Narodowo-radykalni w Powstaniu Warszawskim
Tomasz Greniuch

Gdy wybuchło Powstanie Warszawskie a cała Polska ogarnięta była planem „Burza". Gdy w romantycznej wizji członkowie AK i innych organizacji podziemnych ze słowami „Warszawianki" na ustach „ każdy Polak na bagnety" wypełniali tą strofę ginąc na barykadach Warszawy. Gdy AKowcy masowo dekonspirowali swoje struktury przed wkraczającą Armią Czerwoną, do czego zobowiązało ich dowództwo AK za wszelką cenę chcąc pełnić rolę gospodarzy. Gdy wreszcie cała Polska żyła romantyczną walką o niepodległość, szabelką i ułańską fantazją hojnie szafując polską krwią sądząc, że Alianci docenią tą daninę jedynie Narodowe Siły Zbrojne (NSZ) nie poddały się masowej euforii wolności i w zimny, logiczny oraz racjonalny sposób oceniły nadchodzącą sytuację.
Z chwilą wkroczenia Armii Czerwonej na przedwojenne tereny Polski, gdy Niemiecki potencjał zaczął chylić się ku nieuchronnemu upadkowi w wizji NSZ Rosja Sowiecka z wroga Nr 2 zaczęła wysuwać się na pierwszeństwo co w zdecydowany sposób określiło taktykę walki.

Szlakiem Chrobrego
Wówczas w środowisku Organizacji Polskiej (OP) zwanej również Organizacją Wewnętrzną (OW) będącą tajną, zhierarchizowaną strukturą polityczną NSZ został opracowany jeden z najbardziej śmiałych i brawurowych planów II Wojny Światowej.
Na jednym z zebrań Komitetu Politycznego OP, na początku roku 1944 w Warszawie, powstała koncepcja utworzenia dwóch wielkich grup wypadowych, jednej na Śląsku, drugiej na Pomorzu. Ustalono, że kiedy front będzie przesuwał się przez wymienione dzielnice, grupy zajmą pas międzyfrontowy. Manewr ten miał pokazać narodowi polskiemu i światu, że sami wywalczyliśmy część Polski. Na terenach tych przewidywano utworzenie administracji polskiej podporządkowanej kierownictwu NSZ, czyli faktycznie OP jako organizacji zwierzchniej. Zorganizowaniem i obsadą grup miała zająć się Komenda Główna (KG) NSZ i zakonowa grupa wojskowa OP. Na dowódcę Grupy Operacyjnej (GO) „Pomorze" przewidywano płk. Stanisława Nakoniecznikoffa ps. „Kmicic", zaś GO „Śląsk" płk. Antoniego Szackiego ps. „Bohun". W opracowanych planach GO „Pomorze" po koncentracji w Puszczy Kampinoskiej miała przejść do Borów Tucholskich, następnie wyzwolić oflagi oficerskie w miejscowościach Woldenberg i Landwalde oraz duży obóz z robotnikami polskimi pod Szczecinem. Po zasileniu nimi oddziałów i przejęciu dowództwa przez wyzwolonych oficerów planowano uderzenie w kierunku Szczecina i dolną Odrę.
Z kolei GO „Śląsk" miała skoncentrować się w lasach Świętokrzyskich i wyruszyć w ogólnym marszu na Śląsk i po wyzwoleniu obozów jenieckich i pracy leżących na trasie przemarszu uderzyć na Wrocław.

Plan ten zakładał pokojową ewakuację głównych sił NSZ (w szczególnych sytuacjach dopuszczano ograniczony rozejm i zawieszenie broni z oddziałami Niemieckimi) z ziem zajmowanych przez Armię Czerwoną oraz manewr oskrzydlający zwany w terminologii NSZ „Szlakiem Chrobrego" (koncepcja OP i główne pismo wydawane przez to środowisko) od północy i południa tzw. „Ziem Odzyskanych" i po zajęciu głównych miast Szczecina i Wrocławia objęcie w posiadanie narodu Polskiego tej dzielnicy z granicą zachodnią na Odrze. Na te tereny, w ramach powyższych planów, miał zostać przerzucony gros sił NSZ oraz organizacje podporządkowane w toku operacji (przewidywano wchłanianie oddziałów i grup z innych organizacji w czasie przemarszu na „Ziemie Zachodnie") a także polscy ochotnicy z wyzwolonych obozów jenieckich i pracy. W wyniku tego na „Ziemiach Zachodnich" , na tyłach walczących stron Niemieckiej i Rosyjskiej, miała powstać liczna Armia Polska oraz rozwinięta administracja obsadzona, z chwilą wypędzenia Niemców, przez Służbę Cywilną Narodu zorganizowaną i nadzorowaną przez specjalny pion prawno-administracyjny OP, opracowujący m.in. reformy prawne i administracyjne oraz nadzorujący tereny prawny i lekarski. Nad całością władzę miał sprawować Komitet Polityczny OP, rezydujący w Szczecinie lub Wrocławiu.
Był to najbardziej realny i podyktowany pobudkami pragmatycznymi plan opracowany przez organizację podziemną czasów II Wojny Światowej.
Do realizacji tego planu jednak nie doszło z powodu niespodziewanego wybuchu powstania warszawskiego.

Narodowo-Radykalni w Powstaniu Warszawskim
Grupy NSZ koncentrujące się w Puszczy Kampinoskiej mające utworzyć GO „Pomorze", zostały rozbite wraz ze znajdującymi się tam oddziałami AK. Inne oddziały przewidziane do zasilenia GO „Pomorze" w obliczu wybuchu w stolicy powstania i otoczenia jej przez kordon sił niemieckich uniemożliwiający dostanie się do miejsca koncentracji, rezygnowały z marszu lub były rozbijane w próbach zbrojnego przedarcia się do Kampinosu. Jeszcze inne były zmuszone walczyć w narzuconej przez AK „Burzy" w której los ich był przesądzony. Warszawski NSZ został niemal w całości przewidziany do wejścia w skład GO „Pomorze" i gdy trwały jeszcze przygotowania do tego przedsięwzięcia nagle wybuchło w stolicy powstanie a żołnierze NSZ w obliczu faktów dokonanych byli zmuszeni wziąć w nim udział wypełniając żołnierską powinność.
KG NSZ i OP występowały przeciwko powstaniu w Warszawie, jako koncepcji bez szans na zwycięstwo i nieodpowiedzialnej „imprezie" zorganizowanej przez wąskie grono AK. Jednakże, po jego wybuchu, wszystkie oddziały, jakie udało się sformować, wzięły w nim udział. NSZ niescalone z AK oficjalnie zadeklarowało akces do powstania 7 sierpnia 1944 roku. Wówczas KG NSZ opracowała oświadczenie w którym czytamy:

Dobro Polski wymaga, aby powstanie w Warszawie w dniu 1 sierpnia 1944 roku pod wodzą generała Bora zostało zwycięsko zakończone. Narodowe Siły Zbrojne, Służba Cywilna Narodu i Obóz Narodowy:

1. wezwały wszystkich zrzeszonych w tych Organizacjach żołnierzy, działaczy i członków - w odpowiedniej treści rozkazach i odezwach z dnia 2 sierpnia 1944 roku do pełnego i czynnego poparcia Powstania przez: udział z bronią w ręku w walce z wrogiem w szeregach wojska Polskiego (Armii Krajowej), i udział w pracach administracji cywilnej Powstania, szczególnie w służbach - sanitarnej, bezpieczeństwa, pomocy technicznej dla wojska OPL i opieki społecznej,

2. postanowiły podjąć w własnych wydawnictwach prasowych działalność propagandową na rzecz Zwycięstwa Powstania.


Oświadczenie powyższe zostało wydrukowane w piśmie „Szaniec", oficjalnym organie prasowym NSZ w dniu 17 sierpnia 1944 roku.
Podczas walk doszło do porozumienia obu odłamów NSZ i oddziały NSZ-ZJ dowodzone przez por. „Mikołaja" Kozłowskiego podporządkowały się operacyjnie dowództwu Okręgu Warszawa-miasto NSZ-AK na czele z płk Spirydionem Koiszewskim ps. "Topór". Dalsze plany współpracy przewidywały nawet powołanie dwóch dywizji NSZ, oddzielnie dla obu odłamów, w skład których mieli wejść wszyscy żołnierze NSZ walczący w powstaniu warszawskim, ale coraz gorsza sytuacja militarna uniemożliwiła ich realizację.

Największą zwartą jednostką NSZ, walczącą w powstaniu, była Brygada Dyspozycyjno-Zmotoryzowana "Koło" NSZ, pod dow. ppłk Zygmunta Reliszko ps. "Bolesław Kołodziejski", zwana też Grupą "Koło" która podporządkowała się dowództwu obrony Starego Miasta.
Brygada liczyła sobie ok. 700 ludzi i w czasie powstania wchodziła w skład Grupy "Północ" AK pod dowództwem płk. Karola Ziemskiego ps. "Wachnowski", walczącej na Starym Mieście. W skład Zgrupowania "Róg" obsadzającego Odcinek Wschodni wchodził Dywizjon artylerii zmotoryzowanej "Młot", a w skład Zgrupowania "Kuba-Sosna" obsadzającego Odcinek Południowo-Zachodni - II Dywizjon zmotoryzowany. Były to prawdopodobnie jedyne uzbrojone pododdziały Brygady, pozostała zaś ich część - pozostająca w odwodzie Grupy "Północ" - była wykorzystywana przy różnych działaniach pomocniczych, takich jak gaszenie pożarów, odkopywanie zasypanych osób, prace sapersko-minerskie, transportowe. Ponadto pluton z Brygady walczył też w ramach Oddziału "Barry" Państwowego Korpusu Bezpieczeństwa. Na Starym Mieście pododdziały Brygady walczyły na redutach Ratusza, Banku Polskiego, ul. Świętojańskiej, Piwnej i Miodowej oraz Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych. Po ewakuacji Starówki oddziały szturmowe Brygady wzięły bezpośredni udział w walkach w Śródmieściu. Ogółem zginęło ponad 200 jej żołnierzy, a ponad 400 zostało rannych.

W skład Zgrupowania AK „Harnaś" walczącego w Śródmieściu-Północ wszedł pułk NSZ im. Sikorskiego, nazywany przez własnych żołnierzy „pułkiem Sikory". Pierwotnie miał on wejść w skład jednej z dwóch tworzonych dywizji NSZ, które w przededniu wybuchu powstania były w fazie organizacyjnej dlatego też godzina „W" była zaskoczeniem dla dowództwa pułku. Miejscem zbiórki, punktem kontaktowym dla rozrzuconych po całym mieście żołnierzy NSZ stał się „Dom Technika" przy ul. Czackiego 3/5. W dniu 1 sierpnia stan uzbrojenia jednostki był mizerny: 42 pistolety, 23 karabiny, 27 granatów. Liczebność stanowiło ok. 200 żołnierzy i oficerów. Oddział na rozkaz władz NSZ został rozformowany 1 września 1944 roku podobnie jak pułk NSZ im. J. H. Dąbrowskiego, o którym bliżej nic nie wiadomo, tylko tyle że miał wejść w skład jednej z planowanych dywizji NSZ. Do kapitulacji powstania przetrwało jedynie 22 żołnierzy, łączniczki i sanitariuszki pułku im. Sikorskiego. Najsilniejszym walczącym w powstaniu uzbrojonym i zwartym oddziałem NSZ była sformowana 6 sierpnia Kompania NSZ "Warszawianka" pod dow. kpt. Piotra Zacharewicza ps. "Zawadzki". Przeznaczona przez KG NSZ do przejścia na Kielecczyznę, gdzie koncentrowały się elementy składowe przyszłej GO „Śląsk", podobnie jak inne oddziały NSZ kompania została zaskoczona wybuchem powstania. W dniu utworzenia liczyła ok. 80 żołnierzy. Wchodziła w skład zgrupowania AK "Chrobry II" walczącego w Śródmieściu, którego żołnierze jak i sam dowódca mjr. Leon Nowakowski ps. „Lig" sympatyzowali z NSZ, mając nie rzadko NSZowski rodowód zwłaszcza kadra oficerska. Dowództwo i kwatery kompanii „Warszawianka" mieściły się na rogu ulic Żelaznej i Chmielnej w domu zwanym „Domem Kolejowym", w tej też okolicy oddział walczył nie oddając atakującemu nieprzyjacielowi ani skrawka bronionego odcinka. Z dnia na dzień do „Warszawianki" przyłączały się pojedyncze grupki żołnierzy NSZ, których powstanie zaskoczyło rozrzuconych na terenie całej Warszawy, bez kontaktu z macierzystymi jednostkami, tak że w momencie zakończenia walk, 2 października 1944 roku, liczyła ok. 170 żołnierzy. Ponadto występowały pojedyncze drużyny i plutony NSZ w ramach większych zgrupowań AK. W powstałym chaosie organizacyjnym znalazł się również Komendant Główny NSZ gen. Stanisław Nakoniecznikoff ps. „Kmicic", który całkowicie zaskoczony rozpoczęciem walk w stolicy podporządkował się płk. Spirydionowi Koiszewskiemu ps. "Topór", komendantowi Okręgu Warszawskiego NSZ-AK, a 14 sierpnia zameldował się u dowódcy powstania płk. Antoniego Chruściela ps. "Monter".


Narodowo-radykalni...
Ciąg dalszy...

Na jego rozkaz objął dowództwo doraźnie sformowanego oddziału NSZ w rejonie Filharmonii Warszawskiej w Śródmieściu, walcząc na barykadzie. Ogółem w powstaniu wzięło udział - według różnych źródeł - od ok. 2 tys. do 3,5 tys. żołnierzy NSZ obu odłamów. Również w okolicach Warszawy operowały jednostki NSZ chcące prawdopodobnie przebić się na miejsce koncentracji GO „Pomorze". Największym z nich był batalion NSZ-AK im. Brygadiera Czesława Mączyńskiego dowodzony przez ppor. Floriana Kuskowskiego ps. „Szary", operujący w lasach Chojnowskich. 1 sierpnia 1944 roku w walce na tzw. Błotnicy w Jeziornie poległ dowódca oddziału i kilku żołnierzy. W dniu następnym batalion przeszedł reorganizację dzieląc się na trzy plutony w sile kompanii, ostatecznie 4 sierpnia 1944 roku zorganizowano z nich Kompanię NSZ im. „Szarego" liczącą 130 żołnierzy i 12 łączniczek-sanitariuszek. Dowódcą całości został dwudziestoośmioletni student prawa ze Lwowa, ppor. Marian Orłowicz ps. „Antek". Kompania walczyła w składzie Zgrupowania AK „Lasy Chojnowskie" do 26 sierpnia 1944 roku tocząc nieustanne boje z Niemcami chcącymi spacyfikować miejsce bytowania partyzantów. Następnie oddział z powodu strat i opanowania lasów Chojnowskich prze przeciwnika został rozwiązany a pluton pod dow. por. Bolesława Ostrowskiego ps. „Lanca" przeszedł do 25. pp AK. Odczucia i stosunek NSZ do powstania Warszawskiego został zawarty w art. „Zmarnowany heroizm", który ukazał się w organie NSZ, „Wielkiej Polsce" w dniu kapitulacji stolicy t.j. 2 października 1944 roku, stanowiąc jego gorzką ocenę:

(...) Nie byliśmy entuzjastami idei Powstania, wywołanego w dniu 1-szym sierpnia. Decyzja podjęcia każdej walki musi być w naszym pojęciu dyktowana racją polityczną i poczuciem odpowiedzialności za następstwa wszczętych działań. Jesteśmy jednak również żołnierzami i czyniliśmy to, co każdy żołnierz winien czynić z momentem rozpoczęcia walki; (...)Przy naszych, mniej niż skromnych możliwościach, rozpoczynać powstanie można było tylko w wypadku, gdybyśmy mieli zapewnioną, realną pomoc z zewnątrz. Nawet w wypadku powodzenia, poza jedynym atutem, jakim byłoby jeszcze jedno potwierdzenie naszej woli walki, nie zyskaliśmy nic politycznie. Natomiast w wypadku niepowodzenia, które trzeba było brać w rachubę, zyskiwaliśmy jedną sławę więcej, traciliśmy natomiast wszystko to, co straciliśmy. Niepowodzenie stało się faktem. A oto jego skutki:

Ponieśliśmy olbrzymie straty w sile biologicznej narodu. Przysporzyliśmy narodowi polskiemu nowe dziesiątki tysięcy kalek. Obróciliśmy w gruzy stolicę Polski. Zmarnowaliśmy wielowiekowy dobytek kulturalny. Doprowadziliśmy do nędzy setki tysięcy ludzi. Przekreśliliśmy pięcioletni dorobek konspiracyjny przez wyniszczenie i rozproszenie aktywu politycznego, wojskowego, kulturalnego i gospodarczego. Doprowadzamy do obozów jeńców wojennych kilkadziesiąt tysięcy oficerów i żołnierzy, którzy przetrwali pięć lat okupacji, a teraz do końca wojny będą straceni dla dalszego wysiłku zbrojnego Polski. Dostarczamy nieprzyjacielowi kilkuset tysięcy robotnika, którego Niemcy nie potrafili sami wyłowić. Zaprzepaściliśmy olbrzymi kapitał heroizmu, wykuwającego się przez pięć lat okupacji. Heroizm ten był jedyną realną i poważną siłą, jaką dysponowaliśmy w dniu Powstania. W zamian za to nie zyskujemy nawet uznania w oczach świata, ceniącego jedynie polityczny realizm, siłę i równowagę psychiczną. Romantyczne gesty narodów dawno już straciły w świecie wagę atutów politycznych. Wszystko wskazuje na to, że w najbliższych już może godzinach kapitulacja stanie się faktem. Pójdziemy na poniewierkę. Pochłoną nas obce miasta i wsie. Wielu z nas nie wróci do stolicy, w obronie której przelaliśmy tyle krwi. Wszędzie tam, gdzie się znajdziemy, świętym naszym obowiązkiem będzie rozwijać i krzewić te wszystkie wartości, jakie staną się fundamentem pod budowę Wielkiej Polski. Historycy przyszłych dni ocenią niewątpliwie z perspektywy czasu lekkomyślnie zmarnowany heroizm żołnierza i ludności Warszawy oraz wskażą, jako przestrogę dla przyszłych pokoleń, błędy współczesnych.
Niech żyje Wielka, Niepodległa Polska!
Niech żyje Warszawa!


Całkiem inaczej przedstawiała się sytuacja z Konfederacją Narodu, która była wojennym wcieleniem Ruchu Narodowo Radykalnego „Falanga". Jej żołnierze w całym okresie przygotowań do powstania byli objęci planem mobilizacyjnym, a jej kierownictwo pozostawało w najściślejszym kontakcie z Komedą Główną (KG) AK. W ostatnich dniach lipca do formującego się zgrupowania „Radosław" przekazany został pluton „Niedźwiedzi" oraz Młodzież Nowej Polski - „Mieczyki". 29 lipca 1944 roku , Jerzy Hagmajer ps. „Kiejstut", zastępca Komendanta KN, Bolesława Piaseckiego, wydał swój ostatni Rozkaz Nr. 22 w którym możemy m.in. przeczytać:

W przededniu historycznych wydarzeń wzywam wszystkich do karnego wypełniania obowiązków. Miłość idei, walka o niepodległość i miłość Rzeczpospolitej, wierność dla Komendanta niech będzie treścią życia najbliższych tygodni członków KN

Pluton „Mieczyków" dowodzony przez Mieczysława Kurzynę ps. „Miecz" wszedł w skład batalionu „Czata 49" Zgrupowania AK „Radosław" który zajął pozycje bojowe na Woli. Liczył on sobie 37 chłopców, członków młodzieżowego pionu KN „Młodzież Nowej Polski", którego członkowie obok młodego wieku (średnia wieku 16-18 lat, znalazło się nawet kilku piętnastolatków) odznaczali się wielkim idealizmem. Pluton „Mieczyków" w pierwszych dniach powstania pełnił przeważnie służbę wartowniczą jednak 5 sierpnia został rzucony na pierwszą linię obrony Woli przy ulicach Karolkowej i Wolskiej. Po upadku powstańczych barykad na Woli pluton zajął pozycje bojowe na Starym Mieście i tam doszło do największej tragedii oddziału. W dniu 28 sierpnia przy ul Mławskiej 3 w czasie nalotu sztukasów zginęło pod gruzami zbombardowanego domu aż 19 „Mieczyków". Następnie resztki plutonu przedostały się ze Starego Miasta kanałami do Śródmieścia, po czym grupa „Radosława" z dzielnymi „Mieczykami" przeszła na Górny Czerniaków a po upadku tej dzielnicy z powrotem kanałami do Śródmieścia, a na koniec na Mokotów. Z plutonu „Mieczyków" pozostał jedynie ranny dowódca Kurzyna ps. „Miecz", dwóch żołnierzy i ranna łączniczka Halina Andrzejewska ps. „Dalicka". Pluton „Niedźwiedzi" dowodzony przez Leszka Niżyńskiego ps. „Niemy" wszedł w skład batalionu „Miotła" Zgrupowania AK „Radosław". Liczył sobie około 50 żołnierzy a jego zadaniem było obsadzenie Monopolu Tytoniowego przy ul. Dzielnej na Woli, w którym znajdował się punkt koncentracji oddziału. W strukturze obrony Woli „Niedźwiedziom" został przydzielony południowy odcinek od strony ul. Leszno z kluczową pozycją Monopolu Tytoniowego, od tej pory "Niedźwiedzie" znajdują się w nieustannym ogniu. Barykady swoje opuszczają dopiero w nocy z 11/12 sierpnia wycofując się na Stare Miasto. Tam walczą jako oddziały osłonowe najpierw w próbie przebicia się na Żoliborz 21 i 22 sierpnia oraz jako osłona dowództwa grupy „Radosław" w przebiciu się do Śródmieścia. Jako jedni z ostatnich dnia 2 września resztki plutonu przechodzą kanałami do Śródmieścia, jest to 5 żołnierzy i dwie łączniczki. 3 września odbywa się reorganizacja zgrupowania „Radosława" w tym plutonu „Niedźwiedzi" którego stan wzrasta do 14 żołnierzy i dwóch łączniczek. W tej sile pluton walczy do kapitulacji powstania w obronie Północnego Śródmieścia między ul. Książęcą a pl. Trzech Krzyży. Z „Niedźwiedzi" powstanie przetrwało trzech żołnierzy i dwie łączniczki. Ostatnim zwartym odziałem KN i zarazem najbardziej licznym był VII batalion Uderzeniowych Batalionów Kadrowych (UBK) pod dow. Kpt. Czesława Szymanowskiego ps. „Korwin" liczący sobie około 100 żołnierzy przydzielony organizacyjnie do II Rejonu AK Mokotów do zgrupowania „Baszta". Miejscem koncentracji batalionu była willa przy ul. Parkowej 3 a zadaniem zajęcie Belwederu i willi przy ul. Klonowej. Mimo zaciętych walk i przedarciu się do wyznaczonego celu, z powodu braku amunicji, oddział wycofał się i przedarł na Górny Mokotów do dyspozycji dowództwa „Baszty". W Połowie sierpnia dowództwo AK wyznaczyło kompanii por Czesława Zawadzkiego ps. „Legun", największemu oddziałowi VII UBK, przedarcie się z Mokotowa do lasów Kabackich i przejęcie zrzutów. Po wykonaniu zadania kompania por. „Leguna" wraz z batalionem AK „Grzymały" przedarła się po walce pod Wilanowem na Sadybę i tam 19 sierpnia zbudowały przy zbiegu ulic Powsińskiej i Morszyńskiej barykadę na Sadybie. 26 sierpnia kompania por. „Leguna" licząca sobie około 70 ludzi weszła w skład nowo sformowanego batalionu AK „Oaza-Ryś" i w jego ramach walczyła do upadku Sadyby 2 września 1944 roku.
Sanitariuszki i łączniczki KN w liczbie 10 zostały skierowane do dyspozycji Komendanta zgrupowania „Radosława" pełniąc swoją posługę w Sztabie oraz w batalionach „Miotła" i „Parasol". 4 sanitariuszki KN razem z Jerzym Hagmajerem ps. „Kiejstut" będącym z wykształcenia lekarzem stanowili personel szpitala Karola i Marii a następnie szpitala Wolskiego w którym nieśli posługę do końca powstania.

Na szczególną wzmiankę zasługuje ksiądz Józef Warszawski ps. „Ojciec Paweł", twórca narodowej filozofii społecznej, która pod nazwą „Uniwersalizmu" była ideologią KN, osobisty przyjaciel Bolesława Piaseckiego. W powstaniu „Ojciec Paweł" towarzyszył przez cały czas żołnierzom KN wcielonym do batalionów „Miotła" i „Czata 49", a w konsekwencji pełnił funkcję kapelana całego zgrupowania „Radosława". Przeszedł z nimi cały szlak bojowy od Woli przez Starówkę, Śródmieście do Czerniakowa. Odprawiał Msze Św., spowiadał, udzielał ślubów i wreszcie odprowadzał na wieczny spoczynek poległych. W drugiej połowie września 1944 roku został ujęty przez Niemców i trafił do obozu jenieckiego.

Działacze pionu prasowo-kulturalnego KN zostali przydzieleni do obsługi prasowej, radiowej i megafonowej powstania a także walczyli w „pierwszej linii" będąc perłami rzucanymi przed wieprze. W ten sposób zginęli kolejni redaktorzy pisma KN „Sztuka i Naród": Tadeusz Gajcy ps. „Topornicki", Zdzisław Stroiński ps. „Chmura" i Wojciech Mencel ps. „Paweł Janowicz", wszyscy trzej wybitni ludzie kultury. Prawdziwa awangarda pokolenia „Kolumbów".Ogółem w powstaniu warszawskim wzięło udział ponad 200 członków KN.

Tomasz Greniuch
BIBLIOGRAFIA
1. J. Krichmayer, Powstanie Warszawskie, Warszawa 1984.
2. L. Kulińska, Narodowcy: z dziejów Obozu Narodowego w Polsce w latach 1944-1947, Warszawa, Kraków 1999.
3. Narodowe Siły Zbrojne: dokumenty, struktury, personalia, opr. L. Żebrowski, Warszawa 1994.
4. Z. Siemaszko, Narodowe Siły Zbrojne, Londyn 1982.
5. Z. Kobylańska, Konfederacja Narodu w Warszawie, Warszawa 1999.
6. Sebastian Bojemski, Poszli w skier powodzi... Narodowe Siły Zbrojne w Powstaniu Warszawskim, Warszawa 2002
7. R. Sierchuła, Zapomniany oddział Sikory, http://www.ipn.gov.pl
8. L. Żebrowski, Narodowe Siły Zbrojne w Powstaniu Warszawskim, "Ładu" - Dodatek historyczny, nr 9/94, ss. 1,2

31