Kryzys myśli i niepokój serca
 

(Bolesław Piasecki, fragmenty książki „Kierunki”, PAX 1981)

Europa, która w dalszym ciągu pozostaje źródłem idei dla całego świata, jest w stanie kryzysu duchowego. Dzieła intelektualistów, wypowiedzi polityków, przeżycia mas dostarczają materiału do różnych ujęć tego zjawiska. Barbarzyńcy zalewają świat – takie sformułowanie spotykamy często w refleksjach kulturalnych społeczeństw europejskich. Według tego rozumowania barbarzyńcy stanowią raz przyczynę, raz objaw kryzysu. Przyczynę – gdyż postępujące barbarzyństwo powoduje rozkład. Objaw – bo czyż mogliby zwyciężać barbarzyńcy, gdyby stara kultura nie była w agonii? Dla starego Europejczyka istnieją dwa gatunki barbarzyńców: barbarzyńcy z kompleksem wyższości i barbarzyńcy z kompleksem niższości. Oba ich rodzaje nie odczuwają szacunku profanów wobec pięknej, starej kultury europejskiej; wprost przeciwnie – obnażają oni całkowicie upadek, chorobliwą słabość i rozkład tej kultury. Barbarzyńcy z kompleksem niższości triumfują poczuciem swojej energii i wiarą w konieczność realizowania postawionych sobie celów nad atrofią i zanikiem siły duchowej kulturalnej Europy. Z drugiej jednak strony odczuwają oni podziw dla piękna i głębi ginącego świata. Inaczej postępują barbarzyńcy z kompleksem wyższości. Nie mogąc zrozumieć problematyki starej kultury, uznają ją nie tylko za przegraną, ale i za niepotrzebną. Ich uśmiech wyższości opiera się na łatwym spokoju niezrozumienia i nieodczuwania.

Postawa starej Europy wobec nacierających przybyszów jest intelektualnie bezbronna. Stara kultura nie ma w tej chwili idei tak atrakcyjnej, by zasymilować barbarzyńców do starej tradycji. Europa nie ma siły, by ich przemienić, adaptować duchowo. Nie, barbarzyńcy budzą jedynie poczucie strachu i zmęczenia. Okrutna zaś jest myśl współczesnego Zachodu dla próbujących ją ratować, okrutna w swym sceptycyzmie. Nie ma czego szukać – mówi współczesna Francja – wszystko już jest powiedziane. Odkryć można tylko prawdy już znane, a te nie zmieniają rzeczywistości. Nie ma zatem ratunku.


Kryzys Myśli i Niepokój Serca
Ciąg dalszy...

(...) Łatwo docieramy w dyskusjach taktycznych do dalekiej Japonii, Persji czy Waszyngtonu. Ideologicznie natomiast żyjemy w dobrowolnym gettcie. Trzeba zaś, byśmy wyszli jak najprędzej poza opłotki tradycyjnych przyzwyczajeń i zrozumieli przede wszystkim tę oczywistą prawdę, ża nasza macierzysta kultura europejska jest w rozkładzie. Znane jest powszechnie zjawisko, że plemiona wysokogórskie najpełniej przechowują tradycje kulturalne. Otóż Polska może być w tej chwili porównana właśnie do takiego oddzielonego od świata środowiska, w którym kultura europejska jest najbardziej żywotna. Jak silnie niszcząca jest trucizna rozkładu kulturalnego zachodu Europy, zrozumieć możemy na przykładzie twórczości kulturalnej naszej emigracji.

Mimo wszystkich warunków technicznych i prowokujących okoliczności psychicznych notujemy niedostatek myśli twórczej, gdyż emigracja polska uległa powszechnej bez-płodności duchowej Zachodu. Inny klimat psychiczny środowiska europejskiego niewątpliwie pomógł sto lat temu powstać Wielkiej Emigracji. Refleksje myśli zachodniej czy to na temat barbarzyńców, czy na temat kryzysu duchowego wynikają z psychicznej postawy, jaką jest rezygnacja. Nasze polskie refleksje, nasze polskie myślenie o bezradności i załamywaniu się dorobku naszej chrześcijańskiej kultury europejskiej wynikają z niepokoju serca. Na Zachodzie porównują idee, by się nimi bawić, my je zestawiamy po to, by jedną z nich wybrać i według niej żyć. Nie wyobrażamy sobie życia, w którym nie sposób jest nie kochać naprawdę żadnych celów.

Nie ma twórczości opartej na rezygnacji. Jest natomiast wielka twórczość oparta na najgłębszym duchowym niepokoju. Na Zachodzie te jednostki czy środowiska, które przeciwstawiają się postawie rezygnacji, są odosobnione. W Polsce natomiast wrażliwość ideowa pozostała żywotna w masie. Świat stał się mały. Europa nie będzie już żyć w odosobnieniu. Dalsze istnienie kultury europejskiej zależy od szacunku, jaki wzbudzać będzie ona zarówno w Azji, jak w Ameryce. Droga do tego wiedzie przez pogłębioną chrystianizację starej kultury naszego kontynentu, która da siłę duchowej adaptacji kulturalnych i niekulturalnych przybyszów. Wkład duchowy Polski w to dzieło musi być duży. Jesteśmy bowiem największą rezerwą sił duchowych starej kultury. Od wartości twórczej tego wkładu i realistycznej polityki zależy przyszłość naszego narodu. Trzeba jednak stanowczo wyjść z ideologicznego zaścianka i oprzeć twórczość ideową na spojrzeniu w oczy prawdzie o stanie duchowym całej Europy.


Komentarz
od naczelnego


pierwodruk: „Dziś i Jutro” nr 3 (60), 19 stycznia 1947 r.



Bolesław Piasecki

30