Jesteś tutaj: Publicystyka » Inni publicyści » Maria z Rumunii: O posłannictwie monarchy
Kilka lat po pierwszej wojnie światowej królowa Maria z Rumunii została poproszona o napisanie artykułu dla „The Graphic”, zatytułowanego Co niesie przyszłość. Monarchia. Wyraziła w nim pogląd, iż monarchie odgrywają kluczową rolę jako punkty skupienia dla narodów państw Europy Wschodniej oraz że po gwałtownym wybuchu wielkiej wojny i rewolucji bolszewickiej w Rosji monarchia wzniesie się raz jeszcze w łagodne niebiosa, niczym gwiazda nadziei, ku której zwrócą się wszyscy. Maria zdała sobie sprawę, z jej osobliwą próżnością, iż stała się swego rodzaju filozoficzną myślicielką, omawiając losy tronów w następstwie wielkiej wojny. Pośród wyrażonych przez Marię opinii znalazła się interesująca aprecjacja posłannictwa monarchy, którą uważam za wartą przytoczenia na moim blogu:
„Dziś każdy król musi wziąć swoje życie we własne ręce oraz ponieść konsekwencje. Wie, że świat dokonuje osądu nad jego kastą, zastanawiając się, czy aby nie mija jego czas, czy nie lepiej byłoby bez niego, a może spróbować czegoś innego, nowego, bliższego duchem naszym demokratycznym czasom.
Nie pyta się go, co o tym myśli lub jakie uczucia to w nim wzbudza, ja jednak pragnę rzec tylko tyle: Przyglądam się w ciszy z mego wysokiego miejsca wszystkim waszym zmaganiom, debatom i innowacjom, chaosowi wywołanemu przez wasze gwałtowne zmiany, i oto konkluzja, do jakiej dochodzę: wasze desperackie wysiłki odkrycia czegoś lepszego niż monarchia sprawiają, że tym bardziej wierzę, iż nasz czas jest daleki od zakończenia. Sądzę, że świat przechodzi okres skrajnego niepokoju, przypominającego pijaństwo; pijaństwo, które ostatecznie jednak dąży do otrzeźwienia i którego naturalną reakcją będzie pragnienie porządku, pokoju, stabilności; czegoś, co jest niewątpliwie sprawdzone, a co będzie gwarancją ciszy, ciągłości”.
tłumaczenie: Dawid Świonder