Praca, demoniczna natura ekonomii
baron Juliusz Evola

(fragmenty książki „Ludzie wśród ruin”, tłum. z wersji ang. - Wielebny ATW)

(...) Zauważyłem także, że w czasach współczesnych poziom organizacji społeczno-politycznej obniżył się z tego, na którym zjawiska witalne i materialne podporządkowane są wyższym wartościom, siłom i celom, do poziomu, na którym aspekt wyższy zanika lub – co gorsza – zostaje, na zasadzie inwersji, oderwany od swego wymiaru i podporządkowany niższym czynnościom, które w przypadku pojedynczej jednostki ograniczają się do spraw czysto fizycznych. Ich odpowiednikiem na płaszczyźnie Państwa jest „ekonomia”. Rozważę teraz całe zjawisko z perspektywy tego właśnie zagadnienia.

Teza Sombarta, jakobysmy żyli w „wieku ekonomii” idealnie wyraża wyżej wzmiankowaną anomalię. (...) cały ten obecny „postęp” realizowany jest niemal wyłącznie w oparciu o interes ekonomiczny, który przesłonił wszystkie inne. W dzisiejszych czasach można mówić o „demonicznej naturze ekonomii”, albowiem zarówno w życiu indywidualnym, jak i wspólnotowym wymiar ekonomiczny jest najistotniejszy, najbardziej rzeczywisty i wreszcie – decydujący. Co więcej, tendencja do skupiania całego zainteresowania na kwestiach ekonomicznych i produkcyjnych nie jest postrzegana przez ludzi Zachodu jako bezprecedensowa aberracja, ale jako coś wręcz normalnego i naturalnego i nie jako wyjątkowa konieczność lecz jako coś, co winno być zaakceptowane, rozprzestrzeniane i czczone.

Jak już wcześniej powiedziałem, gdy racja i prymat interesów wyższych niźli socjo-ekonomiczne nie są zachowywane, wtenczas nie ma hierarchii, a nawet jeśli jakaś występuje, to jest ona jedynie imitacją, podróbką hierarchii prawdziwej. Jest to prawdą także wtedy, gdy wyższa władza nie znajduje się w rękach tych ludzi, grup i zgromadzeń, które reprezentują i bronią wspomnianych wyższych wartości. W takim wypadku, era ekonomiczna jest już z samej definicji epoką zasadniczo anarchiczną i antyhierarchiczną; reprezentuje ona odwrócenie normalnego porządku. Materializacja i bezduszność wszystkich dziedzin życia pozbawiają większego znaczenia wszystkie te problemy i konflikty, które postrzegane są w nim jako poważne i istotne.


Praca...
Ciąg dalszy...

Ów wywrotowy charakter odnaleźć można zarówno w marksiźmie, jak i w jego obecnej „nemezis”, jaką jest nowoczesny kapitalizm. Stąd też absurdalne i żałosne jest, kiedy ci, którzy reprezentują polityczną „Prawicę”, nie potrafią opuścić małego, mrocznego kręgu, wyznaczanego przez demoniczną naturę ekonomii – kręgu zawierającego w sobie marksizm, kapitalizm i wszystkie pośrednie konstrukcje ekonomiczne.

To powinno być przede wszystkim podkreślane przez tych, którzy dziś dają odpór siłom Lewicy. Nic nie jest bardziej oczywiste niźli fakt, iż współczesny kapitalizm jest równie wywrotowy, jak marksizm. Oba te systemy oparte są na tym samym, materialistycznym postrzeganiu życia; ideały obu systemów są jakościowo identyczne, zawierają te same motywy odnoszące się do świata jako centrum zbudowanego na technologii, nauce, produkcji, „produkcyjności” oraz „konsumpcji”. I dopóki będziemy mówić jedynie o klasach ekonomicznych, zyskach, płacach i produkcji, dopóki będziemy wierzyć, że rzeczywisty postęp ludzkości zdeterminowany jest określonym systemem dóbr i bogactw, czy też – mówiąc ogólnie – że postęp ludzkości mierzony jest stopniem bogactwa lub biedy – dopóty nawet nie zbliżymy się do tego, co jest najistotniejsze, choćby nawet można było opracować teorie inne niż marksizm i kapitalizm.

Punktem wyjścia powinno być zdecydowane odrzucenie zasady sformułowanej przez marksizm, która podsumowuje współczesne odwrócenie pojęć w dziedzinie pracy: „Ekonomia jest naszym przeznaczeniem”. Musimy w bezkompromisowy sposób przyjąć, że w normalnej cywilizacji ekonomia i interesy gospodarcze – rozumiane jako zaspokojenie potrzeb materialnych i mniej lub bardziej fikcyjnych żądz – zawsze odgrywa i będzie odgrywać rolę służebną. Musimy także podkreślać, że poza sferą gospodarczą winien objawiać się także porządek wyższych wartości politycznych, duchowych i heroicznych, porządek, który nie zna i nie toleruje klas w rozumieniu czysto ekonomicznym i nie zna różnicy między „kapitalistami”, a „proletariuszami”, porządek oparty wyłącznie o pojęcia, które można określić mianem rzeczy, dla których warto żyć – i za które warto umierać. Musimy także podtrzymywać pragnienie prawdziwej hierarchii i rozlicznych godności, spełniających najwyższe funkcje mocy umiejscowionej na szczycie – a jest nią Imperium! (...)


Juliusz Evola

34