Jesteś tutaj: prof. Jacek Bartyzel » Miscellanea » Żywoty równoległe: Stanisław i Józef Mackiewiczowie — litewscy szlachcice i polscy pisarze (część 2)
STANISŁAW, w zupełnej zgodzie ze swoimi przekonaniami i temperamentem, rzucił się w wir polityki, dziennikarstwa i publicystyki, na gruncie idei konserwatywnej wiążąc się z nieformalnym początkowo, acz od 1922 roku tworzącym oddział „stańczykowskiego” Stronnictwa Prawicy Narodowej, ugrupowaniem konserwatystów wileńskich, nazywanych potocznie „żubrami”. Stanowili oni najbardziej tradycjonalistyczny i „reakcyjny” odłam konserwatyzmu polskiego, w istocie głęboko patriotyczny, acz ciążyło na nich odium ugodowości w okresie zaborów, zwłaszcza na tzw. kataryniarzach (jak Aleksander Meysztowicz), tj. uczestnikach upokarzającej ceremonii odsłonięcia w Wilnie we wrześniu 1904 roku pomnika Katarzyny II (w nadziei na uzyskanie pewnych ulg dla ludności polskiej).
Kim byli „żubrowie”?
Pamięci niektórych panów (…) przypominamy genezę nazwy żubr, oczywiście nie w jego lingwistycznym znaczeniu, a w politycznej przenośni. Otóż „żubrami” nazywali Moskale tych polskich właścicieli ziemskich, którzy siedzieli po kresach i okrainach Polski i nie dawali się stamtąd wynieść, wygryźć ani wyrzucić. Mówimy o kresach prawdziwych, a nie Wilnie, Grodnie (…), które w pojęciach niewielu warszawiaków również za kresowe strażnice uchodzić zaczęły. Rusyfikatorzy naszego kraju pewni swego zwycięstwa w guberni mińskiej, mohylewskiej etc. powiadali, że mieszkają tam co prawda jeszcze Polacy, ale są to ostatnie żubry. Tradycja taka nie ma w sobie nic nieładnego, przeciwnie, uważamy, że żubr wytrwałego oporu ładniejszym jest symbolem niż Mickiewiczowski raróg nowatorstwa.
Cat, Pamięci niektórych…, „Słowo”, 25 I 1924
Stanisława z „żubrami” łączył także pogląd na dwa najbardziej palące problemy polityczne Kresowiaków u progu II Rzeczypospolitej: skrajnie negatywna ocena zawartego w marcu 1921 roku z Rosją Sowiecką Traktatu Ryskiego, oddającego – zdumionym tym bolszewikom – Mińszczyznę (co oznaczało zwłaszcza hekatombę polskiego ziemiaństwa), stąd też nazywanego przez nich „zbrodnią ryską”, oraz dążenie do zachowania autonomii Wileńszczyzny (odzyskanej wskutek uzgodnionego z Naczelnikiem Państwa „buntu” gen. Lucjana Żeligowskiego), zarówno z powodów ideowych (konserwatywna niechęć do centralizacji i unifikacji), jak politycznych (nadzieja, iż Litwa Środkowa stanie się zalążkiem federacji odbudowującej Wielkie Księstwo Litewskie). W styczniu 1922 roku Stanisław opracował w tym duchu Statut Litwy Środkowej. O autonomię wileńską, który jednak prawie natychmiast stał się bezprzedmiotowy, gdyż 24 III 1922 Sejm polski dokonał inkorporacji Wileńszczyzny do Rzeczypospolitej. Pomimo tej porażki idea wskrzeszenia Wielkiego Księstwa Litewskiego pozostała niezmiennym drogowskazem ideowym Stanisława, który wąsko pojętemu nacjonalizmowi (reprezentowanemu w Polsce, jego zdaniem, przez endecję) – a właściwie nacjonalitaryzmowi, opierającemu się na idei państwa jednolitego etnicznie, przeciwstawiał supranarodowy imperializm państwowy.
Nacjonalizm w polityce jest równoznaczny z dążeniem, aby w państwie zamieszkiwała tylko jedna narodowość i aby ekonomiczne korzyści z państwa ciągnęła tylko ta narodowość panująca.
Imperializm dąży do zapewnienia państwu jak najrozleglejszego terytorium, stąd musi też i obce ludy przypuszczać i do państwowej współpracy, i do wspólnych ekonomicznych korzyści.
S. Mackiewicz, Kropki nad i, Warszawa 1927, s. 31
Imperializm pojmował on jako realizację idei jagiellońskiej, tj. odbudowy wielonarodowego mocarstwa, istniejącego w XV i XVI wieku. Żywił kult dynastii Jagiellonów (przeciwstawianych przezeń „marnym”, z wyjątkiem Bolesława Chrobrego, Piastom, zwłaszcza zaś Kazimierzowi Łokietkowiczowi, nazywanemu, jego zdaniem, bezzasadnie „Wielkim”), która zbudowała mocarstwo „od morza do morza”. Największym władcą Polski był w jego oczach Kazimierz Jagiellończyk, który – jak cytował za Michałem Bobrzyńskim – obmyślił „największy, najśmielszy plan, na jaki się Polska w całym swoim istnieniu dziejowym zdobyła”, tj. „z Polski utworzyć ognisko jednej wielkiej federacji narodów pod jagiellońskim berłem” (S. Mackiewicz, O jedenastej – powiada aktor – sztuka jest skończona. Polityka Józefa Becka, Londyn 1942, s. 92).
„Słowo” (1922-1939)
Dziełem życia Stanisława było bez wątpienia „Słowo” – dziennik konserwatywny, założony przez „żubrów” 1 VIII 1922, formalnie jako organ SPN, ale już od lutego 1923 roku niezależny. Stanisławowi powierzono funkcję redaktora naczelnego, co było dowodem zaufania protektorów dla młodego jeszcze dziennikarza. Odtąd przez 17 lat pisał on codziennie wstępniak (był łącznie autorem około 2000 artykułów) pod pseudonimem Cat – zaczerpniętym od ulubionego pisarza Rudyarda Kiplinga („kot, który chodził własnymi drogami”). Z chwilą uniezależnienia pisma Cat stał się także jego wydawcą. Zespół redakcyjny liczył zaledwie osiem osób. Do stałych najlepszych piór należeli: Władysław Studnicki, prof. Marian Zdziechowski, Czesław Jankowski, Walerian Charkiewicz i Jerzy Wyszomirski. Nakład, zrazu skromny (2000 egzemplarzy), ciągle wzrastał, aż osiągnął szczyt powodzenia (do 18 000 egzemplarzy) w okresie przejścia redaktora do gwałtownej opozycji antysanacyjnej po 1935 roku. Do najbardziej niekonwencjonalnych pomysłów należał dodatek literacki „Żagary” (kwiecień 1931 – marzec 1932, osiem numerów), redagowany przez lewicowych, nawet komunizujących, poetów i publicystów (Teodor Bujnicki, Jerzy Zagórski, Czesław Miłosz, Henryk Dembiński, Stefan Jędrychowski), których odejście Cat uważał za swoją klęskę (także proces Dembińskiego w 1937 roku).
Nobliwi protektorzy mało statecznego redaktora (konserwatywny autorytet, prof. Władysław Leopold Jaworski, mawiał o nim – nie bez czułości – „litewskie wilczę”) z trudem znosili jednak jego liczne „wybryki” publicystyczne (i obyczajowe), jak narażanie się abpowi wileńskiemu Romualdowi Jałbrzykowskiemu (1876-1955) krytyką posunięć antyprawosławnych czy pochwalanie stylu Boya-Żeleńskiego w okresie, gdy ten rozpoczął swoją kampanię na rzecz „świadomego macierzyństwa”. Na ogół jednak konflikty z protektorami dotyczyły spraw doraźnych, a nie zasadniczych, ideowych, jak na przykład na początku 1926 roku, gdy domagano się od niego zaniechania kierunku propiłsudczykowskiego, lub w 1938 roku, aby nie zaostrzał konfliktu z Litwą.
Konserwatyści wileńscy i fundatorzy „Słowa”:
Aleksander Meysztowicz (1864-1943)
Stanisław Wańkowicz (1860-1937)
Marian hr. Broel-Plater (1873-1951)
Albrecht ks. Radziwiłł (1885-1935)
Eustachy ks. Sapieha (1881-1963)
Jan hr. Tyszkiewicz (1896-1939)
Prof. Marian Zdziechowski (1861-1938)
Konserwatyzm
Cat był konserwatystą „integralnym”, tj. bezkompromisowym również w stosunku do idei i realiów demoliberalizmu, nie tylko zaś nieprzejednanym antysocjalistą. Podstawowymi składnikami konserwatyzmu („zachowawczości”) są według niego: 1) „renesans uczuć religijnych”; 2) „państwowość”, czyli oparcie patriotyzmu na przywiązaniu nie do narodowości, lecz do ojczyzny-państwa; 3) praworządność; 4) tradycjonalizm, czyli miłość do tradycji i jej kultywowanie; 5) zerwanie z teorią suwerenności ludu; 6) regionalizm; 7) solidarność wszystkich klas; 8) obrona produkcji i pracy (Zachowawczość, „Słowo”, 30 X 1927).
Faktycznie na konserwatyzm ów składał się również polityczno-ustrojowy arystokratyzm (nieodnoszony wyłącznie do arystokracji rodowej, albowiem przyznawał, że „klasa ziemiańska nie pokrywa się już dziś z tym, co nosić powinno miano szlachty polskiej” – Wyznanie wiary, „Słowo”, 19 IV 1923) i antydemokratyzm. W swojej koncepcji ordynacji wyborczej do sejmu Cat przewidywał wybory jedynie pośrednie (przez elektorów), z cenzusem „cnoty obywatelskiej”, oraz większościowe, w okręgach jednomandatowych. Senat natomiast miał być emanacją elity, wyłanianej w kilku kategoriach: delegatów samorządów gospodarczych i ziemskich, elity umysłowej (cenzus wyższego wykształcenia) oraz elity zasługi (nominaci głowy państwa). Jak każdy tradycjonalista, opowiadał się również za szeroką decentralizacją, regionalizacją (Koła Ziemskie, czyli sejmiki ziem historycznych Rzeczypospolitej) i samorządnością.
Monarchizm
W odróżnieniu od wielu (a nawet większości) innych polskich konserwatystów, którzy po 1918 roku pogodzili się z republikańską formą rządu, pragnąc jedynie wzmocnienia władzy głowy państwa – przeważnie silnej prezydentury na wzór amerykański – Cat był namiętnym wręcz monarchistą, walczącym przynajmniej do 1935 roku (tj. wejścia w życie Konstytucji Kwietniowej) o restaurację monarchii w Polsce. Udzielał się też w (rachitycznych zresztą) organizacjach stricte monarchistycznych, skupiających zarówno część konserwatystów, jak nacjonalistów, a nawet w populistycznej – założonej przez „dysydenta” PSL-Wyzwolenie, posła Aleksego Ćwiakowskiego (1895-1953) – Monarchistycznej Organizacji Włościańskiej (później: Wszechstanowej).
Organizacje monarchistyczne w II Rzeczypospolitej:
Organizacja Młodzieży Narodowo-Zachowawczej (IV-VIII 1920)
Organizacja Młodzieży Monarchistycznej (1922-1925)
Organizacja Monarchistyczna (1925-1926, 1926-1927)
Obóz Monarchistów Polskich (1925-1926)
Zjednoczenie Monarchistów Polskich (II-VII 1926)
Monarchistyczna Organizacja Włościańska / Wszechstanowa (1926-1930)
Związek Monarchistów / Klub im. Króla Bolesława Chrobrego (III 1937)
Stronnictwo Narodowych Monarchistów (1937…)
Cat dowodził, że chociaż nie mamy „esencjonalnych” składników monarchii, takich jak dynastia i legitymistyczne punkty oparcia do proklamowania jakiejś rodziny polską dynastią, to jednak Polska potrzebuje monarchii i myśl monarchiczna w Polsce zwycięży. Dwie były dotąd, jego zdaniem, idee w Polsce XX wieku: pierwsza to niepodległość, druga to mocarstwowość, a ta organicznie związana jest z monarchizmem.
Polska potrzebuje monarchii w celach swojej ekspansji na zewnątrz, dla celów mocarstwowych, dla organicznego związania z Warszawą szeregu państewek, które antybolszewicka reakcja lub antyrosyjski separatyzm powołał do życia.
Polska potrzebuje monarchii dla sprężystości na wewnątrz, dla sprawności państwa w walce z wrogiem przemożnym, wrogiem nie narodu polskiego, lecz całej cywilizacji europejskiej – z Bolszewią.
Polska potrzebuje monarchii dla przeciwstawienia się psychicznego destrukcyjnej zachłanności psychiki bolszewickiej. (…) Temu przeciwstawia dotychczas Polska tylko różowość pepesiacką, tylko żółtkowatość chadecką i kratkowane poglądy naszej radykalnej inteligencji.
Cat, Ruch monarchiczny w Polsce, „Słowo”, 9 IV 1925
Republika natomiast w oczach Cata „jest to forma rządu regulowana przez zamachy stanu” (Panie Marszałku!, „Słowo”, 17 V 1926).
Mocarstwowość
Kluczowe dla myśli (geo)politycznej Cata słowo „mocarstwowość” oznacza w jego wypadku, iż państwo polskie musi być jak największe terytorialnie i że ma misję do spełnienia na Wschodzie. Winno ją realizować przez unię dynastyczną z Litwą (tylko tak można, jego zdaniem, rozwiązać spór między Wilnem a Kownem) i krajami słowiańskimi, ewentualnie także z Węgrami. Lecz jeśli byłoby to niemożliwe do spełnienia drogą dyplomatyczną, to trzeba Litwę Kowieńską zbrojnie „przewrócić”, aby ją następnie „podnieść” do rangi współpaństwa. Pomiędzy nami a Rosją winna zaistnieć „Przedrosja”, czyli prawosławna Białoruś (Nowe państwo, „Dziennik Poznański”, 7 V 1920). W wariancie maksymalistycznym Cat snuł nawet plany kolonizacji posiadłości rosyjskich w Azji po pokonaniu Sowietów (Sen o potędze, „Słowo”, 27 VIII 1922).
Polska powinna być państwem potężnym, Polska powinna odzyskać swe ziemie historyczne, utracone w haniebnym traktacie ryskim. Naród polski powinien się stać jednym z najpotężniejszych narodów Europy.
Cat, Credo polityki narodowościowej, „Słowo”, 28 XII 1922
Antybolszewizm i antysowietyzm, ani nawet konstatacja geopolitycznej sprzeczności interesów Polski i Rosji, nie przeszkadzały Catowi – w odróżnieniu od znakomitej większości Polaków – być admiratorem rosyjskiego absolutyzmu (samodzierżawia) monarchicznego, jak również kultury, a zwłaszcza literatury, rosyjskiej; w sensie kulturowym oraz polityczno-ustrojowym był wręcz „rusofilem”. Podkreślał, że wszyscy Romanowowie (z wyjątkiem Mikołaja II) byli wybitnymi władcami, umiejącymi także dobierać sobie tak wielkich mężów stanu, jak Sergiusz hr. Witte i Piotr Stołypin. Wskazywał też na praworządność, niezależność sądownictwa i samorządność (od czasu reform Aleksandra II) oraz znaczny zakres wolności osobistej i ekonomicznej w Imperium Rosyjskim, mimo braku wolności politycznej w rozumieniu demokratyczno-parlamentarnym.
W marcu 1931 roku Stanisław skorzystał z okazji podróży reporterskiej do ZSSR i odwiedził w ciągu trzech tygodni Moskwę, Niżny Nowogród i Leningrad. Pokłosiem tej podróży była przenikliwa książka Myśl w obcęgach, w której istotę systemu sowieckiego dostrzegł w: zniewoleniu intelektualnym i duchowym (religijnym); braku jakiejkolwiek normy jurydycznej; kolektywizmie; prześladowaniu wszelkiego patriotyzmu, ale specjalnie rosyjskiego.
Przedwojenna publicystyka polityczna Stanisława Mackiewicza:
Kropki nad i (1927)
Dziś i jutro (1929)
Myśl w obcęgach. Studia nad psychologią społeczeństwa sowietów (1931)
Książka moich rozczarowań (1939)
Piłsudczyk
Ideowe oblicze Stanisława dopełnia kult osoby Józefa Piłsudskiego, którego uważał za największą postać naszych dziejów. Był to jeszcze jeden dowód jego „niekonwencjonalności”, zważywszy, że w sferach konserwatywnych „Komendant” miał fatalną reputację. Pomimo zbieżności pewnych koncepcji (polityka wschodnia, kwestie ustrojowe) oraz przejściowej współpracy z nim konserwatystów krakowskich przed I wojną światową i w czasie niej, a wileńskich także podczas wojny polsko-bolszewickiej, był on postrzegany jako niebezpieczny radykał czy wręcz socjalistyczny bandyta rabujący pociągi. Tymczasem Cat uważał, że Piłsudski nie jest już socjalistą, ani nawet radykalnym demokratą, lecz tradycyjnym patriotą i – co dla niego szczególnie ważne – litewskim szlachcicem.
Na podstawie swoich studiów dzielę ludzkość na trzy zasadnicze kategorie: pierwsza – Radziwiłłowie, druga – szlachta litewska, trzecia – inni ludzie, tj. żółci, czarni, biali.
S. Mackiewicz, Myśli, anegdoty, opinie, „Stańczyk” 1994, nr 4(23), s. 54
W napisanym już na emigracji Kluczu do Piłsudskiego Cat jeszcze wyostrzył tę tezę, twierdząc, że w istocie rzeczy Piłsudski nigdy nie był socjalistą – nawet jako przywódca PPS – tylko spadkobiercą romantyczno-niepodległościowej idei powstańczej, traktującym ruch socjalistyczny instrumentalnie, jako czynnik zdolny rozbić Rosję.
Pierwsze „Słowo” przełamało pogląd na Piłsudskiego jako na ekspozyturę, na pionka partii skrajnie lewicowych. My pierwsi pozwalaliśmy sobie śmiać się z „twierdzeń”, „dowodów” i „niezbitych teorii”, w świetle których Piłsudski był Baphometem lewicy.
Cat, Przełamanie fałszywych poglądów, „Słowo”, 22 VI 1926
Z Piłsudskim Cat spotkał się w latach 1923-1926 co najmniej sześć razy. W połowie lipca 1925 roku, w Druskiennikach, przedstawił mu swój plan restauracji monarchii. Dwa artykuły w „Słowie” z kwietnia i maja 1926 roku mogą świadczyć, że wiedział coś o przygotowaniach do przewrotu; w trakcie zamachu wizytował Piłsudskiego 13 V 1926 w jego kwaterze na Dworcu Wschodnim w Warszawie. Po zamachu opublikował głośny artykuł Panie Marszałku!, w którym chylił głowę przed poległymi oraz tragicznym prezydentem (Stanisławem Wojciechowskim), ale konkludował, iż „za życiodajną władzę silną gotowi jesteśmy zapłacić dziesiątkami trupów, jeżeli daniny takiej Polska potrzebować będzie” („Słowo”, 17 V 1926); zaznaczał jednak, że jeśli Piłsudski nie przyjmie prezydentury i nie rozwiąże Sejmu, będzie tylko „imponującym rokoszaninem”.
Przekonanie „żubrów” do poparcia rokoszu Piłsudskiego i jego dyktatury de facto nie było proste, jednak się powiodło. 4 VII 1926 powstała w Wilnie propiłsudczykowska Polska Organizacja Zachowawczej Pracy Państwowej, z Eustachym ks. Sapiehą jako prezesem, a Stanisławem jako sekretarzem; 2 X 1926 dwaj „żubrowie” zostali ministrami (A. Meysztowicz – sprawiedliwości i Karol Niezabytowski – rolnictwa). Cat pisał z dumą:
Przez naszą „zdradę” obozu prawicowego, przez nasze zawołanie „Niech żyje Piłsudski!”, gdy ziemianie Poznańscy omal nie siedli na koń – sprawiliśmy to, że dziś nie sposób jest uważać zamachu majowego za coś w rodzaju zwycięstwa partii proletariackich nad partiami burżuazyjnymi.
Cat, Z historii stosunku konserwatystów do marsz. Piłsudskiego, „Słowo”, 19 III 1927
W świetle powyższego za największy – a właściwie jedyny – życiowy triumf polityczny Stanisława uznać należy dojście do skutku (25 X 1926) zjazdu „żubrów” na zamku w Nieświeżu, u XVI ordynata nieświeskiego Albrechta ks. Radziwiłła, którego gościem był Piłsudski. Wizyta ta (przez Cata porównywana z wizytą w 1784 roku króla Stanisława Augusta u Karola ks. Radziwiłła „Panie Kochanku” i ich pojednaniem), której oficjalnym powodem było udekorowanie złotym krzyżem orderu Virtuti Militari poprzedniego ordynata, Stanisława ks. Radziwiłła, adiutanta Marszałka, poległego w 1920 roku, przypieczętowała faktyczny sojusz konserwatystów z dyktatorem. „Nieśwież”, jako opowiedzenie się arystokracji polskiej za Marszałkiem, był też, zdaniem Cata, ostatnią usługą oddaną przez nią sprawie polskiej.
Z punktu widzenia Cata, aby sojusz ten zaowocował, „Piłsudski musi przyjąć konsekwencję czynu spełnionego w maju 1926 r. – musi zostać Królem i Wielkim Księciem” (Od marca do marca, „Słowo”, 11 XI 1926) – „monarchą polskim, litewskim i węgierskim” (Świece i szable. Wspomnienia osobiste, „Wiadomości”, Londyn, 16 X 1949, nr 185). Założyciela dynastii widział właśnie w Marszałku, którego jedną z córek miano by w tym celu wydać za jakiegoś Radziwiłła albo Burbona hiszpańskiego. Jako że pomysłu tego nigdy nie zrealizowano, „triumf polityczny” Cata okazał się niespełnioną utopią, więc klęską.
Piłsudskiego Cat porównywał też z Romanem Dmowskim (1864-1939): w jego ujęciu Piłsudski to „ofensywa naszego narodu”, czynnik dynamiczny, Dmowski zaś to „defensywa, umacnianie, betonowanie naszych linii obronnych”, czynnik statyczny, dlatego żałował, że nie udało się ich „rozsunąć w czasie”; zaznaczał też, iż obaj mężowie stanu byli przeciwnikami, antagonistami, ale nie wrogami: „Mieli innych wrogów: zaborców i bolszewików” (Józef Piłsudski i Roman Dmowski. Ofensywa i obrona, „Słowo”, 4 I 1939).
Poseł
Konsekwencją sojuszu z obozem piłsudczykowskim było wejście Stanisława do polityki czynnej i piastowanie przezeń przez dwie kadencje (1928-1930 i 1930-1935) – w tym jedną niepełną z powodu rozwiązania Sejmu i Senatu oraz osadzenia b. posłów z Centrolewu w twierdzy brzeskiej, a następnie ich osądzenia (co Cat aprobował) – mandatu posła z listy Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem (BBWR). Posłem był aktywnym, lecz nie na posiedzeniach plenarnych, ale jako członek oraz sekretarz Komisji Konstytucyjnej. Niecierpliwiło go obranie parlamentarnej drogi zmiany konstytucji, co wydłużało proces zmiany ustroju ze względu na brak kwalifikowanej większości. Domagał się oktrojowania konstytucji, czyli nadania jej jako „karty” przez głowę państwa; pragnął przynajmniej faktycznej monarchizacji ustroju poprzez przyjęcie nomenklatury „Naczelnik Państwa” zamiast „Prezydent” oraz wyposażenie głowy państwa w osobiste prerogatywy władcze, niewymagające kontrasygnaty odnośnego ministra. Drugi z tych postulatów został spełniony, pierwszy nie.
Bernard Singer o Mackiewiczu – pośle:
Jest rewolucyjnym konserwatystą, niecierpliwi się, chce na chaosie, na rozkładzie parlamentu odtrąbić zwycięstwo przewrotu. Domaga się dalszych ciosów. Wszak po to wstąpił do klubu BB, przecież wierzył, że prezes jego pułkownik Sławek rozsadzi z wewnątrz nienawistny parlament. Gorszy go kunktatorstwo, pauza. Zdziera wszystkie figowe listki z klubu BB. Wali w lewicowców i liberałów tego klubu (…), występuje przeciw premierowi Bartlowi. Razi go konspiracyjność klubu. Przecież nie ma się czego wstydzić, nie ma czego ukrywać.
B. Singer, Poseł Mackiewicz – herold królewski, „Nasz Przegląd”, 3 X 1929
Mimo częściowej tylko realizacji jego postulatów Stanisław zaakceptował Konstytucję Kwietniową z 1935 roku, oświadczając nawet, że odtąd konserwatyści są jej „legitymistami”, ponieważ „Naczelnik Państwa według nowej Konstytucji to istotnie Wódz państwa i narodu w pełni sił, to taki «król niemalowany», którym chciał być Stefan Batory” (Cat, Czynnik nadrzędny w nowej Konstytucji, „Słowo”, 1 I 1935).
Opozycjonista
W lutym 1933 roku Stanisław został także wiceprezesem Zjednoczenia Zachowawczych Organizacji Politycznych (ZZOP). Jednak po śmierci Piłsudskiego (12 V 1935) i dekompozycji „grupy pułkowników”, stanowiących na ogół prawicowe, autorytarne i współdziałające przeważnie z konserwatystami skrzydło obozu sanacyjnego, przechodził do coraz ostrzejszej opozycji, której apogeum przypadło na lata 1937-1938.
Sanacyjna „grupa pułkowników”:
płk Walery Sławek (1879-1939), premier 1930, 1930-31, 1935, marszałek Sejmu 1938
płk Kazimierz Świtalski (1886-1962), premier 1929, marszałek Sejmu 1930-35
płk Aleksander Prystor (1874-1941), premier 1931-33, marszałek Senatu 1935-38
płk Janusz Jędrzejewicz (1885-1951), premier 1933-34
płk Wacław Jędrzejewicz (1893-1993), minister WRiOP 1933-35
prof. Leon Kozłowski (1892-1944), premier 1934-35
płk Ignacy Matuszewski (1891-1946), minister skarbu 1929-31
gen. Bronisław Pieracki (1895-1934), minister spraw wewnętrznych 1931-34
płk Józef Beck (1894-1944), minister spraw zagranicznych 1932-39
płk Bogusław Miedziński (1891-1972), marszałek Senatu 1938-39
płk Adam Koc (1891-1969), szef Obozu Zjednoczenia Narodowego 1937-38
Spośród „pułkowników” Cat cenił najbardziej Walerego Sławka, desygnowanego przez Marszałka na swego następcę i prezydenta RP, który jednak sam wyeliminował się z polityki, rozwiązując BBWR. Po jego tragicznej, samobójczej śmierci (3 IV 1939) napisał o nim: „rycerz z ballady, rycerz ze średniowiecznej wyobraźni, który żył między nami” (Msza żałobna w kościółku św. Józefata, „Słowo”, 21 V 1939). W tym okresie toczy wojnę już nie tylko – jak poprzednio – z lewym skrzydłem sanacji („Naprawiacze”, minister Juliusz Poniatowski, odpowiedzialny za reformę rolną, wojewoda śląski Michał Grażyński, usiłujący ograniczyć autonomię Śląska i zadrażniający stosunki z Niemcami), ale z całym sanacyjnym establishmentem, złożonym z dwu frakcji: „Zamku” (prezydent Ignacy Mościcki, wicepremier Eugeniusz Kwiatkowski) i zwolenników „konsolidacji” wokół Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych, marsz. Edwarda Śmigłego-Rydza (1886-1941). Oprotestował – sprzeczny z konstytucją – okólnik premiera Felicjana Sławoj-Składkowskiego (którego nazywał „Piotrem Wielkim w klozetowej skali” i „wachmistrzem Soroką komendanta Piłsudskiego”) z lipca 1936 roku, ogłaszający Rydza drugą osobą w państwie, próby okrężnego wprowadzenia cenzury prewencyjnej, likwidowanie sądów przysięgłych, proceder niszczenia cerkwi przez wojsko; wyśmiewał „umundurowanie myśli”, „państwowotwórczą krzepę”, etatyzm. Utworzenie OZN (Obozu Zjednoczenia Narodowego) w lutym 1937 roku przyjął zrazu przychylnie, ale szybko zmienił zdanie, kiedy dostrzegł zapędy totalistyczne, i tworzył odtąd na jego temat rozliczne kalambury, jak: „hektolitry wodomyśli i wodolejstwa”, „czas oddać OZON na FON”, „samym OZON-em, tak jak samym ozorem, Polski nie obronimy”. W odpowiedzi bojówka OZN-u dokonała w marcu 1938 roku napadu na redakcję „Słowa”. Próby kandydowania Stanisława do Sejmu w 1935 i 1938 roku (jako niezależnego kandydata) były w tej sytuacji skazane na porażkę.
Ostrej krytyce Cata podlegała także polityka zagraniczna ministra Józefa Becka; uważał, że jej założenia (uniezależnienie od „egzotycznego” sojuszu z Francją i kooperacja z Niemcami) były słuszne, ale źle realizowane i nieuwzględniające potencjału militarnego obu państw, zmieniającego się na niekorzyść Polski; Beck, jego zdaniem, nie wyzyskał koniunktury, kiedy Niemcy były słabe (aby załatwić sprawę Gdańska i mniejszości narodowych w obu krajach), ani nie uzgodnił celu współdziałania, którym winno być utworzenie koalicji antysowieckiej, do której następnie można było wciągnąć Zachód. Dodać należy, że proniemiecka orientacja Cata była wyłącznie koncepcją geopolityczną i nie miała w istocie nic wspólnego ani z „germanofilią” (do Niemców i kultury niemieckiej żywił wręcz pogardę), ani z filohitleryzmem ideologicznym (acz był pod wrażeniem sukcesów Hitlera i we wrześniu 1936 roku uczestniczył jako gość – z prof. Zygmuntem Łempickim i W. Studnickim – w Parteitagu NSDAP w Norymberdze). Po zaborze Czechosłowacji w marcu 1939 roku i zerwaniu przez Hitlera paktu o nieagresji z Polską Cat dokonał jednak gwałtownej reorientacji, ogłaszając: „Bagnety na karabin, to nasza odpowiedź Hitlerowi”.
Nieprzejednana opozycyjność Stanisława doprowadziła go w końcu do internowania w obozie w Berezie Kartuskiej (którego utworzenie ongiś pochwalał, lecz w programie wyborczym z 1938 roku żądał jego likwidacji) od 23 marca do 8 kwietnia 1939 (numer aresztancki: 2858); jako bezpośredni powód podano jego artykuł z 18 III 1939, w którym żądał dozbrojenia Polski przez zaciągnięcie pożyczek za granicą oraz skoordynowanie polityki z Węgrami i Litwą Kowieńską.
W licznych wystąpieniach prasowych (…) redaktor Mackiewicz oddziaływuje na opinię publiczną w sposób prowadzący do podrywania zaufania do zdolności obronnych państwa, obniżania powagi władz państwowych oraz szerzenia się nastrojów defetystycznych w sprawie wewnętrznej i zewnętrznej sytuacji państwa, przeciwdziałając akcji zjednoczenia narodowego w okresie ogólnej konsolidacji społeczeństwa polskiego.
Komunikat PAT z 23 III 1939 o powodach internowania S. Mackiewicza w Berezie Kartuskiej
JÓZEF przez cały okres II Rzeczypospolitej pozostawał w cieniu swego brata, co nie znaczy, że przez nikogo nie został dostrzeżony. Nie uczestniczył jednak ani w świecie wielkiej polityki, ani w debatach ideowych. Pracował w „Słowie”, naprzód jako korektor i redaktor, od 1924 roku pisząc notki informacyjne ze świata, głównie dotyczące Litwy i Sowietów, sygnowane „m.” lub „jam.”. Od 1928 zaczął publikować większe reportaże. Województwa kresowe przemierzał wszystkimi możliwymi środkami lokomocji: koleją, samolotem, samochodem, chłopską furmanką, rowerem, łodzią, wreszcie… pieszo; sam obliczył, że w 1938 roku przeszedł i przejechał łącznie 26 132 km. Owocem tych podróży był wybór reportaży Bunt rojstów, za który w 1938 roku otrzymał nagrodę „Wiadomości Literackich”. Chociaż brak było w jego pisarstwie akcentów wprost ideowych czy światopoglądowych, można w nich dostrzec to, co daje się określić jako przedteoretyczny „konserwatyzm konkretu”, tj. obrony niepisanych praw zwyczajowych i tradycyjnego sposobu życia lokalnych wspólnot o zróżnicowanej tożsamości narodowej lub jej braku (polskiej, litewskiej, białoruskiej, „tutejszych”) oraz religijnej (katolickiej, prawosławnej, rozmaitych sekt).
W reportażach objawiał się Mackiewicz jako wróg numer jeden biurokracji. Tropił oszustwa urzędnicze, najrozmaitsze przejawy złego czy głupiego funkcjonowania instytucji czy indolencji władz. Były kampanie, które wygrywał, więc wiele osób zwracało się doń o pomoc, o obronę swych praw. Każdą sprawę, o której pisał, poznawał dokładnie, ze stanowiska każdej strony, opisywał logicznie, chronologicznie. Z reguły okazywało się, że winna w danym wypadku jest instytucja, władza. Ludzie, których bronił, reprezentowali często stare niepisane prawa tych ziem, ignorowane, nierozumnie zwalczane przez nieznające miejscowych warunków władze.
Maria Zadencka, przedmowa do: Zwycięstwo prowokacji, Kraków 1985 /II obieg/, s. III-IV
Inne pierwsze większe utwory Józefa to: sztuka teatralna Pan poseł i Julia (1931), napisana wspólnie z Kazimierzem Leczyckim; wydana pod pseudonimem „Felicja Romanowska” Wileńska powieść kryminalna (1933), która miała aż czterech współautorów (obaj bracia Mackiewiczowie, Walerian Charkiewicz i Jerzy Wyszomirski); zbiór sześciu nowel 16-go między trzecią a siódmą (1936), z których trzy (Ślizgawka, Kuzyn z nieprzyjacielskich huzarów, Kiedy byłem głodny) zawierały zalążkowe wątki dojrzałej twórczości.
W artykułach politycznych pisanych w miesiącach poprzedzających wojnę Józef zajmował stanowisko wojowniczo antyniemieckie, w duchu urzędowego sloganu „nie oddamy ani guzika”: „ustąpić Gdańska – pisał – nie możemy i nie ustąpimy” (Gdańsk bez złudzeń, „Słowo”, 1939, nr 143); zapowiadał „wyrzucenie zbrojne” SA- i SS-manów, w imieniu redakcji deklarował pełne poparcie na wypadek decyzji Naczelnego Wodza o „mobilizacji materialnych sił narodu”, a nawet stwierdzał, iż „nikt poza najwyższymi czynnikami Państwa ingerować ani krytykować jego decyzji po prostu nie ma, nie powinien mieć prawa” (Nasze stanowisko, „Słowo”, 30 III 1939); z entuzjazmem przyjął także sejmową mowę ministra Becka z maja 1939 roku; głosił wreszcie konieczność „sojuszu litewsko-polsko-węgierskiego wobec możliwej agresji Niemiec” (tamże).