Jesteś tutaj: Publicystyka » Jerzy S. Kulczycki » „Medal św. Jerzego”
Od pewnego czasu redakcja „Tygodnika Powszechnego”, niskonakładowego pisma z siedzibą w Krakowie, przyznaje rozmaitym osobom tzw. Medal Św. Jerzego. Kilku weteranów kato-lewicy i znanych powszechnie „różowych”, których redakcja zapragnęła w ten sposób uhonorować, zdążyło już odebrać to odznaczenie. Wyróżnieni przez „Tygodnik” rycerze mieli zasłużyć się m.in. w zwalczaniu „ksenofobii, rasizmu i antysemityzmu” (ale nie antypolonizmu) oraz propagowaniu „dialogu i tolerancji”. Naturalnie ta swoiście wyróżniana krucjata ogranicza się do tropienia i potępiania tych brzydkich przypadków wśród Europejczyków, i tylko w Europie, a w Afryce i Azji, gdyż to przecież byłoby niewątpliwie rasizmem.
Medal „T.P.” siłą rzeczy kojarzy się z historycznymi już dekoracjami Św. Jerzego dwóch państw, Rosji i Wielkiej Brytanii. W 1769 r. ustanowiono w Rosji wojskowy Krzyż i Medal Św. Jerzego (4 klasy). W Anglii Order Św. Jerzego i Św. Michała (3 klasy) ustanowiony został w 1807 r. dla polityków, dyplomatów i dowódców. Istnieje także prestiżowe brytyjskie Królewskie Towarzystwo Św. Jerzego z siedzibą w Londynie.
Nie wiadomo czemu liberalno-lewicowe pismo, jakim jest „Tygodnik Powszechny”, nadal prezentowane jest niekiedy jako „katolickie”. Po 1989 r. „Tygodnik” stał się de facto organem ideowym lewicy laickiej i prasowym Unii Demokratycznej (obecnie Unia Wolności). Duchowieństwo przestało uznawać go za organ wiarygodny i katolicki, i w efekcie Kościół wycofał swego asystenta kościelnego. Tym samym „Tygodnik Powszechny” przestał być oficjalnie pismem katolickim. Reprezentując interesy stronnictwa politycznego o minimalnym poparciu społecznym „T.P.” stracił większość prenumeratorów i dawno by upadł, gdyby nie pomoc „postępowych katolików” z Francji i innych źródeł.
Nie ulega wątpliwości, że nieodpowiedzialny wybryk z tworem kilku nawiedzonych super-europejczyków z krakowskiej redakcji nie zasługuje na utożsamianie, nawet przypadkowe, z tradycją i pamięcią oraz rangą i znaczeniem autentycznych odznaczeń Św. Jerzego.
W normalnie funkcjonującym państwie prawa medal taki musiałby uzyskać akceptację Sejmu i odpowiednich agend rządowych, co, o ile wiadomo, nie miało miejsca. Wydaje się, że redakcji może zaimponował przykład pseudo-tytułów „wielkiego księcia i regenta” L. Wierzchowskiego (zresztą b. członka PZPR) i jego bezkarność oraz setek innych podobnie utytułowanych „kniaziów” i „baronów” przy całkowitej bierności MSWiA.
Precedens już jest i aż strach pomyśleć, jakimi medalami mogą się teraz zająć (dla swoich) polskojęzyczna „Gazeta Wyborcza” lub „Polityka”, pamiętna z ambitnego hasła „Proletariusze wszystkich krajów łączcie się”, brukowiec „Nie” i inne. Są przy tym jednak pewne szanse, że do tego czasu „Tygodnika Powszechnego” i jego redakcyjnego medalika wśród nas nie będzie.