Idea Imperium
Od Naczelnego:

Pojęcie "Imperium" to hasło nader częste w wielu publikacjach "tradycjonalistycznych" we wszelkim tego słowa znaczeniu. Hasło zresztą bardzo chwytliwe, albowiem: Imperium - to brzmi dumnie, wzniośle. To coś, co kojarzy się z chwalebną i wyidealizowaną przeszłością, z "wielkim czynem", tryumfem woli i budowniczymi pomników, trwających tysiące lat - nawet wtedy, gdy to, co mówią, przestaje być rozumiane. Inna sprawa, że Imperium może też przywodzić na myśl skojarzenia z marnością nad marnościami - bowiem imperia po okresie rozkwitu butwieją, rozpadają się i trafiają na cmentarz lub śmietnik historii, zależy jak wolimy o tym myśleć.

Imperium ma znaczenie nie tylko dosłowne - jako wielkie, ekspansywne państwo zjednoczone wolą cesarza-przywódcy bądź wydzielonej kasty zdobywców. Imperium to także słowo-klucz, symbol. A "co się kończy gdy rozpadają się symbole?", jak pyta Douglas P. w jednej z piosenek. Co gorsza: "któż wie, co stanie się z sercami?", jak pyta w następnym wersie.
Imperium zdaje się robić zawrotną karierę w niektórych kręgach. Tomasz Gabiś, były redaktor byłego "Stańczyka", od dłuższego czasu lansuje doktrynę "Imperium Europejskiego", który to twór miałby - o ile rozumiem - wspierać się na ponadnarodowych, kontynentalnych strukturach wypracowanych przez Unię Europejską, "nasyconych" jednak wartościami tradycyjnymi, odkurzonym i unowocześnionym paradygmatem "Starej Europy". Koncepcja ta zdaje się powoli kusić co poniektórych rodzimych "rewoltujących konserwatorów", w bieżącym numerze MI odnosi się do tego Mirosław Bociański.
Swoją drogą nie tak dawno wpadł mi w ręce inny artykuł Tomasza Gabisia, w którym pisze on (raczej deskryptywnie niż wartościująco, jak sądzę) o "Imperium Mvndi". Cóż, Kazik Staszewski przed laty śpiewał: "...co potężniejsi z nich myślą o władzy nad galaktyką". Zresztą nawet i galaktyka to tylko szary pyłek w oczach Boga, a wspominam o tym dlatego, że w nowym MI Adam Danek podnosi ultramontańską koncepcję "Imperium Boga" - ściślej: jej polityczną realizację na Ziemii poprzez papiestwo.
Na tym imperia się bynajmniej nie kończą. Amerykański pisarz i publicysta Francis Parker Yockey zasłynął w 1948 roku grubym tomem "Imperium" (i od razu wszystko jasne...), w którym serwował własny koncept przyszłości zjednoczonej Europy, wywiedziony m.in. z lektury dzieła Spenglera o upadku Zachodu. Była to zresztą wizja na tyle intrygująca, że prawdopodobnie w którymś z przyszłych wydań MI weźmiemy ją na warsztat i przybliżymy polskiemu czytelnikowi. A nuż przeczyta to jakiś początkujący Cezar, który w odpowiedniej chwili uchwyci stery władzy? Póki co inspirację Yockeyem przejawia w jakimś stopniu David Tibet, o czym można przeczytać na jego stronie internetowej. Jakby nie patrzeć w tekstach Current 93 niejednokrotnie przewijają się frazy takie, jak "Imperium...!", czy "This Autistic Imperium is Nihil Reich" (to dopiero karkołomny tytuł!).
Wszystkich przelicytował zapewne Philip K. Dick, głoszący w swych najlepszych latach, że "Imperium wcale się nie rozpadło", co nie odnosiło się bynajmniej do cyklu wydawniczego MI, ale do Imperium Romanum. W interpretacji Dicka (potwierdzonej przez przeniesienie go do 70 r. po Chrystusie za pomocą fioletowego promienia zesłanego przez Zebrę, tj. Boga) ostatnie 2000 lat historii to mega-halucynacja zmontowana przez Imperium-więzienie, w istocie zaś trwa dalej rok 70... więcej dowiecie się z powieści "Valis". Gnostic Front w natarciu, można by rzec.

Jakby tego wszystkiego było mało, mamy jeszcze płytę Von Thronstahl "Imperium Internum", "imperialne" utwory Argentum, H.E.R.R. i innnych kapel, odniesienia do idei Imperium w twórczości Evoli, a nawet kolorowy plotkarski brukowiec "Twoje Imperium" (MI bezczelnie się podszywa pod ten poczciwy magazyn).

Imperium może mieć zatem bardzo szerokie znaczenie. Tak jest w przypadku Młodzieży Imperium. Nazwy tej używało pismo wydawane w czasie II wojny światowej przez Konfederację Narodu, tj. wojenną kontynuację (poniekąd) RNR "Falangi" Bolesława Piaseckiego. W tamtym ujęciu było to znaczenie bardzo konkretne, chodziło bowiem o koncepcję "Imperium Słowiańskiego", rozwijaną w ramach KN-owskiej idei "uniwersalizmu". Koncepcja dość ciekawa, mozna by pomyśleć o jej realizacji gdzieś-kiedyś, o ile szczęśliwie nadejdzie nowe średniowiecze i rozpad Zachodu. W chaosie upadku starych form i bolesnych narodzin form nowych można by wykorzystać okazję i odrodzić pospolitą Rzecz w zaiste imperialnych granicach... któż to wiedzieć może?

Ale w przypadku tego MI, które właśnie czytacie, pojęcie "Imperium" jest dużo szersze i de facto mniej konkretne. Chodzi tu o symbol, o słowo, które może być swoistą nicią porozumienia w kręgu rzeczywistych i potencjalnych pisaczy/czytaczy MI. To takie "Imperium wewnętrzne", "Imperium Ducha". Trochę tak, jak Laibachowska koncepcja państwa NSK - poza granicami, zjednoczonego porozumieniem jego uczestników. A więc chodzi o takie "Imperium Internum". Mówimy "Imperium" i widzimy to wszystko, co można znaleźć na łamach tegoż pisma. Punktem wyjścia jest sprzeciw wobec mitologii demokratyczno-liberalnej i podskórne przeczucie upadku Zachodu lub może nawet - potrzeby, pragnienia jego upadku, przynajmniej w obecnej formie. To płaszczyzna na której obok siebie funkcjonować mogą idee od staroświeckiego restauracjonizmu, poprzez rewolucję konserwatywną i narodowy radykalizm, aż po narodowy anarchizm; sztuka od malowideł naskalnych dzikich ludów, poprzez antyk i późniejszą kulturę Europy, aż po ultranowoczesne techniki industrial... momentami zresztą zataczające koło i sięgające do pierwotnych rytów.

Tak rozumiane Imperium ma do siebie to, że będzie istnieć i będzie "nasze", dopóki tylko będziemy tego chcieć. Wewnętrzna przestrzeń duchowej swobody, można rzec. Z pozoru to eskapizm w świat platońskich idei, ale niekoniecznie. Wystarczy sobie uświadomić, że trwanie tego Imperium implikuje możliwość jego realizacji w rzeczywistości... gdzieś-kiedyś. Albo nie.

Za udział wziął: ATW


Idea Imperium
Ciąg dalszy...








02