Jesteś tutaj: Publicystyka » Inni publicyści » Adam Strug: Smuta moderny
Okupujący Kościół Boży modernistyczni sekciarze zarzucają katolickim duchownym i ich owieczkom ciasnotę umysłową przejawiającą się dosłownym traktowaniem doktryny katolickiej, pomyleniem teologii z polityką i wreszcie — publicznym krytykanctwem kleru, co służyć ma wrogom Kościoła. Którego? — pytamy i niezbici z tropu robimy co do nas należy. Jako że ojciec kłamstwa podpowiada im stale, co mają mówić, nie mamy innego wyjścia, niż anatomię tych błędów — wydających katolickie niegdyś narody na pastwę demona — wyłożyć.
Moderniści współcześni współtworzą trojaką zmowę: doktrynalną, polityczną i korporacyjną.
Doktrynalna objawia się, gdy z jednej strony przemilczają niewygodne — bo demaskujące ich teologiczne bezeceństwo — prawdy naszej świętej wiary, z drugiej podają wiernym do wierzenia cokolwiek podstarzałe „nowinki”, a z trzeciej — mieszają prawdę z błędem tak, że tylko biegły w sztuce teolog węzeł ów szatański rozsupłać zdoła.
Polityczna zmowa wyraża się ad intra i ad extra. Ad intra poprzez zainfekowanie władzy kościelnej złym duchem demokracji i jego praktykami. Ad extra przez opuszczenie katolickich władców i poddanych, a wydanie ich na pastwę procederu demokratycznego, (ba!) przez „błogosławienie” i apologię tegoż.
Zmowa korporacyjna przejawia się w stosowaniu reguł solidarności zawodowej w kwestiach, które rozstrzygać winno prawo kanoniczne, a w bardzo wielu przypadkach świeckie prawo karne, któremu — jako obywatele — chętnie, rozumiemy się, poddają.
Doktrynalne przemilczenia, przeinaczenia i pomieszania skutkują zamętem we wszystkich dziedzinach życia kościelnego, rozdarciem duchowym i nieustanną konfuzją tych, których nie opuścił jeszcze zmysł wiary.
Tyczy się to też politycznej aktywności wiernych, którym pasterze co rusz dostarczają okazji do grzechu. „Indultowi katolicy” zrobią wszystko, by zapomnieć, ale my im w tym pomagać nie będziemy: przypomnijcie sobie „dżentelmenów” w białych sutannach biegających po parlamentach i agitujących za przystąpieniem państw (w tym umiłowanej naszej Ojczyzny) do organizacyj, których cele stoją w jawnej sprzeczności z Ewangelią.
Co wreszcie robić mają ci spośród wiernych, którzy posiedli smutną (zasłyszaną lub przez doświadczenie) wiedzę o wołającej o pomstę nieba nieobyczajności tego „kleru”? Drodzy wierni odmierzanego kroplomierzem „indultu”: pamiętacie sprawę Paetza? Czyim na początku pamiętnego „pontyfikatu” był sekretarzem? Jaką rolę w ukręcaniu łba sprawie odegrał wówczas nuncjusz, a obecnie modernistyczny prymas Kowalczyk? I wreszcie — kto przywrócił do posługi biskupiej nieszczęsnego Bambra? Nadal nie wiecie, o co chodzi? Pomódlcie się więc chłopcy i dziewczęta o rychłą (i hurtem) kanonizację owej niepokalanej zmazą czwórcy.
Obecnie w Kościele nowego adwentu zapanował niejaki chaos. Opacznie rozumiane przez wiernych tego „Kościoła” posłuszeństwo, traktowane jako wartość sama w sobie i w oderwaniu od powszechnie znanych faktów, służy modernistycznej sekcie w utrwaleniu rządów herezji i nieobyczajności. Ufamy — wbrew ich posłuszeństwu — że Kościół Boży przetrwa nierząd sekciarzy i odrodzi się z małego ziarna, by służyć Bogu naszemu. Czego Czytelnikom i sobie — jeszcze za ziemskiego żywota — życzę. Amen.