Wielki "Post-"
Od Naczelnego:

Witamy w ósmej odsłonie "Młodzieży Imperium". Jak zwykle, jest imperialnie, rewolucyjno-konserwatywnie i nieco ekstrawagancko. Magazyn spotyka się tu i ówdzie z pozytywnym odzewem, to cieszy tak mnie, jak i inne osoby zaangażowane w proces jego powstawania, zatem dalej będziemy drążyć "postkonserwatywne aspekty postmodernistycznego świata". "Post-" to w obecnej epoce modny przedrostek (podobnie jak "neo-"), mamy więc "postkomunizm", "postfaszyzm", "postindustrializm" i tak dalej. Za to najczęściej zapomina się o Wielkim Poście i tradycyjnych postach piątkowych, chciałoby się dodać...
Ale ten "post-" ma pewien sens, bo rzeczywiście egzystujemy chyba w takiej "post-epoce". Można by rzec, że przeczucie końca, upadku Europy, Zachodu albo i całego świata pojawia się niemal w każdym pokoleniu, ale czy przypadkiem każda kolejna generacja rzeczywiście nie jest coraz bliżej tego momentu finalnego? Zresztą, są też i głosy, że to już nastąpiło i stąd ten "post-". Błądzimy wśród ruin, jesteśmy - jak to określał niejaki Deleuze - nomadami, czerpiemy garściami z przeszłości i teraźniejszości, a potem konstruujemy z tego własne koktajle, vide pisarze pokroju Thomasa Pynchona czy Roberta Antona Wilsona. Tak tworzą się kontrkultury, subkultury, kontestacje i tak dalej. Różnokolorowy targ idei, ideologii, pomysłów na wyzwolenie, zbawienie, zniszczenie...
I nawet konserwatyzm chcąc nie chcąc staje się jedną z ofert na tym rynku, również (a może szczególnie) ten najbardziej antykwaryczny, muzealno-reakcyjny. Można uciec od tego, jak Nicolas Gomez Davila... ale z drugiej strony można też wyobrazić sobie rozrost "mody na Davilę" - w ten sposób złowieszczy "system" spacyfikowałby jednego z najzacieklejszych wrogów. Ano, sytuacja - być może - bez wyjścia. Żyjemy, jak już wiecie z numeru siódmego, w brzuchu Potwora, karmimy się tym, co i on trawi, a on trawi wszystko, co wypływa z nas. Taki kołowrót. A więc również i konserwatyzm jest już "post-"...


Wielki "Post-"
Ciąg dalszy...

Ale "wir kapitulieren niemals" - imperium nigdy się nie rozpadnie, bo tak, czy inaczej Europa to przede wszystkim stan umysłu. Wystarczy więc zachować serce i rozum... co zresztą jest najtrudniejsze. Niemniej to po to mamy wnętrze, by je uzewnętrzniać i stąd też kolejna porcja tekstów w najnowszym MI.

W dziale historycznym ja przypominam dziwną i chyba niechlubną historię NOR, zaś kol. Karol Kaźmierczak bierze się za Oswalda Mosleya, postać kontrowersyjną i wielowymiarową, w sam raz dla naszego pisma.
Zaraz potem dział literacki, w nim garść poezji, zwracam jednak uwagę na prozę. Adam Danek zamieścił piękną refleksję o symbolice mroku i ciemności, ja zaś kontynuuję swój cykl eurocentryczny, tym razem opowiadanie inspirowane przeszywającą wizją "Europy po deszczu" Maxa Ernsta.
W dziale muzycznym prezentacja sylwetki długonosego Mortiisa, bardzo ciekawy esej o scenie alt-country w USA i spora garść recenzji muzycznych, m.in. Les Joyaux De La Princesse, Ianva, Krępulec, Solmania, Christine 23 Onna...

W "Refleksjach" najwięcej, jak zawsze. Tematyka bardzo szeroka: od trylogii "Illuminatus!" poprzez wizję "ostatniego człowieka", rewolucyjną prawicę i jej powiązania z leninizmem, urok postindustrialnych budowli - aż po ciekawe rozważania na temat istoty patriotyzmu.

Jakby nie było, będzie bardzo miło - powtarza pewien poczciwy kmiotek w jednym z you-tube'owych filmików, tak chętnie oglądanych przez młodzież... imperium?
I tym radosnym akcentem kończę wstępniak, zachęcając do lektury.

Za udział wziął: ATW


02