Jesteś tutaj: Publicystyka » Inni publicyści » Tomasz Gabiś: Mur, którego nie było

Mur, którego nie było

Tomasz Gabiś

Któż nie widział fotografii Wielkiego Muru, któż nie słyszał o tej „największej na świecie budowli obronnej”, o jednym z „cudów świata”, odwiedzanym codziennie przez tysiące turystów? Nie ulega wątpliwości, że Wielki Mur istnieje, ale na pytanie, od kiedy, kto go zbudował i czy od początku był on wielki, nie ma jasnej odpowiedzi. Chińskie przewodniki turystyczne i popularne książki o Wielkim Murze podają, że zaczęto go budować 2700 lat temu, a potem mijały stulecia i tysiąclecia, mur budowano i budowano, potem przerywano budowę i znowu budowano, potem mur podupadł, ale go odbudowywano i rekonstruowano, aż wreszcie osiągnął postać, którą możemy oglądać dziś podczas pobytu w Chińskiej Republice Ludowej.

Tymczasem jednak znawca historii Chin, historii wojskowości i stosunków międzynarodowych profesor Arthur Waldron z Uniwersytetu Pensylwanii opublikował książkę zatytułowaną Chiński Wielki Mur. Od historii do mitu (The Great Wall of China. From History to Myth, Cambridge 1990). Profesor Waldron stwierdza w niej, że nie istnieją praktycznie żadne naukowe prace na temat Wielkiego Muru, jego przebieg jest różnie zaznaczany na różnych mapach, nikt naprawdę nie wie dokładnie, jak długie są jego poszczególne odcinki, ile posiada wież, bram etc. W zależności od źródła długość muru może wynosić 1500 mil albo 30000 mil. Nigdy nie przeprowadzono jego dokładnych pomiarów. Naukowcom, który pisali o murze, Waldron zarzuca, że piszą o nim, nie starając się wyjaśnić jego istnienia (w przeszłości). Kwestia, czy Mur rzeczywiście istniał, lub w jakiej formie istniał, ich nie zajmuje.

Przebadane przez prof. Waldrona źródła chińskie zawierają wiele informacji na temat wojen Chińczyków z północnymi sąsiadami i na temat rozmaitych rodzajów umocnień wojskowych, ale w żadnym źródle nie występuje określenie „Wielki Mur”. Co więcej, prof. Waldron odnalazł źródła, które zaprzeczają istnieniu takiego muru. Podsumowując efekty swoich badań, stwierdza on, że szeroko rozpowszechniony obraz Wielkiego Muru, znany na całym świecie z książek popularnonaukowych, a nawet z naukowej literatury, nie jest niczym innym jak historycznym mitem, który nie ma wiele wspólnego z prawdziwą historią wałów ziemnych i innych umocnień wojskowych w Chinach, lecz stanowi niezwykle uproszczony, maksymalnie uogólniony obraz rzeczywistości.

Do podobnych wniosków co prof. Waldron doszedł niemiecki autor dr Eugen Gabowitsch specjalizujący się w badaniu rozmaitych zagadek historycznych. W artykule Historia powstania Chińskiego Muru i jego mitologizacja (Die Errichtungsgeschichte der Chinesischen Mauer und ihre Mythologisierung, „Synesis” nr 6/1999) Gabowitsch analizuje obowiązującą oficjalnie w Chinach historię Wielkiego Muru i wykrywa rozmaite manipulacje, sprzeczności i semantyczne triki, które tworzą iluzję „starożytności” muru i mają wywołać wrażenie, że już ponad 2000 lat temu pojawiła się jego koncepcja, która była potem przez wieki realizowana w praktyce. Gabowitsch zauważa, że wystarczy chwila zastanowienia, aby zrozumieć, iż idea ochrony długiej granicy państwowej przy pomocy jednolitego, wysokiego muru jest w gruncie rzeczy absurdalna i poza władcami chińskimi nikt nie wpadł na taki pomysł. Pomijając już olbrzymie koszty takiej budowli i następnie jej utrzymania, to aby spełniła ona swoją funkcję, musiałyby na niej lub przy niej być rozmieszczone stałe i liczne garnizony wojskowe broniące muru. Byłoby to równoznaczne ze stałym stacjonowaniem wielkiej armii mającej za zadanie zatrzymać atakującego wroga już na granicy. Trudno znaleźć w historii przykłady takiej strategii obronnej. Z jednej strony encyklopedie, leksykony i podręczniki historii zakładają istnienie Wielkiego Muru, a z drugiej konstatują, że „kolejne inwazje z północy dowodzą, iż Wielki Mur miał niewielką przydatność obronną” lub że „mongolscy najeźdźcy nie mieli żadnych problemów z wdarciem się w granice Chin”. Zagadkę tedy pozostaje, w jakim celu, olbrzymim nakładem sił i środków wzniesiono taką gigantyczną, acz całkowicie nieprzydatną budowlę?

Gabowitsch pisze, że przejrzał albumy malarstwa chińskiego z kilku ostatnich wieków, ale, mimo iż reprodukowane w nich obrazy z wielu stuleci przedstawiają górskie pejzaże, mury i wieże w Pekinie, bramy miejskie i inne umocnienia, to brak jest obrazów przedstawiających Wielki Mur. Widocznie nie był to jakiś atrakcyjny temat dla chińskich malarzy. Ale dla Europejczyków tak. Pod koniec XVIII wieku angielski malarz Harry William Parish brał udział w ekspedycji do Chin i sporządził cykl romantycznych obrazów, na których przedstawił także Wielki Mur. Stały się one inspiracją dla przedstawień Muru w kolejnych generacjach Europejczyków, których tajemnicza budowla zdawała się fascynować bardziej niż Chińczyków. Czy jednak w przypadku obrazów Parisha nie mamy raczej do czynienia z wytworem artystycznej wyobraźni europejskiego romantyka niż z realistycznym potraktowaniem tematu? W każdym razie ani chińskie, ani inne albumy fotograficzne nie zawierają zdjęć Wielkiego Muru sporządzonych w pierwszej połowie XX wieku. Czyżby nie był on wielką atrakcją ani dla fotografów chińskich, ani dla fotografów przybywających w tym czasie do Chin? Warto byłoby pod tym kątem przebadać stare pocztówki, dawne ilustrowane gazety etc. Na razie musimy zaakceptować fakt, że prezentowane we współczesnych albumach fotografie Wielkiego Muru pochodzą praktycznie tylko z ostatniego półwiecza. Nie bardzo wiemy, jak wyglądał, zanim rozpoczęto jego „odbudowę” i „rekonstrukcję”.

Należy wiedzieć, że już dawno temu pojawiły się wątpliwości, czy Wielki Mur naprawdę istniał. Mamy na przykład, omawianą przez Gabowitscha, pochodzącą z połowy XIX wieku, relację Rosjanina, archimandryty Kafarowa, który w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XIX wieku przebywał w Pekinie i interesował się historiami oraz legendami związanymi z Wielkim Murem. Przedsięwziął też kilka długich podróży, aby go zwiedzić. W jednej okolicy odnalazł kilkusetmetrowy odcinek muru, który, jak mu objaśniono, pochodzi z XV wieku i jest stale odnawiany. Kafarow odnalazł kilka świątyń, niskie wieże sygnalizacyjne na wzgórzach, kilka względnie krótkich odcinków wałów ziemnych, stare wieże strażnicze i niewielkie umocnienia. Nie odkrył natomiast nic, co przypominałoby Wielki Mur lub jego dużą część. Doszedł w końcu do wniosku, że co prawda wszyscy są święcie przekonani, iż Wielki Mur istnieje, ale nikt go nie widział.

Pod koniec dziewiętnastego wieku Francuz ksiądz Larrieu opublikował książkę zatytułowaną: Chiński Wielki Mur: dowód, że ten mur, takim jak się go powszechnie opisuje, nie tylko nie istnieje, ale nigdy nie istniał (Paryż 1887). Ksiądz Larrieu uważał, że rzeczywiście w głowie jednego z chińskich cesarzy powstała idea czegoś w rodzaju Wielkiego Muru, ale nigdy nie została zrealizowana, choć można domniemywać, że pewne kroki w tym kierunku poczyniono. Według Larrieu`go świadczyć mogą o tym niskie, kwadratowe wieże usypane z ziemi lub podobne ziemne wieże dodatkowo pokryte kamieniami. Ale wieże te znajdują się w dużej odległości od siebie i nigdy nie były połączone ze sobą żadnym murem. I to jest, stwierdził Larrieu, chyba dokładne wyobrażenie tego, czym był Wielki Mur, to jest rzekomy Wielki Mur zredukowany do swoich rzeczywistych wymiarów.

Dokładniejsze zbadanie chińskich źródeł i historycznych kronik pozwala przypuszczać, że na granicach Chin (także na granicach pomiędzy lokalnymi księstwami) istniały rozmaite typy umocnień, niskie wały ziemne, wieże sygnalizacyjne, wieże strażnicze, palisady z drzew i krzewów, mury obronne w strategicznych punktach, głównie na przełęczach etc. Natomiast nigdy nie istniał jeden wysoki Wielki Mur, jako olbrzymia budowla z kamienia czy cegły ciągnąca się nieprzerwanie wzdłuż granicy państwa setki czy nawet tysiące kilometrów. Ta „największa w świecie struktura obronna” jest wynikiem mitologizacji, jakiej poddane zostały rzeczywiście istniejące niegdyś budowle i umocnienia obronne o niewielkich rozmiarach. Istnieje, więc historyczne jądro w opowieściach o Wielkim Murze, ale same te opowieści tworzą mit – jasny, prosty, przemawiający do wyobraźni i zaspokajający rozmaite potrzeby: psychologiczne, propagandowe, polityczne.

Ale jeśli taka hipoteza jest prawdopodobna, to skąd się wziął Wielki Mur, który podziwiamy na współczesnych fotografiach, odwiedzany przez setki tysięcy turystów z całego świata? Niektóre publikacje wspominają półgębkiem o „pracach restauracyjnych trwających przez cały XX wiek”; ich szczególne nasilenie przypada zaś na drugą połowę zeszłego stulecia, kiedy władzę w Chinach przejęła dynastia KPCh i nowy cesarz nazwiskiem Mao Tse Tung. Informacji na ten temat nie ma wiele, ale trochę można znaleźć. Np. chiński przewodnik turystyczny, prezentując jeden „z najpiękniejszych odcinków Wielkiego Muru” liczący ponad 20 kilometrów i posiadający 100 wież, podaje, że jest to „odrestaurowana część Muru”. O innym odcinku ten sam przewodnik mówi, że został „odrestaurowany ” w 1957 roku. Z różnych wzmianek, rozsianych po oficjalnych chińskich publikacjach i przewodnikach turystycznych, można wysnuć wniosek, że od 1949 roku z rozmaitym nasileniem trwały prace przy „restauracji”, „rekonstrukcji”, „odbudowie” Wielkiego Muru.

Nasuwa się przypuszczenie, że „rekonstruowano” coś, co istniało prawie wyłącznie w wyobraźni, „odbudowywano” legendę, „rekonstruowano” mit. Łączono więc w jedną całość oddalone od siebie wieże strażnicze, podwyższano to, co było niskie, umacniano, to, co było słabe, zastępowano kamieniem i cegłą to, co było z ziemi i piasku, przedłużano krótkie odcinki murów, dobudowywano nowe odcinki w miejsce starych, po których nie zostały wprawdzie żadne ślady, ale które przecież z pewnością kiedyś istniały. W ten sposób historyczny mit się zmaterializował, „odbudowany” Wielki Mur stał się zaś „symbolem niezwyciężoności narodowego ducha Chińczyków”, „cudem świata”, w którym przejawił się wojskowy, techniczny, intelektualny geniusz narodu chińskiego, „cudem najwspanialszym, największym, najsławniejszym”, czyli takim, jakim był i jest naród chiński. A dodatkowo ów „cud” stał się jedną z największych atrakcji turystycznych świata i źródłem sporych pieniędzy wpływających do kasy państwowej („najpiękniejsze i najlepiej zachowane” odcinki muru to akurat te, które położone są kilkadziesiąt kilometrów od Pekinu, co pozwala turystom dotrzeć tam bez żadnych problemów).

Przytaczany wyżej prof. Waldron wspomina o apelu przywódcy chińskiego Teng Siao Pinga: Z miłości do naszego kraju powinniśmy odbudować Wielki Mur. Wolno więc zakładać, że pod nowym kierownictwem rzeczywiście „odbudowano” kolejne odcinki „Wielkiego Muru”.

Pierwodruk: „Nowe Państwo”, nr 34 (2001).

Artykuł pierwotnie opublikowany w portalu Nowa Debata: http://nowadebata.pl/2012/03/09/mur-ktorego-nie-bylo

PMK Design
© Organizacja Monarchistów Polskich 1989–2024 · Zdjęcie polskich insygniów koronacyjnych pochodzi z serwisu replikiregaliowpl.com.