|
Prawdziwa tożsamość Europy
Szczerbiec89
W ostatnich latach utrwaliła się w mass-mediach tendencja, do odmiany przez wszystkie przypadki, wyrazu „Europa”. Rzecz, jasna, nie jest to tendencja do pogłębiania wiedzy na temat dziejów i kultury naszego kontynentu, lecz bezczelne wycieranie sobie gęby Europą, przez twórców, włodarzy i miłośników projektu politycznego, zwanego Unią Europejską. Utożsamianie Europy z Unią Europejską jest właśnie przykładem rozmywania pojęć i zabiegów socjotechnicznych, w których specjalizują się demoliberalni politykierzy. O tym, na czym polega prawdziwa tożsamość Europy i dlaczego jest ona całkowitym zaprzeczeniem idei głoszonych przez eurosocjalistów, spróbuję wyjaśnić w mojej pracy. Po pierwsze, musimy przypomnieć, jakie są prawdziwe fundamenty tego, co zwykło się nazywać cywilizacją Zachodu. Zacznijmy od dygresji, iż w ślad za prof. Feliksem Konecznym, jednym z najwybitniejszych teoretyków cywilizacji, utożsamiam Cywilizację Zachodnią z Cywilizacją Łacińską. Jak wiemy, filarami, tej najwspanialszej z cywilizacji są: religia chrześcijańska, wraz z wywodzącą się od niej etyką, prawo rzymskie, oraz grecki dorobek kulturowy (ze szczególnym uwzględnieniem filozofii) . Cywilizacja Łacińska tworzyła się w sposób organiczny. Z biegiem wieków dochodziło do syntezy wielu, często nie mających ze sobą do tej pory zbyt wiele wspólnego elementów, aby wreszcie łaciński kaganek zaczął przyświecać Europie, prowadząc ją ku wielkości. Należy pamiętać, że obok dziedzictwa chrześcijańsko-klasycznego, olbrzymią rolę w budowie tej cywilizacji, odegrały elementy wywodzące się od ludów aryjskich, które już we wczesnym średniowieczu zamieszkiwały Europę. Z biegiem lat, w toku chrystianizacji dochodziło do adaptacji wielu staroeuropejskich tradycji, zwyczajów, archetypów, mitów, czy symboli przez Kościół Katolicki. Przykładem tego, może być wizerunek konnego wojownika, zbrojnego we włócznię, walczącego ze smokiem. Archetyp ten, początkowo symbolizował na Rusi, słowiańskiego boga Jarowita, jednak w toku chrystianizacji, przyjął się , jako ikona Św. Jerzego.
Tak więc widzimy, że Cywilizacja Łacińska, wykształciła się, w toku organicznego procesu, jako stop tego wszystkiego, co stanowiło najczystszą i najwartościowszą esencję Europy. Natomiast Unia Europejska to byt polityczny, opierający się na aprioryzmie i mechanicyzmie. Wszelkie absurdy unijnej biurokracji, to tak naprawdę, efekt oderwania od rzeczywistości i brak zdolności do weryfikacji swoich założeń na skutek doświadczeń. Ideowymi korzeniami UE, jest to wszystko, co zawsze stało w opozycji do Cywilizacji Łacińskiej: materializm, wojujący ateizm, atomizacja społeczeństwa, socjalizm demokratyczny, kosmopolityzm, dekadencja, relatywizm i hedonizm.
Wszystko to pokazuje, iż korzenie ideowe Cywilizacji Łacińskiej i Unii Europejskiej są nie do pogodzenia. Przejdźmy teraz do zagadnienia „integracji europejskiej”. Sama idea zjednoczenia Starego Kontynentu, jest zdecydowanie starsza, niż ta wersja integracji, jaka jest nam aktualnie narzucana. Przecież twórcami koncepcji Imperivm Europaeum byli dumni i twardzi monarchowie, tacy, jak Otton III, Maksymilian I Habsburg, czy inni chcący zjednoczyć Europę pod swym berłem. Lecz jedyną formą integracji europejskiej, jaka rzeczywiście istniała w świecie realnym, a nie tylko w sferze planów, był okres katolickiego uniwersalizmu. Ten kilkusetletni, średniowieczny epizod nie był czasem integracji politycznej i tworzenia debilnych urzędów, w rodzaju Parlamentu Europejskiego, czy Komisji Europejskiej, lecz epoką faktycznej kulturowej integracji Europy.
|
|
Tożsamość Europy...
Ciąg dalszy...
Widzimy więc, że prawdziwa jedność Europy została wykuta, nie poprzez ustawy regulujące wymiary ogórka, czy wspólne przemówienia zachodnioeuropejskich sukcesorów Pokolenia 68’ i postkomunistycznych bękartów, lecz zrodziła się z myśli wielkich mędrców, duchowości mistyków, mądrości i autorytetu monarchów, odwagi i waleczności rycerstwa, a także z pracowitości i przywiązania do Tradycji, milionów zwykłych poddanych.
Tak więc, podsumowując: Mamy dwie wizje jednoczenia Europy. Pierwsza z nich, to integracja organiczna, oddolna, na bazie tradycjonalistycznego uniwersalizmu. Druga zaś, to integracja prowadzona w sposób odgórny i aprioryczny, bazująca na internacjonalistycznym demoliberalizmie prowadzącym do zniszczenia resztek Tradycji i Tożsamości. Europa Tradycji, była, jak piękny zamek, który został zrujnowany przez 4 wielkie ofensywy wroga. Pierwszą, była Reformacja, która ostatecznie przekreśliła szanse na istnienie uniwersalizmu, doprowadzając do trwałego rozdźwięku w Europie. Drugą, i zarazem najbardziej brzemienną w skutkach- Rewolucja (anty)Francuska, niszcząc instytucję monarchii, oraz ciał pośredniczących. Jej efektem był triumf demoliberalizmu, oraz rozbicie wspomnianego wcześniej systemu ciał pośredniczących i wspólnot lokalnych, czego rezultatem było zapoczątkowanie procesu atomizacji społeczeństwa, oraz wprowadzenie jakobińskiej centralizacji, w miejsce ustroju dającego szerokie kompetencje samorządom terytorialnym i gospodarczym. Trzecim ciosem w Łacińską Europę była Rewolucja Bolszewicka i narodziny, a następnie rozprzestrzenienie się komunizmu. Czwartym zaś, Rewolucja Obyczajowa, będąca zwycięstwem Pokolenia 68’. Wszystkie te wydarzenia, w mniejszym, lub większym stopniu przyczyniły się do zniszczenia prawdziwych tradycji europejskich, torując drogę doktrynom materialistycznym. Oczywiście, istniały ruchy, oraz postacie, będące obrońcami Starej Europy: Kontrreformacja, bohaterowie Wandei, Konfederacja Barska, Karliści, Legion Św. Michała Archanioła, białogwardziści, Akcja Francuska, Krucjata gen. Franco, Obóz Narodowo-Radykalny, Narodowe Siły Zbrojne, różne ośrodki Tradycji Katolickiej. Jednak pamiętać należy, że w zdecydowanej większości poniosły one klęskę, a nawet jeśli odniosły sukces, to został on zaprzepaszczony przez następców. Wszyscy wiemy, że roszczący sobie prawo, a nawet monopol do europejskości, zwolennicy UE, popierają zdecydowaną większość dziedzictwa Rewolucji. Ewentualnym wyjątkiem, może tu być komunizm, choć przecież UE nigdy oficjalnie nie potępiła tego zbrodniczego systemu, natomiast ciągle słychać głosy potępienia wobec najbardziej zasłużonych antykomunistów, takich, jak generałowie Francisco Franco, czy Augusto Pinochet. Bardzo duża część eurosocjalistycznych decydentów, to ideowi sukcesorzy wspomnianego wcześniej przeze mnie Pokolenia 68’. Są oni o tyle szkodliwi, że choć nie stosują takich narzędzi Rewolucji, jak łagry, strzał w tył głowy, czy palenie wsi, to od kilkudziesięciu lat prowadzą skutecznie walkę o kulturę, zgodnie z propagowanym przez Antonio Gramsciego, włoskiego komunistę, „Marszem przez instytucje”. Chyba nawet osoba średnio rozgarnięta zauważyłaby, że w ostatnich latach dyskurs przesuwa się coraz bardziej na lewo. Znajdujący się obecnie przy władzy eurosocjaliści, nie potrzebują tak naprawdę stosować przemocy, gdyż dysponują znacznie skuteczniejszymi środkami, z których największą moc mają media. Zdecydowana większość ludzi jest obecnie otumaniona przez telewizje, czy prasę , znajdującą się w rękach zwolenników socdemoliberalizmu. To właśnie „władza kulturowa”, a więc zdolność do kreowania opinii, narzucania trendów, czy nawet nakręcania społecznych oddziaływań jest moim zdaniem, tym, co pozwala w obecnych czasach budować swoje wpływy. Sytuacja nacjonalistów, tradycjonalistów, monarchistów, kontrrewolucjonistów jest obecnie o tyle trudniejsza, niż chociażby w czasach Dwudziestolecia Międzywojennego, że nasi ideowi antenaci posiadali oparcie w Kościele, arystokracji, czasem nawet burżuazji, oraz wpływy w armii, czy na uniwersytetach. Obecnie sytuacja jest znacznie gorsza. W Kościele na skutek Vaticanum II (będącego dla katolicyzmu niczym traktat kapitulacyjny i rozbrojenie), zwyciężył modernizm, a zwolennicy Tradycji katolickiej zostali praktycznie zepchnięci na margines, a przynajmniej znacznie utracili wpływy, arystokracja została wytępiona przez komunistów, obecna „burżuazja” to w większości nowobogackie barachło, armia uległa w okresie PRL-u totalnemu schamieniu i sowietyzacji, na uniwersytetach znaczącą siłą stali się „naukowcy” o komunistycznych rodowodach (choć nie jest u nas jeszcze tak źle, jak w krajach Zachodu, gdzie na uczelniach dominują uczniowie Gramsciego, Cohn-Bendita i Herberta Marcuse).
Szczerbiec89
|
|