Jesteś tutaj: Publicystyka » Waldemar Michalak » Wokół wyroku na Grzegorza Brauna
W ostatnich dniach pojawiła się wiadomość, że na karę grzywny w wysokości 3200 złotych skazany został przez Sąd Rejonowy we Wrocławiu, znany z prawicowych poglądów dziennikarz i reżyser – dokumentalista, p. Grzegorz Braun. Podsądnemu zarzucono, że 12 kwietnia 2008 r. zastosował przemoc wobec policjanta i nazwał go bandytą. Gdyby odwołać się do sześciu dziennikarskich pytań, to sprawę można przedstawić następująco:
1) Kto to zrobił? – Grzegorz Braun.
2) Co zrobił? – Zastosował przemoc wobec policjanta oraz go znieważył słowem „bandyta”.
3) Gdzie to zrobił? – W mieście Wrocław.
4) Kiedy to zrobił? – 12 kwietnia 2008 roku.
5) Jak to zrobił? – Wyjaśnienie okoliczności sprawy jest następujące: w czasie trwania manifestacji środowisk narodowych demonstracja została przerwana przez urzędnika magistrackiego, a następnie rozpędzona przez policję. Będący świadkiem tych wydarzeń Grzegorz Braun został wezwany przez policjantów do odsunięcia się na bok i pójścia sobie; wówczas reżyser zażądał od funkcjonariusza w cywilu regulaminowego wylegitymowania się – czego tamten nie zrobił. W rezultacie doszło do powalenia reżysera na ziemię i skucie go kajdankami – przy czym policjanci twierdzą, że zostali zaatakowani przez reżysera, jeden z nich w toku szamotaniny miał ponieść uszczerbek na zdrowiu, a konkretnie na kciuku lewej ręki.
6) Pozostaje pytanie, dlaczego to zrobił? – Moim skromnym zdaniem widocznie biedak zapomniał, że Rzeczpospolita Polska, jak głosi drugi artykuł Konstytucji, jest demokratycznym państwem prawnym. Co zresztą przystępnie wyjaśniła pani sędzia Barbara Kaszyca, która nazwała wersję wydarzeń z 12 kwietnia 2008, przedstawioną przez policjantów spójną i wiarygodną – w przeciwieństwie do zeznań kilkorga świadków niemundurowych. Fakt, że ci świadkowie wskazywali na policję jako na stronę agresywną i mówili o rzuceniu się funkcjonariuszy na reżysera nie miał znaczenia – bo to tylko subiektywne odczucia świadków. Wiarygodni są natomiast poszkodowany i jego koledzy (rzecz jasna niezainteresowani wynikiem procesu).
W sumie Sąd miał rację, koniec końców policja reprezentuje ład i porządek, a więc zeznania policjantów w sprawie policjanta winny być zawsze „spójne i wiarygodne”, w przeciwieństwie do przypadkowych świadków zdarzenia, którzy mówią o tym, co widzieli, a nie o tym, co widzieć powinni. Czysty subiektywizm. Toż to wybitny filozof, George Berkeley twierdził, że „istnieć to być postrzeganym” – oczywiście właściwie postrzeganym.
Co więcej, w sali, w której Sąd zastanawiał się nad wyrokiem przed jego ogłoszeniem, przebywała policja i prokurator. Pytanie oskarżonego czy jest to przyjętą praktyką nie doczekało się odpowiedzi, i słusznie: po co oskarżony pyta o rzeczy oczywiste?
Wszystkie wyżej wymienione fakty zaczerpnąłem z artykułu Wyrok na reżysera Grzegorza Brauna, zamieszczonego na portalu Niepoprawni.pl.
Sprawa ta, jako studium przypadku, wpisuje się niepokojąco w całą serię takich wyroków i ich uzasadnień. Wystarczy przypomnieć sprawę Alicji Tysiąc i jej uzasadnienie, a jeszcze przed tym sprawę owej nieszczęsnej kobieciny, która została skazana na zapłacenie 20 000 złotych grzywny za to, że nazwała pedała pedałem. Nie od rzeczy jest zwrócenie uwagi na to, że za każdym razem wyrok wydawała sędzia – kobieta. I w tym momencie przypomina mi się wiedza, jaką nabyłem w trakcie lektury któregoś z dzieł śp. o. Mieczysława Krąpca. Otóż pisał on, o ile dobrze pamiętam, że istnieją dwa rodzaje logiki: celem jednej jest dojście do klasycznie pojmowanej prawdy, jako zgodności rozumu z rzeczywistością; celem drugiej natomiast – nazwanej logiką uczuciową – jest racjonalne uzasadnienie dominującego w danej chwili uczucia czy afektu. Dobrym przykładem jest tutaj przysłowiowa teściowa, która zawsze jest w stanie racjonalnie uzasadnić, dlaczego nielubiany przez nią zięć jest najgorszym z możliwych wyborów dokonanych przez jej córkę.
Jednak wyroki te, aczkolwiek wskazują na silne więzi emocjonalne, jakie łączą bez wątpienia panie w sędziowskich togach z paradygmatem politycznej poprawności, mają swoje racjonalne uzasadnienie, którego należy szukać w treści drugiego artykułu konstytucji RP, który brzmi następująco: Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej. Mniejsza o sprawiedliwość społeczną, albowiem dzisiaj już chyba mało kto wie, co ten zwrot naprawdę oznacza. Ważny jest sens i znaczenie pojęć „demokratyczne państwo prawne”.
Samo pojęcie „demokratyczne” oznacza typ ustroju oraz to, że nie jest to ustrój autorytarny czy totalitarny. Jeśli jest to jednak państwo prawne, to znaczy, że państwo poprzez swoje prawa i instytucje jego stanowienia, czynienia czy egzekwowania musi odwoływać się do jakiegoś porządku aksjologicznego ze wskazaniem na wartość dominującą normy nadrzędnej (grundnorm według ujęcia Hansa Kelsena). I taką grundnorm współczesnej demokracji nie jest, wbrew pozorom, wola ludu wyrażona przez reprezentację (tzw. wola powszechna); taką grundnorm nie jest również „wolność jednostki” według paradygmatu epistemologicznego klasycznego liberalizmu. Grundnorm współczesnej demokracji to Tolerancja, i to nie definiowana pozytywnie, bo obecna definicja brzmi miękko i banalnie: „jest to zrozumienie i cierpliwe znoszenie wszelkiej odmienności, a szczególnie tej odmienności, z którą się nie zgadzamy i której nie aprobujemy”. Lecz definiowana negatywnie przez „wroga” (tolerancji) brzmi już bardzo groźnie, albowiem wróg to ktoś, kto zagraża naszemu istnieniu, i z racji takiego zagrożenia należy go bezwzględnie unicestwić wszelkimi dostępnymi środkami (ostatnio takim wrogami stali się sprzedawcy „dopalaczy”). I tak, wrogami tolerancji są: ksenofobia, homofobia, rasizm, antysemityzm, seksizm, klerykalizm, fundamentalizm, nacjonalizm, a w porywach nawet antykomunizm i patriotyzm.
Oczywiście nie ma ksenofobii bez ksenofobów, homofobii bez homofobów, rasizmu bez rasistów itd. Osoby identyfikowane jako wyznawcy takich postaw są wrogami ładu i porządku demokratycznego opartego na tolerancji, a więc winni być zwalczani wszelkimi dostępnymi środkami, prawnymi, pseudoprawnymi czy pozaprawnymi, jak: wyszydzenie wykluczenie, lekceważenie itp. Ma się rozumieć, że z kolei zwolennicy tolerancji są zdecydowanymi przeciwnikami wszelkiej dyskryminacji z wyjątkiem: ksenofobów, homofobów itd. Nie od rzeczy będzie dodać, że w opiniach osób tolerancyjnych osoby identyfikowane jako wrogowie tolerancji manifestują swoje postawy „mową nienawiści” lub „nienawistnego milczenia”, a nawet jawnej przemocy wobec obrońców tolerancji, np. takiej, jakiej dopuścił się pan Braun.
W zasadzie, gdyby akty oskarżenia napisać „otwartym tekstem” to owa kobiecina, która nazwała pedała pedałem, winna być oskarżona o to, że dopuściła się zbrodni wobec tolerancji w postaci aktu homofobii wyrażonego mową nienawiści. Podobnie, dziennikarz Gościa Niedzielnego skazany w sprawie Alicji Tysiąc, dopuścił się zbrodni przeciw tolerancji w postaci klerykalizmu i fundamentalizmu religijnego w interpretacji sprawy aborcji. Pan Grzegorz Braun zaś dopuścił się występku przeciw tolerancji poprzez sprzyjanie postawom ksenofobicznym i nacjonalistycznym.
Akt homofobii popełniła również pani min. Radziszewska, i tylko wyjątkowej łaskawości premiera zawdzięcza utrzymanie się na stanowisku ministerialnym, bowiem pan premier zadowolił się tylko tym, aby rzeczona pani minister serdecznie się pokajała za swój występek wobec tolerancji wyrażając coś na kształt żalu absolutnego. Takim rozwiązaniem problemu pan premier dał wyraz swojej głębokiej mądrości politycznej, albowiem zdał sobie sprawę z tego, że, mimo wszystko, w demokracji pośredniej o zwycięstwie wyborczym decyduje nie tolerancja i prawa mniejszości, nawet seksualnych, lecz wybór zwykłej większości.
Warto też przypomnieć, że w demokratycznym państwie prawnym prawo, podobnie jak prawda, ma charakter klasowy, tzn. w dobie obecnej winno służyć, i służy, oraz wyrażać interesy klas posiadających środki produkcji idei i świadomości, w postaci mediów, szczególnie prywatnych, uczelni czy bardziej klasycznych instrumentów, takich jak wydawnictwa, teatr i kino.
I tak, gdyby pan Braun prawidłowo filmował parady równości czy demonstracje anarchistów przeciw faszyzmowi lub nacjonalizmowi, zostałby uhonorowany i nagrodzony, a tak za brak należytej świadomości został słusznie ukarany karą dotyczącą jego bytu materialnego. Może wskutek tego jego byt materialny, pomniejszony o sumę 3200 PLN, należycie określi jego świadomość co to znaczy żyć w demokratycznym państwie prawnym, w którym konstytucja gwarantuje wszystkie możliwe wolności – pod warunkiem przestrzegania zasad politycznej poprawności.
PS. Przy okazji chcę przypomnieć, że w dobie obecnej posiadanie w znacznej mierze nie ma charakteru właścicielskiego, lecz jest to głównie posiadanie przez zarządzanie lub użytkowanie przedmiotu własności zgodnie z własną wolą i korzyścią czy interesem, i taki charakter ma również posiadanie środków produkcji opinii publicznej czy produkcji światopoglądu przez środowiska demoliberalne, a raczej fundamentalnych tolerancjonistów; środowiska, które jako dobrze zorganizowane mniejszości narzucają swoje paradygmaty i przejmują kontrolę nad świadomością i postawami zdezorientowanej i zmanipulowanej większości.
Autor jest historykiem i wiceprezesem Klubu Konserwatywnego w Łodzi.