Thorak - neoklasyczna prowokacja
 Rafał Dostatni

Postać tego artysty zapewne polskim czytelnikom nie jest dość dobrze znana, mało tego, jeśli przeciętny zjadacz chleba zdecyduję się na zgłębienie wiadomości na temat jego osoby, spotka w angielskiej wersji wikipedii taką oto groźnie brzmiącą informację: „one of the two official sculptors of the Third Reich” (jeden z dwóch ‘oficjalnych rzeźbiarzy’ Trzeciej Rzeszy- tłum moje). Natychmiast nasuną się mroczne skojarzenia i być może słusznie. Chciałbym w tym miejscu podkreślić, że krótkie zaprezentowanie tak kontrowersyjnej postaci w tym numerze nie oznacza, że utożsamiamy się z jej poglądami, tak jak np. nie muszę utożsamiać się ze światopoglądem politycznym niedawno zmarłego Gustawa Holoubka, co nie oznacza, że nie był znakomitym aktorem. Piszę to ku przestrodze różnym niedouczonym i zakompleksionym dziennikarzynom gadzinówek typu „Gazeta W”, którym ostatnio strasznie przeszkadzało pismo „Templum Novum” i zamieszczone tam dla prostego pobudzenia czytelnika do myślenia wywiady i artykuły dotyczące m.in. Leona Degrelle’a. Otóż „Młodzież Imperium” nie zamyka się w wąskim gronie „konserwatyzm”, „narodowy radykalizm”, „narodowy anarchizm”, „narodowy bolszewizm” itd. bo jak pisał nasz redaktor naczelny we wstępie do numeru 7: „W epoce powszechnego królowania ilości stawiamy oczywiście na jakość, ale im więcej jej przejawów, tym lepiej(...). Ścieżki, którymi kroczą autorzy, są tyleż rozległe, co i różnorodne, ale o to właśnie w tym piśmie chodzi, bo (jak wiedzą wtajemniczeni): "Wiele dróg prowadzi na szczyt góry, ale stamtąd już tylko jedno słońce widać".


Józef Thorak był urodzonym w Salzburgu austriacko-niemieckim rzeźbiarzem, razem z Arno Brekerem „namaszczonym” przez Trzecią Rzeszę na propagatora ideologii nazistowskiej poprzez sztukę. Jako przedstawiciel nurtu neoklasycyzmu inspirował się starożytnym Rzymem i Grecją, muskularnymi wojownikami rodem z igrzysk, Termopilów czy niezłomnych legionów, którzy przelewali krew w obronie własnego honoru i potęgi Imperium. W dziełach Thoraka możemy również dostrzec wpływy ekspresjonizmu, ponieważ w jego dziełach realne postacie są tak przedstawione by wzbudzić w widzu mniej lub bardziej skrajne emocje. Potężne monumenty, tworzone na potrzeby nowopowstających gmachów rządowych, nawet do kancelarii samego Adolfa Hitlera( „Pferd”), sprawiają niesamowite wrażenie. Wysokość niektórych sięgająca do 65 stóp, projektowania w olbrzymim studio( zaprojektowanym specjalnie dla rzeźbiarza przez Arno Brokera) na przedmieściach Monachium.


Thorak...
Ciąg dalszy...

wszystko po to by ówczesne niemieckie masy utożsamiały władzę i fuhrera z prawdziwym mitologicznym przywódcą, nowym Prometeuszem, wyzwolicielem Niemiec z kajdan ich odwiecznych wrogów, imperatorem równym Juliuszowi Cezarowi i Markowi Aureliuszowi.


Dziś możemy się tylko uśmiechać pod nosem ale niewątpliwie ma to swój smaczek i nawet patrząc ze współczesnej perspektywy, z czasów przepełnionych frazesami o pokoju, tolerancji i braterstwie zachwyca najsławniejsze dzieło Thoraka „Fahnentrager”, można powiedzieć streszczający całą twórczość bohatera mojego artykułu. Pomnik powstał w 1937 roku, przedstawia nagiego wojownika trzymającego sztandar, który jest jakby na moment przed chwilą finalnego rozstrzygnięcia, ostatniej walki na śmierć i życie, nie ma on nic poza symbolem, poza sztandarem symbolizującym jego przywiązanie do ponadczasowych wartości. Na myśl przychodzą słowa niemieckiego pisarza i przedstawiciela nurtu międzywojennej rewolucji konserwatywnej Ernsta Jungera, który pisał : „Jestem tym człowiekiem, który widząc jak inni wchodzą w kompromis z systemem, zrywa flagę z masztu i chowa ją na gołym ciele”. „Fahnentrager” to prawdziwa ekspozycja patosu dumy, siły, walki, wierności i wojny czyli tego przed czym wzbrania się każdy mądrala-inteligent głosujący co 4 lata na postępowych, oświeconych światłem swojej demokratycznej mądrości europejczyków.

Bynajmniej, nie mam na celu propagowania ideologii imperialnej potęgi Trzeciej Rzeszy, na zamówienie której zapewne było tworzone powyższe dzieło, jednakże ma to też swoje drugie dno. Polityczna poprawność prędzej czy później i tak wrzuca do jednego worka nazizmu symbole sprzeczne z powszechnie obowiązującą religią New Age więc odrobina prowokacji nigdy nie zaszkodzi, tym bardziej że to my powinniśmy budować enklawę prawdziwej wolności słowa, bo w „wolnych” mediach to pojęcie zostało już dawno skompromitowane. Dlatego zaprezentowanie Josepha Thoraka ma bardziej charakter ciekawostki, a Czytelnik na pewno sam wyciągnie właściwe wnioski i oceni twórczość niemiecko-austriackiego artysty według własnego gustu. A wartości Honoru, Prawdy i totalnej wojny przeciw Złu i tak pozostaną przy nas. Wir tragen die Fahnen!


Rafał Dostatni

31