Jesteś tutaj: Ogłoszenia i aktualności » Konferencje i prelekcje » Kraków: Królewski Rembrandt na Wawelu

Królewski Rembrandt na Wawelu

Zamek Królewski na Wawelu

Królewski Rembrandt na Wawelu

Zamek Królewski na Wawelu we współpracy z nowojorską Kolekcją Fricka oraz Muzeum Łazienki Królewskie w Warszawie zaprasza od 18 sierpnia do 16 października 2022 roku na wystawę Królewski Rembrandt na Wawelu. Jeździec polski ze zbiorów The Frick Collection w Nowym Jorku.

Zakończona prezentacja Jeźdźca polskiego w Łazienkach Królewskich oraz rozpoczynający się 18 sierpnia pokaz obrazu w Zamku Królewskim na Wawelu (Wawel 5) są jedynymi europejskimi pokazami arcydzieła, które opuściło czasowo muzeum przy nowojorskiej Piątej Alei. Ekspozycja obrazu na Wawelu została zaplanowana w specjalnie zaaranżowanej sali na parterze w skrzydle wschodnim zamku, gdzie uwaga widza będzie skoncentrowana na tym jednym, wybitnym dziele – tak, aby uwydatnić wszystkie jego walory artystyczne.

Pokaz dzieła Rembrandta będzie wielkim świętem dla Zamku Królewskiego na Wawelu oraz wszystkich osób interesujących się historią i sztuką. Mamy więc nadzieję, że wyjątkowa możliwość kontaktu z tym słynnym arcydziełem – jaka nadarza się w Europie po raz pierwszy od 111 lat – przyciągnie do królewskiej rezydencji na Wawelu miłośników malarstwa i badaczy nie tylko z całej Polski, ale również spoza granic naszego kraju – mówi pan dr hab. Andrzej Betlej, dyrektor Zamku Królewskiego na Wawelu.

Tematem działań edukacyjnych i wykładów towarzyszących pokazowi będzie zarówno twórczość Rembrandta, jak i historia i ikonografia jednego z najciekawszych, najbardziej tajemniczych i intrygujących dzieł mistrza, obrazu będącego przykładem fascynacji słynnych malarzy orientalizującą kulturą dawnej Polski. Kuratorką wystawy w Zamku Królewskim na Wawelu jest pani dr Joanna Winiewicz-Wolska. Koordynacja: pani Julianna Karp, pani Kama Guzik. Aranżacja: pan Bartosz Haduch.

*****

Rembrandt Harmenszoon van Rijn (1606–1669), Jeździec polski, około 1655, olej na płótnie, 117,1 × 134,8 cm, Kolekcja Fricka, Nowy Jork, nr inw. 1910.1.98

Jeździec polski, namalowany około 1655 r., to chyba najbardziej tajemniczy i niejednoznaczny obraz Rembrandta. Nie tylko dlatego, że jest jednym z dwóch zaledwie przedstawień jeźdźca w dorobku tego artysty – oprócz Portretu Fryderyka Rihela ze zbiorów Galerii Narodowej w Londynie. Intryguje badaczy już od roku 1883, kiedy Wilhelm von Bode wprowadził go do literatury fachowej. Znawcy i miłośnicy twórczości Rembrandta zobaczyli dzieło po raz pierwszy w 1898 r. na wystawie monograficznej lejdejskiego mistrza, wśród 123 jego prac zgromadzonych w nowo otwartym Muzeum Miejskim w Amsterdamie. Hrabia Zdzisław Tarnowski z Dzikowa długo się wahał, zanim na prośbę Abrahama Brediusa, jednego z organizatorów wystawy, zdecydował się wypożyczyć Jeźdźca polskiego do Amsterdamu. A mimo to dwanaście lat później sprzedał obraz do nowojorskiej kolekcji Henryka Claya Fricka, gdzie znajduje się do dziś.

Kozak na koniu – pod takim tytułem płótno Rembrandta trafiło do kolekcji Stanisława Augusta, który umieścił je w pałacu w Łazienkach. Michał Kazimierz Ogiński, ofiarodawca dzieła, pisał do króla: „Odsyłam Waszej Królewskiej Mości Kozaka, którego Rembrandt osadził na koniu, zjadł ten koń przez bytność swoją u mnie 420 guldynów niemieckich…”. W ten żartobliwy sposób podał najprawdopodobniej cenę, za jaką obraz kupił, ale nie wspomniał ani gdzie, ani od kogo. Dzieło Rembrandta pozostało własnością króla także po jego abdykacji. W 1814 r. nabył je Franciszek Ksawery Drucki-Lubecki i wkrótce odsprzedał biskupowi wileńskiemu Hieronimowi Stroynowskiemu. W rodzinie zmarłego rok później hierarchy płótno pozostało do 1834 r. Wtedy bratanica biskupa Waleria Stroynowska wniosła je w posagu Janowi Feliksowi Tarnowskiemu.

W rodzinie Stroynowskich Kozak na koniu stał się portretem rodzinnym – Waleria widziała w nim bowiem podobiznę Stanisława Stroynowskiego, dowódcy legendarnego regimentu Aleksandra Lisowskiego. Być może w wyglądzie jeźdźca dostrzegano podobieństwo do lisowczyka opisanego przez kapelana tej formacji, franciszkanina Wojciecha Dembołęckiego. Określenie „lisowczyk” spopularyzował w 1842 r. Kajetan Koźmian, a romantyczną legendę utrwalił Rafał Stroynowski w artykule opublikowanym w 1856 r. w „Gazecie Warszawskiej”. Na wystawie w Amsterdamie w 1898 r. obraz figurował jednak z tytułem Jeździec polski.

Badacze twórczości Rembrandta stosunkowo wcześnie zauważyli strój i uzbrojenie jeźdźca, niezwykłe i nieporównywalne z żadnymi innymi w jego twórczości. Nie da się ich wytłumaczyć tym, że malarz miał w pracowni liczne elementy orientalnych ubiorów i uzbrojenia, które często wykorzystywał w swoich kompozycjach. Zdzisław Żygulski jun. wykazał, że szczegóły ubioru, typ broni, sposób dosiadania konia i nawet rasa rumaka świadczą o tym, że jest to wizerunek oficera lekkiej kawalerii, i wysunął przypuszczenie, że Rembrandt sportretował konkretną osobę. Jak inaczej bowiem wytłumaczyć fakt, że malarz, nieznający polskich realiów, w tak spójny i realistyczny sposób odtworzył watowany i przeszywany żupan, spełniający funkcję „miękkiej zbroi”, skórzane buty, obcisłe czerwone spodnie, czapkę z futrzanym otokiem, zwaną kuczmą? Skąd wiedział, jak wyglądają nadziak – rodzaj młotka z kolcem, stanowiący jednocześnie znak oficerski, sajdak – łuk w łubiach, przytroczonych prawidłowo po lewej stronie, czy kołczan z pękiem strzał w zewnętrznej kieszeni po stronie prawej? Czy miał w swojej pracowni, wśród różnorodnych rekwizytów, szable? Jedna z nich, lepiej widoczna pod prawym kolanem, to koncerz, broń typowa dla husarii, ale używana też przez lekką kawalerię. Rękojeść drugiej szabli można dostrzec przy lewym boku konia. Niewielkie siodło, lamparcia skóra oraz rząd na konia, buńczuk z siwego włosia dopełniają całości, wyjątkowo jednorodnej tak pod względem formy, jak też funkcji i stylu. Wszystko to mogłoby wskazywać, że istotnie mamy do czynienia z „lisowczykiem”, gdyby nie fakt, że formacja ta, która wsławiła się nie tylko męstwem, lecz także gwałtami i grabieżami, została rozwiązana w 1635 roku, a obraz powstał około dwudziestu lat później.

Jeździec polski jest dziełem niejednorodnym. Być może pozostał nieukończony, a późniejsze uzupełnienia zostały dodane już inną ręką w sposób nieodpowiadający pierwotnej intencji artysty. Pewne niedoskonałości, które mogą być też skutkiem przemycia obrazu czy też dodania wąskiego pasa płótna w dolnej partii, oraz niekonsekwencje, zwłaszcza w sposobie malowania konia, budziły wątpliwości co do autorstwa Rembrandta. Niemniej pozostałe partie kompozycji, zwłaszcza drobiazgowo odtworzone elementy stroju i wyposażenia jeźdźca, na których malarz skupił uwagę, ukazują mistrzostwo jego pędzla. Śmiało kładzione smugi czystego koloru, rozjaśnione bielą partie, na które z lewej strony pada światło – jak błyszczący metal rękojeści szabli czy nadziaka, strzały w kołczanie i lśniąca tkanina żupana na prawym rękawie – przemawiają zdecydowanie za jego autorstwem.

Obraz powstał w czasie, kiedy artysta namalował Pejzaż z zamkiem (Luwr, Paryż) i Pożegnanie Dawida z Jonatanem (Ermitaż, Petersburg). Cechą wspólną tych dzieł jest podobnie zakomponowany drugi plan, gdzie dominuje nieokreślona budowla o spłaszczonej kopule. Usytuowana na wzgórzu, z którego zbocza spływa niewielki wodospad tworzący wąski strumień pod nogami konia, odcina się ciemną plamą na tle jasnego nieba. Stanowi tło dla oświetlonej sceny głównej. Koń idzie wolno, a jeździec odwraca głowę, kierując wzrok gdzieś w dal. Powstanie obrazu przypada na schyłek błyskotliwej kariery malarskiej artysty. Rembrandt stoi w obliczu bankructwa; klienci, mimo że wciąż zamawiają u niego obrazy, nie są już tak liczni. Autoportrety z tego okresu ukazują twarz, na której upływający czas i troski pozostawiły głębokie ślady. W jakich okolicznościach namalował Jeźdźca polskiego? Czy jest to portret polskiego magnata, którego Rembrandt spotkał w Amsterdamie? A może w kostiumie alla polacca przedstawił syna marnotrawnego, który opuszcza domostwo ojca, przekraczając rzekę – symboliczną granicę między dawnym a nowym życiem?

A może jest to miles christianus – rycerz chrześcijański, uzbrojony do walki z niewiernymi? Postać biblijna? Syn Tytus? Zapewne już się tego nie dowiemy…

Joanna Winiewicz-Wolska

Wystąpienie Xaviera Salomona wygłoszone podczas konferencji prasowej

17 sierpnia 2022 roku w Zamku Królewskim na Wawelu

Szanowni Państwo,

w połowie sierpnia 1791 roku – dokładnie 231 lat temu – dyplomata i kolekcjoner Michał Kazimierz Ogiński pisał do króla Stanisława Augusta: „Odsyłam Waszej Królewskiej Mości Kozaka, którego Rembrandt osadził na koniu, zjadł ten koń przez bytność swoją u mnie 420 guldynów niemieckich… Sprawiedliwość i hojność Waszej Królewskiej Mości pozwala mi oczekiwać, że drzewa pomarańczowe zakwitną w tej samej proporcji”. Ten sam „Kozak” Rembrandta wrócił do Polski i teraz, po odbyciu podróży do Warszawy, jest tutaj, w Krakowie.

To ogromny zaszczyt móc dzisiaj w imieniu dyrektora The Frick Collection, dr. Iana Wardroppera, i przewodniczącej Rady Powierniczej, pani Elizabeth Eveillard, oraz całego Zarządu świętować to historyczne wydarzenie, jakie stanowi wyjątkowe wypożyczenie Jeźdźca polskiego Rembrandta na Wawel.

Przez 23 lata – od 1791 do 1814 roku – obraz Rembrandta, jeden z wielkich skarbów królewskiej kolekcji, eksponowany był w pałacu Na Wodzie w warszawskich Łazienkach Królewskich. Przez ostatnie trzy miesiące tego roku Jeździec polski był wystawiany w Królewskiej Galerii Obrazów w Warszawie – w budynku, który zamieszkiwał on dwa wieki wcześniej, i w ramie dokładnie odwzorowującej tę, w którą obraz był wówczas zaopatrzony. Przez 96 lat dzieło należało do czterech pokoleń rodziny Tarnowskich. Wystawiono je najpierw w Horochowie (na terenie dzisiejszej Ukrainy), a następnie w Dzikowie, siedzibie rodu w Galicji. Przez prawie sto lat Rembrandt znajdował się w południowo-wschodniej części Polski, a rodzina Tarnowskich była bezpośrednio i w wieloraki sposób związana z Krakowem. Właściwe jest zatem, aby przez najbliższe miesiące obraz był prezentowany tutaj, w Krakowie. Związani z Wawelem uczeni wiele na temat tego dzieła publikowali i należy oddać im dziś hołd. Z Galicji obraz wyjechał do Nowego Jorku w 1910 roku. Za sprawą niniejszej wystawy – organizowanej w dwóch miejscach – obraz Rembrandta opuścił Stany Zjednoczone. Frick Collection użycza obrazu po raz pierwszy, odkąd muzeum w 1935 roku zostało otwarte dla publiczności. Oczywiste jest zatem, że świętujemy dziś historyczne wydarzenie.

Arcydzieło to dzieło sztuki, które przemawia do ludzi na przestrzeni wieków – w czasie i przestrzeni. Nie wiemy, co Jeździec polski znaczył dla Rembrandta. Podobnie jak w odniesieniu do innych jego wielkich dzieł – na przykład Straży nocnej czy Żydowskiej narzeczonej – wątpię, by rozpoznał obraz pod obecnym tytułem. Pewien uczony napisał kiedyś o Jeźdźcu polskim: „Rembrandt mógł nazywać go określonym imieniem. Nie ma nadziei, że kiedykolwiek je poznamy”.

W 1791 roku, kiedy po raz pierwszy dotarło do Polski, płótno otrzymało tytuł „Kozak na koniu”, by w 1814 roku zostać ochrzczonym jako „Lisowczyk”, a w 1898 roku „Polski jeździec”. Ale Rembrandt najprawdopodobniej chciał, aby jego obraz oznaczał coś zupełnie innego, coś, czego wciąż nie byliśmy w stanie zidentyfikować, pomimo trwających przez pokolenia badań i publikacji. Dzieło miało jednak szczególne znaczenie dla Polski w jednym z najtrudniejszych okresów jej historii, między ostatnim rozbiorem w 1795 roku a odzyskaniem niepodległości w roku 1918. Lisowczyk stał się inspiracją dla patriotów i symbolem istoty bycia Polakiem, przez ponad sto lat powstań i niepokojów politycznych.

W grudniu 1944 roku, pod koniec II wojny światowej, Julius Held opublikował zapewne najbardziej liryczny artykuł poświęcony temu obrazowi. Opisał w nim „świetlistego młodzieńca, który sam wydaje się poszukiwać czegoś odległego, nieświadomego rzeczy bliskich i znajomych”. Ta młodzież, w pełni uzbrojona i maszerująca w nieznane, oznacza dla nas coś innego dzisiaj, gdy jesteśmy świadkami okropności kolejnej wojny i wyobrażamy sobie innych żołnierzy, którzy tracą życie w obronie swojej ojczyzny.

Świętujemy dziś z okazji współpracy między Nowym Jorkiem, Krakowem i Warszawą, między Stanami Zjednoczonymi a Polską. A świętujemy poprzez sztukę i kulturę, poprzez to, co człowiek stworzył najlepszego. Symboliczne znaczenie wizyty Jeźdźca polskiego Rembrandta – pierwszej w historii – w najważniejszym i najświętszym miejscu w Polsce – na wzgórzu, gdzie koronowano polskich królów, gdzie królowie mieszkali i gdzie byli grzebani – w kulturowym i emblematycznym sercu tego kraju, jest przedmiotem dumy wszystkich osób związanych z The Frick Collection, a ja osobiście jestem szczęśliwy, że mogę być świadkiem tego wydarzenia dziś rano wraz z wami wszystkimi.

Xavier Salomon,

The Frick Collection 

Kalendarium wydarzeń towarzyszących wystawie:

25 sierpnia, godz. 14.00–14.30 – Spotkanie z kuratorką wystawy przy obrazie

2 września, godz. 17.00–20.00 – Królewski Open Mic na Wawelu

3 września, godz. 10.00–12.00 – Światło i ruch | warsztaty artystyczne dla młodzieży i dorosłych

10 września, godz. 10.00–13.00 – Rozpisywanie obrazu | warsztaty dramaturgiczne

15 września, godz. 18.00–19.00 – Wykład Polski Jeździec – niezwykłe dzieło Rembrandta

20–23 września – Dni otwarte dla nauczycieli

29 września, godz. 14.00–14.30 – Spotkanie z kuratorką wystawy przy obrazie

2 października, godz. 10.00–11.00 oraz 12.00–13.00 – Nasz Wawel waleczny | warsztaty rodzinne

13 października, godz. 14.00–14.30 – Spotkanie z kuratorką wystawy przy obrazie

14 października, godz. 17.00–19.00 – Światło i ruch | warsztaty artystyczne dla młodzieży i dorosłych

15 października, godz. 11.00–12.00 – Znaki zwycięstwa i chwały | spotkanie rodzinne

15 października, godz. 17.00–18.00 – Wokół Rembrandta | czytanie performatywne

PMK Design
© Organizacja Monarchistów Polskich 1989–2024 · Zdjęcie polskich insygniów koronacyjnych pochodzi z serwisu replikiregaliowpl.com.