Czy potrzebna jest nam dzisiaj ideologia?
Michał Szymański

ACHTUNG!

Autor textu, Michał "Crvx" Szymański, to INNY Michał Szymański, niż ten, który gościł parę razy na naszych łamach - m.in. jako Jan Kotrzybrański.

(ATW)

“Historia est vita memoriae et magistra vitae”
(Cicero)

“Big Brother is watching you!”
(George Orwell, “1984”)
1. Wstęp – czyli czym jest ideologia?
Zaczynając nasze rozważania dotyczące ideologii musimy dokonać rzeczy oczywistej, a mianowicie zdefiniować czym ona w ogóle jest. Pytanie postawione wyżej wydaje się być pytaniem nieomal retorycznym – słowo to, powtarzane przez media, w parlamencie, publicystów, historyków, filozofów i wielu innych jest powszechnie znane, a zatem zdawać by się mogło, że i powszechnie rozumiane. Nic bardziej błędnego. Słowo to traktowane jest jako synonim dla słów „doktryna” czy „światopogląd”, co nie jest zgodne z prawdą. Nicolas Gomez Davila napisał, że „istnieją ideologie, które z czasem się oczyszczają, osiągając postać doktryn, i doktryny, które z czasem rozkładają się do postaci ideologii” [1]. Rozpocznijmy więc od ustalenia znaczenia pojęcia, które stanie się przedmiotem naszych rozważań. Według historyka idei, Adama Wielomskiego [2] ideologia to „całościowy pogląd na świat (światopogląd), stworzony celowo przez człowieka i posługujący się polityką dla swojego urzeczywistnienia”, a za ojca tego pojęcia uznaje się Antoine Destutt de Tracy (dzieło „Elementy ideologii” z 1804 roku). Mają one charakter rewolucyjny - do rewolucji francuskiej (1789) w polityce nie opierano się na ideologiach, ale na religii (etyka chrześcijańska, monarchia z łaski Bożej, państwo wyznaniowe nikogo nie dziwiły – była to norma). Z chwilą obalenia Starego Ładu człowiek „oświeceniowy” z konieczności zaczął wymyślać idealną wizję społeczeństwa, tworzyć utopie. Ideologie mają charakter całościowy – odpowiadają na wszystkie pytania takie jak źródła i hierarchia wartości czy metoda sprawowania władzy. Przykładowo, według komunistów najlepszą gospodarką jest ta socjalistyczna, społeczeństwo powinno być bezklasowe i równe, religia to „opium dla ludu”, a władzę winna sprawować „dyktatura proletariatu”. Stwierdzają one również fakty, których doświadczalnie potwierdzić nie możemy – przykładem niech posłuży nam Rousseau i jego rozważania dotyczące „stanu naturalnego” i „dobrego dzikusa”, mimo, iż nikt ich nigdy nie widział, zostały stwierdzone apriorycznie. To potwierdza początkowe zdanie, iż są one celowo stworzone przez człowieka. Według Juana Donoso Cortesa liberalizm i socjalizm (a więc pierwsze ideologie) były przejawem „herezji czasów nowożytnych” polegających na ubóstwieniu rozumu zaprzeczając cywilizacji europejskiej (katolickiej) [3]. Dlatego stoi ona w opozycji do religii, nawet jeśli pozornie się one uzupełniają. Stąd niechęć karlisty Eliasa de Tejady w stosunku do chrześcijańskich demokratów – według niego chadek w pewnym momencie będzie musiał wybrać [4] między prawem (wolą) ludu, a prawem Bożym – wtedy przestanie być albo demokratą (a więc wyznawcą ideologii demokracji) albo chrześcijaninem [5]. Wiedząc już, że ideologie są apriorycznym wytworem ludzkiego umysłu pretendującymi do odpowiedzi na wszelkie pytania możemy przejść do naszych rozważań.

Ideologia, a rzeczywistość
Jak już ustaliliśmy, ideologie są wytworem umysłu ludzkiego. Czy jednak są zgodne z rzeczywistością? Przeanalizujmy – z tradycjonalistycznego [6] punktu widzenia – zgodność ideologii z rzeczywistością. Wiele z nich (z wyjątkiem heglizmu głoszącej wizję państwa jako realizację zamierzeń Weltgeistu) głosi, iż państwo jest dziełem umowy społecznej. Ojciec liberalizmu, Locke stworzył teorię, jakoby pierwotnie ludzie żyli w „stanie naturalnym”, a władza była skutkiem porozumienia zawartego przez ludzi dla ich wspólnego dobra. O wiele bardziej radykalną wizję głosił Rousseau, według którego stan pierwotny był jak najbardziej pozytywny, zaś rządy służyć miały uciskowi biednych. Ponieważ jednak powrót do idealnego okresu „dzikości” jest niemożliwy, należy doprowadzić do powstania rządów egalitarnych i demokratycznych. Teoria o stanie naturalnym jako idealnej harmonii człowieka z naturą była mocno krytykowana przez tradycjonalistów – Louis de Bonald nazywał zwolenników tej koncepcji „nowoczesnymi sofistami”, z kolei Antoine Sabatier de Castres przekonywał: „Ludzie rodzą się nadzy, a cywilizacja ich odziewa; rodzą się zwierzętami, a ona czyni z nich ludzi; rodzą się ciemni i dzicy, a ona ich poucza i obłaskawia” [7]. Najwybitniejszy myśliciel konserwatywny, Joseph de Maistre popierał poszukiwanie natury człowieka w czasach zamierzchłych, jednocześnie jednak twierdził, że człowiek w tym czasie nie był człowiekiem w pełni tego słowa znaczeniu. „Dzikus” Rousseau miałby być jedynie niedojrzałym dzieckiem. „Kiedy mówimy o stanie natury jako o przeciwieństwie stanu społecznego – pleciemy brednie”. Przeznaczeniem człowieka jest żyć w grupie, gdyż „…Bóg to bowiem uczynił człowieka istotą społeczną, a ponieważ chciał On społeczeństwa, chciał również zwierzchności i praw, bez których nie może istnieć żadne społeczeństwo. Prawa pochodzą więc od Boga w tym sensie, że pragnie On, by prawa istniały i by ludzie byli im posłuszni; a przecież owe prawa pochodzą również od ludzi, ponieważ zostały przez ludzi utworzone” [8]. Ludzie są stworzeni do życia w społeczeństwie – pogląd ten nie został stworzony przez de Bonalda i de Maistre’a, ale kontynuacją tego, co przekazuje Tradycja. Arystoteles w „Polityce” pisał, iż „państwo należy do tworów natury, że człowiek jest z natury stworzony do życia w państwie, taki zaś, który z natury, a nie przez przypadek żyje poza państwem, jest albo nędznikiem, albo nadludzką istotą, jak ten, którego piętnuje Homer, jako „człowieka bez rodu, bez prawa, bez [własnego] ogniska” [9]. Również postęp wiedzy historycznej czy obserwacja rzeczywistości pozwala nam stwierdzić, że stan „dziczy”-raju to liberalny mit – w okresie przedpaństwowym ludzie żyli w nędzy, a zamiast życia w spokoju nomadzi nawzajem się atakowali i mordowali. Wiemy o tym również obserwując załamywanie się władzy (anarchię) – np. w Nowym Orleanie po przejściu huraganu Katrina czy na Haiti po ostatnim trzęsieniu ziemi. Wizja zaś samodzielnej, niezależnej istoty ludzkiej to całkowity nonsens – jak stwierdził za Homerem Arystoteles hipotetycznie egzystujący w ten sposób nie byłby już człowiekiem. Umowa społeczna zakłada, iż obywatele wspólnie „umawiają się”, aby stworzyć państwo. Oczywiście, jak wiemy, katolicki tradycjonalizm zakłada Boskie pochodzenie władzy [10], a zatem – „odgórne” pochodzenie władzy. Tymczasem myśl liberalna zupełnie odwrotnie – „oddolne” stworzenie państwa. Historycy nie mają wątpliwości – proces kształtowania się narodów i ich ojczyzn nie przebiegał „demokratycznie”, ale polegał na brutalnym podporządkowaniu sobie lokalnych społeczności. Tacy historycy jak Michał Bobrzyński czy Marek Barański uznali [11], że Mieszko I stał się ojcem polskości, gdyż pokonał innych konkurentów i narzucił swoje panowanie. Jak widzimy na tym przykładzie, ideologie potrafią się mylić. Innym powszechnie pokutującym poglądem, głoszonym przez wiele nurtów liberalizmu, a także socjalizmu jest egalitaryzm. Powszechne przekonanie o równości wszystkich ludzi jest absolutnym novum stworzonym przez schizmatyckie ruchy wewnątrz katolicyzmu, a w obecnym kształcie przez liberalnych myślicieli. Ucieleśnieniem tych poglądów była Deklaracja Praw Człowieka i Obywatela ogłoszona przez francuskich rewolucjonistów. Tymczasem wszystkie wielkie cywilizacje zostały zbudowane przez społeczeństwa zhierarchizowane. Dotyczyło to antycznych Chin, Japonii, państw Bliskiego Wschodu, Grecji, Rzymu, uniwersalistycznej Europy. Nawet kapitalizm oznaczał elitaryzm – nie każdy ma dość zdolności, by przynależeć do finansowych elit. Tymczasem szereg ideologii –liberalizmu, socjalizm (z wszelkimi mutacjami), komunizm zakładały i zakładają nadal równość. Wymyślona przez ludzki umysł teoria ma się nijak do praktyki – jedni mają szczególne uzdolnienia, inni nie. „Nigdy nie było ludzi jednakowych, którzy winni mieć po równo, mieć równy głos i równy rozum. Nawet zbawienie nie jest egalitarne…” [12]. Przekonać możemy się o tym na każdym kroku – w szkole (nie wszyscy dostają oceny celujące), w pracy (nie każdy sprawuje kierownicze stanowisko), w księgarni (niektóre książki sprzedają się lepiej, inne gorzej). Pomimo tego człowiek kierując się rozumem założył, iż może być inaczej. Co ciekawe, spostrzegli to nawet niektórzy zwolennicy ideologii demokratycznego liberalizmu, np. Marcin Król, który napisał: „Wiem, wiem, że demokracja polega na tym, iż wszyscy obywatele mają wpływ na wybór władzy oraz na jej decyzje. Wiem jednocześnie, że jest to kompletna fikcja, której trwałość można przypisać tylko temu, że nie ma innego wyjścia”. Dalej autor stwierdza, że istnieje jedno wyjście, a byłaby nim demokracja elitarna [13]. Ideologią-utopią, albo raczej częścią składową wielu z nich jest pacyfizm. Zakłada on, iż wojna jest złem (z czym zasadniczo można się zgodzić) i nie ma dla niej żadnego usprawiedliwienia, a zatem należy dążyć do zakończenia wszelkich konfliktów i rozbrojenia. Sęk w tym, że owo myślenie ma charakter życzeniowy, a mianowicie na założeniu, że istota ludzka jest pokojową i nieskłonną do przemocy. Mój pogląd podzielał Joseph de Maistre, który w "Considérations sur la France" zawyrokował: „Historia dowodzi niestety, że wojna jest w pewnym sensie zwykłym stanem rodzaju ludzkiego, to znaczy, że krew ludzka musi lać się bez przerwy na ziemi, tu czy tam, i że dla każdego narodu pokój jest tylko chwilowym odroczeniem” [14]. Należy bronić się przed wojną, ale nierzeczywistym jest myślenie, że człowiek, istota wszak słaba i ułomna, sam z siebie zakończy używania przemocy – niestety, konflikty towarzyszyły i towarzyszyć nam będą. Według Heraklita „wojna jest ojcem i królem wszechrzeczy”, a zatem jej istnienie musi być wieczne – i nagle małe pacyfistyczne grupy myślą, że nosząc drewniane miecze, malując znak pacyfy na murach lub tworząc filozoficzne traktaty potępiające przemoc coś zmienią?! Dusza ludzka, ułomna z racji grzechu pierworodnego nagle sama z siebie ma osiągnąć pełnię szczęścia – na Ziemi?! Oczywiście, na świecie powstała niezliczona ilość ideologii – wszystkie jednak zakładają „tworzenie” świata, a nie przyjmowanie go takim, jakim jest. Powszechnie znana jest anegdotka o Heglu, który tworzył ogromne, długie i niezwykle skomplikowane matematycznie wzory – jednym z nich postanowił obliczyć, ile planet liczy Układ Słoneczny. Gdy naukowcy donieśli mu, że się myli, skwitował to słowami „Tym gorzej dla faktów”. Typowe myślenie ideologa, wszak „filozofia nowoczesna jest (…) zbyt zadufana w sobie” [15].

3. Ideologia – fanatyczny kult człowieka
W najsłynniejszym swym dziele, tj. „Teologii politycznej” Carl Schmitt stwierdził, iż „Wszystkie istotne pojęcia z zakresu współczesnej nauki o państwie to zsekularyzowane pojęcia teologiczne” [16]. Myślę, że można by to stwierdzenie rozszerzyć i uznać, że cała polityka od czasów wielkiej rewolucji francuskiej to próba zastąpienia starego, tradycyjnego ładu opartego o zasady rzymskiego katolicyzmu nowym. Po opisaniu ogromu spustoszeń, zbrodni królobójstwa i całego zła, które ona stworzyła, de Maistre stwierdził: „(…) rewolucja francuska jest wielką epoką, której następstwa, we wszystkich dziedzinach, będą dawały się odczuć jeszcze bardzo długo po jej wybuchu i bardzo daleko od granic jej ogniska” [17]. Narodziła ona Republikę Francuską, a w szerszym ujęciu – system demokratyczno-liberalny. Jak jednak przekonuje nas Nicolas Gomez Davila to nie tyle odrzucenie legitymizacji przez wiarę – ta ma miejsce cały czas, po prostu „demokrata głośno wykrzykuje: Vox populi vox Dei, i cicho szepcze quia populus deus est” [18]. Problemem związanym z ideologiami jest to, że w przeciwieństwie do religii (nie piszę w tym momencie nawet o katolicyzmie, ale o największych, wzywających do życia we wspólnocie i czynieniu dobra, tzw. „religiach objawionych”) z założenia mają one charakter fundamentalny – tworzy własny system etyczny („Dlatego z natury każda [ideologia] i. znajduje się w opozycji do tradycyjnej religii, a także nie akceptuje religijnych pojęć moralnych, takich jak dobro czy sprawiedliwość. W to miejsce wytwarza pojęcia własne, np. moralność socjalistyczna (komunizm), sprawiedliwość społeczna (socjalizm), cnota egoizmu (liberalizm), etyka narodowa (nacjonalizm).” [19] i – skoro Człowiek (jako wartość – proletariusz w komunizmie, Aryjczyk w narodowym socjalizmie, itd.) jest na pierwszym miejscu, użyje wszelkich środków, by zrealizować swe zamierzenia. Niestety, są to przeważnie środki przerażające. Posłużmy się kilkoma przykładami:
1. Masakra rojalistycznego powstania w Wandei: „Artykuł 2 dekretu Konwentu z 2 sierpnia 1793 mówi: 'Ministerstwo wojny wyśle do Wandei, materiały palne różnego rodzaju, by podpalać wszelkie lasy'; zaś Artykuł 7: 'Lasy zostaną wycięte, kryjówki rebeliantów zniszczone, plony ścięte a bydło zabrane. Dobra rebeliantów będą zadeklarowane jako należące do Republiki'. Inny dekret tak jest sformułowany: 'Żołnierze wolności, trzeba, by przed końcem października bandyci z Wandei zostali wytępieni. Ocalenie ojczyzny tego wymaga, niecierpliwość ludu francuskiego tego żąda, jego zaś odwaga powinna tego dokonać'. Inny dekret zarządzał, aby wszystkie miasta, które poddadzą się Wandejczykom zostały zrównane z ziemią. Reprezentanci ludu uchwałą z 21 grudnia, zorganizowali kompanię podpalaczy. Sformowano sławetne kolumny piekielne. W chwili, gdy miały wymaszerować, jeden z generałów przemówił: 'Towarzysze, wchodzimy do kraju opanowanego powstaniem; daję wam rozkaz wydać płomieniom wszystko, co będzie możliwe do spalenia i przebić ostrzem bagnetu wszystko co napotkacie żywego na waszej drodze'. Zauważyć należy, że przed tym rozkazem prawie wszystkie miasta Wandei zostały spalone i że do podpalenia pozostały już tylko najmniejsze wioski i samotne chaty. Współczesny historyk mówi: 'W pięć dni, cała Wandea pokryta została szczątkami i popiołami. Sześćdziesiąt tysięcy ludzi żelazem i płomieniem w ręce, przeszło ją we wszystkich kierunkach, nie pozostawiając nic, co by stało na nogach, nic żyjącego. Wszelkie okrucieństwa uprzednio popełnione były tylko niewinną grą w porównaniu do tych obrzydliwości. Te armie, naprawdę piekielne, zmasakrowały mniej więcej ćwierć pozostałej przy życiu ludności'.” [20]


Time is thee enemy...!
Ciąg dalszy...

2. Czerwony terror w anarchistycznej Katalonii: „11 października 1936 roku anarchiści złapali "księdza (z zakonu Marianów). Zgodzili się uwolnić go i umożliwić mu wyjazd do Francji, ale za okup. Ksiądz ujawnił kryjówki 101 członków swego zakonu. [Anarchiści] zgodzili się uwolnić ich wszystkich za 300 tysięcy franków. 102 księży ujawniło się i zapłaciło okup. Wtedy anarchiści rozstrzelali 40 z nich." Resztę wtrącono do więzienia dzięki interwencji przerażonych zbrodnią liberalnych nacjonalistów katalońskich. Tymczasem Sowieci i hiszpańscy komuniści nie mieli nic przeciwko mordowaniu księży. Konieczne było jednak "poprawne politycznie" tłumaczenie takich czynów. Jak stwierdził towarzysz Andre Marty: "rząd musi przedstawić deklarację w sprawie Kościoła – wolność religii dla wszystkich. Wierni powinni wiedzieć, że aresztujemy księży nie dlatego, że służą Bogu ale dlatego, że służą faszyzmowi, to jest strzelają do ludu oraz rozpowszechniają faszystowską propagandę."” [21].
3. Zbrodnia katyńska: „Sowieckiego NKWD, które podczas fali terroru w ZSRR w latach trzydziestych rozstrzelało do miliona osób, nie sposób podejrzewać o delikatność. Podczas masakr katyńskich w 1940 roku enkawudziści rozstrzelali około 25 000 swoich jeńców z zimną krwią, w dziennych partiach, w trzech miejscach: w Katyniu pod Smoleńskiem, w miejscowości Miednoje pod Twerem i w Charkowie na Ukrainie.” [22]. Jeden z uczestników egzekucji wspominał: „Do Charkowa przywożono ich koleją w specjalnych wagonach, a następnie tiuremkami, po około 15 ludzi, do więzienia NKWD. Tam ich rewidowano, zabierano bagaże i rosyjskie pieniądze, na które wydawano pokwitowanie, po czym wprowadzano do piwnicy NKWD i rozstrzeliwano. Przyprowadzają do korytarza. Tam ja stoję w drzwiach. Otwieram drzwi: można. Stamtąd – wchoditie. Za stołem siedzi prokurator, a obok komendant Kuprij. Wtedy pytają: nazwisko, imię ojca, rok urodzenia i powiedział – możecie iść. Wtedy od razu »puk« i »poszedł«. A komendant krzyczał »ałło« – co znaczyło: zabierać. Więc zabierałem. Im trzeba było głowy zawijać czymkolwiek, żeby nie krwawiły” [23].
4. Holocaust: „Rozstrzeliwania Żydów – zwłaszcza dużych grup – były specjalnością Einsatzgruppen. Zdarzały się przede wszystkim na terenach okupowanych przez Niemców, które przed operacją „Barbarossa” były pod okupacją sowiecką: na Litwie i Białorusi, we wschodniej Polsce i na Ukrainie. Miejsca największych takich akcji znajdowały się w pobliżu dużych skupisk ludności – Kaiserwaldzie pod Rygą, w Ponarach pod Wilnem, w Dziewiątym Forcie w Kownie, w Jarze Ratomskaja pod Mińskiem, Jarze Drobickim koło Charkowa i w pięknym wąwozie Babi Jar koło Kijowa, gdzie w ciągu trzech dni zabito 33 000 mężczyzn, kobiet i dzieci. Na terenach okupowanych przez sprzymierzoną z Niemcami Rumunię – na przykład w Besarabii – rozstrzeliwaniem Żydów często parali się Rumuni. Schwytanym Żydom kazano się rozbierać i ustawiać rzędami wzdłuż masowego grobu, po czym rząd za rzędem zabijano z karabinów maszynowych. Zginęło w ten sposób do miliona ludzi.” [24].

Należy postawić sobie pytanie – dlaczego dokonywano tak przerażających czynów? Oczywiście, w historii zdarzały się tragiczne sytuacji – podczas wojny stuletniej rycerstwo angielskie paliło masowo francuskie wsie, a w okresie wojny trzydziestoletniej trzymano się zasady, iż „wojna żywi wojnę” (co oznaczało tyle, że najemnicy mieli prawo na własną rękę grabić i zabijać). Nie dokonywano ich jednak na taką skalę, w tak okrutny sposób i z takim przekonaniem o słuszności sprawy. I najważniejsze – nie dokonywano tego w sposób zaplanowany: w obozach koncentracyjnych, nad uszykowanymi wcześniej dołami śmierci, etc.
Aby dokonać czegoś takiego, należało wychować „nowego człowieka” – zaślepionego propagandą, wiernego ideologii. Skupiała się ona najczęściej na trzech aspektach – indoktrynowaniu dzieci, tworzeniu nowej „elity” (doskonałym przykładem służy to SS) oraz promowaniu idei w kulturze. Przeanalizujmy te przerażające, totalitarne praktyki.
Już jakobini twierdzili, że „dzieci należą do Republiki”. Faktycznie, ideologie nadzwyczaj często zawłaszczały dzieci do własnych celów. W Trzeciej Rzeszy utworzono Hitlerjugend, w której propagowano nienawiść do osób narodowości żydowskiej, przygotowywano do walki w imię narodowego socjalizmu, nauczano miłości do przywódców partii rządzącej. W państwach komunistycznych również tworzono młodzieżówki, takie jak Oktabriata („październiczątka”) czy Związek Młodzieży Polskiej. Przygotowywano je do bycia „nowym człowiekiem”, „człowiekiem socjalistycznym”. Oczywiście aktywiści nie tylko byli indoktrynowani, ale również sami brali udział w tworzeniu polityki pod dyktando ideologii – członkowie niemieckiej organizacji tłukli szyby w sklepach należących do Żydów i brali udział w walkach jako 12. Dywizja SS, z kolei w okresie komunizmu aktywiści marksistowskich organizacji przygotowywali obchody 1 maja, rozklejali plakaty propagandowe, etc.
Ideologie zawsze kreują nowe „elity” – przewodzące masom i partii. W Niemczech hitlerowskich taką rolę pełniła SS – Heinrich Himmler pragnął przemienić ową organizację w germański „zakon”, który będzie przewodził III Rzeszy. Dbano o wszystkie aspekty w tworzeniu owej najwyższej klasy narodowo-socjalistycznego państwa – wykształcenie (nazistowskie biuletyny dla członków), wykłady, ale również wygląd (mający imponować przeciętnemu Niemcowi), a nawet wiarę (specjalnie utworzoną dla esesmanów). Analogiczna sytuacja miała miejsce w ZSRR – tam jednak przede wszystkim promowano kult pracy i poświęcenie się dla sprawy socjalizmu – „stachanowcy” mieli fascynować masy pracujące swą tężyzną fizyczną, którą potrafiły wykorzystać w „słusznej sprawie”. Inną elitarną grupą byli sportowcy – sztandarowym przykładem jest tu Wyścig Pokoju, którego uczestnicy, a zwłaszcza zwycięzcy, byli przedstawiani jako herosi nie tylko dwóch kółek, ale również pacyfizmu.
Jednym z mechanizmów promowania ideologii jest kultura. W obydwu totalitarnych państwach, III Rzeszy i ZSRR intelektualistów zmuszano do działania w monopartii. Kontrowersje budzi przynależność do NSDAP filozofów – Schmitta (jego zresztą uznano za „prożydowskiego”, co skutkowało usunięciem z szeregów) i Heideggera. Podobnie rzecz ma się z Leni Riefenstahl, reżyserka filmowa, która nakręciła filmy dokumentalne o zjazdach partii nazistowskiej „Zwycięstwo wiary” i „Triumf woli” (uznawane przez niektórych znawców kina za propagandowy, choć sama artystka nigdy nie zaakceptowała tej opinii) i „Olympię” uwieczniającą nazistowskie igrzyska w Berlinie (1936). Żadnych wątpliwości nie budzi jednak charakter takich dzieł jak „Powrót do Ojczyzny” (opowiadający losy Niemców „prześladowanych” przez Polaków, wreszcie schwytanych i trzymanych w areszcie a przed rozstrzelaniem ratuje ich dzielny Wehrmacht) czy „Żyd Süss” powielający obsesyjne wręcz stereotypy. Ciekawym elementem antysemickiej nagonki był też konkurs dla polskich artystów na „sztukę antytyfusową”, która służyć miała przekonaniu Polaków, iż za choroby należy winić nie-Aryjczyków.
Z kolei w ZSRR pisarze tworzyli tzw. „produkcyjniaki”, czyli książki opowiadające o budowie socjalistycznego raju. Przyjęły się one również w innych krajach komunistycznych, w tym w Polsce. Wynikiem tego były absurdalne wręcz dzieła opowiadające o pracy cukrowni czy traktorach. Innym „genialnym” dziełem była „Gromada” przedstawiająca zmagania biednych chłopów z właścicielem młyna. Gdy ci pierwsi postanawiają postawić własny, bogacz próbuje im przeszkodzić, mimo tego „sprawiedliwość społeczna” zwycięża, a zły rolnik zostaje aresztowany przez milicję. Wreszcie „Kroniki Filmowe”, spośród których najsłynniejszą jest „Oto Ameryka!” powielająca antyamerykańskie fobie stalinistów, z której widz mógł się dowiedzieć, że w USA rządzą gangsterzy, Ku Klux Klan i hitlerowcy, w Europie Zachodniej degenerujący ludzi pornografią, a w Korei ich eksterminujący.
Wreszcie, warto przywołać dwie piosenki – włoską „Duce, Duce” i holenderską „Two Fathers” opowiadająca o szczęśliwym chłopcu mieszkający z tytułowymi „dwoma ojcami”. Pierwsza powstała w faszystowskich Włoszech, druga – zaledwie kilka lat temu. Obydwie kierowane są do dzieci. Cóż, czasy się zmieniają, metody indoktrynacji – najwyraźniej nie.

4. Czy ideologie mają sens?
Postawić należy pytanie – czy ideologie mają sens? Przekonaliśmy się już, że prowadzoną one do cierpień ludzi. Może jednak ogromne ofiary mają sens, służą budowaniu wyższego dobra? Niestety, musimy odpowiedzieć przecząco. Czy w państwach opartych o ideologię ludzie się bogacą? Odpowiedź jest oczywista – nie. Los Francuzów nie poprawił się z nadejściem rewolucji francuskiej czy bolszewickiej – przynosiły one tylko jeszcze większą biedę. Obserwować możemy to choćby i dziś, kiedy partie polityczne domagają się realizacji nawet absurdalnych pomysłów albo z racji niewiedzy lub populizmu (przykład A. Leppera domagającego się druku pieniędzy jest dość wymowny) lub zaczadzenia ideologią.
Może więc sprawia, że ludzie są szczęśliwsi? Cóż, z pewnością dziesiątki tysięcy uczniów, których co roku 1 maja zmuszano do maszerowania w czerwonym pochodzie było zadowolonych, iż tak spędzą wolny od pracy dzień. Wpływa pozytywnie na rozwój duchowy? Pisałem już o kulturowej nędzy, a to przecież jedynie wierzchołek góry lodowej. Nie jest wolny, gdyż myśli albo o organizowaniu rewolucji, albo o jej utrzymaniu.
Pytania można mnożyć – każda odpowiedź będzie na niekorzyść ideologii.

5. Podsumowanie
Ideologie nigdy nie miały sensu i mieć go nie mogą – są jedynie wytworem ludzkiego rozumu, obaliły Stary Ład i zaczęły oddolnie kreować nowy. Niestety, jak się przekonujemy, nie może on zastąpić tego katolickiego. Nawet Charles Maurras, mimo agnostycyzmu, w swym słynnym tekście „Jestem Rzymianinem” stwierdził: „Jego [Kościoła] przewidujący geniusz prowadzi i podpiera wolę, zanim przerodzi się ona w akt, od jej zarodka, i od narodzenia się marzenia i pragnienia. Poprzez ujmujące ruchy i gwałtowne doświadczenia powtarzane przez stulecia w celu zmiękczenia lub poskromienia, życie moralne zostało ujęte u swego źródła, schwycone, ukierunkowane i nawet prowadzone, jakby ręką wyższego artysty.” [25]. Na wstępie padło pytanie, czy są one potrzebne we współczesnym świecie. Nie tylko nie są potrzebne dzisiaj – nie były nigdy.


Michał "Crvx" Szymański

PRZYPISY:

1. N. Gomez Davila, Nowe scholia do tekstu implicite, t. 1, Warszawa 2008, s. 82.
2. Pisane m.in. na podstawie artykułu autorstwa. A. Wielomskiego z „Metapedii” - http://metapedia.konserwatyzm.pl/wiki/Ideologia
3. Niestety, w Polsce po dziś dzień nie ukazało się żadne z dzieł tego czołowego myśliciela hiszpańskiego tradycjonalizmu. Autorem największej pracy dot. Juana Donoso Cortesa jest prof. Jacek Bartyzel - http://metapedia.konserwatyzm.pl/wiki/Juan_Donoso_Cortés
4. Warto zauważyć, że takowy spór wartości faktycznie istnieje – przykładem niech posłuży Holandia, w której to właśnie chrześcijańscy demokraci ustanowili liberalne prawo dot. aborcji, eutanazji czy narkotyków.
5. F. E. de Tejada, Demokraci i chrześcijanie: nieprzezwyciężalna sprzeczność, http://www.legitymizm.org/demokraci-chrzescijanie-sprzecznosc
6.Julius baron Evola jest autorem znanego stwierdzenia, iż „tradycjonalizm jest najbardziej rewolucyjną ideologią naszych czasów” – jako sympatyk katolickiej kontrrewolucji pozwolę sobie ominąć rozważania, czy reprezentowany przez słynnego włoskiego filozofa tradycjonalizm integralny ideologią jest (wizja Tradycji pierwotnej została przez niego i R. Guenona jedynie wymyślona) czy też nie. Należy podkreślić z całą stanowczością, że katolicki konserwatyzm ideologią nie jest, gdyż opiera się na Bożym objawieniu, ponad dwutysiącletniej Tradycji łacińskiej i refleksji nad danym nam światem – w stosunku do niego słowa autora "Rewolty przeciw współczesnemu światu" są błędne.
7. J. Bartyzel, Krytyka teorii umowy społecznej przez tradycjonalistów francuskich, http://www.legitymizm.org/krytyka-umowy-spolecznej
8. Ibidem.
9. Arystoteles, Polityka, Warszawa 2006, s. 27.
10. Przykładem niech posłuży fragment z powieści znanego francuskiego monarchisty, w której pisze list do wyimaginowanego dziedzica tronu: „Świętość – oto istota rzeczy. Powinienem napisać: oto cała historia.” Za: J. Raspail, Król zza morza, Klub Książki Katolickiej 2008, s. 32.
11. M. K. Barański, Dynastia Piastów w Polsce, Warszawa 2006, M. Bobrzyński, Dzieje Polski w zarysie, Warszawa 1974.
12. A. Wielomski, Dekalog konserwatysty, Warszawa 2006, s. 10.
13. M. Król, Elita mas kłania się w pas [w:] „Wprost”, nr 26 (1429).
14. J. de Maistre, Wojna [w:] J. Trybusiewicz, De Maistre, Warszawa 1968, s. 139.
15. J. de Maistre, Nicość republiki francuskiej [w:] Ibidem, s. 142.
16. C. Schmitt, Teologia polityczna i inne pisma, Kraków – Warszawa 2000, s. 60.
17. J. de Maistre, Rewolucja francuska a Opatrzność [w:] J. Trybusiewicz, op. cit.
18. N. Gomez Davila, op. cit., t. 2, Warszawa 2009, s.43.
19. A. Wielomski, op. cit.
20. F. R. de Chateaubriand: O Wandei, http://www.konserwatyzm.pl/czytelnia.php/Pozycja/2452/
21. M. J. Chodakiewicz, O krok od sowieckiej Hiszpanii?, http://chodakiewicz.salon24.pl/80977,o-krok-od-sowieckiej-hiszpanii
22. N. Davies, Europa walczy 1939-1945. Nie takie proste zwycięstwo, Kraków 2008, s. 399.
23. J. Skoczylas, Katyń – czas apokalipsy, http://www.focus.pl/historia/artykuly/zobacz/publikacje/katyn-czas-apokalipsy, s. 4.
24. N. Davies, op. cit., s. 463
25. Ch. Maurras, Jestem Rzymianinem, http://www.konserwatyzm.pl/czytelnia.php/Pozycja/1722/

34