Philosophia Perennis a Sensus Catholicus
ks. Rama Coomaraswamy

Mądrość wszystkich starodawnych badać będzie mądry i będzie się zajmował prorokami..."
(Księga Eklezjastyka [w BT: Mądrość Syracha] 39, 1-5)

Powszechnie przyjmuje się, że w obrębie chrześcijaństwa nie ma miejsca dla akceptacji koncepcji Sanatana Dharma czy też tego, co na Zachodzie określa się mianem philosophia perennis lub priscorium. Owa Sophia Perennis, by posłużyć się określeniem preferowanym przez Wolfganga Smitha, zakłada, że pewne prawdy metafizyczne, a zatem i dostęp do wiedzy o tym, co boskie, zawsze były przez pewien czas dostępne oraz odnajdywane w ramach każdej prawomocnej tradycji religijnej.

Przede wszystkim powinno być jasne, że pojęcie to w żaden sposób nie jest sprzeczne z zasadą Extra Ecclesiam nulla salus, tj. że poza Kościołem nie ma zbawienia. Jeśli będzie się ją rozumiało w sposób, w jaki zawsze czynił to Kościół, zaakceptuje się fakt, że istnieją jednostki, które jak wyłożył to św. Pius X, należą do istoty Kościoła. Tego rodzaju jednostki są "permanentnie nieświadome" objawionego Kościoła, a z pewnością przed nadejściem Chrystusa arka zbawienia musiała przyjąć inne formy.
Konieczne jest także postrzeganie historii nie jako progresywnego postępu od czasów pierwotnych do obecnej "oświeconej" epoki, ale bardziej realistycznie jako ciągłej degeneracji od wcześniejszego Wieku Złotego. Wygnanie Adam z Raju jest wzorcem dla zrozumienia obecnej sytuacji. Bóg nie porzucił swego Stworzenia, a Adam odnalazł duchową odnowę i w rzeczywistości jest uważany przez Kościół za świętego. W dobie starożytnej postrzeganie objawienia, zgodnie z bardziej "bezpośrednim" postrzeganiem przez człowieka prawdy było odpowiednio łatwiejsze. Z każdym kolejnym "upadkiem" Bóg stawiał bardziej rygorystyczne wymagania dla tego, kto szukał odwrócenia procesu degeneracji, aż do czasu Mojżesza, kiedy to reguły musiały objąć każdy aspekt życia. (...)

Tego rodzaju postawa nie stanowi carte blanche dla każdej religii. Jeśli zbawienie jest możliwe poza formalną strukturą Kościoła, jak być musiało przynajmniej do czasu przyjścia Chrystusa, należy pamiętać, iż nie można zostać zbawionym przez błąd. Zbawia jedynie sama Prawda. A zatem z tego wynika, że zbawienie przychodzi do nas za pośrednictwem Boskiego Logosu przy czym Logos istnieje i istniał od początku czasu, ponieważ "na początku było Słowo".
Ojcowie wczesnego Kościoła stanęli w obfitości starych form religijnych, które były zdegenerowane do granic możliwości. Postępowali na dwa sposoby. Albo deklarowali, że chrześcijaństwo posiada pełnię Prawdy i dzięki temu nie ma potrzeby szukania jej gdzie indziej, albo też utrzymywali, że cała prawda - bez względu na to, gdzie została odnaleziona - należy do integralności wiary i dzięki temu była przyjmowana, wchłaniana i obejmowana. Jak mówił św. Tomasz z Akwinu, cytując św. Ambrożego: "Wszelka prawda, nieważne gdzie ją znaleziono, za swego autora ma Ducha Św.". W podobny sposób św. Hieronim prawie zaadoptował opowieść o życiu Buddy i schrystianizował ją tak, jak widzimy to w hagiograficznym opisie św. Józefata.

Święci katoliccy rozpoznawali tę rzeczywistość w ciągu wieków. św. Justus nawiązywał do Heraklita jako "chrześcijanina przed Chrystusem", zaś Eckhart mówił o starożytnym mędrcu jak następuje: "jeden z najstarszych filozofów, który odnalazł prawdę na długo przed narodzinami Chrystusa, nim w ogóle istniała wiara chrześcijańska, jak to ma miejsce dzisiaj".


Sophia Perennis...
Ciąg dalszy...

Św. Tomasz z Villanova nauczał tej samej doktryny: "Nasza religia jest od początku świata. Wielkim chrześcijaninem był Abraham, podobnie Mojżesz, jak również Dawid i cała reszta patriarchów. Wielbili tego samego Boga, wierzyli w te same tajemnice oraz oczekiwali tego samego zmartwychwstania i sądu. Posiadali te same zasady, obyczaje, sympatie, potrzeby, myśli i style życie; zatem jeśli widziałeś Abrahama, Mojżesza, Dawida z Piotrem, Andrzeja, Augustyna i Hieronima, spotrzeżesz, we wszelkich istotnych rzeczach, doskonałą tożsamość". Można by zwielokrotnić te cytaty, jednak nie będą one służyły żadnemu celowi, jeśli nie zrozumie się samych zasad.
Pozornie przeciwko temu mamy wyznanie Augustyna, które napisał u kresu swego życia próbując skorygować wszelkie nieporozumienia, do których mogły prowadzić jego prace. Owo wyznanie wygląda jak następuje: "Rzecz, którą obecnie zwie się religią chrześcijańską nie była pożądana wśród starożytnych od początku gatunku ludzkiego do czasu wcielenia Chrystusa, po którym prawdziwa religia, która uprzednio istniała wówczas, zaczęła być nazywana "chrześcijańską". Bliższe zbadanie tego wyznania wymaga jednakże zrozumienia jego źródła. Wcześniejsze stwierdzenie pojawia się we fragmencie De Vera Religione (X.19), gdzie Augustyn wyjaśnia, iż "dusza niszczona przez otaczające ją grzechy nie byłaby zdolna podnieść się ku boskiej rzeczywistości, gdyby nie odnaleziono w obrębie ludzkiej sfery czegoś, co pozwoliłoby człowiekowi powstać z ziemskiego życia i odnowić w sobie obraz Boga. Z tego powodu Bóg, w swym nieskończonym miłosierdziu, ustanowił doczesne środki, dzięki którym ludzie mogą zostać przywołani do ich pierwotnej doskonałości oraz dzięki którym Bóg przychodzi z pomocą każdej jednostce i całemu rodzajowi ludzkiemu". Następnie św. Augustyn dodaje: "W naszych czasach to znajomość i podążanie za religią chrześcijańską stanowi najbezpieczniejsze i najpewniejsze zbawienie".
Mimochodem należy zaznaczyć, że Augustyn mówi o "ludzkim gatunku", a nie wyłącznie o żydowskiej religii, która oczywiście ma bardzo bliskie powiązania z chrześcijaństwem. Również św. Justus stwierdza: "Bóg jest Słowem, którego cała ludzkość jest uczestnikiem, a ci, którzy żyją zgodnie z rozumem są chrześcijanami, nawet jeśli uznawani są za ateistów". Zalicza do nich nie tylko Heraklita, ale także Sokratesa oraz Abrahama.
To właśnie tą ostatnią sentencję św. Augustyn chcial wyjaśnić tłumacząc, że w swym wyznaniu użył terminu "religia chrześcijańska", ale nie udało mu się przezeń wyrazić rzeczywistości leżącej za tą nazwą. Cytując go ponownie: "zostało to powiedziane zgodnie z nazwą, a nie z samą rzeczą, której ta nazwa dotyczy". Aby uczynić to jeszcze bardziej zrozumiałym Augustyn dodaje: "W rzeczywistości, gdy po czasie zmartwychwstania i wstąpienia do niebios, apostołowie zaczęli głosić kazania, a wiele osób zaczęło wierzyć, to pośród ludu Antiochii - jak jest napisane - po raz pierwszy uczniowie nazwani byli chrześcijanami. To jest powód dla którego powiedziałem: to w naszych czasach religia chrześcijańska; nie dlatego, że wcześniej nie istniała, ale dlatego, że później przyjęto tę nazwę".

Dlatego właśnie katolik może uznać stanowisko określane zazwyczaj jako "wieczysta lub uniwersalna filozofia". Jedynym wymogiem jest to, by uznawał je jako katolik akceptujący całe nauczanie Kościoła zawarte w tradycyjnym Magisterium, a to z tego powodu, że jeśli ktoś wykroczy poza Magisterium i przyjmie swoją własną opinię jako "prawdziwą", sprzeciwi się wszystkiemu, co Sanatana Dharma utrzymuje jako święte.

Wszystko to ma niewiele wspólnego z fałszywym ekumenizmem, który wydaje się przenikać atmosferę naszych dni, ekumenizmem akceptującym nie tylko protestantyzm, ale każdą new age'ową dewiację wyobrażalną - jak to wyłożył Vaticanum II - "na równej stopie". Ów ekumenizm rozciąga się często na wschodnie religie, o których ludzie za to odpowiedzialni mają niewiele prawdziwej wiedzy i zrozumienia. Np. wielu będzie mówiło o Trójcy w hinduizmie mającej być reprezentowaną przez okrzyk sat chit ananda - który jest być może najlepiej tłumaczony jako byt, wiedza, wieczna szczęśliwość - imiona Boga mające odpowiedniki w islamie: qudrah, hikmah oraz rahmah. Hinduska Trójca Sił składa się z solarnego Ojca na górze, ognistego Syna na ziemi (skąd wstępuje do niebios) oraz Wichru - ich wspólnego oddechu. Św. Franciszek Salezy ostrzegał przed tymi, kórzy mówią o innych religiach bez odpowiedniej wiedzy; w rzeczywistości nawet ci zaznajomieni z własną terminologią teologiczną (co jest rzadkością pośród współczesnych uczonych), mieliby kłopoty ze zrozumieniem sposobów wyrażania obcych ich intelektualnemu światu.

A zatem my, jako chrześcijanie, możemy, a nawet musimy przyjąć ideę sophia perennis. Mądrość zawsze była tam obecna, tj. Chrystus - Słowo, które stało się ciałem, które otwiera bramy oraz Kościół, który daje nam do nich dostęp.
Z powyższych zasad wynika ważna konsekwencja. Jeżeli rzeczywiście w innych religiach można odnaleźć prawdy, owe prawdy mogą służyć wyjaśnieniu pewnych niejasności, z którymi mamy do czynienia wewnątrz naszej własnej religii. W słowach Akwinaty, mogą się one stać "zewnętrznymi i wiarygodnymi dowodami" prawd chrześcijaństwa. Mając to na uwadze, proponuję zapoznać się ze studium Anandy Coomaraswamy'ego o ustępie z Proroctwa Izajasza: "I wyjdzie różdżka z korzenia Jessego i kwiat z korzenia jego wyrośnie. I spocznie na nim Duch Pański, duch mądrości i rozumu.." (Proroctwo Izajasza [w BT Księga Izajasza 11, 1-2).

tłum. z ang. Marek Rostkowski

źródło: http://www.religioperennis.org/documents/rcoomaraswy/Catho_perennial.pdf)


34