński, Słupsk 2008.
111 W. Jędrzejewicz, Kroniki życia Józefa Piłsudskiego 1867-1935, t. 2, Londyn 1977; J. Cisek, Kalendarium działalności Józefa Piłsudskiego. Uzupełnienie do „Kroniki życia Józefa Piłsudskiego 1867-1935”, Nowy Jork 1992; W. Jędrzejewicz, J. Cisek, Kalendarium życia Józefa Piłsudskiego 1867-1935. t. 1-4, Łomianki 2006-2007.
112 D. i T. Nałęcz, Józef Piłsudski – legendy i fakty, Warszawa 1986.
113 A. Garlicki, Józef Piłsudski 1867–1935, Warszawa 1988.
114 W. Suleja, Józef Piłsudski, Wrocław–Warszawa–Kraków 2005.
115 J. Cisek, Józef Piłsudski, Warszawa 2007.
116 J. L. Englert, G. Nowik, Marszałek Józef Piłsudski, Komendant, Naczelnik Państwa, pierwszy Marszałek Polski, Warszawa 2007.
117 Józef Piłsudski, Marszałkowi w hołdzie, koncepcja i wstęp H. Piórkowska-Sulej, przedm. J. Cisek, Warszawa 2007.
118 P. Olszowski, Generał Gustaw Orlicz-Dreszer, Toruń 2000.
119 M. Patelski, Generał broni Tadeusz Jordan Rozwadowski – żołnierz i dyplomata, Warszawa 2002.
120 P. Kowalski, Generał brygady Włodzimierz Ostoja-Zagórski (1882–1927), Toruń 2007.
121 P. Stawecki, Oceny przewrotu majowego 1926 roku w stolicach europejskich, „Przegląd Historyczny” 2007, nr 2.
122 Por. W. Materski, Na widecie. II Rzeczpospolita wobec Sowietów 1918–1943, Warszawa 2005, s. 295.