Dobry, zły i brzydki
ATW

Emil Cioran, Mircea Eliade, Eugene Ionesco. Trzech rumuńskich intelektualistów, którzy zawojowali świat. Wyruszyli trochę jak Lech, Czech i Rus – każdy w swoją stronę. Cioran zasłynął jako cyniczny aforysta, prorok nihilizmu, rzecznik ulgi po kapitulacji, zgryźliwie komentujący mizerną kondycję duchową współczesnej Europy, podważający oświeceniowe koncepcje postępu i doskonalenia człowieka, wyszydzający ideologiczne frazesy i negujący życie samo w sobie. Eliade – jeden z najbardziej znanych badaczy religii, wielki erudyta, znawca mitów i rytuałów z wszystkich kontynentów, pogromca redukcjonizmu w religioznawstwie, w swoich rozważaniach nierzadko zbliżający się do obszarów tradycjonalizmu integralnego, funkcjonującego poza światem akademickim. Wreszcie Ionesco – dramaturg o lewicujących przekonaniach, współtwórca teatru absurdu, siewca niepewności, walczący bronią gorzkiej ironii.
Wiadomo od dawna, że dwóch z wyżej wymienionych miało na swoim koncie coś, co dla konserwatystów i prawicy jest epizodem chwalebnym, zaś dla lewicy i liberałów – haniebnym bądź niepojętym „uwikłaniem”. Mowa tu o udziale Ciorana i Eliadego w poczynianiach rumuńskiego Legionu Michała Archanioła, o ich aprobacie dla postaci charyzmatycznego Kapitana Codreanu i głoszonych przezeń poglądów o konieczności przeprowadzenia totalnej rewolucji w duchu narodowo-radykalnym.
Już przed laty ukazały się w Polsce artykuły poruszające ten okres w życiu obu intelektualistów. Wystarczy przypomnieć choćby tłumaczenie eseju „W czeluści zwanej wiek XX” Vladimira Tismaneanu (Gazeta Wyborcza 24-25/06/1995, http://niniwa2.cba.pl/cioran_w_czelusci_zwanej_wiek_xx.htm), czy artykuł Zbigniewa Mikołejki „Niewidomy w Jassach” (Gazeta Wyborcza - 14-16/08/1998, http://niniwa2.cba.pl/mircea_eliade_niewidomy_w_jassach.htm).
Były to jednak prace stosunkowo krótkie, brakowało pozycji książkowej, szczegółowych cytatów i dogłębnej exploracji wątków biograficznych inkryminowanych postaci. Te luki wypełniają przynajmniej dwie książki wydane w ostatnich czasach. Pierwsza to biografia "Mircea Eliade. Więzień historii" autorstwa Florina Turcanu, która pojawiła się na polskim rynku w roku 2008 nakładem Wydawnictwa KR. Siłą rzeczy porusza ona kwestię zaangażowania Eliade (oraz niektórych jego znajomych i współpracowników) w skrajnie prawicowy nacjonalizm, choć oczywiście obejmuje także wiele innych aspektów życia religioznawcy.
Druga pozycja, którą postaram się tu pokrótce omówić, to liczące blisko 450 stron dzieło francuskiej autorki Alexandry Laignel-Lavastine, zatytułowane „Cioran – Eliade – Ionesco: O zapominaniu faszyzmu”, wydane w roku 2010 przez Universitas. Jak sam tytuł wskazuje, skupia się ona właśnie na stosunku trzech Rumunów do faszyzmu (czy też do tego, co przyjęło się określać tym terminem, nie zawsze poprawnie).
Nieprzypadkowo recenzję opatrzyłem tytułem zaczerpniętym z legendarnego westernu Sergio Leone. Analogia nie jest może pełna, ponieważ trudno byłoby rozdzielić role „złego” i „brzydkiego” między Ciorana i Eliadego, nie ma jednak wątpliwości, że to im przypadłyby one w udziale. „Dobrym” jest bowiem Ionesco – demokratyczny liberał, rzecznik postępu i wyzwolenia Rumunów z okowów ciemnego nacjonalizmu i klerofaszyzmu, zdystansowany do swojej ojczyzny i zdjęty grozą na widok tego, jaki kurs obrała w latach 30-tych i w okresie II wojny światowej. Zresztą nawet Ionesco nie jest święty – również w jego przypadku autorka wylicza pewne (stosunkowo drobne) przekłamania, niepewne momenty biografii, a to w związku z jego pracą dla rządu Vichy w roli attache kulturalnego przy ambasadzie Królestwa Rumunii. Ostatecznie jednak na tle nihilisty i religioznawcy jawi się jako postać niemal kryształowa.
Pozwoliłem sobie na odrobinę uszczypliwości, ale to zupełnie uzasadnione, zważywszy na fakt, że recenzowana książka w żadnym razie nie stroni od komentarzy, ocen i potępień. Niewątpliwie jest to pozycja cenna z uwagi na ogromną ilość cytatów z konkretnych źródeł oraz szczegółowy opis kolejnych wydarzeń z życia trzech Rumunów (i nie tylko ich, bo wzięte pod lupę zostają także inne osoby, np. filozof Nae Ionesco). Autorka naświetla kontekst historyczny prezentowanych wydarzeń, poczynając od samych początków XX wieku, na latach 90-tych kończąc. Wyraźnie jednak widać, że wybory polityczne Emila Ciorana i Mircea Eliadego napawają ją nie tyle nawet przerażeniem, co raczej obrzydzeniem. Pani Laignel-Lavastine pisze całkowicie z pozycji osoby traktującej pryncypia liberalnej demokracji i wartości oświeceniowe jako zestaw nienaruszalnych aksjomatów. Można odnieść wrażenie, że Żelaznej Gwardii nie postrzega jako środowiska przeciwnego czy też wrogiego politycznie – ale raczej jako fenomen zupełnie „spoza konkursu”, jako „błąd w Matrixie”, syndrom niezrozumiałej choroby. Z lubością (używając zwrotu „celnie (…) opisał”) cytuje socjologa H.H. Stahla, twierdzącego, że Codreanu był „katastrofalnie wręcz głupi” i niezdolny rozwinąć głębszej myśli (str. 90). Stosunek legionistów do mniejszości żydowskiej to oczywiście „obłędna demonizacja” (str. 88), zaś „Podręcznik dowódcy gniazda” zostaje określony jako „owa żałosna Carticica a sefului de cuib” (str. 166). Znamienny jest także sposób, w jaki zostaje przedstawiony przewodnik i mentor środowiska młodych intelektualistów sympatyzujących z nacjonalizmem, profesor Nae Ionescu. W oczach autorki jawi się on jako postać przereklamowana,"notoryczny plagiator" (str. 77), którego dorobek wygląda "mizernie" (str. 77). Oczywiście pani Laignel-Lavastine nie ujmuje Ionescu osobistej charyzmy, budzącej fascynację studentów, ale nie zmienia to oceny jego nauczania, rzekomo "wydającego się jednak ocierać o szalbierstwo" (str. 77).
Takich przykładów można podać jeszcze wiele. Chwilami ma się wrażenie, że czytamy reportaż z „Gazety Wyborczej”, tylko że monstrualnych rozmiarów.
To wszystko nie zmienia jednak faktu, że „O zapominaniu faszyzmu” to książka bardzo ciekawa. Godna uwagi jest przede wszystkim możliwość zapoznania się ze stosunkowo obszernymi fragmentami „Przeobrażenia Rumunii” Ciorana czy fragmentami artykułów i niepublikowanych dzienników Eliadego. Autorka śledzi całą trójkę bohaterów, przeskakując od jednego do drugiego, uwzględniając przy tym ich wzajemne relacje w danym okresie. Poza tym można się sporo dowiedzieć o tym, jak Cioran i Eliade komentowali „faszystowski” okres swojego życia po II wojnie światowej – autorka nie waha się wprost oskarżać ich o mataczenie, mijanie się z prawdą, a nawet jawne kłamstwa. Ciekawe, czy istnieją pozycje, w których postawa obu twórców została inaczej zinterpretowana…
Ostatecznie można więc polecić książkę zarówno fascynatom któregokolwiek z trzech bohaterów, jak i osobom zainteresowanym Legionem Michała Archanioła, czy wręcz historią dwudziestowiecznej Rumunii w ogólności. Dobrze się stało, że taka pozycja ukazała się w polskim tłumaczeniu.

Alexandra Laignel-Lavastine, „Cioran Eliade Ionesco: O zapominaniu faszyzmu”, tłum. Ireneusz Kania, Wydawnictwo Universitas, Kraków 2010


ATW


Cioran - Eliade - Ionesco...
Ciąg dalszy...



34