Jesteś tutaj: Publicystyka » Inni publicyści » Socjalizm wojenny a porażka Konfederacji
Ludwik von Mises w Ludzkim Działaniu odnotowuje:
„Socjaliści i interwencjoniści utrzymują, że gospodarka rynkowa jest w najlepszym razie systemem, który można tolerować w okresie pokoju. Nie można sobie jednak pozwolić na taki system w czasie wojny. Zagrażałby on żywotnym interesom narodu, dając korzyści wyłącznie samolubnym kapitalistom i przedsiębiorcom. W trakcie wojny, a zwłaszcza nowoczesnej wojny totalnej, kontrola rządu nad gospodarką jest absolutnie konieczna”.
Jest to oczywiście doktryna, z którą Mises polemizował. Jak zauważa kilka akapitów dalej, kraj, który zastępuje „prywatną przedsiębiorczość gospodarką kontrolowaną przez rząd […] pozbawiłby się najefektywniejszych środków obrony”.
W dziejach amerykańskiej wojny secesyjnej historycy wychwalają interwencje gospodarcze biurokratów Konfederacji, mające na celu przyśpieszenie uprzemysłowienia Południa. Zgodnie ze standardową narracją Stany Skonfederowane przegrały wojnę pomimo tych niesamowitych dokonań.
Mises oczywiście powiedziałby, że Stany Skonfederowane przegrały wojnę z powodu tych interwencji. „W trakcie wojny secesyjnej”, pisze, „po raz pierwszy decydującą rolę odegrały zagadnienia międzyregionalnego podziału pracy”. W Ludzkim Działaniu Mises krytykuje europejskich przywódców wojskowych sprzed wojen światowych – przeżytych przez niego samego – za zlekceważenie nauki płynącej z tego konfliktu.
Jak wiele krajów dotkniętych wojną, Konfederacja zastosowała środki interwencjonizmu, które „stopniowo doprowadziły do pełnego socjalizmu wojennego”. Stoi to w sprzeczności ze standardową narracją zarówno ze strony historyków, którzy sprzyjają sprawie Unii, ale wyrażają sprzeciw wobec ekonomii leseferystycznej, jak również tych, którzy z sympatią podchodzą do stanów Południa i popierają kapitalizm. Unia, rzecz jasna, mocno ingerowała w swoją gospodarkę w ramach wysiłku wojennego, ale zakres jej interwencji nigdy nie osiągnął stanu w pełni rozwiniętego socjalizmu wojennego Stanów Skonfederowanych.
Historycy, którzy przyklaskują rządowym interwencjom, często wskazują na szefa Uzbrojenia, Jozjasza Gorgasa. Jego wysiłkiem Konfederacja wymusiła na rolniczej gospodarce industrializację, a wszystko to za pomocą dekretów. W dzienniku osobistym Gorgas szczycił się swoimi dokonaniami:
„Osiągnąłem sukces ponad moje najśmielsze oczekiwania. Ogromne arsenały zorganizowano w Richmond, Fayetteville, Auguście, Charleston, Columbus, Macon, Atlancie i Selmie, a mniejsze w Danville, Lynchburgu i Montgomery. W Auguście zbudowano pierwszorzędny młyn prochowy. Huta ołowiu została przeze mnie założona w Petersburgu i przekazana pod jurysdykcję Urzędu Kopalnictwa i Saletry, kiedy został on wydzielony na mą prośbę z mojego [tj. z Urzędu Uzbrojenia]. Odlewnia armat dla dział ciężkich została założona w Macon, a odlewnie brązu w Macon, Columbus, Ga. [Georgia] i w Auguście; odlewnia dla śrutu i łusek w Salisbury, N.C. [Karolina Północna]; ogromny zakład dla wyrobów skórzanych w Clarksville, Va. [Wirginia]; poza tym zbrojownia tutaj i w Fayetteville, fabryka karabinków wybudowana tutaj; fabryka strzelb w Asheville; […] nowa i bardzo duża zbrojownia w Macon, w tym fabryka pistoletów; […] druga fabryka pistoletów w Columbus, Ga. [Georgia] […] Gdzie 3 lata temu nie produkowaliśmy w ogóle broni, pistoletów, szabli, śrutu ani łusek (nie licząc zakładów Tredegar), funta prochu – teraz produkujemy wszystko to w ilościach mogących sprostać potrzebom naszych ogromnych armii”1.
Urząd Uzbrojenia nie był jedyną biurokratyczną instytucją Konfederacji, która zakładała państwowe zakłady przemysłowe. Stany Skonfederowane zakładały młyny prochowe, fabryki chemiczne, fabryki broni, stocznie, zakłady odzieżowe i obuwnicze, fabryki wagonów, a także podejmowały się dużej liczby przedsięwzięć na poziomie stanowym.
Prywatne firmy nadal istniały w Stanach Skonfederowanych, ale tak samo jak w przypadku socjalizmu niemieckiego, za który Mises krytykował nazistów, Konfederacja „dyktowała ceny i zyski” za wszelkie zasoby, które nabywała2. Do końca wojny prezydent Jefferson Davis znacjonalizował koleje Południa, parowce i linie telegraficzne. Już w 1863 biurokracja konfederacji mogła pochwalić się ogromną liczbą 70 000 pracowników. Kamieniem węgielnym tak nabrzmiałej biurokracji była sama konstytucja, która prawnie uniemożliwiała prezydentowi zwalnianie pracowników rządowych (zapis ten został w niej zawarty jako próba zapobieżenia politycznemu kumoterstwu).
Socjalizm wojenny implementowano również na poziomie stanowym. Stany ingerowały w rolnictwo, mając nadzieję na zwiększenie produkcji żywności. Wprowadzono limity na przykład na produkcję bawełny i tytoniu, ale podatki były płacone rządowi centralnemu również „w naturze”, co oznaczało, że rząd szybko stał się największym handlarzem bawełną na rynku globalnym. Gdy gospodarkę toczyła błędna alokacja zasobów wywołana przez toporne i gwałtownie wprowadzane regulacje rządowe, inflacja zapewniała władzom centralnym pierwszeństwo w dostępie do wszelkich dóbr.
Pomimo wszystkich tych problemów to właśnie nacjonalizację gospodarki Stanów Skonfederowanych historycy wskazują jako imponujący sukces. Nie łączy się ze sobą regulacji rządowych i niedoborów żywności nękających gospodarkę, co prowadziło do wzrastającej liczby dezercji. 2 kwietnia 1863 roku stołeczne miasto Richmond ucierpiało na skutek niechlubnych zamieszek wywołanych brakiem żywności. Dopiero decyzja prezydenta Davisa o skierowaniu przeciw protestującym żołnierzy położyła im kres. Historycy poprawnie rozpoznają w nich symptom problemów logistycznych, z którymi borykała się Konfederacja i które pomogły zapewnić Unii zwycięstwo, ale związek pomiędzy zamieszkami żywnościowymi i rzekomym sukcesem upaństwowionego przemysłu jest rzadko odnotowywany.
Z całą pewnością administracja Lincolna nie przodowała w przywiązaniu do zasad leseferyzmu. Opodatkowanie i inflacja (choć ta w mniejszym stopniu niż konfederacka), pośród innych interwencji, wywoływały podobne problemy na północy. Ujmując to jednak w wielkościach względnych, rząd Konfederacji roztaczał większą kontrolę nad gospodarką niż Unia. W wyjaśnianiu skutków wojny zadanie uwzględnienia socjalizmu wojennego Konfederacji wśród czynników, które przyczyniły się do jej porażki, nadal stoi przed historykami.
Wszystkie cytaty z Ludzkiego Działania zaczerpnięte zostały z polskiego wydania tłumaczonego przez Witolda Falkowskiego: Ludwig von Mises, Ludzkie Działanie, Instytut Ludwiga von Misesa, Warszawa 2007.
Jest nieprawdą, że historycy ignorują to zagadnienie. Jest to stary argument, wspomniany w Emancipating Slaves, Enslaving Free Men Jeffa Hummela i Tariffs, Blockades, and Inflation Marka Thorntona i Boba Ekelunda, a także w innych miejscach. Nie ma w tym żadnego rewizjonizmu. To prawda, Konfederaci rekwirowali zasoby, bo zostali zaatakowani przez najbardziej uzbrojoną armię w historii świata aż do tamtych czasów. Tak robiły państwa wtedy i tak robią państwa teraz, kiedy otoczone są przez przytłaczające siły wroga zdeterminowane zniszczyć ich kraj. Bez inwazji nie byłoby socjalizmu wojennego. Być może historia potoczyłaby się inaczej, gdyby Konfederaci antycypowali argument Misesa z Ludzkiego Działania, opublikowanego jakieś 80 lat później. Z drugiej strony reżim Lincolna zdecydował się na wojnę właśnie po to, by mógł narzucić swój „American System”, program gospodarczego interwencjonizmu (cła protekcyjne, subsydia dla korporacji, monopol pieniężny), który zdefiniował amerykański system gospodarczo-polityczny na wiele dekad, po dziś dzień. – Tomasz DiLorenzo
Dziękuję, Panie Doktorze. Książka Hummela to właśnie ta, którą przytaczam w swoim wywodzie (proszę zerknąć do przypisów). Gdy twierdzę, że historycy ignorują to zagadnienie, odnoszę się przede wszystkim do historiograficznego opracowania Jakuba McPhersona American Victory, American Defeat. Przywołuje w nim literaturę dotyczącą aspektów, które przyczyniły się do rezultatu wojny, ale oczywiście socjalizm wojenny nie jest wśród nich, a sam McPherson chwali politykę interwencjonizmu obu stron w The Battlecry of Freedom. Choć książkę Hummela przyjęto ciepło, jego uwagi na temat gospodarki nie zostały raczej włączone do debaty historycznej nad tą kwestią. Z chęcią przyjmę sugestie dotyczące literatury, z którą mogłem się jeszcze nie zapoznać (prace, które Pan wymienił, znam).
Jeśli o mnie chodzi, nie twierdzę, że jestem rewizjonistą. Historycy nie są w sporze, jeśli chodzi o ingerencje gospodarcze Konfederacji – po prostu błędnie wskazują je jako czynnik, który przysłużył się konfederackiemu wysiłkowi wojennemu, podczas gdy mój argument – zgodny z Hummelem, a sprzeczny z wizją większości historyków zajmujących się wojną secesyjną – jest taki, że ingerencje podkopały ten wysiłek. Sądząc po Pańskim komentarzu, wydaje mi się, że Pan i ja nie zgadzamy się co najwyżej odnośnie do tego, do jakiego stopnia zaakceptowano te argumenty w literaturze historycznej. – Krzysztof Calton (autor)
tłumaczenie: Gallus
1 Cytat za: Jeffrey Rogers Hummel, Emancipating Slaves, Enslaving Free Men: A History of the American Civil War (Chicago: Open Court, 1996), str. 235-236.
2 Ibid., str. 236.