Jesteś tutaj: Publicystyka » Inni publicyści » JE x. biskup Donald J. Sanborn: Świadczenie o prawdzie

Świadczenie o prawdzie

JE x. biskup Donald J. Sanborn

Kazanie wygłoszone w pierwsze święto Bożego Narodzenia 25 grudnia 2019 roku

W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.

Św. Tomasz uczy nas, że od chwili poczęcia ciało Chrystusa było doskonale zorganizowane i ukształtowane, że Jego dusza została z nim zjednoczona w tym właśnie momencie i że Słowo Przedwieczne – druga Osoba Trójcy Przenajświętszej – natychmiast je posiadło. Uczy, że Jego człowieczeństwo było w tej samej chwili wypełnione mądrością i łaską, że w tej właśnie chwili Jego dusza ujrzała Boga w wizji uszczęśliwiającej i że ponadto Jego ludzki intelekt wiedział, iż Jego człowieczeństwo było zjednoczone jako jedna osoba z drugą Osobą Trójcy Przenajświętszej. Św. Tomasz z Akwinu naucza również, że Bóg objawił Mu swoją wolę dotyczącą krzyża, który musiał dźwigać, i śmierci, którą musiał ponieść, aby odkupić i zbawić ludzi. Uczy, że Jezus Chrystus natychmiast przyjął wolę Ojca i ofiarował się Bogu na zagładę jako ofiara za zbawienie świata, z pokorą, posłuszeństwem, szacunkiem, miłością, rezygnacją i bezgraniczną radością – mówiąc: „Przychodzę pełnić Twoją wolę. Chcę tego, czego Ty chcesz, o mój Boże”.

Jaki jest wpływ boskiej natury na naturę ludzką? Powinniśmy bardzo uważać, aby nie widzieć naszego Pana jedynie jako zwykłego człowieka. Często jest tak przedstawiany w sztuce, a zwłaszcza w filmach. Nie był zwykłym człowiekiem. Człowieczeństwo naszego Pana zostało całkowicie wypełnione i przepojone Jego boskością. Świętość naszego Pana była wrodzona. Jego człowieczeństwo od początku było na stałe poświęcone Bogu. Tej świętości i poświęcenia nie mógł utracić, tak jak to się może stać u świętego lub zwykłego człowieka. Jest tak, ponieważ Jego świętość nie jest czymś Mu dodanym, jak to jest u nas czy choćby w przypadku Najświętszej Maryi Panny. Jego świętość jest samą świętością drugiej Osoby Trójcy Przenajświętszej. Ta świętość przenika Jego duszę w najwyższym możliwym stopniu.

Święci mogą być tylko tacy jak Bóg. Nasz Pan jest Bogiem, zatem świętość ludzkiej natury Chrystusa jest dokładnie świętością samego Boga. Podczas gdy święci Piotr i Paweł są świętymi, sam Jezus jest świętością, tak jak jest samym Bogiem.

Łaska uświęcająca jest często porównywana z wkładaniem żelaznego pręta do ognia. Żelazny pręt to nasze człowieczeństwo, a ogień to Bóg. Kiedy włożysz żelazny pręt do ognia i zostawisz go tam, nabierze on cech ognia – będzie gorący i zmieni się jego kolor. Będzie jak ogień. W ten sposób jesteśmy uświęcani.

Jednak w naszym Panu Jezusie Chrystusie ogień i żelazo to jedno – ogień tkwi w żelazie, co tworzy jedną całość. Przez ten przykład powinniśmy zrozumieć, kim jest nasz Błogosławiony Pan. Świętość nie jest czymś, co On może stracić. Świętość jest Jego częścią, jest świętością drugiej Osoby Trójcy Przenajświętszej. Świętość naszego Pana stanowi przede wszystkim zjednoczenie Jego Świętego człowieczeństwa z drugą Osobą Trójcy Przenajświętszej.

Oprócz wspomnianej wrodzonej świętości, która obecna była w ludzkiej duszy naszego Pana jako skutek zjednoczenia z Bogiem – Syn, nasz Pan, miał w niej także pełnię łaski uświęcającej. Łaska ta przekazuje wszystkie cnoty nadprzyrodzone i wszystkie dary Ducha Świętego. Dlatego człowieczeństwo naszego Pana było wspaniałe, piękne i nie z tego świata. W Nim znajdujemy doskonałość miłosierdzia, łagodność, miłość, czystość, pokój wewnętrzny, radość, mądrość, pobożność i zrozumienie, ale jednocześnie siłę, która ukazuje się w Jego obronie prawdy, w obronie świętości domu Ojca, w surowym potępieniu obłudy i niewierności faryzeuszy. To jest Chrystus, którego adorowaliśmy w żłóbku 2000 lat temu i którego adorujemy na naszych ołtarzach w Najświętszej Ofierze Mszy Świętej.

Nasz Pan mówił tylko raz – zgodnie z zapisem w Ewangeliach – o swoim narodzeniu i było to przy samym końcu Jego życia. Piłat powiedział: „Toś ty jest król?” i rzekł do Piłata: „Jam się na to narodził i na tom przyszedł na świat, abych świadectwo dał prawdzie” (J 18,37). Zauważ, że nie powiedział: „aby uczyć ludzi kochać Boga”. Nie powiedział: „aby ratować dusze”. Powiedział: „aby świadczyć o prawdzie”. Dlaczego to powiedział? Odpowiedź jest prosta: grzech pierworodny człowieka był grzechem odejścia od prawdy poprzez wiarę w kłamstwo diabła. Całe zło grzechu pierworodnego i jego nieposłuszeństwo pochodzą z wiary w kłamstwo diabła: „i będziecie jako bogowie, wiedząc dobre i złe” (Rdz 3,5). Dlatego odkupienie człowieka będzie polegało przede wszystkim na naprawieniu ludzkiego umysłu przez przylgnięcie do prawdy, a przez to przylgnięcie do prawdy uporządkowanie reszty jego duszy. Albowiem bez naprawy ludzkiego umysłu nie może nastąpić naprawa ludzkiej moralności. Bo każdy dobry czyn zaczyna się od dobrej myśli, a każdy zły czyn zaczyna się od złej myśli. Dobra myśl to taka, która jest zgodna z prawdą, a zła myśl to fałszywa myśl odbiegająca od tego, co jest słuszne, prawdziwe i dobre. Żaden dobry czyn nie może pochodzić z fałszywej myśli, a żaden zły czyn nie może pochodzić z prawdziwej myśli. Z tego powodu naprawa umysłu jest warunkiem wstępnym chrztu. Nie możesz przystąpić do chrztu inaczej niż przez wyznanie wiary. Innymi słowy, nie ma uświęcenia bez przylgnięcia do Bożej prawdy poprzez cnotę wiary.

Powinniśmy trzymać się tego, że nasz Pan został uśmiercony, ponieważ nauczał prawdy. Poncjusz Piłat nie przywiązywał wagi do dwóch pierwszych oskarżeń przeciwko Chrystusowi. Że był podżegaczem galilejskiego motłochu. Dlatego wysłał Go do Heroda, aby się Nim zajął, lecz ten nie był Nim zainteresowany. Było tam wielu podżegaczy galilejskiego motłochu. Albo że odmówił hołdu Cezarowi, co było wyraźnie fałszywe i być może Piłat o tym wiedział. To ściągnęło na Niego karę śmierci, jednak prawdziwą przyczyną była nienawiść Żydów do Chrystusa. W końcu sami z tym wyszli, mówiąc Piłatowi: „My zakon mamy, a wedle zakonu ma umrzeć, że się synem Bożym czynił” (J 19,7), i to poruszyło Piłata. Tak więc Chrystus świadczył o prawdzie, o swoim Boskim Synostwie, aż do śmierci. Piłat napisał na krzyżu: „Jezus z Nazaretu, król żydowski”, ponieważ wiedział, że jest On naprawdę królem Żydów, ponieważ jest to ściśle związane z jego Boskim Synostwem, a gdy zostało to zakwestionowane przez Żydów, powiedział: „Com napisał, napisałem” (J 19,22).

Grzech pierworodny skłania człowieka do zaniedbywania Boga, by nawet Nim pogardzać, wyrzekać się Go lub Go nienawidzić, a jednocześnie w pełni kochać siebie przez pychę, próżność, ambicje, żądzę władzy i uznania, żądzę ciała, żądzę pieniędzy, żądzę rzeczy, które można kupić za pieniądze, dążenie do samouwielbienia, krótko mówiąc, cieszenie się pełnią życia bez troski o prawo Boże. To jest pęd grzechu pierworodnego, który czyni z ludzi potwory, okrutne potwory, które widzieliśmy w historii. To on całkowicie niszczy moralną tkankę ludzkiej duszy i sprawia, że w pełni zasługuje ona na piekło. Nie można wtedy nic innego z tą duszą zrobić poza wysłaniem jej do piekła. To jest pęd grzechu pierworodnego. Z drugiej strony łaska uświęcająca umieszcza w człowieku dokładnie przeciwny pęd: pragnienie poznania Boga, umiłowanie prawdy – jak powiedział nasz Pan do Piłata – umiłowanie Boga, posłuszeństwo Bożym prawom, zaparcie się siebie, pokorę, trzymanie się prawd wiary, skromność, dobroczynność, łagodność i miłosierdzie. Te dwie tendencje walczą ze sobą w duszy człowieka.

Pierwszą tendencją pochodzącą od grzechu pierworodnego jest ustanowienie miasta człowieka, które kocha samo siebie aż do pogardy Boga. Drugą tendencją pochodzącą od łaski uświęcającej jest ustanowienie Miasta Boga, które jest miłością Boga aż do pogardy samego siebie. Wielu z nas należy do obydwu tych miast.

Jak dajemy świadectwo prawdzie? Najpierw męczeństwem i duchem męczeństwa. Prawda męczeństwa polega na tym, że ważniejsze jest wyznawanie prawdy Chrystusa i Jego Kościoła niż posiadanie naszego naturalnego życia. Że musimy dokonać ostatecznej ofiary, aby zachować nasze posiadanie i wyznanie prawdy Chrystusa i Jego Kościoła. To znaczy świadczyć o prawdzie. Samo słowo martyr1 pochodzi od greckiego słowa oznaczającego świadka. Chociaż Bóg może nie prosić nas o ostateczną ofiarę, którą łatwo możemy Mu obiecać, siedząc w naszych fotelach, to jednak będzie prosił nas wiele razy w naszym życiu, abyśmy nosili krzyże, czasem ciężkie krzyże, bolesne krzyże, aby wyznawać Jego świętą wiarę. Możemy tutaj pomyśleć o angielskich katolikach, którzy musieli znosić przez 300 lat, czyli dłużej niż istnieją Stany Zjednoczone Ameryki, nałożone na nich prawa karne, które czyniły ich życie nieszczęśliwym, ponieważ byli katolikami i dawali świadectwo prawdzie.

Drugim sposobem, w jaki dajemy świadectwo prawdzie, jest poznawanie naszej wiary, jej studiowanie, jej obrona i otwarte jej wyznawanie, ponieważ w naszej epoce subiektywizmu – w której każdy rości sobie prawo do myślenia i robienia tego, co mu się podoba, i oczekuje od nas respektowania tego prawa – obiektywną prawdę uważa się za obrazę umysłu. W naszych czasach musimy świadczyć o niezmiennych dogmatach katolickiej wiary. Novus Ordo chce zmienić religię katolicką w pozbawiony dogmatów humanitaryzm. Żadnych dogmatów! Dlatego w nowej mszy nie ma żadnych dogmatów, a tym, co zabiło wiarę milionów katolików, była właśnie nowa msza w każdą niedzielę – chrześcijaństwo pozbawione dogmatów. Do tej pory praktycznie nic z niej nie zostało. To przywiązanie do niezmiennych dogmatów wiary katolickiej wymaga niekiedy heroizmu, zwłaszcza gdy nasi bliscy odrzucają nas za nasze przywiązanie do katolickiej wiary, co jest dzisiaj bardzo powszechne.

Trzecim sposobem świadczenia o prawdzie jest zaparcie się samego siebie. Oderwanie się od świata dowodzi wiary, że istnieje życie w przyszłym świecie i że w obecnym życiu należy dokonać świętej wymiany przez pokutę i samozaparcie się w celu uzyskania chwały w następnym życiu. Św. Bernard z Clairvaux mówi, że kluczem do świętości jest zrozumienie tej wymiany. Na przykład kiedy młody mężczyzna lub młoda kobieta podejmują życie w doskonałej czystości, w kapłaństwie lub w życiu zakonnym, oświadczają to głośno i wyraźnie w świecie wypełnionym brudem – moralnym brudem. To właśnie mówią nie ustami, ale swoimi czynami. To właśnie mówią. Jest niebo. Istnieje życie z Bogiem. Żeby je posiąść w najlepszy możliwy sposób, będę walczył z wszelkimi zawirowaniami namiętności, z naturalnym pragnieniem kochania drugiego człowieka i bycia kochanym przez drugiego człowieka, ze spełnieniem się poprzez radość z dzieci. Uwolnię się od tego wszystkiego, odłożę to na bok – wszystkie te rzeczy, nawet słuszne, tak cenione przez świat. Robię to, aby w tym i w przyszłym życiu posiąść Boga w najdoskonalszy sposób. To jest przesłanie doskonałej czystości, a czyny przemawiają głośniej niż słowa. Doskonała czystość pociąga tych, którzy są z prawdy.

Tak więc gdy patrzymy na Dzieciątko na początku swojego życia w stajence, wydaje się Ono tak ludzkie i bezradne, a posiada te dwie cechy według własnego zamysłu. Powinniśmy pomyśleć o tym, co powiedziało Ono Piłatowi pod koniec swego życia: „Jam się na to narodził i na tom przyszedł na świat, abych świadectwo dał prawdzie” (J 18,37). Pokazuje nam prawdę na trzy sposoby, o których mówiłem. Prawdę o samozaparciu się poprzez urodzenie się w stajence, w śmierdzącej i brudnej stajence, w zapomnieniu. Mogło urodzić się w Nazarecie w zaciszu swojego domu, ale udało się w długą podróż z Matką i św. Józefem do Betlejem, aby być w domu Dawida, aby urodzić się w miejscu Dawida i głosić nam w chwili narodzin samozaparcie się i pokorę. Na to właśnie patrzymy w stajence. Głosiło nam dogmat o Boskim Synostwie, ponieważ aniołowie przyszli i oznajmili pasterzom, że narodził się Zbawiciel i śpiewali: „Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli”, i świadczyli o Jego boskim pochodzeniu. Pokazało nam prawdę męczeństwa, ponieważ za kilka dni Herod podniesie miecz, aby ściąć Syna Bożego. Jego doradcy powiedzieli mu bowiem, aby pamiętał, że Mesjasz narodzi się w Betlejem. Znali więc teologię. Wiedzieli również, że Mesjasz zastąpi każdego króla Izraela. Z tego powodu musiał umrzeć, ponieważ byłby Królem Żydów.

Jako Bóg małe Dzieciątko jest samoistną prawdą, dlatego dawajmy świadectwo prawdzie, że niezmienne są prawdy Pisma Świętego, że niezmienne są prawdy świętej Tradycji, że niezmienne są prawdy katolickich dogmatów i że niezmienne są prawdy moralności katolickiej. Obyśmy tych rzeczy nie wyznawali tylko ustami, ale także nimi żyli. Postępujcie w prawdzie, jak powiedział św. Paweł. Samo jej wyznawanie, a niepostępowanie w niej jest hipokryzją, która jest obrzydliwa dla naszego Pana, co wiemy ze sposobu, w jaki zbeształ faryzeuszy. Nasze życie musi być zgodne z prawdą, która znamy. Uświadommy sobie, że bez trzymania się prawdy nic nas nie uratuje. Bez prawdziwej wiary i przylgnięcia do prawdziwej wiary wszystko inne na nic się przyda. Pobożność, pokuta, umartwienie, pokora, różańce i łacińska msza – żadna z tych rzeczy nie jest przydatna do zbawienia, jeśli nie trzymamy się prawdy, bo wiara jest pierwszym warunkiem wszelkiej świętości. Św. Paweł powiedział: „A bez wiary nie podobna jest, spodobać się Bogu” (Hbr 11,6).

W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.

tłumaczenie: Anonim

Tytuł oryginału: Witness Unto the Truth, by Most Rev. Donald J. Sanborn

Pierwodruk: Świadczenie o prawdzie

Cytaty z Pisma Świętego w tłumaczeniu pochodzą z Biblii Jakuba Wujka


1 Ang. martyr, łac. martyris – męczennik – przypis tłumacza.

PMK Design
© Organizacja Monarchistów Polskich 1989–2024 · Zdjęcie polskich insygniów koronacyjnych pochodzi z serwisu replikiregaliowpl.com.