Wokół początków dynastii Piastów
Tomasz "Reaktor" Wiśniewski

Pochodzenie każdej państwowotwórczej dynastii jest zazwyczaj otoczone jakimś mitem, stanowiącym przyczynek do mitu założycielskiego danego państwa. Mity te często trzeba dogłębnie zbadać, aby wysunąć interpretację mającą historyczny sens. Mitem określamy tu niekoniecznie opowieść bogatą w wątki nadprzyrodzone, ale po prostu podanie o wydarzeniach mających miejsce u zarania jakiegoś szerszego bytu, wspólnoty, oraz uzasadniające późniejszy bieg rzeczy.
W przypadku polskim mamy kilka podań czy legend opowiadających o pochodzeniu ludu czy państwa, zanotowanych przez średniowiecznych kronikarzy. Byłyby to przykładowo opowieści o Lechu, Czechu i Rusie, o Wandzie, Kraku i smoku, czy Piaście i Popielu. Wywodzą się one z różnych źródeł, kronik powstałych w odmiennych czasach i mających w ambicjach podanie sięgającej jak najgłębiej w starożytność genealogii państwa polskiego (jeśli możemy użyć tego terminu w odniesieniu do średniowiecza). W każdej z nich można doszukiwać się jakichś pokładów prawdy i dlatego stanowią one stały przedmiot badań wielu historyków.
W tym krótkim szkicu chcielibyśmy przedstawić domniemane początki dynastii Piastów na podstawie mitu o Piaście i Popielu, jego interpretacji i niektórych proponowanych teorii na temat ich pochodzenia.

I.
Podanie o Piaście i Popielu zostało spisane po raz pierwszy przez anonimowego kronikarza zwanego Gallem. Po tej wersji w późniejszych kronikach następowały jeszcze inne, zmodyfikowane bądź poszerzone. Główna oś przekazu została tak oto streszczona przez J. Strzelczyka:

W Gnieźnie (kronikarz zaraz dodaje, że po słowiańsku wyraz ten oznacza „gniazdo”) żył książę Popiel. Wśród mieszkańców podgrodzia mieszkał skromny rataj (oracz) imieniem Piast (syn Chościska) wraz z żoną Rzepką. Syn owego Piasta, Siemowit, został „za powszechną zgodą” księciem Polski. Dotychczasowego księcia, Popiela, wraz z potomstwem usunięto z królestwa. Siemowit był założycielem dynastii panującej odtąd w Polsce; po nim rządzili, syn po ojcu: Lestek, Siemomysł, wreszcie Mieszko (wraz z którym dzieje Polski przechodzą na grunt w pełni historyczny, to znaczy znajdują potwierdzenie w niezależnych, współczesnych i w pełni wiarygodnych źródłach [1].

H. Łowmiański dokonuje rozbioru podania w ściślejszy sposób, dostrzegając jego złożenie z „trzech opowieści, którym sam kronikarz przypisał różny stopień prawdopodobieństwa” [2]. Pierwsza część traktuje o postrzyżynach Piastowego syna Siemowita, druga o zmianie na tronie książęcym, a trzecia o czynach następujących od niego książąt, przodków Mieszka. Są to odmienne toposy, pochodzące z rozbieżnych źródeł; tak kategoryzuje rzecz Łowmiański. Oryginalne trzy ustępy Gallowej kroniki opisują to w nieco inny sposób.
Książę imieniem Popiel wyprawił ucztę z okazji postrzyżyn dwóch swoich synów. Zaprosił na nią wielu gości. Bożym zamiarem przybyli tam dwaj ludzie, którzy nie zostali jednak do uczty dopuszczeni – wręcz wygnano ich z miasta. Trafili za to do domku książęcego oracza, który był Piast. Ten, choć ubogi, ugościł ich tym co miał. Widocznie dopuszczeni do Bożej wiedzy goście nie obawiali się o wyczerpanie jego zapasów. Wypitego już piwa zaczęło przybywać, a ubitego prosiaka wystarczyło na wypełnienie dziesięciu naczyń. Poruszeni tą cudowną obfitością gospodarze zechcieli zaprosić na ucztę księcia Popiela, na co zgodzili się również ich goście. Wizyta u wieśniaka nie przysparzała księciu żadnej ujmy. Postrzyganemu synowi Piasta nadano znaczące imię Siemowit. Z biegiem lat wzrastał on w siły i z Bożej łaski [3] został ustanowiony księciem Polski. Popiela usunięto, a według opowieści „starców sędziwych” został on wypędzony z królestwa, poddany prześladowaniom przez myszy i mimo zamknięcia się przed nimi w drewnianej wieży na wyspie został przez te „potwory” zjedzony [4].
W dalszym ciągu Gallowej opowieści dowiadujemy się standardowo sformułowanych krótkich wzmianek na temat panującego odtąd Siemowita oraz jego następców, Lestka i Siemomysła [5].
Obecnie uznaje się rzeczywistą historyczność podanych przez Galla książęcych przodków Mieszka, wymienione bowiem imiona pasują do później udokumentowanych w dynastii Piastów oraz imion znanych ze źródeł wczesnośredniowiecznych. Optują za tym tacy badacze jak H. Łowmiański, G. Labuda czy K. Jasiński. Zacytujmy tego ostatniego:

Przekaz Galla o Piastach przedmieszkowych zasługuje na zaufanie aż z kilku względów: 1. intencją kronikarza właśnie w tym fragmencie jego relacji było przekazanie wiadomości, które uważał za prawdziwe, zaczerpnięte z wiernej pamięci, 2. wiadomości te przechowały się w tradycji dynastycznej przywiązującej dużą wagę do początków dynastii, 3. treść „trzeciej opowieści” nie zawiera elementów legendarnych (baśniowych), przy czym nie do przyjęcia jest zarzut zmyślenia występujących w niej imion, 4. lista imion u Galla znajduje poparcie poprzez porównanie jej z podobnymi listami książąt ruskich i czeskich Przemyślidów oraz 5. autentyczność listy Gallowej potwierdzają wyniki badań nad początkami państwa polskiego, wykazujące, że nie sięgają one dopiero panowania Mieszka I [6].

Utrzymywały się kontrowersje co do właściwej pisowni imion Siemowita i Siemomysła. Zarzucono formę używaną wcześniej przez O. Balzera, z przedrostkiem brzmiącym Ziemo-, ponieważ uważa się za dowiedzione pochodzenie jej od słowa semja, oznaczającego rodzinę u Słowian w ogóle [7].
Większy kłopot badaczom sprawiają rzekomi rodzice Siemowita, Piast i Rzepka. Niektórzy uznają ich imiona za nie pasujące do istniejącego cyklu. Mają być obcymi wstawkami bądź owocami swobodnej inwencji kronikarza. Być może stanowią kontaminację Gallowej intuicji oraz tradycji lokalnych. W imieniu Piasta próbowano doszukiwać się nazwy urzędu, piastuna, mającego być odpowiednikiem frankijskiej godności majordoma – to hipoteza T. Wojciechowskiego [8]. Piastowe obalenie Popiela wskazywałoby na paralelność względem zastąpienia Merowingów przez Karolingów. Miałby to być osobisty przyczynek kronikarza. Jako znający historię zachodniej Europy mógłby uważać ją za jakiś wzór życia państwowego a podawane sobie informacje sformułować według znajomej konstrukcji. Według Łowmiańskiego „Pazt filius Chossistconis” jest jakimś wtrąceniem, a ten „Piast” to tylko określenie Chościska (Chościszka), który oczywiście byłby wtedy ojcem Siemowita [9]. Imię Rzepki zaś ma być naśladownictwem imion męskich z zakończeniem -ko [10]. Nazwy miejscowe zaczynające się na Piast- oraz Rzep- są dość częste na terenach polskich, m.in. tych należących kiedyś do Polan, dlatego według niego możliwe jest toponomastyczne (odmiejscowe) pochodzenie imion tych postaci [11].

II.
Przejmującą interpretację interesującego nas podania wysuwa warszawski mediewista J. Banaszkiewicz. Jego badawczym priorytetem nie jest wykazanie bądź obalenie historyczności przekazu. Stara się raczej dojść do symbolicznego znaczenia występujących w nim motywów. Wpisuje on przedstawiony bieg zdarzeń oraz charakterystykę występujących postaci w pewien sugestywny schemat. Mowa o tzw. teorii trójfunkcyjnej autorstwa francuskiego komparatysty G. Dumézila. Banaszkiewicz czerpie z niej obficie.
Teoria ta dotyczy ludów indoeuropejskich, ich przekazów mitycznych i epickich. Dumézil doszedł do niej po zaznajomieniu się z ogromem podań rzymskich, indyjskich czy germańskich. Wedle niej indoeuropejskie widzenie świata zasadzało się na wartościowaniu trzech elementów czy też dziedzin życia: I. kapłańskiej, II. wojowniczej i III. produkcyjnej. Te trzy sfery stanowiły o prawidłowym funkcjonowaniu danej wspólnoty. Niejednokrotnie były też związane z polityczną czy społeczną jej organizacją. Teoria trzech funkcji ukazuje pewne modele, stałe motywy mające być obecne w podaniach różnorodnych ludów, które łączy przynależność do indoeuropejskiej rodziny językowej. Jest ona pasującym do tych przekazów kluczem interpretacyjnym [12]. Banaszkiewicz stara się zastosować ją właśnie do słowiańskich Polan. Efektem jego wysiłków jest książka „Podanie o Piaście i Popielu. Studium Porównawcze nad wczesnośredniowiecznymi tradycjami dynastycznymi” [13].
Pierwszorzędnym obiektem zainteresowań jej autora jest fabularno-narracyjny wystrój rzeczonej sagi. Banaszkiewicz przyznaje, że zafascynowany teoriami interpretacyjno-symbolicznymi niejako zignorował kwestię właściwych zdarzeń mających wpływ na wykształcenie się podania. Obok Dumézila powołuje się na religioznawcę M. Eliadego. Pierwszy z nich swoją pracą nad pozostałościami indoeuropejskimi wykazał rolę przekazów jako „odbicie-zapis fundamentalnych dla wspólnoty wartości społecznego urządzenia i porządku” [14]. Drugi zaś sformułował cenną koncepcję procesu mityzacji historii, w którym rzeczywiste wydarzenia ulegają adaptacji przez archetypy funkcjonujące w wyobraźni zbiorowej. Jak na podstawie tych dwóch źródeł nietrudno się domyślić, fakty stojące za powstaniem podania o Piaście i Popielu są tylko pretekstem do komunikacji w sferze jakichś wartości, idei. Zastanawiające, do jakich wniosków dochodzi Banaszkiewicz na podstawie fundamentów tak fragmentarycznych jak kronikarskie wzmianki. Zresztą, w znacznej części swojej pracy omawia on podania innych ludów indoeuropejskich.
Ważkim spostrzeżeniem Banaszkiewicza jest stwierdzenie o podwójnym biegu narracji przekazu. Są to jakby dwa ciągi wydarzeń, które stykają się dzięki osobom tajemniczych gości. W obu przypadkach w akcji chodzi o ceremonie i uczty z okazji postrzyżyn. Nie przyjęci przez Popiela nieznajomi trafiają do książęcego oracza Piasta i doprowadzają do cudu rozmnożenia pokarmów. Dzięki temu na ucztę Piasta może przybyć znacznie więcej gości, w tym nawet książę Popiel ze swoją świtą. W ten sposób następuje odwrócenie ról – sługa staje się gospodarzem i gości swojego pana. Tak zostają ukazane przewagi Piasta nad Popielem. „Akt ten dokonuje się w realiach trzeciofunkcyjnych przez przemieszczenie poczęstunku z uczty w pałacu do chaty na podgrodziu” [15]. Okoliczności tej niezwykłej uczty już same w sobie są ważną wróżbą co do przyszłych losów postrzyganego chłopca, któremu zostaje nadane imię Siemowit. Banaszkiewicz zwraca uwagę na uprzednie opróżnienie książęcych zapasów piwa. Ta symboliczna niemożność zaspokojenia życiowych potrzeb wspólnoty tym bardziej wskazuje na utratę mandatu władzy przez księcia i jego translację. „Ten, kto potrafi nakarmić wspólnotę, do którego na ucztę musi przyjść także książę, godny jest władzy zwierzchniej” [16].
Naszym zdaniem ten tok myślenia jest łatwy do połączenia z hipotezą T. Wojciechowskiego. Funkcja „piastuna”, dbającego o faktyczne zaopatrzenie księstwa, wiązałaby się z zaszłymi na uczcie cudami. Narastające przekonanie o większej wydajności Piasta mogłoby nabrać mocy legitymizacji do przejęcia władzy przez jego syna. Tak jak to stereotypowa gnuśność ostatnich Merowingów doprowadziła do wyniesienia karolińskich majordomów i otwartego ich uprawomocnienia.
Najważniejsze jest jednak wpisanie Piasta i jego zajęcia w trójfunkcyjny schemat. Jest on oraczem, przez Galla określonym jako książęcy. Wedle Banaszkiewicza dopełnienie to jest w sumie nieistotne, a kronikarz siłą rzeczy miał zatrzeć „symbolikę i idee stojące za wątkiem herosa-oracza” [17]. Postrzeganie oracza i jego funkcji miało wartość samoistną, jako zapewniających byt wspólnocie. Piast nie jest jakimś przypadkowym wieśniakiem, lecz postacią symboliczną pierwszego rzędu – to „heros trzeciej funkcji powiązanej z zapewniającą urodzaj orką, mąż zdolny do wzięcia w swoje ręce losów wspólnoty” [18].
Co dziwne, bo bardzo odmienne od historyków orzekających o fikcyjności Piastowej żony Rzepki, w interpretacji trójfunkcyjnej okazuje się mieć ona doniosłe znaczenie. Widać je już w jej imieniu, brzmiącym tak samo jak nazwa jednego z warzyw. Rzepa miała być rośliną uprawianą przez Indoeuropejczyków od zarania ich dziejów, a u polskich Słowian (w formie suszonej) mieć nawet rolę obrzędową. Dlatego związek bohaterskiego oracza Piasta z tak scharakteryzowaną kobietą niósł w sobie potężny ładunek symboliczny, jako zwiastujący pomyślność (konsumpcyjno-gospodarczą) rządów wywodzącej się od tej pary dynastii.

Zawarte u Galla wiadomości to nie tylko właściwe podanie o Popielu, Piaście i Rzepce, ale również informacje o przedmieszkowych książętach Polan. Siemowit, Lestek i Siemomysł mają być następować po sobie z ojca na syna, ale są oni zaprezentowani w jednym zwartym i krótkim ciągu, bardzo pobieżnie opisani. Ich liczba od razu nasuwa myśl o wpisaniu ich w schemat trzech funkcji. Banaszkiewicz dopuszcza też możliwość, że nie muszą być oni kolejnymi swoimi potomkami, ale mogą być braćmi. Nawet pokrótkie wzmianki w kronice Galla można zinterpretować jako wspomnienie o rolach podporządkowanych funkcjom. Siemowit to wzorcowy obraz suwerena równoważący w sobie dwie osobowości, pokojową i wojowniczą. Lestek miał prześcignąć ojca w cnotach wojennych. Siemomysł potrajający pamięć przodków miał dokonać tego w domenie dóbr materialnych. Rozumowanie autora „Podania…” opiera się na bardzo subtelnych ruchach. Interpretacja dokonuje się przez ważenie i oddzielanie znaczeń pojedynczych i zbliżonych do siebie słówek łacińskiego oryginału kroniki.
Istnieje również wspomniana możliwość wzięcia tych pierwszych Piastów za triadę braci. Można się też domyślać, jakie były powody podania pionowej (poziomą byłoby sformułowanie o braciach) wykładni początków państwa Polan. Chodziłoby o ukazanie powolnego jego wzrostu ale dokonanego jednak w jednym rzucie, do tego możliwie bezpośrednio powiązanym z przejęciem władzy przez Piasta. Poza tym, równorzędna sobie trójka braci powinna by sugerować raczej rozrośnięcie się trzech stanów społecznych z jednego korzenia (jak to się dzieje w innych podaniach indoeuropejskich). Drugi etap tworzenia państwa otwiera oczywiście Mieszko. Gallowi jako gościowi w chrystianizowanym wciąż kraju takie przedstawienie wypadków z pewnością odpowiadało najbardziej. Zresztą, on tylko spisywał i formułował przekazane sobie informacje.

Sam Piast nie mógł pojawić się znikąd, był synem Chościska. Z wymienionych imion to sięga najdalej wstecz i nosząca je postać też może mieć jakieś znaczenie w naszej historii. Jest to jednak tylko zagadkowe imię, dlatego „Cała sztuka oświetlenia sylwetki i osobowości Chościska sprowadzałaby się więc do spekulacji etymologicznych” [19]. Nie zagłębiając się w językowe analizy, powiedzmy tylko, że słowo to może oznaczać miotłę, ogon czy po prostu wiązkę włosów. W przytaczanych przez Banaszkiewicza głównie germańskich przekazach włosy wiążą się z symboliką trzeciej funkcji. Do tego, jak wiadomo powszechnie, były oznaką królewskości Merowingów. Pomijając cały stojący za tym proces myślowy, możemy dojść do wniosku, że taka symbolika pochodzenia Piasta jeszcze bardziej umacnia jego zdatność do objęcia władzy oraz oświetla jego przeznaczenie do pełnienia funkcji Żywiciela.
Interesującym aspektem w kronice Galla jest ukazanie Bożej łaski okazanej pogańskim przecież Polanom. Wysłańcami Boga w bliżej nieokreślonym stopniu byli tajemniczy dwaj nieznajomi odwiedzający Popiela i Piasta i dokonujący pewnych cudownych czynów w reakcji na swoje przyjęcie. Jest to motyw paralelny do podań np. celtyckich, tyle, że tam dotyczy społeczności już chrześcijańskich. Po porównaniu Piasta z innymi postaciami Banaszkiewicz uznaje ich wzajemne podobieństwo jako „ilustracji mechanizmu przydzielającego wysoką pozycję społeczną zatwardziałego poganina biedakowi zdobytemu dla wiary” [20]. Wyniesienie do władzy jest więc nagrodą daną od samych niebios.
Dochodzimy wreszcie do wątku zjadających Popiela myszy i tego, jak można ten incydent rozumieć. Mówi się o niemieckim, nadreńskim pochodzeniu tej legendy, co być może jest związane z poślubieniem przez Mieszka II Niemki Rychezy [21]. Wydarzenia te – bezskuteczną ucieczkę Popiela do drewnianej wieży na wyspie – umiejscawia się zazwyczaj na Ostrowie Lednickim. Przekonanie to jest pogłębiane przez niedalekie położenie miejscowości o nazwie Myszki. Sam motyw legendy, czyli zjedzenie podłej osoby przez jakieś odrażające stworzenia (myszy, szczury, robaki, wszy), jest dość popularny w średniowieczu i trudno oddzielić go od moralizatorskiego przesłania. Karany w ten sposób władca jest zły, zdegenerowany, dopuszczający do upadku swojej dziedziny. Jego niepowodzenia czy zła wola są uzasadnieniem dla dojścia władzy nowej siły. „Schyłkowy okres jego rządów to czas głodu, niepowodzeń militarnych, wewnętrznej anarchii. Trójfunkcjonalna pomyślność państwowo-militarno-gospodarcza wiąże się z osobą konkurenta, cieszącego się na ogół poparciem bóstw” [22]. Pierwotny, jak zawsze enigmatyczny przekaz anonimowego zakonnika został mocno rozwinięty przez Mistrza Wincentego, dzięki czemu – oraz porównaniom z podaniami obcymi – można pokusić się o rozwinięcie takiej interpretacji. Kadłubkowy Popiel II jest rozpustnikiem, pacyfistą i tchórzliwym mordercą, sromotne ukaranie go przez los nie jest więc niczym zaskakującym. Po przyjrzeniu się zapisom kroniki mistrza Wincentego Banaszkiewicz wnioskuje, że jeszcze przez dłuższy czas po Gallu w polskim społeczeństwie żywe były umiejętności właściwego odczytania legendy: „(…) przykład interpretacji legendy przez Kadłubka pokazuje, że we wczesnym polskim średniowieczu rozumiano jeszcze jej zastosowania i mechanizm organizujący treści opowiadania” [23].

Wokół początków...
Ciąg dalszy...

W świetle właśnie wyłożonej interpretacji podanie o Piaście i Popielu nabiera niecodziennego znaczenia. Można uznać je za mit poniekąd państwowotwórczy, ale bardziej legitymizacyjny niż założycielski. Objaśniona symbolika uwydatnia cechy mające uzasadniać objęcie władzy przez nowy ród. Podanie było spisywane przez pochodzącego z zagranicy kronikarza, któremu po prostu przekazano pewne informacje a on zapisywał je tak, jak je rozumiał. Oczywiste, że był oderwany od rodzimego tła mentalnego, nie wiedział o co tak naprawdę w tej legendzie chodzi. Nawet jednak z jego zapisów – dzięki czynieniu obszernych porównań z paralelnymi opowieściami innych ludów – można dojść do wniosków odpowiadających sformułowanym przez G. Dumézila prawidłowościom. W tej interpretacji symboliczna wartość podania przesłania jego ewentualną historyczną autentyczność, chociaż oczywiście jej nie wyklucza. Piastowie najwyraźniej byli świadomi znaczenia legendy dla ugruntowania ich władzy, skoro mimo jej oczywistej pogańskości polecono uwiecznić ją chrześcijańskiemu kronikarzowi.

III.
Chcielibyśmy jeszcze pokrótce zaprezentować teorię obcego, konkretniej normańskiego pochodzenia dynastii Piastów. Główny jej szermierz to XIX-wieczny galicyjski historyk K. Szajnocha. Została ona obszernie przedstawiona w jego dziele „Lechicki początek Polski” [24]. W obronie swojej tezy Szajnocha przytacza moc argumentów językowych, legendarnych, materialnych etc. Za nieuzasadnioną teorię tę uważa H. Łowmiański – jej zbiciu poświęcony został pierwszy rozdział jego pracy „Zagadnienie roli Normanów w genezie państw słowiańskich” [25]. Trzeba jednak przyznać, że jej żywotność utrzymuje się w pewnych kręgach do dziś. Jej popularyzacją zajmuje się np. archeolog Z. Skrok. Normańskie pochodzenie Mieszka I stanowi jedną z głównych osi jego książki „Słowiańska moc” [26]. Jest on jednak wtórny wobec Szajnochy, nie wysuwa raczej żadnych oryginalnych argumentów.

Historykom doskonale jest znana dziejowa mobilność ludów pochodzących ze Skandynawii. Kilkaset lat po masowo przenoszących się na kontynent germańskich plemionach Gotów, Wandalów, Herulów etc. kolejnego efektownego wejścia do Europy dokonali tzw. wikingowie. Po początkowym okresie zwykłego na morzu oraz rabowania nawet w głębi lądu, poczęli oni osiedlać się w atakowanych miejscach. W ten sposób wytworzyli swoje organizacje państwowe w Normandii, na Wyspach Brytyjskich czy południowych Włoszech. Na słowiańskim wschodzie wikingowie byli nazywani Waregami i pod taką nazwą zostali uznani za twórców również państwa ruskiego. Biorąc więc pod uwagę tyle przejawów ich obecności, czemu nie mieli by mieć analogicznego znaczenia dla historii Polski?

Mieszkańcy Polski byli przez wielu sąsiadów potocznie nazywani Lachami. Nazwa ta miała wziąć się od małopolskiego plemienia Lędzian. U Litwinów przeszła w „Lenkas”, u Węgrów w „Lengyel” [27]. W swojej książce Szajnocha wspomina hipotezy, mające Lachów za Gallów czy też kaukaskich Awarów [28]. On jednak uważa słowo „Lach” za pochodzące z języków skandynawskich i tę swoją egzegezę szczegółowo wykłada.
W językach germańskich głoska „g” często wymawiała się jak „ch”, co ma być częste w niektórych dialektach nawet do dziś. Istnieje szwedzkie słowo „lage, lag”, które oznacza „towarzysza” i podlega takiej właśnie wymowie [29]. Słowo to ma również znaczenie „prawa” i parę pobocznych [30]. Szajnocha charakteryzuje wszelkie możliwe podobieństwa i powiązania językowe. W źródłach średniowiecznych wikińskich wojowników często byli nazywani „towarzyszami”. Po dodaniu do „lacha” przedrostka „ut” otrzymujemy słowo oznaczające osobę wyłączoną spod opieki prawa, banitę. Inne słowo, „warg” czyli wilk, było stosowane w odniesieniu do tych wygnańców – wg Szajnochy przeszło ono w końcu w słowo „wróg” [31]. Podobnie jeszcze od słowa „skoegh” (tudzież „skoegmadr”) miał się wywodzić wyraz „czech” [32]. Trzy wymienione określenia odnoszą się do wygnańców z rodowitych terenów skandynawskich. To od takich uchodzących band wywodzą się dalekodystansowi piraci i założone przez nich państwa. Szajnocha pisze o nich jako o „północnych związkach braterskich” [33]. Wbrew pozorom były to związki spojone dość szczegółową dyscypliną, regulującą różne aspekty nie tylko wojowania, ale również zwykłego współżycia w grupie. Jeden z takich związków miał istnieć na położonej niedaleko ujścia Odry wyspie Wolin. Wg Szajnochy jego nazwa brzmiała Jum, po wikińsku Jomsburg. „Uorganizował rzeszę Jumską ostatni bohater pogaństwa skandynawskiego, głośny w zagach i kronikach północnych Palnatokko” [34]. Postać tę (inaczej Palnatoki) uznaje się dziś za legendarną [35]. Podobna zapewne musi być wartość innych źródeł, na które powołuje się Szajnocha. W głównej mierze są to legendy, których wzorcami były jakieś faktyczne czyny pewnych osób, ale w podaniach zostały one zdekonkretyzowane, oderwane od właściwego im miejsca i czasu, tak żeby ukazywać po prostu charakterystykę bohaterstwa jako jednej z wartości istotnych w danych społecznościach. Opowieść tę Szajnocha bierze jak najpoważniej – po niej w podobny sposób przybliża „Lachów” króla Kanuta Wielkiego (z samego początku X wieku) [36]. Jak łatwo się domyślić w świetle powyższych informacji, również przekaz o Lechu, Czechu i Rusie ma traktować o normańskim pochodzeniu tychże trzech braci [37].

Generalnie przybysze ze Skandynawii stanowiliby tylko nieliczną, górną warstwę tworzonych społeczności. Masy były oczywiście słowiańskie [38]. Nad Wartą Lachowie założyli osadę Gniezno, której pochodząca od „gniazda” nazwa nie oznacza nic jak zamek czy inna warownia [39]. W normańskiej teorii Szajnochy mieści się wiele wątków (pochodzenie bohaterów irlandzkich [40], osoba Kraka [41] etc.) mających być oplecionymi przez wspólną nić skandynawskiego pochodzenia. Nawet niechęć Wandy do Niemca wynikałby z jakiejś zasiedziałej cechy jej normańskiego usposobienia [42].

W swoich wyjaśnieniach Szajnocha sięga i do interesującego nas podania o Popielu, które interpretuje z właściwym sobie polotem. To do Popiela zostaje odniesione określenie „Chościsko” – również tutaj oznacza ono długie włosy, ale jego etymologia zostaje wywiedziona z języków skandynawskich [43]. Ale, słowo to stosuje się również do osoby szalonej, podłej, nierządnej [44].
Za niewątpliwą stolicę popielowego państwa zostaje uznany Ostrów Lednicki. Tłem całego zajścia mają być typowe dla okresu wewnętrzne rodowo-dynastyczne walki o władzę. Popiel wpada na sprytny pomysł wyeliminowania wszystkich przeciwnych mu pretendentów; symuluje chorobę i bliskość śmierci, wyprawia więc „ucztę pożegnalną”, na której jego konkurencyjni krewni zostają wytruci. Nie obywa się to bez pomsty ze strony ich rodzin. „Popiel zostaje samowładcą, ale krewni wytrutych stryjów, liczni lechicko-bałtyckich miast mysingowie czyli myszaki tj. korsarze normańscy, według późniejszej tradycyi myszy, spieszą skandynawskim obyczajem pomścić zabitych. Opadnięty od mysingów ucieka Popiel na jezioro Gopło, i ginie tam w sławnej wieży, ostatni lechickiego rodu król Polski” [45]. Co za banalne wyjaśnienie i racjonalizacja motywu gryzoni pożerających niegodziwego władcę. Wszystko uzasadnione paralelami w normańskich opowieściach pozbieranych wokół całej Europy [46].

Szajnocha na stronach swojej książki kontynuuje swoją narrację dalej, ale nam wystarczy zatrzymać się w ty miejscu. Jego erudycja i pomysłowość mogą zaskakiwać zwłaszcza ze względu na szeroki horyzont czynionych przez niego poszukiwań w źródłach. Używa on oczywiście rodzimych kronik, prócz tego sag skandynawskich, zapisów podróżników arabskich i wszelkich możliwych źródeł europejskich, które mogą dopomóc w stwierdzeniu bliskich związków między żywiołami skandynawskim i słowiańskim we wczesnym średniowieczu. Miały istnieć podobieństwa w obyczajach [47], a i nawet słowiański „Piast” byłby tylko spolszczeniem słówka normańskiego [48]. Wszystko to w celu wykazania istnienia warstwy panującej obcego pochodzenia, które jest oczywistą podstawą, punktem wyjścia dla teorii Szajnochy. Nie wystarcza mu wykazanie samych przesłanek waloryzujących jego hipotezę; przedstawia on czytelnikowi całą gotową narrację i wizję wydarzeń historycznych. Nie chcemy więc wdawać się w ocenę toku myślenia tego autora, a jedynie je zaprezentować, gdyż w pewnych swoich fragmentach okazuje się dysponować ciekawą perspektywą na interesujące nas zagadnienie.

W czasach PRLu faworyzowane były teorie rodzimego pochodzenia Piastów i naturalnego, postępowego wzrostu ich domeny i jej przeobrażenia się w państwo. Być może więc prowadzone wtedy badania, mimo niepodważalnej jakości swojego warsztatu, kryły w sobie błędy już na poziomie założeń, ponieważ pewnego ich rodzaju miano w ogóle nie brać pod uwagę. Bardzo entuzjastycznie podejmuje ten tok myślenia Skrok, ciesząc się z wreszcie uzyskanej swobody w formułowaniu teorii i prowadzeniu badań [49]. Uprzednio odnalezione dowody na poparcie tezy normańskiej miały być relatywizowane [50]. Teraz bez ogródek może on napisać: „A na czele tej drużyny, bez wątpienia już, stał wybitny wódz i strateg, wikiński jarl, który, kiedy zdobył władzę nad Wielkopolską i ustanowił tam własną dynastię – szybko spolonizowaną – przybrał słowiańskie imię Mieszko” [51]. Wobec popularnonaukowego charakteru książki Skroka trudno utwierdzić się w prawdziwości jego – powielonej przecież – teorii, będącej przy okazji niezbyt wyszukaną odpowiedzią na „klimat” kilkudziesięciu poprzednich lat prowadzonych badań. Zweryfikować mogą ją tylko kolejne prace z zakresu różnych dziedzin (etymologia, archeologia etc) oraz konfrontacja dzieła Szajnochy z obecnymi metodami i stanem wiedzy.

IV.
Przyglądając się opisanym wyżej tokom rozumowania możemy z całą pewnością dojść do wniosków, że właściwe rozpoznanie historycznych początków dynastii Piastów i ich państwa jest niemożliwe. Pomimo coraz głębszych poszukiwań, stricte historycznych oraz archeologicznych, jednoznaczna i ostateczna interpretacja zdobytych źródeł jest nie do przeprowadzenia. Każdemu kolejnemu badaczowi będą nasuwać się inne możliwości, co innego uzna za ważne, odmiennie od innych coś sobie wyjaśni. W materii tej na pewno istnieją konkurencyjne systemy, odrębne szkoły. Zależnie od tego, co uzna się za decydujące przesłanki, można zbudować kompletnie różnorodne teorie. Jeden temat dopuszcza ogromną ilość możliwych interpretacji. Być może wskazanym byłoby po prostu obserwować te poszczególne drogi badawcze, ażeby następnie ze sobą je porównywać oraz wyszukiwać ewentualnych powiązań. Na powyższych przykładach chcieliśmy przedstawić pewne teorie dotyczące początków dynastii Piastów oraz państwa polskiego. Dość jasno można zauważyć w nich to, z jak skromnych podstaw potrafi się wytworzyć tak imponujące kompleksy myślowe. Za pomocą nielicznych faktów i innych śladów oraz drogą metodycznej pracy nad nimi, autorom tych teorii udało się skonstruować jakieś wytłumaczenia interesujących ich niejasności. Nie zgłębiając się w ich prawdziwość trzeba powiedzieć, że jakąś rolę jednak spełniły. Teoria Szajnochy, chociaż powszechnie negowana, do dziś ma swoich fascynatów. Propozycja Banaszkiewicza zaś dotyczy gruntu dość niezbadanego (w sensie celowej i kompleksowej interpretacji mitu) i choćby z powodu tej swojej pionierskości jest warta uwagi, a wychodząc od niej można dokonać podobnej analizy innych podań.
Skoncentrowaliśmy się na omówieniu jednego przedmiotu i kilku różnych w czasie spojrzeń na niego. Zarówno Szajnocha, jak i Banaszkiewicz uznają pierwszorzędność metaforycznego znaczenia podania o Piaście i Popielu. Być może ze względu na kontekst opowieści i jej porównywalność z innymi źródłami, na czym opierają się obaj wspomniani badacze, uda się kiedyś wypracować jednorodne spojrzenie na interesujący nas temat.

Tomasz Wiśniewski

PRZYPISY:

1. Strzelczyk Jerzy, „Od Prasłowian do Polaków”, Krajowa Agencja Wydawnicza, Kraków 1987, s. 60-61
2. Łowmiański Henryk, „Dynastia Piastów” , [w:] „Początki państwa polskiego. Księga Tysiąclecia”, PTPN, Poznań 2002, t. I, s. 113
3. „król królów i książę książąt za powszechną zgodą ustanowił go (…)” s. 14
4. Anonim tzw. Gall, „Kronika Polska”, przeł. Roman Grodecki, Zakład Narodowy imienia Ossolińskich, Wrocław-Warszawa-Kraków 1965, s. 15
5. Tamże, s. 16
6. Jasiński Kazimierz, „Rodowód pierwszych Piastów”, Volumen, Uniwersytet Wrocławski, Warszawa-Wrocław 1992, s. 46
7. Tamże, s. 47
8. Wojciechowski Tadeusz, „O Piaście i piaście”, RAUH 32 (1895), s. 171-221
9. Łowmiański, op. cit., s. 119
10. Tamże, s. 120
11. Tamże.
12. Zob. np. „Z Georges’em Dumézilem rozmawia Didier Eribon. Na tropie Indoeuropejczyków. Mity i epopeje”, przełożył i wstępem opatrzył Krzysztof Kocjan, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1996; Dumézil Georges, „Bogowie Germanów. Szkice o kształtowaniu się religii skandynawskiej”, przeł. Anna Gronowska, Oficyna Naukowa, Warszawa 2006
13. Banaszkiewicz Jacek, „Podanie o Piaście i Popielu. Studium porównawcze nad wczesnośredniowiecznymi tradycjami dynastycznymi”, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2010 (wyd. II)
14. Tamże, s. 32
15. Tamże, s. 61
16. Tamże, s. 62
17. Tamże, s. 78
18. Tamże, s. 80
19. Tamże, s. 134
20. Tamże, s. 168
21. Łowmiański, op. cit., s. 114
22. Banaszkiewicz, op. cit., s. 198
23. Tamże, s. 211
24. Szajnocha Karol, „Lechicki początek Polski”, nakładem Karola Wilda, Lwów 1858
25. Łowmiański H., „Zagadnienie roli Normanów w genezie państw słowiańskich”, PWN, Warszawa 1957
26. Skrok Zdzisław, „Słowiańska moc, czyli o niezwykłym wkroczeniu naszych przodków na europejską arenę”, Iskry, Warszawa 2006
27. Zajączkowski St., „Podziały plemienne Polski”, [w:] „Początki państwa polskiego…”, t. I, s. 99
28. Szajnocha, op. cit., s. 3
29. Tamże, s. 7
30. Tamże, s. 10, 11
31. Tamże, s. 33
32. Tamże, s. 34
33. Tamże, s. 36
34. Tamże, s. 42
35. Labuda G., „Polska a Skandynawia w IX – X wieku”, [w:] „Początki państwa polskiego”, t. I, s. 315
36. Szajnocha, op. cit., s. 55
37. Tamże, s. 86 i nn.
38. Tamże, s. 107
39. Tamże, s. 109
40. Tamże, s. 117
41. Tamże, s. 120
42. Tamże, s. 134
43. Tamże, s. 155
44. Tamże, s. 155
45. Tamże, s. 157
46. Tamże i ss. nn.
47. Tamże, s. 175
48. Tamże, s. 176
49. Skrok, op. cit., s. 87
50. Sugestia Skroka – tamże, s. 93
51. Tamże, s. 89

BIBLIOGRAFIA:

Anonim tzw. Gall, Kronika Polska, przeł. Roman Grodecki, Zakład Narodowy imienia Ossolińskich, Wrocław-Warszawa-Kraków 1965.
Banaszkiewicz Jacek, Podanie o Piaście i Popielu. Studium porównawcze nad wczesnośredniowiecznymi tradycjami dynastycznymi, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2010 (wyd. II).
Jasiński Kazimierz, Rodowód pierwszych Piastów, Volumen, Uniwersytet Wrocławski, Warszawa-Wrocław 1992. Labuda Gerard, Pierwsze państwo polskie, Krajowa Agencja Wydawnicza, Kraków 1989.
Łowmiański Henryk, Zagadnienie roli Normanów w genezie państw słowiańskich, PWN, Warszawa 1957.
Początki państwa polskiego. Księga Tysiąclecia, PTPN, Poznań 2002 (praca zbiorowa, wznowienie).
Skrok Zdzisław, Słowiańska moc, czyli o niezwykłym wkroczeniu naszych przodków na europejską arenę, Iskry, Warszawa 2006.
Strzelczyk Jerzy, Od Prasłowian do Polaków, Krajowa Agencja Wydawnicza, Kraków 1987.

31