Jesteś tutaj: Publicystyka » Inni publicyści » Rotmistrz Pilecki — człowiek silnej wiary

Rotmistrz Pilecki — człowiek silnej wiary

Rozmawiał Mateusz Rawicz

Z panem dr. Romanem Konikiem, autorem powieści o rotmistrzu Witoldem Pileckim pt. Znamię na potylicy, rozmawia Mateusz Rawicz.

W Pana książce poznajemy nie tylko Pileckiego jako ochotnika do Oświęcimia, lecz także jako ojca i męża, ułana, partyzanta, konspiratora oraz powstańca warszawskiego. Jakim człowiekiem w Pańskiej powieści jest rotmistrz Pilecki? Ile w stworzonej przez Pana postaci jest prawdy historycznej, a ile fikcji literackiej?

Pisząc fabularyzowaną powieść o rotmistrzu Pileckim, starałem się osadzić ją w realnych wydarzeniach z jego życia, jak również uwzględnić tło historyczne. Jednak powieść ma zupełnie inną konwencję niż prace stricte historyczne — w powieści wplecione są w narrację fikcyjne postacie, opisy czy dialogi — jest to konieczny zabieg literacki. Jednak pomimo tej swobody, budując strukturę powieści, starałem się nie wykraczać poza to, co znane zarówno z dokumentacji historycznej, jak również z opisów świadków tamtych wydarzeń.

Dlaczego Witold Pilecki nie wstąpił do ZWZ, ale postanowił wraz z majorem Janem Włodarkiewiczem założyć własną organizację, Tajną Armię Polską?

Głównie z powodów ideologicznych. Kiedy pod koniec 1939 roku zakładano konspiracyjną Tajną Armię Polską, w jej strukturach działali głównie studenci i zawodowi żołnierze wywodzący się ze środowisk chrześcijańskich. Tajna Armia Polska pod względem politycznym początkowo nie uznawała mandatu generała Karaszewicza-Tokarzewskiego do reprezentowania rządu polskiego (był on jednym z najaktywniejszych polskich wolnomularzy i działał w towarzystwie teozoficznym). W odróżnieniu od innych organizacji konspiracyjnych Tajna Armia Polska nie ukrywała tego, że inspiracja do walki zbrojnej przeciw okupantowi winna wywodzić się z przesłanek religijnych. Tajna Armia Polska oprócz działań dywersyjno–konspiracyjnych miała za zadanie oddziaływać społecznie, z tego też powodu władze Armii wydawały dwa pisma: „Biuletyn Żołnierski” skierowany do kadry oficerskiej i dwutygodnik „Znak Ziemi” dla osób cywilnych. Z lektury tych pism wynika jednoznacznie, że oprócz działań wywiadowczych, dywersyjnych i legalizacyjnych dowództwo Armii legitymizowało swoją działalność poprzez silny nacisk na morale żołnierzy i ich pobudki patriotyczne i religijne. Linia ideologiczna Armii odcinała się zdecydowanie od prób paktowania z Armią Czerwoną, nie werbowała komunizujących oficerów, trafnie diagnozując późniejszy układ sił. Z tego też powodu w okólniku dotyczącym werbunku nowych członków istniał zapis: „Trzeba pamiętać, że organizacji nie zależy na dużej ilości ludzi, a na odpowiednich członkach. Organizacja konspiracyjna winna być organizacją elitarną, to znaczy członkowie jej muszą być jak najbardziej wartościowymi ludźmi”. Po dwóch latach działalności Tajnej Armii Polskiej, pod koniec 1941, major Włodarkiewicz podjął jednak decyzję podporządkowania Tajnej Armii Polskiej Związkowi Walki Zbrojnej. Jak wielkim autorytetem darzono Włodarkiewicza w nowej organizacji może świadczyć fakt, że powierzono mu dowództwo na kresach wschodnich, przygotowywanych na wypadek wojny niemiecko-sowieckiej.

W książce przewija się mało znana w polskiej historiografii postać majora Jana Włodarkiewicza. Kim był ten człowiek?

Major Jan Włodarkiewicz jest faktycznie nieco zapomnianą postacią historyczną. W bardzo młodym wieku został rotmistrzem w Oddziale II Sztabu Głównego Wojska Polskiego. W sztabie głównym szkolony był do działań typowo dywersyjnych. Za zasługi w kampanii wrześniowej został awansowany do stopnia majora. Wraz z Pileckim osłaniał ewakuację żołnierzy polskich do Rumunii. Po klęsce walk wrześniowych nie opuścił granic kraju, rozwiązał swój oddział, nakazując jednak podkomendnym zatrzymać broń i zgłaszać się w stolicy pod wyznaczonymi adresami. Tam też wraz z Pileckim i Danglem stworzył Tajną Armię Polską. Włodarkiewicz od walk wrześniowych darzył Pileckiego ogromnym zaufaniem. Wspólna walka i potem działalność konspiracyjna przerodziła się z czasem w zażyłą przyjaźń. Warto wspomnieć, że Włodarkiewicz był przeciwnikiem zaproponowanej przez Pileckiego brawurowej akcji przedostania się przez niego do obozu w Oświęcimiu, jednak z czasem Pilecki zdołał przekonać całe dowództwo Tajnej Armii Polskiej o słuszności tej akcji. Podczas pobytu Pileckiego w obozie koncentracyjnym Włodarkiewicz, dowodząc akcją „Wachlarz”, wyjechał na inspekcję do Lwowa. Tam w niewyjaśnionych okolicznościach zmarł, prawdopodobnie otruty. Od tego czasu zarówno raporty Pileckiego, jak i plan zbrojnego oswobodzenia obozu koncentracyjnego nie uzyskały akceptacji dowództwa.

Co dało Pileckiemu siłę, żeby przetrwać Oświęcim?

Niewątpliwie jego ukształtowanie duchowe. Z jego listów, raportów, zeznań wyłania się postać z jednej strony wyjątkowo uporządkowana, z drugiej zaś ryzykant, decydujący się na brawurowe posunięcia, częste balansowanie na granicy życia i śmierci. Pobyt w Oświęcimiu był niewątpliwie bardzo trudnym czasem dla Pileckiego, w którym – jak sam pisał w raporcie – wiara, modlitwa i pamięć o bliskich pomagały mu przetrwać koszmar obozowy. Pamiętajmy jednak, że najtrudniejszy czas dla Pileckiego to późniejszy pobyt w więzieniu Urzędu Bezpieczeństwa. Trudno wyobrazić sobie ogrom cierpień – zarówno fizycznych jak i psychicznych, w efekcie których podczas ostatniego widzenia z żoną Pilecki miał powiedzieć, że Oświęcim to była igraszka w porównaniu z metodami traktowania więźniów przez oficerów UB.

W osobie Pileckiego zadaje Pan w książce trudne pytanie – dlaczego alianci, wiedząc o strasznych zbrodniach, jakie działy się w obozie oświęcimskim, nie zniszczyli tego miejsca zbrodni.

Oficjalnym powodem, który wykluczał zbrojną interwencję mającą na celu odbicie więźniów obozu koncentracyjnego były względy praktyczne. Dowództwo Armii Krajowej w porozumieniu z rządem na emigracji obawiało się zbyt wielu ofiar w przypadku zbrojnej interwencji. Pamiętajmy, że podkrakowski obóz zagłady był bardzo pilnie strzeżony, zaś uzbrojenie członków Związku Organizacji Wojskowej wewnątrz obozu prymitywne. Precyzyjne informacje o Konzentrationslager Auschwitz zebrane przez rotmistrza Pileckiego zostały przekazane za pośrednictwem kurierów do Rządu Polskiego w Londynie, który z kolei alarmował aliantów, głównie Brytyjczyków i Amerykanów, o bestialstwie nazistów. Pilecki, będąc autorem pierwszych na świecie raportów o Holokauście, usilnie namawiał sojuszników, by przy wsparciu organizacji konspiracyjnej zbrojnie interweniowali i przerwali proceder eksterminacji więźniów. Po dzień dzisiejszy nie wiadomo, czy w raporty Pileckiego nie wierzono, czy były brane pod uwagę względy polityczne, które wykluczyły zbrojną interwencję. Jedynym efektem było upublicznienie w radiu alianckim w 1944 r. danych personalnych załogi obozu koncentracyjnego.

Sam raport Pileckiego został utajniony rzekomo ze względu na ochronę personaliów członków ruchu. Jednak należy pamiętać, że po raz pierwszy raport Witolda Pileckiego został opublikowany w Polsce dopiero w 2000 roku, czyli musiał czekać 55 lat, by przedostać się do pinii publicznej.

Jaką rolę w życiu Pileckiego odegrał inny więzień Oświęcimia, późniejszy premier PRL, Józef Cyrankiewicz?

Powojenne losy rotmistrza Pileckiego są ściśle związane z postacią Józefa Cyrankiewicza. Pilecki poznał go w obozie, wiedział o jego dwuznacznej postawie, niejasnych kontaktach z władzami obozu. Cyrankiewicz od początku pobytu w obozie pracował na tzw. „Kanadzie” (selekcji majątku po zabitych więźniach). Po wojnie, robiąc karierę polityczną, rozpowszechniał informacje o swym pobycie w Oświęcimiu i o działalności konspiracyjnej. Jako bohater oświęcimski i założyciel rzekomej organizacji konspiracyjnej budował swoją niepodległościową legendę i patriotyzm. Pilecki jako naoczny świadek wiedział, że prawda była inna. Był po prostu dla Cyrankiewicza niewygodnym świadkiem jego obozowej przeszłości. Z tego też powodu podczas aresztowania Pileckiego w 1948 roku Cyrankiewicz wystosował do sądu list, w którym pisał: „Oskarżony Witold Pilecki jest wrogiem Polski Ludowej, jest bardzo szkodliwą jednostką, dlatego powinien ponieść najwyższy wymiar kary”. Niewątpliwie postać Józefa Cyrankiewicza przyczyniła się do mordu sądowego na rotmistrzu Pileckim.

Cała rozmowa została opublikowana w tygodniku „Nasza Polska”, nr 16 (911) z 16 IV 2013 roku. Wywiad umieszczono za zgodą autora.

PMK Design
© Organizacja Monarchistów Polskich 1989–2024 · Zdjęcie polskich insygniów koronacyjnych pochodzi z serwisu replikiregaliowpl.com.