Własność intelektualna to kradzież
Krzysztof Śledziński, przedruk z liberalis.pl
„The cry for copyright is the cry of men who are not satisfied with being paid for their work once, but insist upon being paid twice, thrice, and a dozen times over”

George Bernard Shaw

Początek XXI wieku można bez przesady nazwać okresem upadku idei prawa autorskiego czy, ogólniej, własności intelektualnej. Pomimo wysiłków zarówno artystów, jak i firm fonograficznych coraz więcej ludzi odrzuca i świadomie ignoruje przepisy ustanowione przez władze państwowe (w Polsce– art. 23 i 24 Kodeksu Cywilnego oraz Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych z dnia 4 lutego 1994 r., publikator: Dz. U. 1994, nr 24, poz. 83, tekst jednolity: Dz. U. 2000, nr 80, poz. 904) oraz tzw. „moralność”, to jest prawo każdego człowieka do owoców swojej pracy i wytworu jego intelektu. Wydaje się, że przynajmniej w tej kwestii, władza traci legitymizację; wiara, że władzy per se posłuch się należy [1], zawsze i wszędzie, odchodzi do lamusa. Pytanie: „czy to nie oczywiste?” wydaje się źle postawione. Wszak czy nie jesteśmy przyzwyczajeni do tego, iż ludzie przestrzegają prawa? Prawo w rozumieniu pozytywistycznym [2], jakby nie spojrzeć, immanentna cecha państwa, jest również jego najskuteczniejszym środkiem sprawowania władzy, a także stosowania przymusu, co stanowi o szczególnej pozycji państwa w społeczeństwie. Utrata mocy obowiązującej przez normę prawną drogą desuetudo, to jest odwyknienia, w pewien sposób podważa autorytet władzy i jest czymś, czego boi się ona najbardziej. Stąd dążenia państwa do najbardziej restrykcyjnej egzekucji obowiązujących przepisów dotyczących prawa autorskiego. Opuszczenie dotychczas zajmowanych pozycji będzie przyznaniem się do klęski i poczytane może zostać za oznakę słabości. Czy jednak nie mamy do czynienia z faktem dokonanym? Czy już teraz „prawo autorskie” nie jest martwą literą prawa i czy zmaganie państwa z powszechnym jego łamaniem nie jest walką skazaną na niepowodzenie? Celem tej pracy jest zbadanie istoty prawa autorskiego, przedstawienie jego ekonomicznych efektów i moralnego uzasadnienia. Samuel Edward Konkin napisał: „As far as I`m concerned, the word should be copywrong” [3]. Postaram się poprzeć to stanowisko, dobierając argumenty zarówno deontologiczne, jak i konsekwencjalistyczne.

Istota własności intelektualnej
Własność intelektualna jako taka jest formą niematerialnej „własności”, która daje „właścicielowi” wyłączne prawo do kontroli nad produkcją i sprzedażą danego produktu. W przypadku prawa autorskiego tym produktem jest utwór, to jest „każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia” (art. 1 § 2 Ustawy o prawie autorskim). Jak zauważa Roderick Long, prawo autorskie stanowi swoisty przywilej nadany jednostce przez państwo; zwraca również uwagę na etatystyczne korzenie prawa własności intelektualnej: „Drukarni można było przyznać prawo do kopiowania przez królewski dekret, oznaczający, że tylko ona mogła drukować książki lub gazety w pewnym dystrykcie” [4]. Według definicji sformułowanej przez Murraya Rothbarda [5], każda forma własności intelektualnej, z prawem autorskim włącznie, jest monopolem, to jest „przyznaniem przez państwo specjalnego przywileju rezerwującego pewną sferę produkcji dla jednostki lub grupy (…) ograniczającym konkurencję w produkcji lub sprzedaży. (…) Wejście na rynek uprzywilejowanej działalności jest uniemożliwione przez państwo; logicznie, żaden taki monopol nie mógłby zaistnieć na wolnym rynku” [6].

Własność intelektualna a własność
Czy tych samych argumentów nie można wystosować wobec prawa własności? Czy prawo własności również nie jest przywilejem nadanym jednostce przez państwo? Czy nie można zastosować do niego definicji monopolu podanej przez Rothbarda? Dlaczego mielibyśmy uznawać jedne wytwory pracy, a inne ignorować? Odpowiedzi udziela Stephan Kinsella: czynnikiem decydującym jest tutaj „rzadkość dóbr – możliwość wystąpienia konfliktu o te dobra między ludźmi” [7]. Celem zaś prawa własności jest rozstrzyganie tych właśnie konfliktów o użytkowanie środków występujących w naturze, funkcją zaś – wyłączenie (ekskluzja) innych z korzystania z dóbr należących do właściciela. Przykładowo, gdy A ukradnie kosiarkę B, to w ten sposób uszczupli inwentarz będący na posiadaniu B – B nie ma przedmiotu, który wcześniej posiadał. Rzadkość polega na tym, iż dane dobro „nie może być jednocześnie zatrudnione przez wszystkich” [8]. Zgodnie z powszechnie przyjętą zasadą nabycia własności (homestead principle), do powstania własności przyczyniamy się, w ślad za Lockiem, dzięki pracy. Można więc mówić o laborystycznej teorii apropriacji, zgodnie z którą ten, kto zawłaszczył dane dobro, zmieszawszy jako pierwszy z nim pracę, może mienić się jego właścicielem. Oczywiste jest, że w naturze mamy do czynienia z rzadkością dóbr; „jeśli środki występują w ilości nieograniczonej, nie stają się obiektem zainteresowania danej osoby” [9]. Jedynie, jak często zaznaczają ekonomiści ze szkoły austriackiej, w rajskim ogrodzie, w którym wszystkie dobra występują w nieskończonej obfitości, nie mielibyśmy do czynienia z rzadkością, stąd też sama idea własności pozbawiona byłaby jakiegokolwiek znaczenia i sensu. Z drugiej strony, patrząc na prawo autorskie, jego przedmiotem są obiekty abstrakcyjne, dobra idealne. Nie mają one tej wyróżnialnej dla własności cechy, jaką jest rzadkość; nie powstaje więc tutaj żaden konflikt o używanie przedmiotów abstrakcyjnych: ktoś, kto użyje wymyślonego przeze mnie utworu (jak w przypadku prawa autorskiego) niczego mnie nie pozbawi, jako że „wiele osób może czynić pożytek z tej samej idei w tym samym czasie, niezależnie” [10]; zarówno on, jak i ja będziemy mogli z niej korzystać. Spór jest więc nieistniejący; nie może być konfliktu, bo „skorzystanie przez kogoś z danej idei nie pozbawia jej autora możliwości jej użycia” [11]. Prawo autorskie nie spełnia więc podstawowej przesłanki stawianej prawu własności, to jest rzadkości.
Jak zauważa Wendy McElroy, kolejną cechą własności jest możliwość jej przeniesienia na inną osobę. Własność jest zbywalna – właściciel może swojego prawa się pozbyć. „Wydający czy sprzedawca rozstaje się z nią [tzn. ze swoją własnością], przenosząc ją. Ta cecha odróżnia własność od umiejętności i informacji” [12]. Przykładowo, A nie może wyzbyć się informacji; może się nią podzielić z B tak, że zarówno A i B będą jej „posiadaczami”. „Człowiek, który otrzymuje ode mnie jakiś pomysł, otrzymuje przepis, nie pomniejszając mojego własnego – podobnie jak ten, kto odpala swoją świeczkę od mojej, zyskuje światło bez uszczerbku dla mojego” [13]. Tymczasem, zgodnie z obowiązującą w doktrynie interpretacją, autorskich prawa osobistych nie można się zrzec: są one niezbywalne, co podkreśla fakt, iż nie mogą stanowić one własności podmiotu uprawnionego.

Obiekty idealne
Przedmiotem praw autorskich jest ciąg słów, nut, pikseli, układ ruchów itd.; kombinacja najmniejszych cząstek (symboli), z jakich złożyć się może dany utwór. Sama idea konkretnego ich ułożenia istniała już wcześniej; jedyne, co działająca jednostka może uczynić, to daną kombinację odkryć. Istota wcześniejszego istnienia sprowadza się do stwierdzenia, że dana idea „potencjalnie istniała zanim została odkryta” [14] – żaden człowiek nie może odkryć więc czegoś, co nie było dane do odkrycia i co nie mogło zostać odkryte przez kogoś innego. Co więcej, odkrycie to może być dokonane niezależnie przez nieskończoną liczbę jednostek w tym samym czasie. Podejście takie można nazwać prawem natury; idee, zupełnie jak prawa fizyczne (np. grawitacja) czy matematyczne (np. twierdzenie Pitagorasa) istniały, zanim zostały odkryte przez człowieka. Jak pisze Roderick Long, „jeśli prawem natury jest fakt, że miedź przewodzi elektryczność, to nie mniej prawem natury jest, że miedź w takiej konfiguracji, połączona z takim materiałami, tworzy baterię”. Sytuacja ma się tak samo z prawem autorskim: jeśli prawem natury jest wyrażone słownie twierdzenie Pitagorasa, to takim samym prawem natury jest wyrażony słownie utwór literacki. Tym bardziej, że w odkrycie i jednego, i drugiego trzeba włożyć pracę; wracamy w tym punkcie do pierwotnej przesłanki, czyli rzadkości dóbr. Jak widać, odkrycie idei nie jest wystarczającą przesłanką do jej zawłaszczenia.
Również „używanie” idei nie powoduje jej zawłaszczenia. Jak napisał John Beverley Robinson: „Czym jest idea? Jest ona zrobiona z drewna, żelaza czy kamienia? Idea nie jest niczym obiektywnym, to znaczy – idea nie jest częścią produktu, jest częścią producenta” [15]. Według niego, idea powstaje z pracy, tak samo jak mięśnie są rezultatem ćwiczeń. Absurdem jest więc twierdzenie, iż mięsień czy idea są produktami niezależnymi od producenta. Ujmując to od innej strony, jeśli A rości sobie własność do układu symboli w głowie B, sprowadza się to do niewolnictwa, roszczenie do idei jest bowiem roszczeniem do jej przedstawienia w umyśle B, czyli do pewnych aspektów jego ciała.

Wartość
Powyższe rozważania dotyczące rzadkości można by próbować podważyć twierdzeniem, że wykorzystanie przez A pomysłu odkrytego przez B doprowadzi do zmniejszenia się wartości własności posiadanej przez B, co stanowi naruszenie samego prawa własności. Jednakże, argument ten sprowadza się do posiadania przez B nie tylko fizycznie wyodrębnionego zasobu dobra, ale także jego wartości. Trzeba zadać pytanie: czy można posiadać wartość dobra? Hans Herman Hoppe twierdzi, że jest to niemożliwe: ustalenie czy dane działanie narusza wartość dobra „leży nie w gestii działającej osoby, ale innych ludzi i ich subiektywnych ewaluacji” [16]; roszczenie więc do wartości swojej własności jest roszczeniem do posiadania umysłów innych ludzi. Wartość oznacza bowiem, ile inni ludzie są skłonni zapłacić za dane dobro. „Wartość istnieje w umysłach poszczególnych ludzi” [17]. Zatem B posiadając dane dobro nie jest właścicielem tego, co inni ludzie zdecydują się kupić za daną cenę. Ludzie wartościują – uszeregowują poszczególne cele na skali wartości lub skali preferencji. Takie skale różnią się dla każdego człowieka, więcej – zmieniają się przy każdym dokonywanym wyborze, którego istotą jest zastąpienie mniej satysfakcjonującego stanu bardziej satysfakcjonującym. Takim samym wyborem jest ustalenie ceny danego dobra: dla A wyżej na skali wartości będzie jego kupno za 50 jednostek pieniężnych, nie za 100, bo, zgodnie z prakseologicznym prawem, nabywca zawsze kupi to samo dobro po najniższej możliwej cenie. Tak samo, aplikując zastosowany wyżej argument za prawem autorskim do fizykalnych przedmiotów, jeśli B oferuje dokładnie takie samo dobro jak A, to oczywiste jest, że wartość dobra A spadnie, bo nie będzie on już jedynym sprzedawcą na rynku, pojawi się konkurencja, przez co cena dobra obniży się. Nie jest to po pierwsze naruszenie mojej własności, posiadam bowiem jedynie fizyczne dobro, nie jego wartość, po drugie, co jest tego implikacją, – powód, żeby ograniczyć B możliwość sprzedaży jego dobra i uczynić A jedynym sprzedawcą dobra na rynku. Widać więc wyraźnie, że zarówno wartość, jak i cena jakiegokolwiek dobra nie są zawarte w samym dobrze, są one uzewnętrznieniem preferencji działających jednostek.

Sztuczna rzadkość
W myśl ustawy o prawie autorskim, idee stają się jednak swoistą „własnością” odkrywców. Tworzona jest w ten sposób tzw. sztuczna rzadkość (artificial scarcity). Ten ekonomiczny termin oznacza stan, w którym mimo potencjalnej możliwości nieograniczonej konkurencji konkurencja ta nie występuje albo stan, w którym pomimo braku naturalnej rzadkości, czego implikacją jest brak konfliktu o dobra, rzadkość ta jest nienaturalnie tworzona, powodując tym samym konflikt o zasoby. „Rzadkość danego dobra tylko wtedy możemy uznać za naturalną, jeśli istniała przed nawiązaniem jakichkolwiek ludzkich, instytucjonalnych czy kontraktowych stosunków. Z takich stosunków wynika właśnie sztucznie wytworzona rzadkość. Trudno uznać, że mogłaby ona uzasadniać te same ramy prawne, które powołały ją do życia, byłoby to bowiem błędnym kołem (błędem idem per idem)” [18]. Termin ten jest jednak stopniowalny; można sztucznie rzadkość nie tylko stworzyć, ale także ją pogłębiać. W przypadku własności intelektualnej możemy mówić o powstaniu absolutnie sztucznej rzadkości, to jest nadania rzadkości czemuś, co wcześniej jej nie miało. Niezależnie od stopnia sztuczności, zawsze działanie takie prowadzi do stworzenia monopolu; w przypadku prawa autorskiego jest to monopol twórcy (czy, według naszych definicji, odkrywcy) na używanie, wykorzystywanie, sprzedaż i ciągnięcie zysków z nadanego mu przez państwo prawa.

Monopol
Każda szkoła ekonomiczna zgadza się, że monopolizacja danego sektora gospodarki prowadzi do niekorzystnych ekonomicznie skutków, niezależnie czy będzie to błędna alokacja zasobów, stworzenie barier wejścia, powstania cen monopolistycznych, czy ograniczenie podaży. Prawo autorskie stanowi bardzo wyraźny przykład takiego monopolu: następuje sztuczne ograniczenie podaży; autor, nieskrępowany konkurencją, może wprowadzić ceny wyższe od rynkowych; wejście na rynek jest uniemożliwione, jako że autor posiada ekskluzywne prawo do korzystania z utworu. „Możemy być pewni, że konkurencja jest zmniejszona przez ten rodzaj monopolu i że zasoby nie są tak efektywnie alokowane, jeśli chodzi o konsumentów, jako że rządowy monopol ogranicza prawnie zarówno wejście na rynek i, co za tym idzie, wybór konsumenta” [19]. Jednak, co jest charakterystyczne wyłącznie dla monopolu własności intelektualnej, „próba stworzenia możliwości zarobku poprzez legislacyjne ograniczenia dostępu do pewnych idealnych dóbr, i stąd – naśladowania procesów rynkowych rządzących alokacją dóbr materialnych, zawiera fatalną sprzeczność: podważa same prawa do dóbr materialnych, te prawa, które stanowią prawne podstawy, na których opiera się rynek” [20].

Inni ludzie
Na czym to podważenie pierwotnych praw własności ma polegać? Prawo autorskie daje twórcy roszczenie do własności innych ludzi; autor chroniony na mocy ustawy staje się częściowym właścicielem majątku wszystkich osób, które posiadają zdefiniowany w art. 1 § 2 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych i należący, zgodnie z legislacyjnym ograniczeniem, do niego utwór. Jest on tym samym uprawniony do zabronienia wykonywania przez te jednostki określonych działań i przeciwdziałania im. „Przykładowo autor X może zabronić drugiej osobie Y zapisania jej własnym atramentem określonych słów na jej własnych, pustych kartkach” [21], dodajmy, własnym długopisem. Zgodnie z tym, nie można w ogóle mówić o własności, bowiem niespełniona zostaje jej funkcja: wyłączenie (ekskluzja) innych z korzystania z dóbr należących do właściciela. W tym przypadku, Y nie może wykluczyć X z korzystania z jego dóbr; X również posiada prawo własności do dóbr Y, jednak to prawo dotyczy pewnych tylko aspektów owych dóbr: X może decydować, jak Y korzysta ze swojej własności tak, żeby nie naruszać jego praw. Idąc dalej, X wpływa w ten sposób nie tylko na samą własność Y, ale również rości sobie prawo do jego umysłu. Przedmiotem praw autorskich, jak było wspomniane, są informacje, które zarezerwowane są dla ludzkiego umysłu. Dlatego uprawnienie X do pewnego, ściśle określonego zbioru symboli stanowi daleko posunięte naruszenie prawa człowieka do jego własnego ciała; okazuje się bowiem, że Y nie ma całkowitego do niego prawa, gdyż musi dzielić je z X, który posiada konkretną informacje w mózgu Y i w ten sposób może wpływać na jego działania.


WI to kradzież...
Ciąg dalszy...

Można więc mówić o drugiej zasadzie zagospodarowania. Pierwsza tworzy własność poprzez pracę i przenosi ją drogą umowy. Ta druga, pomimo jej wtórności, ma dzięki państwowemu wsparciu zdecydowanie większą siłę: daje „właścicielowi” prawo nie tylko do tego, co on sam posiada, ale również przyznaje mu uprawnienie do własności (dóbr materialnych) osób trzecich. Brzmi ona tak: „Osoba, która wpadnie na jakiś pomysł, który może być użyty do utrwalenia pewnego wzorca na swojej własności, tym samym natychmiast otrzymuje prawo kontrolowania każdej innej materialnej własności na świecie, która może zostać użyta w ten sam sposób” [22].
Jednakże, prawo autorskie nie narusza jedynie własności do dóbr fizykalnych; ogranicza również wolność wypowiedzi. Posiadacz prawa według ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych może decydować o wykorzystaniu przez osobę trzecią informacji, jest bowiem uprawiony do, zgodnie z art. 16 pkt 5, „nadzoru nad sposobem korzystania z utworu”. Nie można więc wyrażać swoich poglądów w dowolny sposób, jeśli to wyrażanie narusza w jakikolwiek sposób prawa autora, np. bezprawne jest umieszczenie bez pozwolenia twórcy na plakacie określonej fotografii, nie jest to więc korzystanie z rozpowszechnionego utworu w zakresie użytku osobistego (art. 23 § 1).

Prawo autorskie, a Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej
Przeanalizujmy teraz jak przedstawia się prawo autorskie w świetle Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Przyjrzyjmy się regulacji dotyczącej prawa własności. Zgodnie z artykułem 21 „Rzeczpospolita Polska chroni własność i prawo dziedziczenia”, a w artykule 64 § 1 napisane jest: „Każdy ma prawo do własności, innych praw majątkowych oraz prawo dziedziczenia”. Co więcej, „[w]łasność może być ograniczona tylko w drodze ustawy i tylko w zakresie, w jakim nie narusza ona istoty prawa własności” (art. 64 § 3). Ową istotą ma być, zgodnie z art. 140 KC, możliwość, z wyłączeniem innych osób oraz w granicach określonych przez ustawy i zasady współżycia społecznego, korzystania z rzeczy zgodnie ze społeczno-gospodarczym przeznaczeniem swego prawa oraz rozporządzania rzeczą. Jak widać, definicja prawa własności w polskim prawie jest tak skonstruowana, że dopuszcza obwarowane jedynie formą ustawową ograniczenia własności. Brzmi ona bowiem następująco: „własność może być ograniczona tylko w drodze ustawy i tylko w zakresie, w jakim nie narusza ona istoty prawa własności, to znaczy w granicach określonych przez ustawy”. Dlatego też postulat, iż prawo autorskie narusza art. 64 Konstytucji należy odrzucić.
Co jednak z wolnością wypowiedzi, która, jak pokazaliśmy, również jest naruszona? Art. 54 głosi: „Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji”. Ograniczanie tego prawa jest potraktowane bardziej restrykcyjnie. Zgodnie z art. 31 § 3 „Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw”. Jednakże, w tym przypadku to ustawa jednocześnie ogranicza wolność wypowiedzi i nadaje innym jednostkom prawa, które ją ograniczają. Czyli ustawa nadaje prawa, które ma chronić. Jest to idem per idem, a zatem prawo autorskie jest w tym punkcie sprzeczne z Konstytucją.

Podsumowanie
Z powyższej analizy jednoznacznie wynika, że prawa autorskie mają negatywne ekonomicznie skutki. Po pierwsze, są monopolem, pozwalającym pobierać autorom monopolistyczne zyski z utworu. Po drugie, nie spełniają definicji własności, jednocześnie podważając samą istotę własności jako takiej. Po trzecie, stanowią roszczenie autora do informacji w umysłach innych ludzi, a więc również do nich samych. Po czwarte, sprowadzają się do posiadania wartości, a tej nie można posiadać bez posiadania osób trzecich. Po piąte, są przywilejem nadanym przez państwo, tworzącym sztuczną rzadkość. Po szóste, dają twórcy roszczenie do słusznie nabytej własności innych ludzi. Po siódme, naruszają wolność wypowiedzi. Po ósme wreszcie, „prawa własności intelektualnej powodują zmianę status quo przez przeniesienie własności jednej klasy jednostek (posiadaczy dóbr materialnych) na inną (autorów i wynalazców). (…) Dla uznania praw IP konieczne jest uzasadnienie tej inwazji i redystrybucji majątku” [23]. Jako że w literaturze żadne satysfakcjonujące uzasadnienie praw autorskich nie pojawiło się, nie da się ich obronić na gruncie czysto ekonomicznym.

PRZYPISY:

1. Według definicji legitymizacji Gabriela Almonda i Binghama Powella.

2. Prawo – zespół reguł ustanowionych przez państwo, które państwo to może egzekwować dzięki przysługującemu mu przymusowi; wynika to z funkcji państwa, jaką jest zapewnienie porządku publicznego.

3. Samuel Edward Konkin III, Copywrongs,
http://web.archive.org/web/20070816184241/
http://members.aol.com/vlntryst/wn20.html
Z powodu niemożliwości adekwatnego przetłumaczenia, cytat pozostaje w oryginale.

4. R. Long, The Libertarian Case Against Intellectual Property Rights,
http://www.libertariannation.org/a/f31l1.html

5. Choć sam Murray Rothbard nie popierał takiego podejścia do prawa autorskiego. Patrz: MES, s. 844-853.

6. D. Armentano, A Critique of Neoclassical and Austrian Monopoly Theory,
http://mises.org/story/1800

7. S. Kinsella, Przeciw własności intelektualnej,
http://www.mises.pl/255/255/

8. M. Machaj, O własności intelekualnej,
http://www.opcja.pop.pl/?id_artykul=1595

9. M. Rothbard, Ekonomia wolnego rynku, t. 1, s. 116.

10. S. Kinsella, W obronie Napstera i przeciwko Drugiej Zasadzie Zagospodarowania,
http://liberalis.pl/2007/09/14/stephan-kinsella-w-obronie-napstera-i-przeciwko-
drugiej-zasadzie-zagospodarowania/

11. S. Kinsella, Przeciw własności intelektualnej,
http://www.mises.pl/255/255/

12. W. McElroy, Contra Copyright,
www.voluntaryist.com/backissues/016.pdf

13. S . Kinsella, Przeciw własności intelektualnej,
http://www.mises.pl/255/255/

14. B. Tucker, Instead Of A Book, By A Man Too Busy To Write One,
http://fair-use.org/benjamin-tucker/instead-of-a-book/ergo-and-presto

15. W. McElroy, Intellectual Property: The Late Nineteenth Century Libertarian Debate,
http://www.libertarian.co.uk/lapubs/libhe/libhe014.htm

16. H. Hoppe, A Theory of Socialism and Capitalism,
www.hanshoppe.com/publications/Soc&Cap.pdf , s. 65.

17. M. Rothbard, Ekonomia wolnego rynku, t. 1, s. 228.

18. S. Kinsella, Przeciw własności intelektualnej,
http://www.mises.pl/255/255/

19. D. Armentano, A Critique of Neoclassical and Austrian Monopoly Theory,
http://mises.org/story/1800

20. T. Palmer, Are Patents and Copyrights Morally Justified?,
http://tomgpalmer.com/wp-content/uploads/papers/morallyjustified.pdf

21. S. Kinsella, Przeciw własności intelektualnej,
http://www.mises.pl/255/255/

22. S. Kinsella, W obronie Napstera i przeciwko Drugiej Zasadzie Zagospodarowania,
http://liberalis.pl/2007/09/14/stephan-kinsella-w-obronie-napstera-i-przeciwko-drugiej
-zasadzie-zagospodarowania/

23. S. Kinsella, Przeciw własności intelektualnej,
http://www.mises.pl/255/255/

BIBLIOGRAFIA:

Artykuły:
1. Armentano D., A Critique of Neoclassical and Austrian Monopoly Theory,
http://mises.org/story/1800

2. Cole J., Patents and Copyrights. Do Benefist Exceed the Costs?,
http://mises.org/journals/jls/15_4/15_4_3.pdf

3. Hoppe H., A Theory of Socialism and Capitalism,
www.hanshoppe.com/publications/Soc&Cap.pdf

4. Kinsella S., Przeciw własności intelektualnej,
http://www.mises.pl/255/255/

5. Kinsella S., W obronie Napstera i przeciwko Drugiej Zasadzie Zagospodarowania,
http://liberalis.pl/2007/09/14/stephan-kinsella-w-obronie-napstera-i-przeciwko-drugiej
-zasadzie-zagospodarowania/

6. Konkin Samuel Edward III, Copywrongs,
http://web.archive.org/web/20070816184241/
http://members.aol.com/vlntryst/wn20.html

7. Long R., Owning Idead Means Owning People,
http://www.cato-unbound.org/2008/11/19/
roderick-long/owning-ideas-means-owning-people/

8. Long R., The Libertarian Case Against Intellectual Property Rights,
http://www.libertariannation.org/a/f31l1.html

9. Machaj M., O własności intelekualnej, http://www.opcja.pop.pl/?id_artykul=1595

10. McElroy W., Contra Copyright, www.voluntaryist.com/backissues/016.pdf

11. McElroy W., Intellectual Property: The Late Nineteenth Century Libertarian Debate,
http://www.libertarian.co.uk/lapubs/libhe/libhe014.htm

12. Palmer T., Are Patents and Copyrights Morally Justified?,
http://tomgpalmer.com/wp-content/uploads/papers/morallyjustified.pdf

13. Palmer T., Intellectual Property: A Non-Posnerian Law and Economics Approach,
http://tomgpalmer.com/wp-content/uploads/papers/palmer-non-posnerian-hamline-v12n2.pdf

14. Tucker T., Instead Of A Book, By A Man Too Busy To Write One,
http://fair-use.org/benjamin-tucker/instead-of-a-book/

Ustawy:
Kodeks cywilny z dnia 23 kwietnia 1964 r., Dz. U. z 1964 r. nr 16 poz. 93

Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 r., Dz. U. z 1997 r. Nr 78, poz. 483

Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych z dnia 4 lutego 1994 r., publikator: Dz. U. 1994, nr 24, poz. 83, tekst jednolity: Dz. U. 2000, nr 80, poz. 904


34