Somnabulizm part II
rużne wykonawce
Część druga notznych wyznań. Numerki przypisane Niktom są prawdopodobnie inne, niż w poprzednim numerze.

Nikt 1
Dziś po raz kolejny śniło mi się że umarłem, ino otoczka była inna - coś jakby w Szóstym Zmyśle. Nie pamiętam dokładnych przyczyn śmierci, ale wiem że zginąłem wraz z pewną grupą osób. Przestałem widzieć żywych i straciłem kontakt z nimi, mogłem rozmawiać jedynie z osobami które tak jak ja nie żyły - co więcej, tylko z tymi którzy zginęli razem ze mną.
Nie miałem zatem kontaktu z innymi zmarłymi - po jakimś czasie dopiero zorientowałem się w jaki sposób takowy kontakt można nawiązywać. Trzeba było intensywnie myśleć o określonej jednostce która nie żyje i iść w miejsce w którym owa jednostka mieszkała za życia. Poszedłem zatem do swego sąsiada, który zmarł ponad 10 lat temu na astmę i zacząłem o nim myśleć - wtedy się pojawił. I tak chodziliśmy po świecie i werbowaliśmy co raz większą ilość zmarłych uświadamiając ich jak nawiązać kontakt z innymi nieżyjącymi braćmi.

Nikt 2
Ostatnio coś o psach ganiających mnie na przepompowni... Czy też o jednym psie, któren ścigał mnie, wbiegł za mną aż na taką trzcinową kępę, co se wyrosła na ścieko-basenie, no i musiałem się od niego opędzać. Później natomiast w krzakach byli jakieś takie chomiko-łasice, bardzo sympatyczne.
W innym momencie prozaiczny motyw uczelniany - że niby nagle się połapałem, iż zapisałem się na jakiś przedmiot, na który nie chodziłem, a tu niby obecność się liczy i teraz nie zdam, ple ple.
Wczoraj: szedłem na jakąś imprezę (urodziny?) jednego koleżki i zająłem się zakupem żarcia na to, chodziłem wraz z jakimiś znajomkami po wielkim markecie etc., chyba nic ciekawego, albo mi umkło, ale było dość realistyczne. Nieco później motyw, że stoję na balkonie swojego mieszkania, a pod blokiem gość z naprzeciwka wycina jakieś hardrockowe melodyjki na gitarze podłączonej do wzmacniacza i przesteru. No i nagle zaczął grać muzykę z gry Golden Axe, bardzo to fajne było, a ja wtórowałem mu gwizdem i wybijaniem rytmu łapami na metalowej barierce balkonu. A potem mu biłem brawo. Sieg.

Nikt 3
Wczoraj mi się śniło, że wypaliłem sobie papierosem dziurę w skroni i się okazało, że twarz to gumowa powłoka, a pod nią jest jeszcze kilka.

Nikt 4
Dzisiaj mi się śniło, że mnie proponowali zamknąć w szpitalu na jakieś badania, lekarz obiecał że wieczorem będzie jeździł do sklepu po alkohol więc miałem się zgodzić.

Nikt 5
Śniło mi się, że ogromny meteor ma uderzyć w słońce i je zniszczyć. Jakiś doktorek pokazywał mi symulację komputerową co się stanie w chwili zderzenia i mówił jeszcze, że prawie nikt o tym nie wie bo rządy zatajają informację żeby nie wybuchła anarchia. Ponieważ dysponowałem statkiem kosmicznym, udałem się do kumpla żeby opracować plan ucieczki. Opisałem jak wygląda sytuacja i zapytałem czy ma jeszcze tą broń którą gromadziliśmy na wypadek wojny. Kumpel otworzył szafkę a tam był tylko jeden kałasz i wtedy zacząłem go opierdalać, że tyle tego zgromadziliśmy jak mieszkaliśmy w akademiku a on nawet moją ulubioną berettę sprzedał. Potem się rozeszliśmy po mieście w poszukiwaniu jakiejś broni. Podczas błądzenia po ulicach mogłem przez chwilę obserwować jak meteor uderza w słońce. Tarcza słoneczna skurczyła się tak gdzieś o 80% i został tylko mały świecący na czerwono obiekt (czerwony karzeł?) a ludzie na ulicy wpadli w panikę. Fajnie to wyglądało Twisted Evil Dalej nic nie pamiętam.

Później (albo wcześniej) miałem wizję, że walczę z jakimś dużym słoniem (wyglądał trochę jak mumakil z filmów Jacksona tylko dużo mniejszy), którego na końcu zabijam, ale nic więcej konkretnego nie mogę o tym napisać.

Śniło mi się, że jestem pierwszym atomem z którego rozpadu powstawały inne atomy, co nie do końca mi się podobało bo one myślały, mąciły mój spokój jakimiś głupimi pytaniami, łączyły się ze sobą i takie jakieś mizerne były. Tyle.

Nikt 6
Bylem na jakims spedzie, poszukiwalem konkretnej osoby, choc nie wiedzialem jak wyglada, ani co moglbym od niej chcec. Z klebiacego sie tlumu wylowilem lysego jegomoscia bez twarzy. Powiedzialem, ze zabiore go do siebie jesli zeche objasnic mi "pewne sprawy". O czym mowilem nie mam pojecia.
Jechalismy samochodem sluchajac posepnych dzwiekow, plynacych ze zdezelowanych kaset. Rozprawialismy o rzeczach wazkich, nieistotnych. Gdy dojechalismy na miejsce otoczyla nas aura jakiegos przejmujacego zimna, ciemnosci. Siedzac przy stole moj towarzysz raczyl nagle zniknac. Nie moglem namierzyc go wzrokiem, przypominalem mu slowem wypowiadanym w przestrzen o celu naszej wycieczki. Usilnie wyczekiwalem momentu gdy zacznie wprowadzac mnie w arkana (sam nie wiem czego).
Drab ów zaszedl mnie od tylu, lapiac za szyje i wywracajac wraz z krzeslem, wykrzykujac niezrozumiale potoki slow/zaklecia. Standardowo: moment gdy juz mialem rozstrzaskac czaszke o podloge zakonczyl snienie. Jednakowosz jeszcze przez dluzsza chwile bylem pewien, ze moja horyzontalna pozycja wziela sie z upadku spowodowanego przez lysego archonta. Kiedy zapadlem ponownie w sen, tudziez wizji dalszych - nie pamietam.


Oneironautyka?...
Ciąg dalszy...

Nikt 2
Sen minionej notzy - różne rzeczy, fabuły i kontekstów nie pamiętam, utkwił mi jedynie motyw przewodni. Otóż zażywałem z kumplami jakiś dziwny narkotyk, była to bezbarwna ciecz w nieprzezroczystej, plastykowej butelce, coś jak chemikalia, płyny do mycia naczyń etc. W istocie było to niby lekarstwo na oparzenia, rany, wrzody etc. i chodziło o to, by okaleczone miejsce tym polewać. Rzecz jasna my polewaliśmy sporo za wiele, nadmiarowo. Efektem miało być lekkie (albo nielekkie...?) zdrętwienie całego ciała, niewrażliwość na ból i odurzenie na spokojnie (wyciszenie, oderwanie etc.). No i w sumie nie wiem co z tego wynikło, obudziłem się i / lub zapomniałem resztę.

Nikt 5
Siedzę w jakimś drewnianym domu na łóżku a obok mnie leżą rozkładające się zwłoki - trup wykapany jak z obrazków Kittelsena umieszczonych w wkładce do "Hvis lyset tar oss". Łażą tam jakieś postacie, niby ludzkie, ale bardziej przypominające cienie. Potem wydaje mi się, że umieram zarażony, ale jakimś cudem znowu mogę chodzić co też czynię wyruszając w poszukiwaniu rodziny. Po chwili odnajduję jakichś krewnych w tym matkę, ale oni mnie nie poznają. Próbuje tłumaczyć matce, że jestem jej synem a Zaraza została zesłana na świat, żeby go oczyścić, że nie należy się jej bać bo choć większość umrze, ci którzy przeżyją zostaną odmienieni, stracą swoje fizyczne ciała i staną się duchami tak jak. Po tym wszystko się rozpłynęło.

Nikt 7
śniło mi się, że zaatakowały mnie krokodyle i chciały mnie pożreć. Lecz ja żem je przechytrzył zaczynając opowiadać im kawały, przez co śmiejąc się, krokodyle zapomniały mnie pożreć, tfu

Nikt 5
Śniło mi się, że nazizm zapanował w całej Europie i najwyższą karą za przestępstwo było usunięcie człowiekowi twarzy. Ja te egzekucje obserwowałem i zapisywałem swoje spostrzeżenia na kartce.

Nikt 2
Spanie znów w ambonie na polach, sporo snów, oczywiście większość zapomniałem... Rano (chyba) jakem przydrzemał haniebnie nad książką do teorii liczb, udzieliła mi się wizja, że istotnie jestem na polach, ale tym razem są one gdzieś pod Kędzierzynem, tam była też taka dziwna budowla quasi-fabryczna, gdzie wlazłem, chodziłem po dziedzińcu, między budynkami, natrafiłem na jakiegoś pracownika, on tłumaczył, że tu nawozy się robi etc. Potem przeniosło mnie na komisariat, gdzie z jakichś przyczyn byłem przesłuchiwany wraz z kilkoma znajomymi... Wprowadzono nas do pokoiku jakby dla dzieci, gdzie mieliśmy czekać na naszą kolej... I była tam do picia wygazowana, słodka, obleśna coca-cola (albo pepsi), którą sączyłem, aż ktoś mi zabronił, mówiąc że to ohydne.

Nikt 4
Obudzilem sie dzisiaj o 4 nad ranem i zapisalem co nastepuje: Śnili mi się dziadkowie. Od strony ojca babka zaczęła łysiec i czuc bylo to przeklenstwo starosci, nienawisc w niemocy, powolna smierc. Rodzice matki natomiast, popadli w nieslychany rodzaj szalenstwa, bardzo zywo seplenili bawiac sie mowa jak dzieci. Twarz dziadka przypominala ksztaltem smurfa, z tymze czerniala. Obudzilem się mamrocząc do niego, gdyż o mało nie zrzucił mnie ze schodów.

10/11 sierpnia Po ogrodach domostw, w tym moim, przemieszczała się figura szachowa wielkości drzewa z fragmentem pola. Była to demonstracja/ manifestacja religii protestanckiej. Figura wydawała z siebie jakiś śpiew a słowa zapowiadały śmierc. Pamiętam, że gdy się zbliżyłem chcąc poznac jej naturę rozpoczęła się animacja przedstawiająca Maryję z Chrystusem a następnie Jana Chrzciciela.

Nikt 2
Dziś w notzy: jakbym oglądał cały film o Alicji w Krainie Czarów, tylko taki na pół wesoły, a na pół straszny, zwłaszcza pod koniec. Była scena że Alicja jadła chomika, chyba czarno-białego, albo brązowo-białego, a potem trafiła na plan filmu z lat 20tych, w którym występował diabeł w takim czerwonym kostiumie (takiego koloru się domyślam, bo to i tak było czarno-białe na tym planie, tak jakby to już sam film był, może do filmu trafiła po prostu). No i potem ten diabeł przeniósł ją gdzieś do takiego dziwnego pomieszczenia, gdzie na ścianach były fotografie twarzy takiego faceta, prawdopodobnie aktora Elishy Cooka, którego widziałem nieco wcześniej w filmie "Dom na nawiedzonym wzgórzu". I jakoś tak mrocznie się zrobiło, Alicja chyba uciekała czy coś, ten diabeł jej groził, albo inne monstra, to już nie pamiętam dokładnie.

rużne wykonawce


31