Jesteś tutaj: Publicystyka » Jarosław Tomasiewicz » Posse Comitatus: konserwatywni anarchiści Ameryki
Amerykańska tradycja polityczna jest na wskroś indywidualistyczna — tu wolne jednostki dobrowolnie łączyły się w społeczności, wybierały spośród siebie funkcyjnych (szeryfów, sędziów, ba, nawet pastorów) i opodatkowywały się na rzecz wspólnych celów. Tak zorganizowane miało być życie społeczne na wszystkich szczeblach „Zjednoczonych Państw Ameryki” (United States of America): w hrabstwie (county), w stanie i w całej federacji: państwo miało być zredukowane do najniezbędniejszego minimum.
Rozwój kapitalizmu korporacyjnego (lub, jak określają to libertarianie, „socjalizmu”) przyniósł jednak alienację władzy, centralizację i biurokratyzację aparatu państwowego, wreszcie wzrost świadczeń podatkowych. Ewolucja ustrojowa USA wywołała oczywiście opór elementów konserwatywnych. Najostrzej zareagowali farmerzy Środkowego Zachodu: najmocniej przywiązani do tradycyjnych wartości i najdotkliwiej odczuwający fiskalny ucisk państwa. Rodzi się potężny ruch protestu przeciwko podatkom, skupiający dziesiątki grup (wśród nich takie jak jednoosobowa ponoć Farmers Liberation Army w stanie Kansas). Radykalne skrzydło tego ruchu stanowili Posse Comitatus, przez organ lewicowych anarchistów amerykańskich „Love & Rage” zaklasyfikowani jako „anarchiści prawicy…”
Posse Comitatus to w wolnym tłumaczeniu Pospolite Ruszenie — tak nazywano „grupę ludzi podlegających obowiązkowi stawiennictwa na wezwanie szeryfa dla utrzymania spokoju publicznego”. Ruch ten narodził się w 1969 r. w Portland w stanie Oregon, zorganizowany przez Henry'ego L. Beacha. Od początku lat 70. Beach propaguje idee Posse wysyłając swoje broszury do szeryfów, gubernatorów i członków władz stanowych.
Beach należy do tzw. „fundamentalistów konstytucyjnych”, ściśle trzymających się litery Konstytucji USA i twierdzących, że rząd federalny daleko przekroczył konstytucyjne ograniczenia swej władzy. Rząd federalny — powiada Beach — nie ma prawa ustanawiać podatków dochodowych ani emitować pieniądza, który nie byłby oparty na złocie lub srebrze. Uprawianie emisji pieniądza, jak również ustalanie standardów miar i wag zostały bezprawnie delegowane w gestię Federalnego Systemu Rezerw (FRS), który jest niekonstytucyjnym, pozostającym poza kontrolą monopolem prywatnym. Rząd federalny nie ma również prawa ingerować w oświatę, i nie on, a tylko władze stanowe mogą ogłaszać stan wyjątkowy. Korupcji uległ także system sądowy, nadzorowany przez Sąd Najwyższy, który w rzeczywistości powinien być podporządkowany sądom ludowym. „Najwyższym sądem w kraju jest Sprawiedliwość Sądu Pokoju, który jest najbliższy ludziom”, głosi Posse Comitatus.
Wedle teoretyków Pospolitego Ruszenia władza ma wyłącznie wymiar lokalny. Najwyższym prawomocnie wybieralnym urzędnikiem w kraju jest szeryf hrabstwa, który formuje „posse” spośród wszystkich zdolnych do noszenia broni mężczyzn powyżej 18 roku życia. Szeryf stanowi władzę wykonawczą rządu i jako taki egzekwuje wykonanie prawa, włączając w to uruchamianie postępowania sądowego. W „Posse Comitatus Handbook” możemy przeczytać: „(…) powiat zawsze był i pozostaje po dziś dzień prawowitą siedzibą rządu dla obywateli, którzy tam zamieszkują. (…) Władza powiatowa jest najwyższą władza w Republice jako najbliższa ludu, który faktycznie jest rządem. (…) Szeryf powiatowy jest jedynym legalnym urzędnikiem mogącym wymuszać prawo (law enforcement officer) w tych Zjednoczonych Państwach Ameryki. (…) Obowiązkiem szeryfa jest chronić ludzi swego powiatu od bezprawnych czynów z czyjejkolwiek strony, także ze strony urzędników rządu. Przysięga urzędu szeryfa wymaga od niego by wspierał, chronił i bronił Konstytucję Stanów Zjednoczonych i stanu, w którym powiat leży”.
By dopełnić obrazu ideologii Posse Comitatus musimy wspomnieć o wpływie, jaki wywierała na religijnych farmerów antysemicka teologia „Tożsamości Chrześcijańskiej” (Christian Identity) — FRS traktowano jako instytucję kontrolowana przez międzynarodową mafię żydowskich bankierów.
„Tropiciel nazistów” James Ridgeway napisał o Pospolitym Ruszeniu: „Posse jest (…) nieco podobny do Nowej Lewicy spod znaku SDS z końca lat 60: to spontaniczny (free-form) ruch raczej niż statyczna partia…”
Jak ruch Posse był zorganizowany? Odwołajmy się ponownie do „Podręcznika Pospolitego Ruszenia”: „Szeryf może zmobilizować wszystkich mężczyzn między 18 i 45 rokiem życia, którzy są w dobrym zdrowiu (…). To obywatelskie ciało to Posse szeryfa. (…) Posse jest w całości oddziałem tych mieszkańców, którzy mogą być powołani przez szeryfa lub którzy mogą być ochotnikami, na rzecz ochrony pokoju publicznego lub dla wykonania każdego zgodnego z prawem przepisu, który jest naruszany. Ponieważ szeryf jest tylko sługą (servant) obywateli, którzy są mieszkańcami powiatu, to nie od niego zależy czy Posse organizować lub powoływać do życia. On decyduje tylko czy go użyć czy też nie”. By założyć lokalne Posse potrzeba było „siedmiu mężczyzn — chrześcijan”, którzy mieliby nim kierować.
Ruch Posse rozwija się bardzo dynamicznie. W 23 stanach powstało 78 oddziałów: najbujniej rozkrzewił się wykorzystując ostry kryzys w rolnictwie — na Wielkich Równinach: w Kansas, Nebrasce, Północnej Dakocie, Kolorado, Idaho, Montanie, Waszyngtonie, Teksasie, Kalifornii, Illinois, Delaware, Michigan, a zwłaszcza w Wisconsin (gdzie powstała „stolica” Posse — Tigerton Dells). Według ocen FBI oddziały Pospolitego Ruszenia skupiały od 12 do 50 tysięcy członków, których wspierało 10-12 razy większa ilość sympatyków (w Kansas i Nebrasce sympatycy Posse znajdowali się w co trzecim biurze szeryfa). Posse Comitatus osiąga też sukcesy wyborcze: w wyborach na senatora w Wisconsin rzecznik ruchu i wydawca „Posse Noose” James Wickstrom uzyskał 16 tysięcy głosów.
W latach 80. ruch rozbudowuje gęstą sieć lokalnych organizacji społecznych — powstają np. Christian Posse, Montana Vigilantes, Iowa Society of Education, National Agricultural Press Association… Idee Posse propaguje m.in. słynne radio KTTL w Dodge City (Kansas) i samizdatowe pismo „Upright Ostrich”. W bujnie rozkwitający ruch starają się włączyć politycy „starej” prawicy. Najbardziej znany jest Willis Carto z tzw. Liberty Lobby, który stworzył Populist Party wchłaniając m.in. Constitution Party, American Party of Indiana, American Independent Party in California i Christian Identity z Florydy: populiści za cel postawili sobie zniesienie FRS i podatków dochodowych.
Pospolite Ruszenie poszło jednak w innym kierunku — zdesperowani farmerzy postanowili bronić swych praw i farm z bronią w ręku. Już w 1982 r. FBI raportowało o paramilitarnym szkoleniu, jakie przeszło 300 ochotników. Rozpoczynają się akty przemocy członków Posse — np. w 1983 r. głośnym echem odbija się potyczka w Północnej Dakocie, w której zginęło dwóch funkcjonariuszy rządowych zastrzelonych przez milicjantów Posse: w miesiąc później policja zabija ich przywódcę Gordona Kahla. W następnym roku w Nebrasce z rąk FBI ginie sympatyk Posse Arthur Kirk, który wraz z Kahlem staje się męczennikiem ruchu.
Na pierwsze strony gazet Pospolite Ruszenie trafia w 1985 r., gdy zbrojna grupa Posse pod wodzą Larry'ego Humphreysa obroniła przed licytacją farmę murzyńskiego (!) rolnika z Georgii. Posse staje się wówczas symbolem oporu przeciw rosnącej tyranii państwa, ucieleśnianej przez Banki wyzyskujące Farmy. Dla potocznej opinii ci „wolni ludzie” (Freemen) są prawdziwymi patriotami, skutecznie broniącymi swej wolności.
James Ridgeway w swej książce „Blood in the face” tak opisuje życie sympatyka Posse: „Jeśli jesteś Posse odrzucasz całą państwową biurokrację. Nie masz prawa jazdy, ponieważ wynosząc władzę ponad konstytucyjne prawo jeżdżenia autostradami, arogancki rząd działa w sposób bezprawny. Odkrywasz jak pozbyć się swego świadectwa narodzin i aktu małżeńskiego. Nie masz konta bankowego i nie płacisz podatków (…). Trzymasz swe pieniądze w srebrze, metalu zwykłych ludzi. Wymieniasz się. Masz półautomatyczny karabin Ruger Mini-14, który możesz w ciągu kilku minut przerobić na w pełni automatyczny…”
I konkluduje: „Ostatecznym celem Posse jest doprowadzenie do obumarcia państwa przez wychowanie nowego pokolenia, które nie może być 'oznakowane': to dzieci bez świadectwa narodzin, które nie chodzą do szkoły i które rosną prawdziwie wolnymi pod Bogiem i amerykańską Konstytucją”.
Najpełniej ideały Posse Comitatus realizowali tzw. Freemeni. Osiadli na tamtejszych pustkowiach odrzucając autorytet władz federalnych i stanowych, odmawiają płacenia podatków i rządzą się własnymi prawami, uznając wyższość „prawa naturalnego” nad prawem stanowiony przez państwo. Jacek Kalabiński napisał w korespondencji z USA: „Ruch freemanów powstał w stanie Montana w latach 80., kiedy kryzys rolnictwa doprowadził do upadku wiele farm. W obliczu bankructwa niektórzy farmerzy odmówili oddania swojej ziemi, spłacenia długów bankom i urzędowi podatkowemu. Dorobili do tego opartą na Starym Testamencie i Magna Carta teorię, że zarówno władze federalne, jak i stanowe, są nielegalne. Odmawiali nawet płacenia podatku drogowego i wykupywania tablic rejestracyjnych. Powołali własny system sądownictwa i sądzili in absentia prześladujących ich prokuratorów państwowych”.
W połowie czerwca br. (1996 — przyp. Red.) po trwającym do końca marca oblężeniu farmy, FBI udało się aresztować czołówkę Wolnych Ludzi. „Pospolite Ruszenie” farmerów zostało ostatecznie zdławione przez rząd USA. Pokłosiem Posse Comitatus jest jednak ruch praw stanowych, który doprowadził już do uchwalenia przez legislatury 20 stanów (wśród nich Kolorado, Missouri, Hawajów, Illinois i Kalifornii) tzw. Rezolucji Suwerenności, przypominających władzom w Waszyngtonie, że zgodnie z Dziesiątą Poprawką do Konstytucji wszelkie uprawnienia nie przewidziane wyraźnie w tej konstytucji dla rządu federalnego pozostają w gestii poszczególnych stanów. „Zbrojne ramię” ruchu praw stanowych stanowią osławione „milicje”, takie jak Teksańska Milicja Konstytucyjne (TCM), Milicja Michigan (MOM) czy nieregularna Milicja Ohio (OUM).
„Stańczyk” nr 2 (29)/1996