Jesteś tutaj: Publicystyka » Inni publicyści » Katarzyna Bik: „Najdroższa. Podwójne życie Damy z gronostajem” (fragmenty)

„Najdroższa. Podwójne życie Damy z gronostajem” (fragmenty)

Katarzyna Bik

Zamek Sforzów górujący nad północną częścią Mediolanu – duma współczesnych mieszkańców miasta – jest olbrzymi, największy we Włoszech i jeden z największych na świecie. Dziś jeszcze, choć znaczna jego część to dziewiętnastowieczne rekonstrukcje, robi niepokojące wrażenie twierdzy mającej coś z więzienia i klasztoru. Może gdyby zbudowano go na wzniesieniu, a nie na równinie, i gdyby nie miał tak regularnego czworobocznego kształtu, nie przytłaczałby wielkością i wysokością. Odgrodzony od miasta głęboką, suchą fosą odcina się od otaczającej go zieleni ciemną czerwienią ceglanych, grubych na trzy i pół metra murów kurtynowych. Od frontu długi na sto osiemdziesiąt metrów mur przepruty sześcioma ostrołukowymi oknami z obu stron flankują wielkie, okrągłe baszty, a pośrodku, nad wejściem, wznosi się trzy razy wyższa od murów wieża. Kraty w oknach, fosa, wąska brama, blanki i machikuły, otwory strzelnicze nie pozostawiają złudzeń, że to obiekt militarny, a nie – jak zapewnia mój przewodnik – majestatyczna rezydencja. Takie wrażenie potęguje jeszcze obecność przy bramie uzbrojonych żołnierzy i opancerzonych pojazdów1. Ale czy nie taka była intencja Galeazza II Viscontiego, władcy Mediolanu, który w połowie czternastego wieku zbudował fortecę przy Porta Giovia? Zburzoną w 1447 roku przez republikanów, którzy rządzili przez trzy lata po śmierci Filippa Marii Viscontiego, odbudował i rozbudował kolejny władca – Francesco Sforza, nadając jej podobny do dzisiejszego wygląd. Już wówczas kilkuset najemników mieszkało w domach za murami i ćwiczyło na placu zamkowym, stąd zapewne jego nazwa: Cortile delle Armi – Dziedziniec Broni.

Wychodząc z mrocznej bramy na gigantyczny, zajmujący dwie trzecie powierzchni kwadratu wewnątrz murów, częściowo wybrukowany dziedziniec, jeszcze silniej doświadczam uczucia odosobnienia. Brunatnoczerwone, miejscami pozbawione okien i ozdób potężne ściany przypominają mury starożytnych miast, takich jak Niniwa. I w upalne sierpniowe południe nie rzucają cienia.

Moim celem jest Rocchetta, twierdza w twierdzy, wznosząca się po lewej stronie dawnego dworu książęcego Corte Ducale, ukończona za czasów Galeazza Marii Sforzy, syna Franciszka, który mieszkał tam z rodziną. Z zewnątrz, zwłaszcza od strony Cortile delle Armi, jej trzypiętrowa ceglana fasada bez okien i dekoracji rzeczywiście kojarzy się z twierdzą, za to wewnątrz budynek już bardziej przypomina elegancki pałac. Z trzech stron opiera się na ślicznych kolumnowych portykach, które wznieśli kolejno: Filarete, Ferrini i Bramante, pośrodku ma zaś kwadratowy dziedziniec. Z udekorowanymi barwną polichromią elewacjami kontrastuje wysoka, surowa Wieża Bony w narożniku Rocchetty.

Bona di Savoia, żona księcia Galeazza Marii Sforzy, kazała zbudować ten obiekt tuż po tym, jak w roku 1476 podstępnie zamordowano jej męża. Nie zapewnił jej jednak bezpieczeństwa. Wkrótce wygnał ją z Mediolanu młodszy brat małżonka Lodovico Sforza i urządził tam sobie komnaty. Czy to nie w nich właśnie przebywała oczekująca dziecka nastolatka, której portret niemłody już Leonardo da Vinci, sławna postać na dworze Sforzy, malował na jego zlecenie w roku 1490?2

Pomieszczenie ma ściany w kolorze cielistym i okna zasłonięte płótnem o tej samej barwie, zgodnie z zaleceniami mistrza dla innych malarzy3. Żaden mebel, żadna dekoracja nie rozprasza uwagi artysty skupionego na dziewczynie. Modelka siedzi na niskim krześle ubrana w czerwoną suknię z kwadratowym dekoltem, dyskretnie haftowaną złotem, pod którą nosi białą koszulę. Na lewe ramię ma narzucony niebieski płaszczyk ze złocistą podszewką. Jedyna jej biżuteria to podwójny sznur czarnych korali.

Jednak tym, co najbardziej przykuwa wzrok malarza, są ręce i twarz dziewczyny. Dłonie ma duże, ale o długich, szczupłych, delikatnych palcach robiących wrażenie zmysłowych, nerwowych i muzykalnych. To nie są giętkie, suche i kościste palce średniowiecznych madonn, lecz palce madonn tego właśnie artysty; wilgotne, nie pozbawione „wrażliwości astralnej, owej subtelnej zmysłowej magiczności, owego drżenia i tajemniczych wibracji”4. Pociągłą twarz bez makijażu okalają długie, gładkie brązowe włosy z przedziałkiem pośrodku, splecione w warkocz na plecach. Okryte są przezroczystym welonem podtrzymywanym zwykłą czarną tasiemką. Długie kosmyki włosów po obu stronach twarzy, zachodząc pod brodę, podkreślają porcelanową karnację skóry. Delikatne brwi, żywe spojrzenie czarnych oczu, długi prosty nos, dość małe dziewczęce usta i znacznie rozwinięty, wysunięty podbródek są oznakami ciekawości, uporu i pewnej dziecinności. Jest to „twarz inteligentna, sprytna i jakby prześwietlona młodzieńczą wesołością”5.

Ona, mimo młodego wieku, jest wykształcona, czyta i pisze wiersze, zna pisarzy antycznych; oboje lubią muzykę; on często mawia, że jest omo senza lettere, człowiekiem niewykształconym, ale to przecież żart. Zgromadził pokaźną bibliotekę obejmującą książki matematyczne, przyrodnicze, filozoficzne, religijne, poetyckie, astronomiczne, medyczne, architektoniczne, prowadzi studia z wielu dziedzin nauki i sztuki6. Na zlecenie Lodovica Sforzy pisze książkę na temat wyższości malarstwa nad poezją7.

Pozowanie w gruncie rzeczy jest nudne i zaczyna męczyć modelkę. Może jest też trochę zaniepokojona, zdenerwowana, spięta? Już przeczuwa, a może i wie, że jej dawne życie się kończy (bynajmniej nie dlatego, że spodziewa się dziecka), a teraz czeka na to, co przyniesie nowe. Mijają godziny, dni, powstają coraz to nowe szkice.

Od czasu do czasu modelka bierze na ręce ulubione zwierzątko i delikatnie głaszcze jego białe futerko. Jedną z takich chwil zakłóca hałas za ścianą, kroki, czyjś głos, skrzypnięcie drzwi. Zwierzę spogląda w stronę wejścia, jakby chciało się wyrwać z objęć dziewczyny. Wpadający przez otwarte drzwi promień światła podkreśla bladość jej skóry. Ona już wie, zaczyna się uśmiechać i odwraca głowę w stronę tego, kto się tam pojawi. Na kogo czeka, a może kogo pożegna?

[…]

Miejscowość, a właściwie osada rybacka od szesnastego wieku konkurowała z pobliskim Kazimierzem Dolnym jako miejsce przeprawy przez Wisłę i port8. Puławy sporo zawdzięczały marszałkowi Stanisławowi Herakliuszowi Lubomirskiemu, który w drugiej połowie siedemnastego wieku zbudował tam sobie barokowy pałac. Posiadłość przypadła potem w wianie jego córce Elżbiecie, żonie hetmana Adama Mikołaja Sieniawskiego. I kiedy córka Sieniawskich Maria Zofia poślubiła na początku lat trzydziestych osiemnastego wieku wojewodę ruskiego Augusta Aleksandra Czartoryskiego, ojca Adama Kazimierza, Puławy przeszły na własność Czartoryskich, którzy następnie od czasów saskich wraz z Poniatowskimi będą przewodzić Familii, stronnictwu politycznemu walczącemu o reformy i utrzymanie niepodległości Polski9.

W Puławach wokół księcia Adama Kazimierza skupia się opozycja antykrólewska niezadowolona z uległości Augusta III Sasa wobec carycy. To tam Franciszek Dionizy Kniaźnin wystawi w 1786 roku operę Matka Spartanka, w której zagrają między innymi Izabela z synami10. Trzy lata później, podczas obrad Sejmu Czteroletniego, Izabela „wszędzie demonstrowała swe uczucia patriotyczne i sympatie pruskie”11. Targowica ostatecznie wpłynęła na rzeczywiste przeobrażenie księżnej w „Matkę Spartankę”, wysyłającą synów na wojnę z Rosją w 1792 roku.

Po drugim rozbiorze Czartoryscy poparli powstanie pod wodzą Kościuszki, za co wojska Suworowa na rozkaz carycy zdewastowały i Powązki, i Puławy, a dobra Czartoryskich zostały zajęte.

W połowie 1796 roku księżna wróciła do Puław i rozpoczęła odbudowę pałacu oraz Pałacu Marynki – siedziby jej córki Marii Wirtemberskiej. „Decyzja taka mogła być podjęta dlatego, że poprawiła się sytuacja majątkowa Czartoryskich, bowiem w wyniku doskonałego wrażenia, jakie obaj synowie zrobili w Petersburgu, Katarzyna raczyła wspaniałomyślnie darować zasekwestrowane dobra rodziców, ponadto postanowiono utrzymać przedsięwziętą w roku 1782 priorytetową rolę i pozycję rezydencji puławskiej wśród innych posiadłości księstwa”12.

Czy jednak tylko dlatego? Izabela po prostu zakochała się w Puławach, i nie chodziło jedynie o piękny pałac, ale też o wspaniały park:

Puławy leżą w województwie lubelskim na wzgórzu ciągnącym się ponad Wisłą. Zamek stoi na szczycie. Część parku na równej z zamkiem wysokości, druga spada ku rzece. Od wschodu i północy rozciąga się las dębów, lip, jodeł. Przecięty alejami las jest bardzo rozległy i rozchodzą się w nim szerokie drogi. (…). Takie jest położenie Puław – teraz opis szczegółowy. Główną piękność Puław stanowią drzewa: liczbą, rozmaitością, bogactwem, wielkością. Drugą ozdobą jest wielka, wspaniała rzeka, zawsze okryta statkami, łodziami i małymi łódkami. Park jest urządzony świeżo na sposób angielski. Podstawą jego stare drzewa, sadzone przez naszych przodków. Klomby są urozmaicone wszystkim, co tylko może róść w naszym klimacie. (…) dalsza partia ogrodu jest przerywana urwiskami skał, wąwozami, łąkami i zarostami drzew – następnie lasek na pochyłości do wybrzeża Wisły, most kamienny w stylu gotyckim prowadzi ponad rzekę13

– w liście Izabeli do Jacques’a Delille’a, francuskiego poety, widać wielką miłość do natury. Dziś nie ma już żadnego dębu – ostatni zniknął podczas burzy w 2012 roku. Nie ma też już żadnych drzew z czasów Izabeli. A przecież jej park puławski był olbrzymi – zajmował sześćset hektarów, z czego właściwy park w obrębie murów fortecznych obejmował dwadzieścia dwa hektary, ogrody i tereny zadrzewione w sąsiedztwie murów – około trzydziestu, tereny na Kępie – trzysta, i lasy obejmujące Włostowice, Parchatkę i Bochotnicę – blisko trzysta hektarów14.

Najważniejsze jednak dla polskiej kultury w tym parku są dwa budynki zaprojektowane przez Aignera – Świątynia Sybilli i Dom Gotycki. Nie byłoby ich zapewne, gdyby nie kolekcjonerski wirus, jakim zaraziła się Izabela podczas podróży do Szwajcarii, Anglii i Szkocji w latach 1789–179115. Oczywiście Sieniawscy, Flemmingowie, Czartoryscy i inne potężne magnackie rody gromadziły różne rzeczy, ale było to raczej zbieractwo niż kolekcjonerstwo. Ich lamusy pełne były dawnych mebli, sprzętów, tkanin, ubiorów i broni, a ściany pałaców zdobiły cenne kobierce i konterfekty ziomków, często kiepskie, trudno więc byłoby je nazywać sztuką. Dopiero podróż Czartoryskiej na Wyspy Brytyjskie pod pretekstem dokształcenia dwudziestoletniego Adama Jerzego (niektórzy podejrzewają, że tak naprawdę Adam Kazimierz, widząc ostentacyjny patriotyzm żony podczas obrad Sejmu Wielkiego, postanowił ją oddalić z Warszawy na jakiś czas) uświadomiła jej, co znaczy prawdziwe kolekcjonerstwo. Zwiedzali Londyn z kolekcją w Windsorze, Oksford ze zbiorem księcia Arundela, posiadłość lorda Buckinghama w Stowe z obrazami i słynnym parkiem, dom Szekspira w Stratford-upon-Avon, katedrę w Yorku, różne inne posiadłości, pałace i zamki. Jednak to Szkocja, kraj z wielkim szacunkiem dla przeszłości, kolebka romantyzmu, podbiła serce Izabeli na zawsze. Edynburg, Carron, Perth, Glasgow, Hamilton; zamki, parki, uroczyska, grobowce Fingala i Osjana, zabytki z czasów średniowiecznych i rzymskich, jeziora, świątynia druidów – opisy tych miejsc zajęły sporo miejsca w jej dzienniku z podróży16. To tam znalazła inspirację do działania na następne czterdzieści pięć lat życia. Zdzisław Żygulski jun. pisze: „Stąpała po śladach Celtów i Rzymian, wsłuchiwała się w śpiewy górali szkockich, odnajdując w nich niezaprzeczone relikty »osjanicznych« ballad. Przeżywała średniowieczne legendy i żywą historię w jej autentycznej scenerii starożytnych zamków, królewskich pałaców i gotyckich katedr. Wczuwała się w niepospolite piękno przyrody tego kraju, a także w piękno parków, które były wzorem nowego, romantycznego stylu. Autopsja ogromnej liczby dzieł sztuki, zwłaszcza malarskiej, niezwykle wyrobiła jej artystyczny smak. Najważniejszym wszakże skutkiem podróży było zainicjowanie wielkiej akcji kolekcjonerskiej”17.

Na aukcji w Londynie Izabela kupiła prochownicę „po królu Henryku VIII”, maskę pośmiertną, kaftan i laskę Cromwella, dostała od lorda Hamiltona portret Marii Stuart, a „berło króla Ryszarda II” (jak się okazuje, jest to unikatowa maczuga bojowa z piętnastego wieku) – od lorda Fitzwilliama. Jedną z jej zdobyczy, o którą stoczyła dramatyczną batalię, było krzesło Szekspira. Czartoryska tak to wspominała:

Każda pamiątka człowieka sławnego wzbudza ciekawość i uszanowanie. Będąc w Anglii, byłam w Stratford. Tam mieszkał Szekspir, tam umarł, tam dom jego do tego czasu stoi nietykany. W tym domu można widzieć pokój, w którym ostatnie lata przepędził (…). Na (…) krześle siadywał (…) i to było jego ulubione miejsce. (…) Ja siadłszy na tym krześle, w moim urojeniu widziałam przed sobą Julię i Romea, Mirandę, Desdemonę, Hamleta i Ofelię. (…) Naprzód wyznać muszę, że za pierwszym spojrzeniem na krzesło Szekspira przyrzekłam sobie, że jakimkolwiek sposobem dostać je muszę, i do Domu Gotyckiego przeniesione będzie. Pierwsza wprawdzie moja prośba w tej mierze odrzucona była. Właścicielka domu, nie bardzo majętna, przełożyła nam, że oprócz przywiązania, które ma do tej pamiątki, tyle dla niej drogiej, z powodu, że będąc sama z familii Szekspira, chciałaby ją uwiecznić, przy tym jeszcze, że ma z tego wielki zysk, każdy bowiem, kto jej dom odwiedza, drogo płaci za najmniejsze ułamki i drzazgi odłupane z krzesła, które potem oprawiają w pierścionki i medaliony. Po długich sporach 20 gwinei ułatwiło trudności. Czuła wdowa o wszystkim zapomniała, z radością krzesło na pieniądze zamieniwszy.

Dalej Czartoryska opisuje, jak w chwili gdy murarz wydobywał umocowane w ścianie krzesło, wpadła do alkowy głuchoniema po przebytej ospie dziewczynka, wnuczka właścicielki krzesła, wielbicielka Szekspira:

(…) z największym na to krzesło skoczywszy zapędem rękami i nogami, a na ostatek i zębami, trzymać go starała się. Jęki jakieś osobliwsze rozpacz jej dowodziły. Na koniec krew się jej gębą i nosem puściła i upadła koło krzesła bez sił i przytomności. Przyszedłszy do siebie, z największym żalem na migi wymawiała babce, że pieniądze przedkłada nad to, co dla niej najdroższym być powinno, a trzymając się zawsze krzesła, pokazywała, że chyba z życiem jej go odbiorą. (…) Musieliśmy użyć pastora tamtejszego, który jej przedstawił, że babka uboga, tymi pieniędzmi zasilona, więcej wygód, a tym samym więcej zdrowia mieć będzie. Po długich sporach, zmęczona i zemdlona, przystała na koniec na nasze prośby, lecz z tym warunkiem, że nogi przynajmniej od krzesła zostaną i że już potem będą jej własnością. Zgodziwszy się na to, pieniądze odliczyłam, krzesło zabrałam, a nogi zostawiłam tej młodej i czułej panience18.

[…]

Jest rok 1801. „Świątynia skończona już. Piękna jest bardzo, kiedy oczy na nią obrócę, nie mogę ich oderwać. Wszyscy ją podziwiają…” – pisze Czartoryska do Adama Jerzego19. Zachwycają się całe Puławy – „Polskie Ateny”: Jan Piotr Norblin, Jan Paweł Woronicz, Julian Ursyn Niemcewicz. Górna kondygnacja świątynki, wysoka na dwanaście metrów, o powierzchni trzydziestu sześciu i pół metra kwadratowego i wnętrzu oświetlonym tajemniczym światłem, ma od wschodu (jak w kościołach, gdzie prezbiteria umieszczane są od tej strony) półokrągłą niszę20. Górą obiega ją fryz z gryfów, w czaszy kopuły są prostokątne kasetony. W posadzce z białego marmuru zainstalowano nowoczesne jak na tamte czasy centralne ogrzewanie.

Zdzisław Żygulski jun. pisze:

Izabela zdawała sobie w pełni sprawę z wyjątkowego znaczenia zgromadzonych pamiątek i „relikwii”. Wiedziała, jak kruchy i delikatny jest materiał tych obiektów. Wszelkimi siłami starała się stworzyć system zabezpieczonego skarbca. Zdobyczne chorągwie – szczątki oryginalnych krzyżackich sztandarów spod Grunwaldu, wielkich rozmiarów chorągiew „Carów Szujskich” spod Kłuszyna oraz znacznych rozmiarów chorągiew wielkiego wezyra Kara Mustafy spod Wiednia – przekazane księżnej na podstawie formalnego dokumentu przez kanoników katedry krakowskiej, Czartoryska wystawiła w Świątyni Sybilli bez żadnej osłony, w niszy świątynnej naprzeciw wejścia, tuż za tak zwaną szkatułą królewską z rzeczywistymi pamiątkami po królach polskich, ustawioną – niczym na ołtarzu – na granitowym postumencie. Na ścianach Świątyni umieściła księżna panopliony21 utworzone z broni po sławnych hetmanach. Przeważająca liczba zebranych obiektów, wśród nich trofea wiedeńskie po hetmanie Mikołaju Hieronimie Sieniawskim, pamiątki po Żółkiewskim, Czarnieckim, po Kościuszce i księciu Józefie Poniatowskim, umieszczona została w dwóch kolosalnych, wykonanych na jej polecenie półokrągłych szafach z szufladami, które miały charakter skarbcowy. Szuflady zamykano na klucze pozostające pod opieką samej księżnej. Wybranych gości księżna osobiście oprowadzała po swoich muzeach, otwierając owe szafy i szkatułki. Niekiedy zastępował ją kustosz zbiorów w stroju polskim przy karabeli. Sale Świątyni Sybilli pomieścić mogły najwyżej kilkanaście osób22.

Ciekawe, że nie tylko kształt budynku, ale też niektóre przedmioty w nim pokazane nawiązywały do wróżb i przepowiedni. Fizycznym odzwierciedleniem mitologii sybillińskiej była „tak zwana Tarcza Wróżebna pochodząca z katedry wawelskiej – którą księżna Izabela umieściła w niszy naprzeciw wejścia, czyli w najświętszym miejscu Świątyni Sybilli – z wyobrażeniem Konstantyna pod znakiem krzyża odnoszącego zwycięstwo nad pogańskim konkurentem do tronu cesarskiego, Maksencjuszem. Tarcza Wróżebna, ofiarowana królowi Janowi III przed wyprawą pod Wiedeń, wywróżyła jego zwycięstwo. Ten sam cel przyświecał księżnej w gromadzeniu innych pamiątek zwycięstw”23.

Jakie to musiało być niesamowite przeżycie dla gości Puław: drobna Izabela dobiegająca już sześćdziesiątki kroczy po wysokich schodach do swojego kościoła pamięci! Wspomniany złocony klucz w kształcie kaduceusza – laski, którą Apollo wręczył Hermesowi jako przewodnikowi dusz do zaświatów – wróżący pokój, wkłada w zamek wielkich drzwi świątyni24. Tym przedmiotem o „potężnej magicznej sile otwiera polską »narodową pamięć« i przywołuje dusze bohaterów”25. W tajemniczym świetle trzy tysiące pamiątek, las rzeczy, wydziela „narodowy czad”. Izabela podchodzi do „ołtarza”, otwiera największą świętość – czarną szkatułę okutą złotem i wysadzaną brylantami, kryjącą resztki skarbca koronnego z Wawelu – i delikatnie wyjmuje z niej owe skarby, wymawiając głośno nazwy: kawałek sukni Zygmunta Augusta; fragmenty szat świętego Kazimierza i Zygmunta III; kawałek czaszki Zygmunta, syna Władysława IV; cztery gwoździe, golonka kawałek i kawałek spróchniałej trumny Anny Jagiellonki; puszka ze słoniowej kości z włosami Zygmunta I; wazeczka jaspisowa, którą królowa Bona dała do katedry warszawskiej; łańcuch złoty Marii Ludwiki; łańcuch złoty Jadwigi Królowej; włosy Konstancji, królowej polskiej i szwedzkiej. W ciszy rozlega się litania pięćdziesięciu „relikwii”26.

Nie każdy mógł dostąpić zejścia do podziemnej świątyni, tylko wybrańcy byli wpuszczani. Pogrążona w półmroku migotliwych lamp „sakralna krypta” poświęcona była narodowym bohaterom i pełniła dodatkowo tajemną funkcję – była miejscem posiedzeń loży masońskiej27.

Wolnomularze, twórcy Konstytucji 3 maja czuli się tam bezpiecznie – książę i księżna Czartoryscy byli związani z tym ruchem. Ona należała do Loży Dobroczynności, gałęzi Loży Mopsa. Masońska była też symbolika krypty – obelisk wzniesiony na cześć przyjaciela i bohatera Izabeli księcia Józefa Poniatowskiego, stojący przed nim kupiony przez Adama Jerzego we Włoszech trójnóg z czarą, w której płonął ogień, i dwa fotele z brązu z oparciami w formie sfinksów.

Wychodząc z tych królewskich i bohaterskich „zaświatów”, gość puławski zapewne czuł się pokrzepiony tak intensywną dawką chwalebnej przeszłości zaserwowaną przez egzaltowaną księżną.

Była naprawdę niekiepską reżyserką i aktorką. W 1809 roku organizuje w Puławach dziwaczny muzealny happening, jakiego nie wymyśliłby sam Tadeusz Kantor. Naprzeciw oddziałom armii Księstwa Warszawskiego wkraczającym do miasta rusza osobliwa procesja:

„Przodem jechało dwunastu młodych ludzi na dzielnych koniach, w pancernych i husarskich stalowych zbrojach, z kopią lub proporcem w ręku. Za nimi postępowało pieszo kilkudziesięciu obywateli nowo oswobodzonej prowincyi, w narodowym stroju; nieśli buławy, pałasze i inne insygnia wojenne Zamojskich, Chodkiewiczów, Żółkiewskich, Czarnieckich hetmanów, marszałkowskie laski, kanclerskie pieczęcie, biskupie pastorały, zdobyte na Szwedach, Turkach i Tatarach chorągwie, buńczuki i inne łupy zwycięskie. Dalej młode, piękne i całe w bieli ubrane dziewice niosły na bogatych wezgłowiach pamiątki po panujących u nas Piastach, Jagiellonach, Wazach i obieralnych królach, a na ich czele hrabianki Matuszewicówna i Mirówna niosą włosy królowej Jadwigi wydobyte z jej grobu (…). O kilka kroków z tyłu szła poważnym krokiem Izabela z Flemingów Czartoryska, miała w ręku złoty klucz od Sybilli”28.

Najdroższa. Podwójne życie Damy z gronostajem

Katarzyna Bik, Najdroższa. Podwójne życie Damy z gronostajem, Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, Kraków 2025, ss. 400, ISBN 978-83-8367-188-8.

Wydanie II zmienione. Premiera: 29 stycznia 2025 r.


1 Częsty widok w pobliżu najważniejszych zabytków we Włoszech z uwagi na zagrożenie terrorystyczne.

2 Janice Shell, Cecilia Gallerani: una biografia, dz. cyt., s. 54.

3 Sposób Leonarda na uzyskanie pięknej karnacji skóry w: Maria Rzepińska, Leonarda da Vinci „Traktat o malarstwie”, dz. cyt., s. LXXVI–LXXVII, 50.

4 Paweł Florenski, Ikonostas i inne szkice, Warszawa 1984, s. 85.

5 Maria Rzepińska, Co wiemy o „Damie z gronostajem” z Muzeum Czartoryskich, Kraków 1990, s. 6.

6 Kodeks madrycki II, przez wiele lat uważany za zaginiony, a odkryty w 1967 roku, zawiera spis aż stu szesnastu rękopisów i druków. Więcej w: Maria Rzepińska, Leonarda da Vinci „Traktat o malarstwie”, dz. cyt., s. VIII–XII.

7 Tamże, s. 319.

8 Puławy – moje miasto, Puławy 2016, s. 3.

9 Muzeum Czartoryskich. Historia i zbiory, dz. cyt., s. 14.

10 Gabriela Pauszer-Klonowska, Pani na Puławach, dz. cyt., s. 95–96.

11 Muzeum Czartoryskich. Historia i zbiory, dz. cyt., s. 19.

12 Tadeusz Frączyk, Adam Kazimierz Czartoryski, dz. cyt., s. 493.

13 Alina Aleksandrowicz, Izabela Czartoryska. Polskość i europejskość, Lublin 1998, s. 47.

14 Taż, Z symboliki puławskich przestrzeni ogrodowych, w: Ogród puławski – przeszłość przyszłości. Materiały z konferencji, Puławy 2003, s. 25.

15 Zdzisław Żygulski jun., Dzieje zbiorów puławskich. Świątynia Sybilli i Dom Gotycki, Kraków 2009, s. 25.

16 Tamże, s. 142–148.

17 Tamże, s. 148.

18 Biblioteka Czartoryskich, rękopis 2917, t. 3, s. 49 oraz Zdzisław Żygulski jun., Dzieje zbiorów puławskich, dz. cyt., s. 320–321.

19 Tamże, s. 38.

20 Tamże, s. 39–41.

21 Panopliony, panoplia (z gr. pan – wszystko, hoplon – uzbrojenie) – motywy symboliczno-dekoracyjne skomponowane z elementów uzbrojenia, herbu, ew. sztandarów lub proporców.

22 Zdzisław Żygulski jun., Muzeum Narodowe w Krakowie. Dzieje. Idee. Dokonania, książka przygotowywana do druku.

23 Tamże.

24 Na kluczu jest napis grecki: Mnemez anoigo hieron – „Otwieram świątynię pamięci”, inicjały IC oraz data MDCCCI. Zdzisław Żygulski jun., Dzieje zbiorów puławskich, dz. cyt., s. 42.

25 Tamże.

26 Według inwentarza szkatuły królewskiej, tamże, s. 307.

27 Tamże, s. 109.

28 Otwieram świątynię pamięci, dz. cyt., s. 33–34.

PMK Design
© Organizacja Monarchistów Polskich 1989–2025 · Zdjęcie polskich insygniów koronacyjnych pochodzi z serwisu replikiregaliowpl.com.