Jesteś tutaj: Publicystyka » Inni publicyści » Adam Strug: Przesłanie na rok 2013
Panowie! Życząc Wam z okazji nowego roku Polski wolnej, sprawiedliwej i monarchicznej — jeszcze za naszego, doczesnego żywota — nie mogę oprzeć się refleksji, że dzieła owego nie dokonamy, jeśli pierwej nie odbijemy Kościoła Bożego z rąk złośliwej sekty modernistycznej, okupującej katolickie niegdyś stolice biskupie, seminaria i zakony. Oto sól straciła swój smak, oto wilcy w owczych skórach wołają: pokój, pokój. Humanistyczne brednie okraszone synkretycznym sosem podaje się owieczkom do spożycia od lat niemal pięćdziesięciu i w tym upatruję przyczyn słabnięcia sił duchowych naszego narodu.
Sprowadzili owi przebierańcy Kościół Boży do roli gracza przy demokratycznym stoliku brydżowym, zrzekli się władzy sądzenia, serwując ludzkości jako prawowierną naukę potępiane przez świętych ojców, a podstarzałe cokolwiek nowinki. Jeżeli na czymś nowość czasów obecnych polega, to na odrzuceniu przez całe narody prawdziwej wiary, która je z niebytu wyciągnęła, wykształciła i uczyniła krzepkimi. Jest to zjawisko demoniczne, bez precedensu w dziejach — i niech nas nie zwiodą socjologiczne czy psychologiczne opisy zjawiska. Zdarzały się, owszem, zbiorowe konwersje, ale zbiorowej konwersji ku ateizmowi praktycznemu do naszych czasów nie było. Uciekają owce ze stada także dlatego, że pasterze upiwszy się młodym winem herezji, pozwalają rozwłóczyć się stadu, a bełkocząc, nazywają tę ewidentną krzywdę owiec religijną wolnością. Panowie! Kto, jeśli nie my, postawi tę kwestię jako pierwszorzędną dla odbudowania Królestwa Polskiego? Za kardynałem Hozjuszem nazywajmy motykę motyką, a heretyka heretykiem. Dyplomatyczne ceregiele z tym towarzystwem zdadzą się na nic, liczyć na nich w naszym dziele i tak nie możemy: są oni bowiem zakładnikami stworzonej przez siebie wewnątrzkościelnej sytuacji, a na zewnątrz — nowego ładu, jaki współtworzą. Ufajmy Opatrzności! Dał Bóg Izraelowi Dawida, da i nam doczekać powrotu polskiego króla!