Mój kraj
 Emil Cioran

Intrygujące, powojenne uwagi E. Ciorana na temat rumuńskiego Legionu Michała Archanioła i Żelaznej Gwardii.
Znam się na obsesjach. Doświadczyłem ich więcej niż ktokolwiek. Wiem, że obsesja jest złożem namiętności, źródłem, które ją nawilża i chroni, sekretem jej długiego trwania.

Przed trzydziestym rokiem życia zdarzyło mi się odczuć namiętność do mego kraju; namiętność desperacką, agresywną, bez wyjścia, która przez kilka lat była udręką. Mój kraj? Za wszelką cenę chciałem się z nim związać - i nie miałem w czym. Ani w jego teraźniejszości, ani w czasie przeszłym nie znajdowałem niczego rzeczywistego. W tamtym czasie powstał pewien ruch - który chciał wszystko reformować, nawet przeszłość. Ale ruch ten był jedyną oznaką tego, że nasz kraj mógł być czymś innym niż fikcją. I był to ruch okrutny, mieszanka prehistorii i profecji, mistycyzmu, modlitwy i rewolweru, prześladowany przez władze i zabiegający o prześladowania. Albowiem popełnił niewybaczalny błąd wymyślenia przyszłości dla tego, co jej nie miało.
Wszystkim wodzom pościnano głowy, a ich trupy wyrzucono na ulice: spotkało ich przeznaczenie, co zwalniało kraj ze spotkania z własnym. Odkupili grzechy ojczyzny swym obłędem. Byli krwawymi męczennikami. Wierzyli w zbrodnię, przeto zostali zabici. Zabrali w swą śmierć przyszłość, którą wymyślili wbrew rozsądkowi, wbrew oczywistości i "historii". Ruch został poskromiony, rozproszony, na poły unicestwiony. Przypadł mu w udziale los zdziczałego Port-Royal. Spadliśmy z powrotem na poziom naszego kraju.

Moja idea, nie muszę dodawać, nie doprowadziła do żadnej krucjaty. Na jakiś czas mnie uspokoiła. Później ta próżna nienawiść mnie znużyła i podjąłem się nienawiści szerszej, obejmującej wszystkich, rozciągającej się od pogardy dla mojego sąsiada po anarchię kosmiczną. Potrzebowałem szaleństwa, tak jak inni potrzebują mądrości bądź pieniędzy. Myśl, że coś może lub mogło istnieć, nie przejmując się moją wolą zniszczenia, doprowadzała mnie do spazmów wściekłości, wstrząsała mną przez długie noce...


Mój kraj...
Ciąg dalszy...


31