Wywiad z Alanem de Benoist
 
Alan de Benoist to główna postać francuskiej "Nowej Prawicy", postać zresztą bardzo kontrowersyjna. Publicysta, myśliciel, wydawca, poniekąd intelektualny awanturnik, zmieniający paradygmaty zarówno klasycznej prawicy, jak i lewicy.

Poniżej FRAGMENTY wywiadu, który ukazał się w numerze 5-6/2007 magazynu Templum Novum, a źródłowo w The Occidental Quarterly (Zima 2005, vol.5, no3.). Wywiad ten - jak sądzę - pokazuje, że zbyt odległe dryfowanie po oceanach ideowej "awangardy" może prowadzić na manowce - i chyba tego ofiarą padło środowisko Nowej Prawicy. Już sam fakt negatywnego stosunku NP do chrześcijaństwa (w tym wywiadzie co prawda niewidoczny) i przeciwstawianie mu "mentalności pogańskiej" budzi stanowczy sprzeciw (a co najmniej niemałe wątpliwości). A przecież jest jeszcze kwestia sympatii do tzw. "Nowej Lewicy", którą zdaje się przejawiać de Benoist - i kilka innych drażliwych problemów.
A zatem zachęcam do tego, by na idee Nowej Prawicy i jej lidera spoglądać nie tylko z życzliwym zainteresowaniem, ale także krytycznie i z pewnym dystansem.

Przy okazji kajam się z powodu drugiej już publikacji przedruku w dziale "wywiadowczym" (pierwszym był wywiad z ks. Trytkiem). Postaram się by w numerze 9 znalazł(y) się wywiad(y) "exclusive for Młodzież Imperium"... :-P



Zdaje się Pan akceptować termin "Nowa Prawica" i używać go do definiowana swojego metapolitycznego think tanku, mimo iż nazwa jest dziełem Pańskich krytyków medialnych, a nie Pana własnym. Dlaczego?

Właściwie etykietka "Nowa Prawica" (Nouvelle Droite) została wymyślona przez francuską prasę w 1979 roku, kiedy to znaleźliśmy się w centrum zainteresowania międzynarodowych mediów. Stwierdzenie, iż zaakceptowaliśmy tę nazwę od samego początku, nie jest do końca prawdziwe. Cierpieliśmy raczej z powodu tego terminu, który z kilku powodów zawsze był nie do końca odpowiednim określeniem. Nadanie konotacji politycznych nie oddaje sprawiedliwości szkole myśli, która nigdy nie aspirowała do bycia aktorem na scenie politycznej. Ogólnikowe i różniące się znaczenia słowa "right" (prawica) również powodują wiele niejasności. Wreszcie, nie można przetłumaczyć nazwy na język angielski, ponieważ Nowa Prawica w Anglii i USA nie ma nic wspólnego z naszą własną szkołą myśli. Przez jakiś czas próbowaliśmy wprowadzić termin zastępczy "Nowa Kultura", ale to równie niejasne określenie nigdy się nie przyjęło. Kiedy Nowa Prawica zyskała pewną popularność, zaakceptowanie nazwy wydawało się już nieuniknione, jednakże nie bez pewnej rezerwy. Osobiście, staram się używać tego terminu tak rzadko, jak to tylko możliwe.
(...)

W jakim sensie NP stanowi część prawicy jako takiej?

Osobiście, bardzo wiele razy się nad tym zastanawiałem. Jednak przed odpowiedzią na tak zasadne pytanie, konieczne jest podanie satysfakcjonującej definicji słowa "prawica", co wcale nie jest proste. "Prawica" różni się w zależności od kraju i epoki. Co więcej, prawica nigdy nie jest monolityczna, zawsze istnieje kilka opcji prawicowych (tak, jak istnieje kilka lewicowych) i niektóre z nich są bliższe określonym kręgom lewicowym, niż innym, znajdującym się po prawej stronie. Wreszcie wiele politycznych czy ideologicznych myśli i idei przemieściło się na przestrzeni dziejów z prawej strony na lewą i odwrotnie. (...)
W ostatnich kilku latach mgła niejasności stała się o wiele gęstsza. Jeśli na przykład spojrzymy na istotne wydarzenia ostatniego okresu, zobaczymy, że przeciwstawne podziały miały miejsce ze względu na tradycyjne przynależności polityczne. Zarówno wśród lewicowców jak i prawicowców można znaleźć zwolenników unifikacji europejskiej tak, jak istnieją lewicowcy i prawicowcy przeciwstawiający się wojnie w Iraku. (...)
To sugeruje, że tradycyjne podstawy dla konwencjonalnych przynależności politycznych - czy są one pokoleniowe, socjologiczne czy religijne - znajdują się w procesie zaniku. Współcześnie, jeśli wiemy, że ktoś jest "po lewej" lub "po prawej" stronie, nie mówi nam to zbyt wiele o tym, co dana osoba sądzi na temat konkretnych, aktualnych problemów. Lewicowo-prawicowy podział konsekwentnie traci swoją obowiązującą wartość w definiowaniu coraz to bardziej skomplikowanej sytuacji na scenie politycznej. Inne, bardziej interesujące podziały, związane z kwestiami federalizmu, regionalizmu, komunitaryzmu, sekularyzmu etc. zaczynają je zastępować.

Jeśli chodzi o NP, to nigdy nie identyfikowaliśmy się ani z tradycyjną, kontrrewolucyjną prawicą, ani z faszyzmem, jakobinizmem, czy rasistowską prawicą, ani z prawicą liberalno-konserwatywną. NP z pewnością wyciągnęła lekcję z krytyki filozofii oświeceniowej, która to krytyka zawsze była bliższa prawicy niż lewicy. Jednak w kwestii krytyki społecznej odwołuje się głównie do pisarzy lewicowych, czy to należących do skrzydła wspólnotowego francuskiego socjalizmu (Proudhon, Sorel, Pierre Leroux, Benoit Malon i inni) czy należących do bardziej modernistycznej części lewicowych myślicieli i pisarzy takich, jak Ivan Illich, Andre Gorz, Herbert Marcuse, Cornelius Castoriadis, Noam Chomsky, Jeremy Rifkin, Benjamin Barber, Michael Walzer czy Naomi Klein. Nie ma w tym nic sprzecznego, gdyż NP stara się usytuować samą siebie powyżej podziałów wspomnianych powyżej.

Czy NP jest obecna w świecie anglojęzycznym poza Wielką Brytanią (tzn. poza Michaelem Walkerem i The Scorpion)? Co zalicza się do słabości NP w anglojęzycznym świecie?

NP nigdy naprawdę nie wdzierała się w anglosaski świat. Czasopismo takie jak "The Scorpion", wobec którego jestem bardzo życzliwie nastawiony, nigdy do końca nie stanowiło części naszego ruchu. Podczas gdy moje książki były tłumaczone na tuzin europejskich języków, bardzo niewiele z moich artykułów pojawiło się w języku angielskim, co jest bez wątpienia bardzo znaczące. Jest kilka wyjątków, w szczególności "Telos", w którym, na przestrzeni ostatnich dziesięciu czy dwunastu lat, ukazała się znaczna ilość moich tekstów. Redagowany przez niedawno zmarłego Paula Pichcone "Telos" był pierwotnie czasopismem pobudzanym przez amerykańskich zwolenników szkoły frankfurckiej (Theodor Adorno, Max Horkheimer). Był to jeden z głownych organów Nowej Lewicy w latach 70-tych przed tym, jak zaczął się otwierać na nowe i bardziej "poprzeczne" tematy, które na przykład doprowadziły do uczynienia Carla Schmitta bardziej znanym amerykańskiej publiczności. Pismo było także bardzo wyczulone na ewolucję idei europejskich, co wyróżniało je na tle innych amerykańskich czasopism. Specjalne wydanie "Telosa", poświęcone NP (numer 97-98 [zima 1993]) jest, do chwili obecnej, bez wątpienia najlepszym anglojęzycznym opracowaniem tego tematu.


Jednak głównym powodem takiej sytuacji jest prawdopodobnie niedostatek kultury i brak zainteresowania większości Anglików i Amerykanów tym, co dzieje się w Europie, czy gdziekolwiek indziej. (...) Jak pokazują wyniki ostatnich badań, ogromna większość młodych Amerykanów nie posiada najbardziej podstawowych informacji z dziedziny geografii, historii i wiedzy o polityce nawet, jeśli chodzi o ich własny kraj. Wszystko to sprawia, że są oni mało otwarci na idee prezentowane przez NP.
Być może istnieje jednak głębsza przyczyna porażki NP w przebijaniu się do świata anglojęzycznego. W USA i w Anglii intelektualiści rzadko odgrywali istotną rolę społeczną. Co więcej, w porównaniu do myśli niemieckiej, myśli anglosaskiej, będącej głównie praktyczną, jeśli nie naukową, brakuje wymiaru spekulatywnego. Lubuje się ona w danych ilościowych i studiach konkretnych przypadków (ang. case studies - przyp.tłum.), jest naznaczona pozytywizmem i redukcjonizmem, a punkt kulminacyjny osiąga w filozofii analitycznej, która moim zdaniem prezentuje poziom zera filozoficznego. Z takiego punktu widzenia polityka jest postrzegana jako konstrukcja społeczna i "naukowe zarządzanie". (...)
Te różnice między europejską myślą kontynentalną, a mentalnością amerykańską zaznaczają się szczególnie w ekonomicznej i komercyjnej koncepcji świata tej drugiej, jej wszechobecnymi wartościami biblijnymi i technologicznym optymizmem. Naturalnie, tragiczny wymiar życia jest w takim sposobie myślenia nieobecny.
(...)

Mówi Pan, że "nowoczesność dała początek najbardziej pustej cywilizacji, jaką rodzaj ludzki kiedykolwiek widział". Czy jesteśmy u progu wkroczenia w spenglerowską erę cezaryzmu, która przełamie panowanie pieniądze i demokracji, czy może już doświadczyliśmy wystarczająco dużo Cezarów podczas totalitaryzmów XX wieku (Hitler, Stalin, Mao, Pol Pot)?

Niezależnie od faktu, że nie darzę sympatią żadnej formy dyktatury, nawet przez minutę nie jestem skłonny uwierzyć, że zmierzamy ku nowej erze Cezarów. Dwudziestowieczne formy totalitaryzmu (...) były, ponad wszelką wątpliwość, mocno zależne od nowoczesności. Jak twierdzi Zygmunt Bauman, nie można oddzielić ich od masowej mobilizacji, technicznej dominacji, ktora przyszła razem z industrializmem i prometejskich aspiracji do stworzenia "nowego człowieka". One wszystkie są połączone ze współczesnymi Wielkimi Opowieściami [Wielkimi Narracjami, pojęcie z zakresu postmodernizmu oznaczające wielkie, kompleksowe ideologie - przyp. ATW], które bardzo często przybierają formę świeckiej religii. (...) Wreszcie, era nowożytna była czasem polityczno-społecznych eksplozji i rewolucji. Z nastaniem postmodernizmu nie mamy już dłużej do czynienia z eksplozjami, lecz z implozjami, które stają się zasadą (jest to jeden z powodów, dla których implozja systemu sowieckiego wyznacza symboliczny koniec nowoczesności).

(...)


Wywiad z Alanem de Benoist - krytycznie...
Ciąg dalszy...
Skoro już mowa o krytycznym spojrzeniu na Nową Prawicę, to warto przypomnieć fragmenty artykułu Bogdana Herburta Kozieła, w którym publicysta ten poddaje surowemu osądowi środowisko Alana de Benoist z pozycji tradycjonalistycznej, ukierunkowanej na sferę sacrum i transcendencji.

W artykule niniejszym spróbujemy dokonać w miarę przejrzystego i klarownego rozróżnienia pomiędzy Tradycjonalizmem a Nową Prawicą. Obydwa te prądy ideowe nie stanowią odrębnych i wrogich wzajemnie światów, lecz przeciwnie, istnieje bardzo wiele kwestii wspólnych, podobny jest punkt widzenia na wiele spraw, istnieją też ścisłe związki tak organizacyjne jak i personalne pomiędzy obydwoma nurtami. Sytuacja taka sprzyjać może jednak powstawaniu niejasności i mieszaniu pewnych pojęć, zwłaszcza gdy brakuje nawet najbardziej ogólnego poglądu co do istoty rozważanych nurtów.
(...)
Nurt tradycjonalistyczny jest o wiele starszy od Nowej Prawicy, bowiem kształtować się począł już w latach dwudziestych naszego stulecia, chociaż nigdy nie zyskał takiego rozgłosu i takiej popularności jak formacja Alaina de Benoist. Za założyciela szkoły myślenia tradycjonalistycznego musimy uznać francuskiego myśliciela i pisarza Rene Guenona (1886-1951), który w dziełach takich jak „Kryzys świata współczesnego” (1927), „Król Świata” (1927), „Królestwo jakości i znaki czasów” (1945), „Wielka Triada” (1946) sformułował podstawowe kanony myślenia tradycjonalistycznego. Drugim wielkim autorytetem Tradycjonalizmu jest Julius Evola (1898-1974), którego wielką zasługą jest powiązanie ezoterycznego tradycjonalizmu z realiami współczesnego życia politycznego i ideologicznego, oraz nasycenie doktryny tradycjonalistycznej przemyśleniami natury praktyczno-politycznej, co uczyniło z Integralnego Tradycjonalizmu niezastąpiony fundament duchowy dla każdej próby tworzenia realnej alternatywy wobec wszechmocnego Systemu. (...) Obok tych dwóch mistrzów myśli tradycjonalistycznej warto wymienić jeszcze paru innych autorów, jak: Frithjof Schuon, Titus Burckhardt, Ananda Coomaraswamy, Elemire Zolla, Boris de Rachewiltz, Miguel Serrano. Współczesny nurt tradycjonalistyczny grupuje się przede wszystkim wokół pism i wydawnictw książkowych.
(...)
Jeśli chodzi o Nową Prawicę, to nie będziemy się na ten temat szczegółowo rozpisywać, albowiem informacje o tym nurcie zawarte są w innych artykułach. Przedstawimy jedynie skrótowo najistotniejsze fakty. Nowa Prawica, która zresztą sama dystansuje się od takiego miana, ukutego swego czasu przez dziennikarzy dla określenia nurtu mającego stanowić alternatywę ideową dla szalenie modnej wówczas Nowej Lewicy, narodziła się na fali młodzieżowej rewolty 1968 roku. Była to reakcja nie tyle może na wszechobecną dominację lewicy jaka zaznaczyła się z całą mocą w roku 68, co protest wobec inercji, bezsilności i skostnienia doktrynalnego tradycyjnej prawicy.
Niekwestionowanym ojcem Nowej Prawicy jest Alain de Benoist, a stworzone przezeń środowisko, skupione wokół pism „Elements” i „Nouvelle Ecole”, pozostaje do dziś ideowym centrum całego nurtu. Stworzone przez de Benoist środowisko GRECE zdołało rozpowszechnić idee Nowej Prawicy w całej Europie. (...)

Postaramy się teraz scharakteryzować i porównać idee tradycjonalistyczne i myśl Nowej Prawicy. Jak już wspomnieliśmy wcześniej Nowa Prawica stanowiła w chwili swego powstania wyraz buntu młodego pokolenia aktywistów tzw. skrajnej prawicy przeciwko ideologicznemu skostnieniu całego nurtu, przeciwko archaiczności i jałowości zarówno założeń doktrynalnych jak i strategii oraz taktyki działań politycznych. Alain de Benoist i jego koledzy widząc niewątpliwy tryumf lewicy we wszystkich sferach życia społecznego, w życiu politycznym, w kulturze, sztuce, obyczajach, itd. przyczyny takiego stanu rzeczy upatrywali w nieumiejętności zaadaptowania przez prawicę nowych form walki politycznej, form stosowanych z takim powodzeniem przez obóz przeciwny. Podstawową koncepcją Nowej Prawicy, będącą punktem wyjścia dla generalnej strategii działania tego nurtu, stanowi zapożyczona od włoskiego działacza komunistycznego Antonio Gramsciego teoria metapolityki. Istota tej koncepcji zasadza się w tym, że za najważniejszy rodzaj władzy uznaje nie władzę polityczną czy ekonomiczną, ale panowanie w szeroko rozumianej strefie kultury – władzę kulturową. Tak więc ten kto potrafi zdobyć panowanie w świecie idei, kto kreuje mody artystyczne, obyczajowe, literackie, kto nadaje kształt kulturze, edukacji, kto kształtuje poglądy i tworzy wzorce społecznego współżycia, zdobywa nieuchronnie prędzej czy później także władzę ekonomiczną i polityczną. Stąd też Nowa Prawica poświęciła się w pierwszym rzędzie „walce o kulturę”, krytykując zajadle burżuazyjny model społeczeństwa, wartości mieszczańskie typowe dla systemu kapitalistycznego, tzw. amerykanizm, to jest zalew pseudo-kultury amerykańskiej, a zwłaszcza jego szczególny przejaw – „american way of life”. Równocześnie Nowa Prawica próbuje przeciwstawić owemu zdegenerowanemu systemowi wartości współczesnego społeczeństwa konsumpcyjnego świat wartości tradycyjnych, arystokratyczno – heroicznych.
Analogiczny cel – odnowienie systemu wartości tradycyjnych i heroicznej koncepcji życia, cechującej niegdyś wszystkie społeczeństwa tradycyjne – stawia też sobie nurt tradycjonalistyczny. Jednakże zbieżność ta jest natury czysto zewnętrznej. Tradycjonalizm wychodzi bowiem z zupełnie odmiennego punktu wyjścia. Przywiązanie do świata Tradycji i potępienie świata współczesnego nie wynikają tu bowiem, jak to jest w przypadku Nowej Prawicy, z określonej strategii walki politycznej, nie są elementem „walki o kulturę”, fragmentem zmagań w sferze metapolityki (pojęcie to jest zupełnie obce myśli tradycjonalistycznej), lecz stanowią konsekwentny i logiczny wyraz przyjętego światopoglądu, przyjętej wizji świata i życia. Tradycjonalista pogardza światem współczesnym i odrzuca go nie dlatego, że rządy sprawuje w nim lewica czy burżuazja, ale dlatego, iż świat ten jest zaprzeczeniem odwiecznych zasad uświęconych autorytetem Najwyższej Prawdy. Perspektywa z jakiej tradycjonalizm ujmuje to zagadnienie jest całkowicie [b]ezoteryczna[/b], gdy tymczasem Nowa Prawica prezentuje podejście egzoteryczne i de facto materialistyczne. Tradycjonaliści nie dlatego uznają walkę w dziedzinie idei i kultury za najważniejszą, bo tak sobie to wykalkulowali w myśl teorii metapolityki, ale z tej przyczyny, iż uznają absolutny i niepodważalny prymat ducha nad materią, idei nad polityką i ekonomią. Batalia w świecie idei jest zatem jedyną możliwą (i jedyną prawdziwą) walką jaką można i trzeba toczyć ze współczesnym światem.

Nowa Prawica przywiązuje niezmiernie wielką wagę do naukowej podbudowy głoszonych przez siebie teorii, z kardynalną koncepcją wielości, pluralizmu, zróżnicowania przeciwstawioną egalitaryzmowi, monoteizmowi, totalitaryzmowi. Stąd też tak wiele miejsca na łamach „Nouvelle Ecole” poświęca się badaniom z dziedziny socjologii, socjobiologii, etnologii, genetyki, religioznawstwa, lingwistyki, antropologii, historii, itd. Z tego też względu prace takich badaczy jak Konrad Lorenz, Arnold Gehlen, Mircea Eliade czy Georges Dumezil, stanowią poniekąd fundament doktrynalny Nowej Prawicy. Tego rodzaju dbałość o naukowe uzasadnienie propagowanych poglądów jest godna uznania, ale stanowi jednocześnie niezaprzeczalny dowód, iż Nowa Prawica kultywuje w istocie scjentystyczno-racjonalistyczny światopogląd charakterystyczny dla XIX stulecia i nierozerwalnie związany z mentalnością burżuazyjną. Podobnie ów osławiony „neopoganizm” Nowej Prawicy, apologia politeizmu i potępienie chrześcijaństwa, judaizmu i innych religii monoteistycznych, jako propagujących egalitaryzm i totalizm, nie kryje w sobie żadnej głębi duchowej. Jest to po prostu zimny, wyrozumowany osąd, za którym nie ma nic z wyjątkiem pustego ateizmu.
Tradycjonalizm tak samo surowo i nieubłaganie potępia wszelkiego rodzaju światopogląd egalitarystyczny i humanitarystyczny, ale tu wszelkie podobieństwa z Nową Prawicą się kończą. Myśl tradycjonalistyczna opiera się bowiem na fundamencie dualizmu: Prawdy i fałszu, Dobra i zła, Światła i ciemności, Tradycji i postępu. Egalitaryzm, humanizm, demokracja, są zatem jedynie częścią świata antytradycji. Religia monoteistyczna, sama w sobie, nie jest czymś złym. I tak na przykład katolicyzm w wiekach średnich spełniał niewątpliwie rolę pozytywną, stanowił element świata Tradycji. Dzisiaj przynależy bez reszty do świata antytradycji, nawet nurt zachowawczy w katolicyzmie, odwołujący się wszak do dzieła kontrreformacji i Soboru Trydenckiego, a nie do Średniowiecza, nie jest w stanie tego faktu zmienić. W nurcie tradycjonalistycznym istnieje zresztą kierunek odwołujący się do katolicyzmu, obok kierunku islamskiego, nordyckiego, rzymskiego, buddyjskiego oraz synkretycznego. Ta niejednorodność Tradycjonalizmu w kwestii tak fundamentalnej jak religia jest zresztą przyczyną słabości i wewnętrznego rozbicia nurtu, z drugiej jednak strony stanowi dowód bogactwa myśli i szerokiego zakresu duchowych poszukiwań.
Tradycjonalizm, w przeciwieństwie do Nowej Prawicy, nie egzaltuje się badaniami naukowymi. Nurt ten woli czerpać ze skarbnicy wiedzy tradycyjnej, „Wiedzy Świętej”, aniżeli opierać się na złudnych i wątpliwych owocach wiedzy nowoczesnej. Tradycjonaliści sięgają chętniej do starożytnych mitów, legend i podań, do świętych ksiąg, jak Rgveda czy Avesta, do symboli i tekstów mistycznych, aniżeli do uczonych rozpraw naukowych, których autorzy skażeni są współczesną mentalnością i naginają rezultaty swych prac zgodnie z własnym spaczonym światopoglądem. Tradycjonalizm posiada też zwartą i konsekwentną wizję rozwoju dziejowego ludzkości, jako postępującego oddalania się od Świętego Centrum, od Najwyższego Autorytetu, źródła Wiecznej Prawdy i Światła. Symboliczny obraz tej postępującej dekadencji ludzkości dają, obecne we wszystkich wielkich tradycjach, legendy i następujących po sobie epokach: Wieku Złotym, Srebrnym, Żelaznym... Obecnie żyjemy w najmroczniejszym okresie Wieku Ciemnego. Siły ciemności tryumfują, wartości tradycyjne zaniknęły prawie zupełnie, obrońcy Tradycji stanowią zaledwie znikomą garstkę pośród niezmierzonych hord pariasów, którzy objęli rządy nad światem. Ale ta tragiczna sytuacja jest zarazem zapowiedzią rychłego końca tego świata i narodzin Nowej Ery – nowego Złotego Wieku, kiedy Królestwo Tradycji zapanuje na wieczność.
Nowa Prawica nie uznaje żadnej tego rodzaju historiozoficznej koncepcji, jest to bowiem sprzeczne z sygnalizowanym już wcześniej [b]racjonalistycznym i scjentystycznym [/b]światopoglądem Nowej Prawicy. Hołdowanie tego rodzaju racjonalistycznej wizji świata stawia w istocie ten nurt w obozie antytradycji, po stronie sił „postępu”, pomimo pozornej zbieżności poglądów w niektórych kwestiach. Gdybyśmy mieli teraz podsumować wszystkie wyszczególnione uprzednio różnice, to istota rzeczy sprowadza się do jednego podstawowego rozróżnienia. Tradycjonalizm jest nurtem odnoszącym się do sfery sacrum, nurtem ezoterycznym. Nowa Prawica operuje wyłącznie w sferze profanum, jest nurtem całkowicie egzoterycznym. Tradycjonalizm odwołuje się do ludzkiego ducha, do tej cząstki świętej wiedzy, która kryje się jeszcze w głębi serc nielicznych obrońców Tradycji. Nowa Prawica apeluje wyłącznie do ludzkiego rozumu, do intelektu, posługując się racjonalnymi, naukowymi argumentami. Są to dwa zupełnie odmienne światy. Nawet gdy obydwa te nurty dotykają tych samych zagadnień, czynią to w sposób diametralnie odmienny. Gdy Nowa Prawica traktuje o geopolityce, Tradycjonalizm rozważa te same zagadnienia z punktu widzenia „geografii świętej”. Gdy Nowa Prawica mówi o korzeniach rasy indoeuropejskiej posiłkuje się wynikami badań z dziedziny archeologii, językoznawstwa i historii religii, Tradycjonalizm natomiast ujmuje ten temat pod kątem widzenia sag i legend, mitów i podań odnoszących się do Tradycji Hiperborejskiej... Odmienność podejścia rysuje się zatem zupełnie wyraźnie.

Tradycjonalizm daje zatem o wiele głębszą i pełniejszą wizję świata i życia, człowieka i jego miejsca w świecie. Przesłanie tradycjonalistyczne jest jednak o wiele bardziej hermetyczne, skierowane do wąskiego grona osób noszących w sobie potencjalnie światło wiedzy tradycyjnej. Dla jednostek o mentalności profańskiej Tradycjonalizm pozostanie natomiast „mętnym mistycyzmem” i odwrócą się oni odeń z niechęcią. Ale „Królestwo Tradycji nie jest królestwem ilości”...


40