Jesteś tutaj: Multimedia » Miscellanea » Stop islamizacji Polski!
Zdaje się, że pod koniec września mamy klimat Sierpnia.
Zgromadzeni 27 września 2015 roku we Wrocławiu narodowi radykałowie – wśród których byli m.in. działacze Obozu Narodowo-Radykalnego, Narodowego Odrodzenia Polski, Zadrugi, Koalicji Odnowy Rzeczypospolitej Wolność i Nadzieja oraz nacjonaliści z dolnośląskich grup lokalnych – do końca trwania protestu przeciwko nielegalnej imigracji nie zdecydowali, na jakim diapazonie będą zwracać się do osób obserwujących manifestację. W efekcie ważniejszy od przesłania, które zapewne miało wstrząsnąć sumieniami Polaków, okazał się styl, a raczej dość niezwykłe pomieszanie stylów.
Po raz kolejny trzeba napiętnować wulgaryzmy, po które kilkukrotnie sięgano w charakterze środka retorycznego. O ile nawet nie bardzo dziwi, że prowadzący manifestację wodzirej korzystał z growlingu (choć odbierało to powagę wydarzeniu), o tyle inicjowanie i ochocze skandowanie przez maszerujących rynsztokowego słownictwa odnoszącego się do kopulacji musi szokować. Było to zjawisko tym bardziej zdumiewające, że przeplatało się m.in. z okrzykami Ewangelia, a nie Koran oraz tylko Polska Katolicka czy Jasna Góra, a nie Mekka i poprzedzało odśpiewanie hymnu państwowego. Podczas wiecu pod Ratuszem jednym z mówców był modernistyczny (niestety) duchowny, który (drugie niestety) w swojej wypowiedzi nie odniósł się do tych werbalnych excesów, sam zaś sięgnął po środki wyrazu, które roboczo można chyba nazwać stylem stadionowym. Takie z ducha demokratyczne zachowania dobitnie przypominają, że nacjonalizm ma swoje korzenie na lewicy i dopiero w wyniku żmudnej, długotrwałej ewolucji w niektórych swoich formach odnalazł się na Prawicy.
Nie można też pominąć milczeniem osobliwego apelu, aby demonstranci przyklękali, kiedy pochód mijał katedrę diecezji wrocławskiej Kościoła Polskokatolickiego w RP. Abstrahując nawet od tego, że trudno spodziewać się, żeby klęczeli zwolennicy idei zadrużnych, jak rozumieć tę zachętę do manifestowania jedności z tzw. Kościołem narodowym przez ludzi deklarujących, iż są rzymskimi katolikami? Czyżby hasła religijne miały okazać się jedynie eleganckim sztafażem?
W tym wszystkim na dalszy plan musiały zejść najważniejsze hasła, przede wszystkim: repatrianta zamiast imigranta, precz z Unią Europejską i żądamy wolności słowa! Ile pozostało w przestrzeni publicznej, w przekazach mediów, a przede wszystkim w głowach z mocnego, merytorycznego przemówienia pani Justyny Helcyk wygłoszonego pod murami Ratusza?
Tak więc: dobrze, że narasta fala protestów, a w kolejnych miastach dochodzi do wielotysięcznych demonstracyj antysystemowych, ale nie zwalnia to ludzi autentycznej Prawicy od konieczności krytycznego zastanowienia się nad stanem rodzimego nacjonalizmu.
Jeżeli używamy języka demokratów, czym różnimy się od lewaków, którzy w Internecie wulgarnie komentują postawę polskiego obozu narodowego w obliczu zagrożenia inwazją z Południa? Jeżeli używamy języka demokratów, nie jesteśmy w stanie nieść Ewangelii Chrystusowej innowiercom, a niezdrowa egzaltacja tłumu może się kiedyś źle skończyć.
Zapraszamy do zapoznania się z nagraniem, które tym razem prezentuje perspektywę flâneura – obserwującego i rozważającego, czy włączyć się do pochodu:
zdjęcia: Adrian Nikiel