Romanzo d’amore in Reggenza del Carnaro...
 Michał Prokopowicz

Nocy z 12 na 13 września roku 1919 w nadadriatyckim porcie Fiume wydarzenia minionego dnia były wspaniałą okazją do świętowania. Miasto stało się wolne i włoskie, nie ma i nie będzie zgody na upokarzające postanowienia traktatu wersalskiego. Nazwisko wyzwoliciela jest na ustach wszystkich: to przesławny D'Annunzio, autor "Triumfu śmierci", pisarz, poeta i as lotniczy, były dowódca eskadry "La Serenissima", która w trakcie Wielkiej Wojny dokonała słynnego lotu nad Wiedniem. Ten zawiadaka stoi na czele prawie trzytysięcznej armii śmiałków (Arditi) -weteranów, nacjonalistów i zwykłych awanturników, zmobilizowanych jego charyzmą i autorytetem. Ich przemarszom przez ulice oswobodzonego miasta towarzyszy powszechna radość i otwarcie demonstrowany patriotyzm.

Wydarzenia te szerokim echem odbijają się w wykrwawionej wojną i wyczerpanej epidemią hiszpanki Europie. Rządzone z fantazją przez Comandante d'Annunzio miasto szybko staje się miejscem wyszukanych ceremonii, hucznych zabaw i spotkań artystycznej awangardy. I choć od tamtych wydarzeń minął prawie wiek i wydaje się, że nasz kontynent zatracił pamięć o wszelkim heroizmie, to awangarda artystyczna -ta prawdziwa!- wciąż pamięta o barwnej osobie Gabriela D'Annunzio i jego Włoskiej Regencji Carnaro proklamowanej w Fiume. Dowodem na to jest debiutancki, wydany przed trzema laty album "Dissobbedisco!" włoskiej grupy IANVA (łac. drzwi), którego głęboko artystyczny wymiar sprawia, że zasługuje on na dostrzeżenie i szersze omówienie.

"Dissobbedisco!" to utwory wymykające się jednoznacznej klasyfikacji; zawsze wykonywane z wykorzystaniem bardzo bogatego instrumentarium, czasami zbliżają się do muzyki marszowej i folkowej, to znów ciążą w stronę poezji śpiewanej i muzyki klasycznej. Sami muzycy zwykli określać tę cokolwiek eklektyczną lecz spójną mieszankę mianem "muzycznego archeofuturyzmu". Osią piosenek osadzonych w realiach rządzonego przez D'Annunzio Fiume jest tragiczny romans jednego z Arditi, majora Cesare Renzi, i uwodzicielskiej śpiewaczki Elletry Stavros. Historia kochanków opowiedziana jest za pośrednictwem ich monologów, stanowiących podstawę liryczną niemal wszystkich utworów, z wyjątkiem czysto instrumentalnych wstępu ("Colpo Di Maglio") i zakończenia ("Amor Sola Lex"). "Colpo Di Maglio" ("Uderzenie młota") wprowadza w militarny nastrój trzeszczącym przemówieniem puszczonym z gramofonowej płyty. W jego tle stopniowo narasta ambientowe, bardzo mroczne i niepokojące brzmienie, w swym punkcie kulminacyjnym przechodzące w agresywny marsz wybijany na werblu, z surowymi kontrapunktami sekcji dętej. Bardziej melancholijnym rozwinięciem tego utworu okazuje się "La Ballata Dell'Ardito" ("Ballada śmiałka"). Rozgoryczony końcem wojny major Renzi w przebłysku olśnienia widzi Europę spętaną drutem kolczastym ("D’un’Europa di vent’anni presa nel filo spinato(...)") i zaczyna rozumieć swą dotychczasową drogę: od młodzieńczego nihilizmu ukrywanego za radykalnością działania ("Non intrepida irruenza, ma solo indifferenza.") aż po koniec Wielkiej Wojny, która uczyniła z niego mężczyznę i bohatera, ale też pozostawiła bez celu i miejsca do którego mógłby powrócić. Rozważania te kontynuowane są w utworze "Vittoria Mutilata" ("Kalekie zwycięstwo"). Zdemobilizowany Renzi pozbywa się resztek złudzeń, cynicznie polemizuje z futurystycznym manifestem Marinettiego: wojna nie jest już dla niego "jedyną higieną świata" ani dziełem sztuki; jej jedyną zaletą jest to, że pozwala porzucić wszelkie utopijne wizje i stanąć twarzą w twarz z brutalną lecz tętniącą życiem rzeczywistością.


...czyli impresja muzyczna. ...
Ciąg dalszy...

Na ruinach świata zrezygnowany żołnierz obiera na swe motto okrzyk "Audere Semper" (łac. "zawsze śmiało", zawołanie wymyślone przez D'Annunzio) i postanawia czekać, aż znów będzie mógł wziąć udział w walce. Ta chwila nadchodzi wraz z bitwą o Fiume, wspaniale przedstawioną w chyba najlepszym utworze z całego albumu, "Di Nuovo In Armi!" ("Na powrót pod bronią!"). Podobnie jak w "Colpo Di Maglio", jego podstawę muzyczną stanowi agresywny marsz, wspaniale dopełniony przez surowe gitarowe akordy i wyśpiewywane z zacięciem strofy. Renzi, opowiadając o wyprawie, zauważa towarzyszącą jej dekadencję i niemalże kabaretowy wymiar ("C’erano casse di cognac e di munizioni/ C’erano gerani e bandiere a tutti i balconi" -"Były skrzynki z koniakiem i amunicją/ Były pelargonie i flagi na wszystkich balkonach"), co jednakże nie umniejsza jej wielkości ani nie przyćmiewa wspaniałości tego wydarzenia: "C’erano ragazzi dal formidabile cuore: /Si scatenava l’amplesso tra Musa e Furore!" ("Byli młodzieńcy o ogromnych sercach /To zwarło w uścisku Muzę i Furię!"). Z tego uścisku, niczym Wenera z morskiej piany, wyłania się promieniująca sex-appeal'em Elletra Stavros wyśpiewująca swój popisowy numer, "Tango bachantki" ("Tango Della Menade"). Uwodzicielska śpiewaczka oczarowuje publiczność swym głosem, lecz słowa jej pieśni przeznaczone są tylko dla uszu majora Renzi.
Elletra okazuje się niebezpieczną, manipulującą mężczyznami femme fatale: "Per te /Dovrei essere Kali /La Dea /Madre di mille pugnali" ("Dla ciebie/ Powinnam być Kali/ Boginią/ Matką tysiąca sztyletów"). W mrocznych i pełnych mistycyzmu wersach wyraża swe kipiące pożądaniem uczucie. Renzi zakochuje się w niej, pomimo iż przeczuwa, że jej pobyt w mieście związany jest z grą wywiadów... Z targających nim namiętności zwierza się przyjacielowi w długim monologu ("Per Non Dormire" ;"Nie śpiąc"). Tylko pozornie szuka jakiegoś rozwiązania, bowiem nie chce i nie umie przerwać romansu -"Quale soluzione adottare con Lei/ Che folgore é già nel nome: Elettra!" ("Cóż począć gdy/ Ta błyskawica jest już w imieniu: Elletra!"). Major pisze pożegnalny list do swych towarzyszy broni ("Traditi"; "Zdradzony"), tłumacząc, że miłość do kobiety odmieniła go i nie znajduje już siły by dalej walczyć u ich boku. Tymczasem Elletra, wiedząc o nadchodzących wydarzeniach ucieka w opar morfinistycznych halucynacji ("Fuoco A Fiume"; "Rzeka ognia"), jednak nawet narkotyki płynące w jej żyłach nie przynoszą ukojenia w obliczu popełnionej zdrady i palącej serce miłości. Finał tragedii ("Muri D'Assenzio"; "Mury absyntu") rozpoczyna się wraz z inwazją regularnych sił włoskich na Regencję Carnaro. To przedostatni i silnie zapadający w pamięć utwór, głównie za sprawą budujących wspaniały nastrój fortepianu i akordeonu, wspieranych przez bębny, gitarę i smyczki. Popijający absynt Renzi widzi flotę rozpoczynającą ostrzał portu i swych towarzyszy ruszających do walki. Wybiega na ulicę, by przypadkiem w tłumie odnaleźć Elletrę. Kochankowie w przypływie nadziei obiecują spotkać się w Trieście i wymieniają ostatni pocałunek. Chwilę później major Renzi pada na ulicę z przestrzeloną głową. Kulę -nie wiadomo, przypadkową czy też nader celną?- wystrzelił jeden z jego dawnych przyjaciół... "Amor Sola Lex", utwór kończący całą płytę, to już tylko epitafium i podarowana nam przez muzyków chwila zadumy nad wojną i miłością.

Zanim jeszcze ucichnie echo wystrzału, który przeorał mózg młodego majora, jasne staje się też przesłanie muzyków z IANVA: cóż pozostaje w tych psich czasach pozbawionych bohaterstwa i fantazji, jak nie pamięć o Historii i kontemplacja Sztuki? "Dissobbedisco!" splata je w niezwykły węzeł, który ja już nieco dla Was poluzowałem. Teraz Wasza kolej.


Michał Prokopowicz

31