Dwa Karole
 Charles Baudelaire

Cóż bardziej absurdalnego od postępu, skoro, jak tego dowodzą codzienne wydarzenia, człowiek jest wciąż podobny do człowieka i równy człowiekowi, to znaczy znajduje się wciąż w stanie dzikości. Czyż trzeba mówić, że ostatki życia politycznego zostaną zadławione przez ogólne rozbestwienie i że rządy staną się okrutne, a rządzący, by utrzymać się przy władzy i stworzyć złudny pozór porządku, będą zmuszeni uciekać się do środków, które przejęłyby dreszczem nawet dzisiejszą ludzkość, już tak zahartowaną? Ludowi nie wolno ufać, gdyż upojenie tłumów prowadzi zawsze do upojenia krwią, a rewolucja przez ofiarę utwierdza zabobon. W demokracji wszystko jest liczbą i liczba jest we wszystkim. Tylko rząd arystokratyczny może być rozumny i pewny. Monarchie jak i republiki oparte na demokracji są jednakowo absurdalne i słabe. (...)

Są tylko trzy istoty godne szacunku: kapłan, wojownik i poeta. Wiedzieć, zabijać i tworzyć. Wszyscy inni są do obciosania i pańszczyzny, stworzeni do obory, czyli do wykonywania tak zwanych zawodów.


Dwa Karole
Charles Bukowski

To bardzo ważne - robić sobie wolne. Tempo to istota rzeczy. Jeśli zbyt długo nie będziesz przystawać, nie robiąc kompletnie nic, stracisz wszystko. Czy jesteś aktorem, kimkolwiek, gospodynią domową... pomiędzy wzlotami muszą być długie przerwy, kiedy nie robisz zupełnie nic. Po prostu leżysz na łóżku i gapisz się w sufit. To bardzo, bardzo ważne... po prostu nic nie robić, bardzo, bardzo ważne. A ilu ludzi we współczesnym społeczeństwie to robi? Bardzo niewielu. To dlatego są stuknęci, sfrustrowani, wściekli i przepełnieni nienawiścią. Kiedyś, kiedy jeszcze nie byłem żonaty, lub kiedy jeszcze nie znałem wielu kobiet, spuszczałem po prostu rolety i szedłem do łóżka na trzy lub cztery dni. Wstawałem żeby się wysrać. Zjadałem puszkę fasoli, wracałem do łóżka, zostawałem tam przez trzy, cztery dni. Potem zakładałem ubranie i wychodziłem na zewnątrz i światło było olśniewające, a dźwięki wspaniałe. Czułem się pełen energii, jak doładowany akumulator. A wiesz jaka pierwsza rzecz ściągała mnie na ziemię? Pierwsza ludzka twarz ujrzana na chodniku. Z miejsca traciłem połowę energii. Ta monstrualna, pusta, głupia, tępa gęba, naszprycowana kapitalizmem - jak koń w kieracie. I mówiłeś: "Oooch, no i połowa z głowy", ale, mimo to, i tak było warto. Zostawała jeszcze połowa. Więc tak, odpoczynek. I nie chodzi mi o żadne głębokie myśli. Chodzi o brak myśli o postępie, brak jakichkolwiek myśli o rozwijaniu się. Tak... jak ślimak. To wspaniałe.


31