Quis contra nos?
 Pavlvs

Co do tego, że żyjemy w podłych czasach nikt z Czytelników MI nie ma chyba wątpliwości. Oczywiście tzw. "elity" próbują nam wmówić że przyszło nam żyć w "złotym wieku" a jeśli są jakieś problemy to są one tylko chwilowe i przejściowe. No i oczywiście są to problemy społeczne. Jak zauważył Nicolás Gómez Dávila: "By uczynić z ludzi niewolników, należy im wmówić, że wszystkie problemy, to problemy społeczne." Panujący nad nami "intelektualiści", "autorytety moralne" i "ludzie honoru" już dawno temu zauważyli że człowiek choć pragnie wolności, pragnie także tego żeby się ktoś nim opiekował i w razie potrzeby zawsze wyciągnął pomocną dłoń pragnie także tego choć często o tym nie wie, żeby ktoś wskazał mu cel jego egzystencji. I przez wieki ta ludzka potrzeba była zaspokajana.
W dawnym hierarchicznym społeczeństwie każdy za kogoś odpowiadał, mając kogoś "pod sobą" i zarazem "nad sobą". Monarchowie, duchowni, artyści wskazywali ludziom właściwy cel ich życia: Boga i Niebieskie Jeruzalem . I mimo tego że ten układ społeczny uważany jest powszechnie za czas "tłamszenia wolności jednostki" ludzie mieli dość dużo swobody(oczywiście zdarzały się odchyły od normy, szczególnie poza kręgiem cywilizacji łacińskiej). Ludzie wiedzieli że nie mogą innych traktować jak rzecz, bo wszyscy ludzie mają duszę, a po śmierci czeka ich Sąd Boży na którym odpowiedzą za swoje czyny.
Obecnie rolę monarchów, rycerzy, arystokratów, książąt i duchowych pilnujących porządku, mających za zadanie bronić słabszych a przede wszystkim dawać dobry przykład i wskazywać właściwą drogę życia, życia które ma prowadzić do Boga przejeli politycy, intelektualiści i tzw elita kulturalna. Współczesna "arystokracja" powstała w świecie po reformacji, rewolucji francuskiej, przemysłowej, komunistycznej, rewoltach studenckich, globalizacji itd. nie wierzy już w Boga, nie wierzy w to że istnieją rzeczy ważniejsze od dobrobytu i wygody. "Elita" wierzy w rozum. Mędrcy uznali że są w stanie stworzyć poprzez inżynierie społeczną i biurokratyczne regulacje świat w którym wszystkim będzie się cudownie żyło. Raj na ziemi. Trzeba tylko odpowiednio zarządzać ''zasobami ludzkimi", postawić na edukację, ochronę zdrowia, walkę o pokój. Mędrcy zapomnieli jednak o jednym. Zapomnieli o transcendencji, zapomnieli o tym że celem człowieka nie może być tylko i wyłącznie portfel, dobry wygląd i przyjemność zmysłowa. Jeśli człowiek nie dąży do wyższych celów jego egzystencja traci sens. Jeśli metafizykę zastępuje biologia a człowiek zaczyna myśleć tylko o zaspokojeniu swoich popędów faktycznie może zacząć przypominać zwierzę. Patrząc na ludzi żyjących tylko "tym światem" można uwierzyć w prawdziwość teorii niejakiego Darwina o pochodzeniu człowieka od małpy.
Niektórym wydaje się że nasz jakże cudowny świat będzie istniał wiecznie, świat w którym można bezkarnie zabijać dzieci ale nie można ich bić, można zabić rodziców ale nie można zabić włamywacza, można żyć całe życie z pomocy społecznej ale ciężko otworzyć własną firmę i zarabiać samemu na swoją rodzinę, można obrażać rodziców ale nie można dzieci, nie można obrażać fałszywych religii i sekt ale można a nawet trzeba wyśmiewać i obrażać Kościół Chrystusa. My reakcjoniści jednak wiemy że już nie długo a nadejdzie koniec tego świata, tej "schizmy bytu" jak po ewolucyjną rzeczywistość określił Joseph de Maistre. Nie mamy się czego obawiać nawet jeśli koniec ten będzie wiązał się z Parauzją. Powinniśmy się bać jeśli zboczymy z drogi i wstąpimy do szeregów wroga, do szeregów materializmu i zdziczenia. Dopóki jesteśmy po stronie Prawdy nikt i nic nam nie zagrozi. Si Deus nobiscum, quis contra nos?

Pavlvs


Quis...
Ciąg dalszy...






31