|
Von Thronstahl
Prokonsul ATW
Von Thronstahl – nazwa, która już sama z siebie, odczytana głośno i dobitnie, przyspiesza krążenie krwi w żyłach. Jeśli dodamy do tego, że jest to „nome de guerre” jednego z najbardziej kontrowersyjnych i zarazem kreatywnych projektów na scenie military/neofolk, jeśli spojrzymy na precyzyjnie dopracowany wizerunek sceniczny grupy i jej lidera, obdarzonego nieprzeciętną osobowością, wreszcie – jeśli wsłuchamy się w monumentalną muzykę, wtenczas wspomniana nazwa wielokrotnie zwiększy swoją moc.
Von Thronstahl to projekt muzyczny, obok którego trudno przejść obojętnie. Można go znienawidzić, można pokochać, można wreszcie w ambiwalentny sposób łączyć entuzjazm z mniej lub bardziej radykalną krytyką przesłania artystów. Tak czy inaczej dzieło życia Josefa Marii Klumba dostarczy nam sporej dawki wrażeń.
Zanim przejdziemy do VT, warto wpierw wspomnieć coś właśnie o Josefie, osobie odpowiedzialnej za całe przedsięwzięcie. Urodzony w roku 1963, jest obecny na scenie muzycznej już od początku lat 80-tych, kiedy to zaczął grać w kilku niemieckich kapelach wywodzących się z punk rocka i łączących go z wątkami nowofalowymi, industrialnymi, gotyckimi i okultystycznymi. Bodaj najbardziej istotnym był projekt Circle Of Sig-Tiu, ale warto wspomnieć także o pozostałych zespołach Klumba z lat 80-tych i pierwszej połowy lat 90-tych: Forthcoming Fire, Preussak, Jay Kay, Weissglutt. Z tym ostatnim Josef zaszedł „najdalej” – ocierając się o kontrakt płytowy z Sony, do którego w końcu nie doszło. W tym czasie Klumb zaczął być postrzegany na scenie gotyckiej jako persona coraz bardziej kontrowersyjna – ze względu na sceniczny image, eksponowanie wątków imperialnych i wojennych, upodobanie do monumentalizmu, przewrotne sympatyzowanie z dandyzmem i swego rodzaju dekadencją, wreszcie z powodu nieskrywanego przywiązania do rzymskiego katolicyzmu w postaci głoszonej przez Bractwo Piusa X.
W tym miejscu warto wspomnieć postać księdza Hansa Milcha, członka Bractwa, aktywisty tradycjonalistycznego i założyciela stowarzyszenia „Actio Spes Unica” („Akcja Dobrej Nadziei”). Autorytet księdza Milcha odcisnął trwałe piętno na twórczości Klumba, w zasadzie pod jego wpływem muzyk powrócił do katolickich korzeni po kilku latach czegoś, co dziś nazywa „długą odyseją” po wyspach ezoteryzmu i subkulturowego buntu. Kazania Milcha od lat pojawiają się w nagraniach Von Thronstahl, wmontowane w militarno-neoklasyczną muzykę.
Tak oto wróciliśmy do zasadniczego tematu artykułu. Von Thronstahl został powołany do życia w roku 1995 przez Josefa K. i jego brata Bernarda. Jakiś czas potem Bernard przestaje udzielać się w grupie, dochodzą natomiast Raymond P., Marcel P. i Rene. VT zaczyna pojawiać się na licznych składankach muzycznych i powoli wybijać się na rosnącej w siłę scenie military-neofolk. Symbolem kapeli staje się pęk rózg liktorskich, znany ze starożytnego Rzymu i faszystowskich Włoch. Na zasadnicze brzmienie składają się neoklasyczne aranżacje (grane na syntezatorach), połączone z marszowymi rytmami, industrialnym zgiełkiem, śpiewem, deklamacjami i rozmaitymi nagraniami samplowanymi z radia, telewizji, archiwów historycznych etc. Najpełniejszym wyrazem takiego podejścia jest album „Imperium Internum”, pełnoczasowy debiut kapeli, wydany w roku 2000. „Imperium Internum” to głos Starej Europy, bluźnierstwo przeciwko ideom współczesności. „Tęskniłem za tworzeniem sztuki i muzyki, która byłaby silniej związana z prawdziwym dziedzictwem europejskim – nie z masonerią, anarchiczną tradycja fałszywej wolności, oznaczającą wykorzenie i bezprawie” – mówi Klumb w jednym z wywiadów. „Von Thronstahl powinien wskazać drogę powrotną do wzniosłego rodzaju dumy, opartego o trwałe wartości”.
W kolejnych latach ukazują się następne płyty – mocno eksperymentalna „ReTurn Your ReVolt Into Style” oraz utrzymana w neoklasycznej, militarnej atmosferze „E Pluribus Unum”. Ten ostatni album to zbiór utworów, które wcześniej ukazały się na różnego rodzaju składankach, m.in. na cześć barona Evoli, Leni Riefenstahl, kapitana Codreanu.
|
|
Von...
Ciąg dalszy...
Równocześnie VT kreuje specyficzny image sceniczny, łączący wątki militarne i imperialne ze swoistą interpretacją „stylu dandysa” („occidental dandy pose”). Na stronie internetowej VT pojawiają się artykuły na temat mody i elegancji, odniesienia do Gabriela D’Annunzio i Curzio Malaparte. Josef K. przewrotnie określa się jako „dandy-coffee-fascist”. Mało tego, Klumb nie ustaje w prowokacjach: „W ostateczności wydaje się, że typem religii, który najbardziej pasuje do dobrej whisky, rękawiczek z czarnej skóry i zapachu doskonałych papierosów – jest stary, twardy rzymski katolicyzm. To nie tylko kwestia wiary i prawdy, to także kwestia stylu i klasy”.
W Niemczech Von Thronstahl dostaje się pod ostrzał bojowników “antyfaszyzmu” oraz politycznej poprawności. Granie koncertów jest utrudniane lub wręcz uniemożliwiane. Podczas festiwalu muzyki gotyckiej w Lipsku w roku 2000 policja usiłuje nie dopuścić do występu VT i Days Of The Trumpet Call (projekt Raymonda P.). Swoją drogą, z tym ostatnim zespołem VT nagrywa dwa wspólne albumy, w tym jeden poświęcony dwóm szczególnym postaciom literatury i kultury europejskiej XX wieku – Ferdynandowi Pessoa (portugalskiemu poecie epoki fin de siecle) i Emilowi Cioranowi, rumuńskiemu eseiście o zapatrywaniach nihilistycznych.
W roku 2003 Von Thronstahl nagrywa album „Bellum Sacrum Bellum?”, który w opinii wielu recenzentów przejdzie – lub już przeszedł – do historii gatunku. Bellum, Sacrum Bellum? to przedziwny, mocarny mix militarnej neoklasyki, industrialnego hałasu, elektronicznych beatów i rockowych gitar, a wszystko to okraszone masą sampli, efektów i dźwiękowych ornamentów, nadających tej muzyce głębię i różnorodność. Skondensowany atak na wszystkie świętości ponowoczesnego świata. Zarazem Klumb sięga do swoich punkowych korzeni, wykonując piosenkę „We Walked In Line” grupy Joy Division, przetwarzając motywy The Exploited, The Clash i nie tylko. Płyta-dynamit, zarówno od strony muzycznej, jak i w dziedzinie przesłania.
Niedługo potem Josef K. bierze się za kolejne przedsięwzięcie – tym razem we współpracy z Damiano Mercuri z włoskiego Rose Rovine e Amanti postanawia zebrać na jednej składance wszystkie zespoły neofolkowe, industrialne i militarne, które nie ukrywają swego przywiązania do tradycyjnie pojmowanego chrystianizmu – katolickiego lub prawosławnego. Tak powstaje „Credo In Unum Deum”, wydany w 2006 roku album kompilacyjny, zaopatrzony w 64-stronicową książeczkę, zawierającą teksty utworów, ilustracje oraz eseje poszczególnych wykonawców, poświęcone religii i duchowości. Udział biorą m.in. Oda Relicta (Ukraina), Lonsai Maikov (Francja), Kriegsfall U (Węgry), Parzival (Rosja). No i oczywiście Von Thronstahl, prezentujący się w dwóch kawałkach poświęconych Matce Boskiej. Płytę można (lub można było) nabyć także w Polsce, np. w War Office.
Niedawno pod szyldem VT ukazał się mini-album „Mutter der Schmerzen” („Matka Bolesna”), utrzymany w stylistyce neofolkowej. Zespół odszedł tu zarówno od rozbudowanych, quasi-orkiestralnych aranżacji, jak i od wpływów rocka czy industrialu, kierując się ku wpadającym w ucho balladom o tym samym, co zwykle, przesłaniu. W roku 2007 na rynku pojawia się, nakładem brytyjskiej Cold Spring Records, najnowszy album VT – „Sacrificare”, rozwijający wątki neofolkowe. W tym samym roku Josef K. udzielił wywiadu dla polskiego magazynu internetowego „Młodzież Imperium”. Na luty roku 2008 planowany był koncert VT i Rose Rovine E Amanti w Warszawie – z supportem w postaci polskich kapel Krępulec i Across The Rubicon. Nie doszedł on jednak do skutku.
Krótko mówiąc – krucjata trwa, początek roku 2009 powinien przynieść nowy album "Germanium Metallicum". Istotne jest nie tylko jasne przesłanie i bardzo dobre brzmienie VT, ale także fakt, że zespół ten wywalczył już sobie trwałe miejsce na scenie military/neofolk, jest zaliczany do najpopularniejszych, również przez osoby nie podzielające radykalnych poglądów Josefa K. i Raymonda P. To z całą pewnością cieszy i pozwala sądzić, że kultura Europy ma jeszcze szansę odrodzić się – przynajmniej w niektórych aspektach.
ATW
|
|