Wywiad z Józefem Marią Klumbem
 
Józef Maria Wilhelm Klumb jest liderem niemieckiej grupy Von Thronstahl, wykonującej różnorodną muzykę, w której tradycja łączy się w jedno z awangardą, a przeszłość inspiruje teraźniejszość i przyszłość. Von Thronstahl exploruje zatem obszary neoklasyki, neofolku, muzyki industrialnej, elektronicznej i rockowej, tworząc monumentalne kompozycje będące swoistym ucieleśnieniem idei konserwatywnej rewolucji na płaszczyźnie sztuki. Najnowszy album Von Thronstahl, wydany wiosną 2009 roku, nosi tytuł "Germanium Metallicum" i występują na nim m.in. Troy Southgate (H.E.R.R., Seelenlicht), Dymitr Bablewskij (Parzival), Damiano Mercuri (Rose Rovine e Amanti) i Plastique (Welle: Erdball). Inne znane tytuły VT to "Bellum Sacrum Bellum!?", "Imperium Internum" czy "Sacrificare". Jeśli chodzi o przesłanie, to stałym motywem VT jest motyw wojny ze współczesnym światem (mocno jednak osadzonej w jego realiach!) i tęsknoty za harmonią, symbolizowaną przez rzymski katolicyzm i ideę Imperium. Ale to przecież nie wszystko: jest tu bowiem także nutka dandy-dekadencji, echa punkowej rebelii, pragnienie dziecięcej niewinności, miłość i wojna - oraz wiele innych rzeczy...

(Tłumaczenie z języka niemieckiego: Hajnc vel Prusky (wielkie dzięki!), z języka angielskiego: ATW)


Jaki wpływ na Twoją twórczość miała scena industrialna? Z pewnością w muzyce Von Thronstahl (czy np. Preussak) można zauważyć pewne elementy industrialne (mechaniczne rytmy, experymenty brzmieniowe, wykorzystanie techniki kolażu dźwiękowego etc.). Czy nie jest jednak tak, że lwia część przedstawicieli tej sceny zatrzymuje się na etapie negacji bądź też pozbawionej komentarza "expozycji okropności", nie wyciągając wniosków, nie wypełniając pustki?
Otóż to: negacja wraz z GROZĄ stanowią cechy INDUSTRIALU pochodzące jeszcze z pionierskich czasów tego gatunku. Jest to nieco perwersyjny aspekt łączący się z estetyką pełną trupów, zniszczenia, upadku i rozkładu. Możliwe, że łączy się to z żarłocznością miejskiego molocha, który wyrywa człowieka z naturalnych zależności, przepuszcza go przez industrialną maszynkę do mięsa i wyrzuca tylko skórę, kości i proch. Brak ducha, izolacja, zagubienie i industrialne społeczeństwo konsumpcyjne.
Coraz bardziej jednak człowiek związany z wszechświatem i naturą odzyskuje i miasto, i INDUSTRIAL, narzucając scenie, muzyce i sztuce własne prawa.
Nie upieramy się przy tym, co stare, odzyskujemy utracony teren; wypełniamy PUSTKĘ treścią, wnosząc ze sobą jasną estetykę; w końcu według swojego upodobania zmienimy nowoczesne miasto.

Nawiązując do zagadnienia poruszonego powyżej - czy zgodziłbyś się z twierdzeniem, że głównym problemem współczesnych artystów jest niekompletność, niepełność ich dzieł i postaw? Chodzi mi o to, że mamy np. rzesze punkowych czy industrialnych buntowników, którzy dostrzegają negatywne aspekty współczesności, ale w swojej refleksji poprzestają na jałowej kontestacji. Podobnie rzecz się ma z licznymi "neo-poganami", którzy sprzeciwiają się duchowej pustce epoki, jednocześnie jednak wzbraniając się przed powrotem do korzeni i zamiast tego wybierając błądzenie po niebezpiecznych ścieżkach "neo-gnozy" czy "ezoteryzmu". Czy również zauważasz takie zjawisko: prawidłowe rozpoznanie problemów i brak reakcji (lub niewłaściwa reakcja) na nie?
ARTYSTA nosi problemy w sobie – ponieważ nawiązuje ścisły kontakt z wszechświatami myśli mającymi burzliwą naturę. Kosmos, oddziałując na artystę, czyni z niego kanał, przez który przepływają walczące ze sobą prądy. Artysta zawsze walczy też z własnym rozdarciem – przetwarzanie zewnętrznych wydarzeń zawsze działa u niego na zasadzie intuicji, lub nawet instynktu. Czuje się rozerwany przez siłę, która jednocześnie utrzymuje świat w całości i rozdziera go na części. Obszar olbrzymich napięć; opisujesz ten stan przez metaforę muzyki punkowej, jak dla mnie wyjątkowo mądrze i trafnie. U podstaw tego ruchu legł IMPULS – muzyk podejmuje trop, nie wiedząc często, co właściwie robi (“BO NIE WIEDZĄ CO CZYNIĄ...”). Jest to aspekt bycia artystą i przekleństwo współczesnego świata – NA WSCHÓD OD EDENU. Właśnie tak, jak mówisz; musimy jednak podążać drogą rozwoju, zaczynając od punka jako etapu początkowego – od momentu NEGACJI, ZAGUBIENIA, WYKORZENIENIA, POTĘPIENIA wyrasta z biegiem czasu potrzeba istnienia czegoś, co można zaakceptować. Zaczyna się ODYSEA – jednocześnie błądzenie i poszukiwanie. Uderzając o brzeg, rozbijemy nasz statek – ale w końcu poczujemy rodzinną ziemię; otrzymamy ODPOWIEDŹ; będziemy w stanie wziąć udział w tworzeniu nowego KRÓLESTWA. W tym celu potrzebna jest AWANGARDA, która ponad nihilizmem wznosi się do słońca. TRADYCJA wzywa do tego, by ją przyjąć – ale nie wolno zrezygnować z możliwości jej zmiany. NIE WSZYSTKO, co trwa od 2000 lat powinno pozostać niezmienione. Nam jednak wolno czynić zmiany, gdyż nie kierujemy się odrzuceniem.

Płyty Von Thronstahl pełne są odniesień do muzyki rockowej i kultury popularnej. Czy postrzegasz to jako coś w rodzaju postulowanego przez barona Evolę "ujarzmiania tygrysa" ("ride the Tiger")? Czy taka przewrotna żonglerka może być ryzykowna, a jeśli tak - to na czym miałoby takie ryzyko polegać?
Sztuka ujeżdżania TYGRYSA tkwi w wewnętrznej równowadze, w panowaniu i kontroli nad własnym rozdarciem. Spójrz: koncert VON THRONSTAHL z całą energią i oprawą wizualną może przypominać piekło na ziemi; mogę stanąć w mundurze na scenie, rzucać się jak szalony i nawet wlać w siebie trzy szklanki whiskey; prawie jak w rock'n'rollu, który przyćmiewa nawet pozę nihilistycznego muzyka; krótko mówiąc, na jakiś czas mogę porzucić dystans i spuścić tygrysa ze smyczy, ponieważ jestem pewny własnej, wewnętrznej substancji, ponieważ nawet po trzech szklankach whiskey trzymam się wewnętrznego, złotego środka, który spaja moje uniwersum. Popkultura jest jak dziwka, którą wykorzystuję według własnych zasad i pomysłów. Dla własnych celów wykorzystuję popkulturę i rocka – gwałcę je – nie oszczędzam. Muzyka pop i rock jest moją niewolnicą.

Jak oceniasz - z pozycji świeckiego katolika - pontyfikat Benedykta XVI, w szczególności zdjęcie exkomuniki z czterech biskupów Bractwa św. Piusa X i "uwolnienie" Mszy Trydenckiej?
Papież Benedykt znajduje się w niezwykle trudnym położeniu. Niezwykle błyskotliwy umysł, który jest doskonale świadomy beznadziejnej głupoty świata. Jasne, że będąc młodszym w dużym stopniu wziął udział w niewielkich pomyłkach 2. SOBORU WATYKAŃSKIEGO. Myślę, że od tamtego czasu uznał już wiele szaleństw modernizmu za ślepą uliczkę. Jak już powiedziałem, jego położenie jest o wiele trudniejsze od pozycji polityka sterowanego przez zewnętrzne grupy interesu. W obliczu skrajnie trudnej sytuacji na świecie nie pozostaje mu nic innego, jak kierować nawą Kościoła poza ramami dyplomatycznej grzeczności, aby przeprowadzić ją przez burzliwą epokę. SKRAJNIE TRUDNE.
Zawieszenie ekskomuniki rozumiem jako znak, który wskazuje na potrzebę naprawy niektórych skutków 2 Soboru. Pewien gest.
To dla mnie oczywiste: ryt Mszy posoborowej miał być TRIUMFEM masonerii nad Kościołem. Ta liturgia jest masońskim rytuałem.



Józef Maria Klumb...
Ciąg dalszy...

Często w swoich wypowiedziach porównujesz swoją przeszłość na "scenie muzycznej" do niebezpiecznej, ale i inspirującej Odysei. Wiadomo, że wywodzisz się ze sceny "punkowej" i "gotyckiej". Jak - z perspektywy blisko 25 lat - wspominasz tamte czasy?
To moja droga z ciemnej strony życia, przez przepaść oddzielającą mnie od Boga i ojczyzny w jasny dzień, powrót do porządku, rozumianego zarówno jako STARY, jak i NOWY porządek. Odebrano mi ojczyznę, to co rozumiem jako ojczyznę – inaczej mówiąc, wmówiono, że ziemia jest płaska; że za horyzontem płaskiej demokracji nie leży ojczyzna, a jedynie jałowe pustkowie. Moja odysea prowadziła mnie przez ocean tonącego świata; widzę światło, widzę brzeg – I widzę, że nowi władcy tego świata, którzy są dla mnie STARYMI władcami, uczynili z mojej ojczyzny burdel; zamiarem ponadpaństwowych potęg jest przerobienie całego świata na kurewski raj. Nie wyrażam na to zgody. Przeciw takiemu światu kurew używam jego własnej broni. Popkultura jest antidotum, którego nie przewidzieli.

Chciałbym zapytać, jak wyglądała twoja droga do katolicyzmu. Na płytach VT często pojawiają się kazania księdza Hansa Milcha. Czy jest to forma hołdu dla tej postaci, sposób jej "unieśmiertelnienia"? Jaki był jego wpływ na Ciebie i Raymonda, jak on - katolicki ksiądz tradycjonalista - postrzegał Was - młodych, "zbuntowanych" muzyków rockowych?
Widział w nas przednią straż, coś w rodzaju delegacji wysłanej z pustki, która wyszła z ciemności w poszukiwaniu drogowskazów. Jego słowa trafiały w czułą strunę – sam doskonale opanował sztukę ujeżdżania TYGRYSA.

(pytanie od jednego z czytelników): Czy wg Ciebie istnieje coś takiego jak specyficzna tożsamość kulturowa obszaru niemieckojęzycznego, a jeśli tak to czym się przejawia i jaki ma wpływ na Ciebie?
Wpływ, jaki mają na mnie Niemcy, ma ściśle intuicyjny charakter. Nie jestem w stanie słuchać żadnej opery Wagnera przez pięć godzin – wolę jego owertury – ale czuję związek z tym samym duchem, który wyrasta z naszej ziemi i kryje się w jego muzyce i jestem wobec niego zobowiązany. PARZIVAL, LOHENGRIN, ZŁOTO RENU – Ren sam w sobie – góry, zieleń stały się moją ojczyzną już w dzieciństwie. Prawie nie potrafię określić tego słowami.

W wywiadzie z Nilsem Wagnerem („Die Blaue Narzisse”: http://www.blauenarzisse.de/v2/index.php?option=com_content&task=view&id=538&Itemid=1) powiedziałeś iż "nie byłbyś użyteczny w ustroju, który postrzegasz jako idealny", że "jesteś człowiekiem epoki przejścia". Czy zatem w stosunku do współczesności przejawiasz odczucia ambiwalentne? Jakby nie patrzeć jesteś "contro il mondo moderne", ale zarazem wyrastasz z postmodernistycznej kontrkultury. A więc czy twoja postawa przypomina postawę żołnierza, dla którego ten stan walki, ścierania się, bycia na froncie - jest naturalny, zaś po zwycięstwie, w okresie "pokoju" niekoniecznie znalazłby dla siebie miejsce?
Och, to oczywiście ciekawy aspekt sprawy, niezwykle ciekawy. Tak, to do mnie pasuje. Tyle, że z natury nie jestem agresywny. Toczę wojnę ze światem nie ze skłonności do sporu, ale z tęsknoty za harmonią. Działam aktywnie nie dla walki, lecz dla harmoni, którą chciałbym odzyskać. Powiedziałem również, że nie mam zdolności twórczych, tzn. mogę sobie wyobrazić, że rozwalam cały ten burdel – ale nie jestem już w stanie wybudować w jego miejsce pałacu. Oczywiście, duże znaczenie ma to, że jestem rozdarty – jako dziecko swojej epoki. W jakiś sposób czuję się śmiertelnie ranny.

Opowiedz o pracy nad "Germanium Metallicum". Czym jest dla Ciebie ten album, jakie są jego założenia i inspiracje? Jak to się stało, że zmobilizowałeś do pracy tylu ludzi (Plastique, Dymitr B., Troy Southgate etc.)?
Istnieje kilka ważnych dla mnie płaszczyzn; zewnętrzna warstwa to deklaracja wojny z nadchodzącą humanitarystyczną dyktaturą Unii Europejskiej – przeciwko obcemu panowaniu i kierowaniu naszym losem, rządom cieni, idiotyzmowi Brukseli, finansowej oligarchii, superkapitalizmowi, według mnie również przeciw iluminatom i wszystkiemu, co sprzeciwia się Imperium i Cesarzowi. Posługuję się przy tym anarchistyczną wolnością i typowymi dla niej dekoracjami. Z drugiej strony album wypełniony jest alchemiczną energią; ezoteryczne znaczenie alchemii ma dla mnie mniejsze znaczenie, niż to się może wydawać, jednak patrząc w przyszłość można stwierdzić, że to wszystko jest bardzo zbliżone do procesu alchemicznego. Tworzenie związków okazało się łatwe, podążałem wewnętrzną ścieżką inspiracji i po prostu stworzyłem całośc z pasujących do siebie elementów.

Mniej więcej w tym samym czasie co "GM" ukazała się najnowsza płyta Current 93 - "Aleph At The Hallucinatory Mountain", również nagrana przy udziale wielu gościnnych muzyków. Czy miałeś już okazję ją słyszeć? Co sądzisz o tym zespole i Davidzie Tibecie, którego wędrówka poprzez "świat idei" również jest pewnego rodzaju Odyseją, wciąż chyba nie zakończoną?
W chwili obecnej mam niewiele do czynienia z jego nową muzyką – nie miałem jeszcze okazji poznać tej płyty. Ogólnie zastanawiam się, czy w ogóle bierze pod uwagę koniec swojej podróży. Wielu artystów woli po prostu cały czas żeglować po morzu. Dla mnie morze jest co prawda pociągające – ale moim celem jest brzeg.

Opowiedz coś o zapowiadanej płycie "Conscriptum".
Album ma to być zwykłą kompilacją unikalnych utworów, lub przeróbek, jak również fragmentów nie pasujących do koncepcji GM. Praca nad albumem sprawia mi jednak wielką przyjemność – i na pewno nie będzie nudno.

(pytanie od czytelnika): Jak odnosicie się do nurtu niemieckiej Rewolucji Konserwatywnej, czy i które nazwiska są dla was ważne oraz inspirujące, jaka jest żywotność tych idei w niemieckim obiegu kulturowym?
Życie kulturane Niemiec jest obecnie kształtowane przez parę wpływowych dzienników oraz zróżnicowaną i bogatą ofertę mediów. Dla szerokiej PUBLIKI ten temat nie istnieje. Myślę, że wszystko, co ma związek z REWOLUCJĄ KONSERWATYWNĄ jest ignorowane właśnie dlatego, iż potencjał tej idei mógłby zagrozić systemowi o wiele bardziej niż płytki nacjonalizm czy neonazistowskie podziemie. REWOLUCJA KONSERWATYWNA wskazuje szlaki, odpowiedzi, alternatywy, które w przeciwieństwie do neonazizmu nie prowadzą w nicość czy ślepą uliczkę. Przeszłość REWOLUCJI KONSERWATYWNEJ wyjaśnia nam wiele spraw – oddziaływuje naprawdę – wytycza pewną, choć powolną drogę.

(osobiste od ATW): Czy udział Plastique w „GM” może być początkiem jakiejś większej współpracy (split? wspólny projekt?) z Welle: Erdball? Co sądzisz o tej kapeli?
Zawsze muszę uważać na to, żeby nie naznaczyć współpracowników nadanym mi piętnem; zawsze zalecam im podążanie za mną w ukryciu, ale Plastique jest akurat taką artystką, której nie złamie żaden atak i która z góry nie da sobie niczego zakazać. Jeszcze przed dekadą tzw. “ruch antyfaszystowski” był w stanie złamać karierę muzyczną; w dużym stopniu przez to, że jego groźby przyjmowano poważnie. Obecnie te anty-siły porównuje się nie bez przyczyny z talibami. Wielce odpychające. Projekt WELLE ERDBALL jest sam w sobie niezwykle niezależny i ciężko wypracował swoją pozycję. Podoba mi się ich image i występy, oczywiście również ich muzyka. Nie istnieje jednak bezpośredni związek z zespołem – Plastique występuje wyłącznie w swoim imieniu i nie sądzę, że coś lub ktoś mogło ją zmienić.

Dlaczego postanowiłeś zadedykować "Germanium Metallicum" Fryderykowi von Trenckowi oraz Gerhardowi Szczesnemu? Szczególnie ta druga postać wydaje się być cokolwiek kontrowersyjna, ponieważ Szczesny był założycielem "liberalno-demokratycznej" Unii Humanistycznej".
Istotnie, Szczesny był założycielem "Humanistische Union" i moją dedykację poczyniłem z "szacunkiem dla przeciwnika", niemniej poziom tego człowieka (urodzonego w 1918, zmarłego w 2002), to coś czego już nie znajdziesz w obecnej erze "humanistycznej". Zawsze byłem pod wrażeniem jego poglądów i tego jak opisywał zagrożenia demokracji i liberalizmu pozbawionych "ładu opartego na wartościach" (Values Order, Werte-Ordnung). Takie krytyczne, ostre słowa ze strony inteligentnego przedstawiciela tzw. obszaru liberalizmu i humanizmu zawsze były czymś, co czytałem z zaciekawieniem. Bardzo szczera postać ze swoistego materiału, którego już nie znajdziesz. Przeciwnik naprawdę godzien szacunku.
Co do Trencka: zawsze odczuwałem sympatię do jego życia i walki. Rozpoznał, że francuscy królowie utracili swoją legitymację, utracili swoją magię i dziedzictwo wtedy, gdy zerwali swój związek z ludźmi - z ubogimi, z ludem. Utracili swoje poczucie rodzicielstwa - i w pewnych aspektach Rewolucja Francuska była reakcją zagubionych dzieci wymierzoną przeciw ich aspołecznym rodzicom. Ale oczywiście było błędem wierzyć, że "wyzwolony lud", zdziczały tłum - ma lepszą wizję społeczeństwa. Rewolucja Francuska ukazała nam prymitywne instynkty i najgłębsze piekło Humanizmu, Braterstwa i Wolności. Ponieważ Trenck rozpoznał monstrum kryjące się za ideą humanizmu - zatem stał się kolejną ofiarą gilotyny. Powinniśmy mieć nową Monarchię i powitać nowego Imperatora, bardziej boskiego niż ludzkiego.


40