Katolicy z mieczami
Edyta Piekarz

Niedawno ukazała się książka „Modlitwa mieczy” publicysty katolickiego Andrzeja Solaka. Tytuł wydał mi się frapujący, podobnie jak sugestywna okładka przedstawiająca modlącego się rycerza. Na książkę składają się artykuły opowiadające o wojnach toczonych w obronie Kościoła, zarówno przed wiekami, jak i współcześnie. Mimo tak „męskiej” tematyki „Modlitwę mieczy” przeczytałam jednym tchem, a dominującym uczuciem, jakie mi towarzyszyło podczas lektury, była fascynacja połączona ze zgrozą. Autor zabrał czytelnika w długą podróż. Kogóż tutaj nie spotkamy! Iryjscy Celtowie stają z toporami w rękach naprzeciw pogańskich wikingów. Templariusze umierają dzielnie za wiarę na piaskach pustyni. Kawalerowie Maltańscy bronią swoich posiadłości przed Turkami. Święty Jan Kapistran prowadzi zastępy krzyżowców z całej Europy na odsiecz oblężonemu Belgradowi. Indiańscy wojownicy walczą wśród dzikich gór Arizony, w głębi kanadyjskich puszcz, na amerykańskich preriach... Autor przystępnie omówił taktykę polskiej husarii pod Kircholmem, kontrowersje wokół lisowczyków oraz nieco mniej znane tradycje naszego oręża, jak służbę Polaków w Legii Cudzoziemskiej i w XIX-wiecznej armii rosyjskiej. Nie uchylił się od zabrania głosu w sprawach niewygodnych dla nas, jak np. w kwestii udziału Polaków w napaści na Hiszpanię u boku Napoleona. Wydawca napisał na okładce, że tym, co wyróżnia „Modlitwę mieczy” wśród innych książek jest niesłychanie dynamiczny sposób narracji, „znakomicie oddający dramatyzm wydarzeń i intensywność dylematów, z którymi przyszło się mierzyć jego bohaterom.” W pełni się z tym zgadzam. Np. niejeden raz spotykałam się w literaturze z opisem, że ktoś walczył modląc się, albo bił się z modlitwą na ustach. Obrazek, chciałoby się powiedzieć sielski i anielski. Jednak u Solaka taka scena uderza w nasze zmysły z brutalną dosłownością: „Miecze zgrzytały o czaszki i kości w rytm modlitw odmawianych przez zaciśnięte zęby. Janczarowie nie wytrzymali tej furii, cofnęli się.”


Katolicy...
Ciąg dalszy...

Skoro mowa o języku. Niektórym mediom katolickim stawia się zarzut, że są zbyt ostrożne, że wielu chrześcijańskich autorów boi się nazywać zło po imieniu, a ich patronem i ulubionym świętym jest św. Spokój. Autor „Modlitwy mieczy” pochodzi „z innej parafii”. Nie cofa się przed kąśliwą uwagą, dla niego wielbiciele komunizmu mają „dusze zarażone marksistowskim syfilisem” ((już sobie wyobrażam te oburzone miny weekendowych chrześcijan, dla których wyrocznią jest telewizja TVN!). Zasztyletowanie rewolucyjnego ludobójcy Marata kwituje słowami: „...umierał śmiercią zarzynanego wieprza”. Solak potrafi uchwycić ciekawy detal i sprawić, że czujemy klimat opisywanych wydarzeń. Rzuca fachowe uwagi na temat składu „ognia greckiego” stosowanego w średniowieczu oraz o przełomowej konstrukcji karabinu maszynowego użytego przeciw muzułmanom w XIX w. Kiedy w meksykańskiej restauracji katolicki zamachowiec strzela do prezydenta Obregona, autor nie omieszka wtrącić, że orkiestra grała w tym momencie przebój „El Limoncito”. Opisując egzekucję Karoliny Corday podaje mimochodem, że kat zarzucił jej na ramiona strzęp czerwonej tkaniny oznaczający zbrodnię ojcobójstwa, aby stwierdzić na koniec: „Paryskie elegantki z upodobaniem będą potem nosiły czerwone szale á la Charlotte Corday...” Dlatego, chociaż książka wprost ocieka krwią, jednak czyta się ją doskonale. Andrzej Solak opisuje wojny i rewolucje w ich strasznym majestacie, ale na kartach jego książki znajdziemy również sceny wzruszające. Są to krótkie migawki, po których autor zaraz prowadzi nas na kolejne pole bitwy, tak jakby chciał uniknąć oskarżenia o łzawy sentymentalizm. Jednak z prawdziwym wzruszeniem czytamy o zwycięskim Cortesie klęczącym w pyle i spowiadającym się z płaczem, o umierającym małym Ludwiku XVII malującym kwiaty na ścianie celi, o komendancie obozu zagłady w Auschwitz szlochającym na klęczkach po swoim nawróceniu. Wreszcie o maleńkim cudzie („Był jak delikatny powiew nadziei, jak iskierka w mroku”), jaki wydarzył się w wymordowanym przez Palestyńczyków libańskim mieście Damour. Jaki to był cud? Przeczytajcie sami!

Edyta Piekarz

Andrzej Solak, Modlitwa mieczy. Opowieści o obrońcach wiary, Wydawnictwo eSPe, Kraków 2012.

31