Jesteś tutaj: Publicystyka » Inni publicyści » Adam Tomasz Witczak: Pamięci „wyklętych”
Choć na płaszczyźnie ideowej Narodowe Siły Zbrojne (oraz inne formacje wojskowe powołane do życia przez ruch narodowy w czasie drugiej wojny światowej i tuż po niej) zalicza się raczej do nacjonalizmu (w „rycie” endeckim lub oenerowskim), niźli do reakcjonizmu, to jednak wiele racji jest w określeniu „polska Wandea”, jakiego czasami używa się w odniesieniu do działalności tych środowisk (i całego podziemia niepodległościowego). Tak jak rebelia (a w zasadzie kontrrebelia) szuanów, walka NSZ była ściśle związana z tym, co konkretne – z ziemią, narodem, tradycją. Nie była to jedynie pewna papierowa teoria złożona z wielkich słów, ale fakt, o którym świadczy masowość zjawiska, jego zasięg terytorialny, niekłamana religijność żołnierzy, poparcie wśród dużej części ludności i obecność w narodowej konspiracji ludzi z niemal wszystkich warstw społecznych. Swoją drogą, warto przypomnieć, iż Jędrzej Giertych, wszak postać dość reprezentatywna dla endecji, pokrewieństwo ideowe w większym stopniu dostrzegał z karlizmem niż z falangizmem hiszpańskim.
21 września 2013 roku ulicami Warszawy przemaszerował uroczysty pochód upamiętniający walkę NSZ i formacji pokrewnych – walkę z hitleryzmem i komunizmem, walkę, którą jak najbardziej umiejscowić można w starciu ciemnych sił rewolucyjnych z kontrrewolucyjnymi. Wydarzenie zorganizowane zostało przede wszystkim wysiłkiem Obozu Narodowo-Radykalnego, Młodzieży Wszechpolskiej i Związku Żołnierzy NSZ, aczkolwiek w tłumie wychwycić można było także osoby ze Stowarzyszenia Niklot czy Organizacji Monarchistów Polskich (w tym drugim przypadku z naszym charakterystycznym białym sztandarem).
Manifestację poprzedziły wykłady, które odbyły się w siedzibie Instytutu Pamięci Narodowej przy ulicy Marszałkowskiej. Można tam było zaopatrzyć się w rozmaite książki narodowe, konserwatywne i konserwatywno-liberalne, a także we wszelkiego rodzaju gadżety związane z żołnierzami wyklętymi (koszulki, kubki, plakaty, kalendarze, a nawet… misie). Widać, że jest to już pewnego rodzaju moda czy też trend, na razie jednak nie wydaje się, by zjawisko to ujawniło jakieś swoje cechy ujemne.
Marsz wystartował spod IPN, przeszedł pod pomnik Romana Dmowskiego, a ostatecznie zakończył się na placu Zamkowym pod kolumną Zygmunta. Godne uwagi jest to, że pod pomnikiem Dmowskiego mogliśmy wysłuchać m.in. przemówień dwóch weteranów NSZ, co było nader budujące. Jest to o tyle istotne, że z każdym rokiem jest ich niestety coraz mniej. Zgromadzenie zwieńczył apel poległych NSZ (i innych organizacji), odczytany pod kolumną Zygmunta.