Ich śmierć i Nasze Życie
(Bolesław Piasecki, fragmenty z książki „Kierunki”, PAX 1981)

Należy to jasno stwierdzić – społeczeństwa europejskie są wystawione na pokusy dekadencji i w dużym stopniu z upodobaniem jej ulegają. Źródła tego zjawiska są potężne. Rozkład wywołany dezorganizującymi skutkami wojny sumuje się z chaosem okresu przejściowego między odchodzącym, a powstającym światem. Nic więc dziwnego, że w codziennym doświadczeniu stykamy się z różnorodnością form, w jakich dekadencja występuje. Jeśli człowiek tworzy sobie własny wewnętrzny świat, jeśli gromadzi w nim blaski i barwy piękniejsze od spotykanych w jego otoczeniu, to postawa taka niczego nie przesądza. Wszystko wtedy zależy od woli i wysiłku wkładanego w przemienianie rzeczywistości na miarę własnego widzenia. Tylko wtedy można gromadzić, jeśli się rozdaje. Inaczej następuje skarlenie. Często, bardzo często spotykamy obecnie ludzi żyjących w sztucznym świecie. Jednostki te są głuche i ślepe na dźwięki i kolory rzeczywistości; spostrzegają one tylko to, co im odpowiada, albo to, do czego były przyzyczajone, a zatem bardzo niewiele. Odbierane od rzeczywistego świata doznania przechodzą w tych ludziach przez filtr kompleksów i urazów, który fałszuje i zuboża w ich duszach prawdę o świecie, w jakim żyją. Powstaje w ten sposób rzeczywistość wewnętrzna człowieka, która nie jest kluczem do świata, ale ciemną, zawieszoną nad nim zasłoną. Nic wtedy z wewnętrznego życia nie można innym rozdać, bo jest ono niewspółmierne z rzeczywistością, bo jest od niej biedniejsze. Zjawisko to atomizuje życie społeczne, przerywając możność komunikowania się ludzi między sobą. Zdrowa chęć posiadania własnego świata zamienia się w ucieczkę w świat sztuczności, mija się z prawdą życia. I to jest rys dekadencji. Ludzie wojny, ludzie samotnych marszów nocnych znają zjawisko fantastyczności świata widzianego w księżycowo-chmurnym oświetleniu. Kształty i odległości wydają się wtedy niesamowite i w jakiś sposób ruchome. Łatwo o strach i zwątpienie. Wydaje się, że zbyt wielu ludzi żyje obecnie w takiej nienaturalnej, a dobrowolnie sprowadzonej przymknięciem oczu na pełnię rzeczywistości nocy.

(...) Niechęć do patrzenia na rzeczywistość szeroko otwartymi oczami, na rzeczywistość pełną, złą czy dobrą, polityczną, moralną, ideową, gospodarczą, kulturalną i jakkolwiek byśmy określić ją chcieli, powoduje zanik instynktu samozachowawczego. Wielu ludzi tak dalece nie zna i nie widzi celu poznania współczesności, że najbardziej prymitywne pragnienie, pragnienie bezpieczeństwa wiąże z cudzą, nieznaną, obcą siłą. Jednostki te są tak słabe, że boją się tylko innych i oczekują ratunku od obcych. Zapomina się dziś, że jedyne ubezpieczenie człowieka przed szalejącym światem znajduje się w jego własnym rozumie i własnym uzdolnieniu do miłości. Nie sposób jednak niczego skutecznie kochać ani rozumieć, nie znając rzeczywistości. (...)
Jedną z najpewniejszych prawd jest ta, że nie ma innego, bardziej wartościowego sposobu życia niż żyć według i dla potrzeb tego, co się kocha. Trzeba mieć tylko świadomość, że należy walczyć o to, żeby móc kochać. Tu jest istota dekadenckiej pokusy naszych czasów. Ludzie nie chcą walczyć z sobą o miłość do celów, bez których ich życie jest puste, gdyż nie mają czemu służyć, lub też miłość ich jest bezskuteczna, a przedmiot ukochania nie odnosi korzyści z ich służby.


Ich śmierć...
Ciąg dalszy...

Nie ma miłości bez poznania możliwie pełnej prawdy jej przedmiotu. Miłość właśnie jest tą siłą, która daje rozumowi moc poznawania i pozwala mu wynajdywać w każdej sytuacji sposoby zaspokajania potrzeb przedmiotu ukochania.

Miłość Polski współczesnej to przede wszystkim miłość żyjących Polaków. Zbyt duża liczba Polaków cierpi w sposób zawiniony lub niezawiniony, zbyt dużo ludzi oderwało się od rzeczywistości i nie widzi jutra, byśmy mogli o tym zapominać dla jakichkolwiek obecnych czy przewidywanych zdarzeń. Musimy widzieć problemy światowe, ale zajmować się ich skutkami w duszy polskiej. Nie ma tu żadnego czekania, żadnego odkładania. (...) Okoliczności wymagają rozumienia rzeczywistości nie tylko naszej, ale europejskiej i światowej. Uczmy się ją rozumieć. Okoliczności wymagają ponoszenia odpowiedzialności – ponośmy ją. Okoliczności są przecież tylko dodatkiem. Zasadą jest miłość celu.
Dzień Zaduszny jest dla nas, Polaków, ciągle jeszcze dniem poległych za Polskę. Śmierć tylu najlepszych, śmierć złożona przed Bogiem za nasze życie i dla poziomu naszego życia, czyni z Dnia Zadusznego dzień rachunku sumienia. Sens naszego życia zestawić musimy z wartością ofiary ich śmierci. Pamiętać przy tym trzeba, że polegli za Polskę oddali życie za wszystkich Polaków. Nie będziemy z nimi w przyjaźni, troszcząc się o wartość własną czy najbliższych siebie. Służyć trzeba naprawdę wszystkim Polakom.


Bolesław Piasecki

Komentarz ATW:

Pierwodruk tego artykułu miał miejsce na łamach PAXowskiego czasopisma „Dziś i Jutro”, a było to 2 listopada roku 1947. Minęło zatem prawie 60 lat, a jednak słowa te brzmią zaskakująco aktualnie i tak samo – a może nawet mocniej – poruszają serce. Dziś również, nawet jeszcze bardziej „społeczeństwa europejskie są wystawione na pokusy dekadencji i w dużym stopniu z upodobaniem jej ulegają.” Znów mamy do czynienia „z chaosem okresu przejściowego między odchodzącym, a powstającym światem.” – albowiem w miejsce odchodzącej Starej Europy pojawia się nowa, postmodernistyczna, neo-średniowieczna, z nową wędrówką ludów i kulturowym synkretyzmem. Słowa Bolesława Piaseckiego to także zachęta do nie lękania się rzeczywistości, do przyjmowania na siebie jej chłodnego powiewu, do chwytania się emocji intensywnych i głębokich – brzmi to niczym program rewolucyjnych konserwatystów, więc tym bardziej jest nam bliskie. I wreszcie te słowa są poniekąd oczywiste, momentami to truizmy. A jednak – czy nie jest tak, że często brakuje nam właśnie takich elementarnych, oczywistych prawd, które łatwo wypowiedzieć, ale równie łatwo zapomnieć o nich, plącząc się w gąszczu kłamstw i werbalnych abstraktów. Stąd też niektóre uwagi Piaseckiego przypominają „Płonące Dusze” Leona Degrelle’a – dziełko niby proste, ale przecież głębokie. Zresztą – Piasecki to postać w dużym stopniu podobna autora „Płonących Dusz”, równie kontrowersyjna i tragiczna. Wszak do szefa PAXu równie dobrze pasują słowa z piosenki Legionu „Leon Degrelle”: „W obcej sprawie wierna służba / by ocalić świętą rzecz / nie ma wojny bez wyrzeczeń / gdy zwycięstwo mgliste jest / zaplątane losy świata / i przelana ludzka krew”.


31