Reakcjonizm jako anty-dyskordianizm (nie) wprost
 Jan Grzegolewski



Reakcjonizm jako anty-dyskordianizm...
Ciąg dalszy...

Aby rozwinąć myśl enigmatycznie zawartą w tytule niniejszego szkicu zacznę od krótkiego omówienia pojęć, do których się odnoszę. Termin „reakcjonizm” proponuję traktować jako określenie specyficznego rysu ideologicznego łączącego takie systemy światopoglądowe jak konserwatyzm, tradycjonalizm, monarchizm czy nacjonalizm. Jest to postawa sprzeciwu, odrzucenia współczesnego świata, zdecydowana wobec niego reakcja i przekonanie o konieczności powrotu do treści przeszłych przyobleczonych w formy minione lub całkiem nowe.
Starożytna grecka bogini Eris (łacińska Discordia) była władczynią niezgody i przeciwieństwem zarówno Harmonii jak i harmonii. Rzucając jabłko niezgody burzyła panujący porządek i wprowadzała w świat element pierwotnego chaosu. Właśnie do tego bóstwa odnieśli się w XX wieku twórcy ponowoczesnej religii (lub pseudo-religii) – dyskordianizmu. Na potrzeby szkicu wystarczy podkreślić, iż głównym założeniem dyskordianizmu jest wprowadzenie do istniejącego świata elementu chaosu. Odbywa się to (między innymi) poprzez wyśmianie zorganizowanych religii oraz wykazanie domniemanego absurdu wszystkich dogmatów. Na pierwszy rzut oka wydawać się może, iż istnieje pewne podobieństwo między dyskordianizmem a reakcjonizmem – obydwa te nurty dążą do wykazania bezsensu ponowoczesnego świata. Jest to jednak podobieństwo tylko pozorne. Dyskordianizm pełni w rzeczywistości rolę karnawału ponowoczesnego świata. Zadanie to realizuje na dwa sposoby. Po pierwsze – umożliwia humorystyczne potraktowanie fundamentów nie-rzeczywistości; jest wentylem bezpieczeństwa, który poprzez wyśmianie umożliwia oczyszczenie jednostki z niezgody na istniejący stan rzeczy. Po drugie – oczyszcza ponowoczesny świat z resztek Tradycji. Jest buldożerem wyrównującym ruiny starego porządku.
Eris/Discordia również pełniła rolę katartyczną wobec istniejącej wówczas rzeczywistości. Należy jednak pamiętać, iż – jak pisał René Guénon – karnawał jest elementem tradycyjnego świata, który umożliwia jego zdrowe funkcjonowanie. Karnawał stał się problemem, gdy z uzdrawiającego krótkotrwałego chaosu przerodził się w panujący porządek. Jak widać w diametralnie od starogreckiego różnym ponowoczesnym nie-porządku potrzebny jest rozładowujący napięcia i oczyszczający karnawał karnawału.
W tym momencie dochodzimy do sedna problemu – reakcjonizm wykazuje absurdalność istniejącego stanu rzeczy, jednak nie po to, aby śmiechem oczyścić nie-rzeczywistość i zapewnić dalsze jej trwanie. Reakcjonizm kładzie nacisk na paradoks, aby ogniem oczyścić świat z nie-rzeczywistości i przywrócić panowanie Tradycji. Reakcyjny paradoks jest zaprzeczeniem dyskordiańskiego – przeciwieństwem niezobowiązującej zabawy intelektualnej, która pomaga odpocząć od ponowoczesnego świata. Reakcjonizm przywołuje wyzwalającą moc paradoksu, która pozwala zniszczyć stworzone przez nie-rzeczywistość struktury poznawcze i przybliżyć człowieka do świata Tradycji.
Element erudycji i błyskotliwego wywodu dzieł mistrzów reakcji (takich jak: Joseph de Maistre, René Guénon, Julius Evola czy Mircea Eliade) nie może przesłonić prawdziwego oblicza reakcjonizmu – z jednej strony przepełnionego uwielbieniem dla Tradycji, a z drugiej pogardą dla nie-rzeczywistości. To właśnie stanowi najwyższy wymiar anty-dyskordiańskiego charakteru reakcjonizmu: uznanie istnienia obiektywnego i transcendentnego świata Tradycji oraz wynikające z niej odrzucenie świata ponowoczesnego. Reakcjonizm to również groza nadchodzącego końca, zimna pogarda, bezwzględne odrzucenie anty-Tradycji. Tego wymiaru wiary w Tradycję nie należy ukrywać, ani się go wstydzić. Reakcjonizm to nie zabawa, mimo że pobudza do gier słownych i myślowych oraz nie wymaga od swojego wyznawcy amputacji poczucia humoru.
Należy jednak pamiętać o tym, że przed reakcjonizmem stoi zadanie ze swej natury wręcz alchemiczne. Ma on doprowadzić do realizacji Opus Magnum na płaszczyźnie ideologicznej – a więc transmutacji świata idei. Reakcjonizm dokonać ma przeobrażenia tej dziedziny życia poprzez odbudowę jej więzi ze światem wyższym, nadprzyrodzonym – z pierwotną Tradycją. Światopoglądowy aspekt ludzkiego istnienia powinien zatem stać się nie tyle światem idei co Idei. Powinna nastąpić jego re-sakralizacja.
Ten alchemiczny wymiar reakcjonizmu jest niewątpliwie zadaniem niesłychanie skomplikowanym, które może być zrealizowane jedynie poprzez swoiste połączenie nagłych wybuchów radykalnego awanturnictwa oraz żmudnej długotrwałej pracy. Już samo to zestawienie stanowi coincidentia oppositorum, a więc nadaje reakcjonizmowi wymiar jeśli nie hierofaniczny, to co najmniej kratofaniczny, a co za tym idzie – numinotyczny.
Pytanie, które mocno absorbuje reakcjonistów oraz ich sympatyków, brzmi (oczywiście): „czy możliwe jest doprowadzenie świata idei do ponownej łączności z Tradycją?”. Dwie odpowiedzi, które jako pierwszą przychodzą na myśl, to potraktowanie tej kwestii w sposób rozstrzygający – pełne zwycięstwo i re-sakralizacja świata idei albo całkowita przegrana i tryumf upadku. Tertium non datur. Możliwe jest jednak wkroczenie na głębszy poziom problemu poprzez zadanie pytania: „jak może się zrealizować zwycięstwo reakcjonizmu?”. W takim wypadku nie możemy odwołać się do prostego „tak” albo „nie”. Oprócz pełnego zwycięstwa nad siłami chaosu albo przegranej i upadku dostrzec można co najmniej dwie inne odpowiedzi. Tryumf reakcjonizmu może także zrealizować się na płaszczyźnie jednostkowej. O tym, iż w przypadku pojedynczych ludzi nastąpiła faktyczna re-sakralizacja świata idei, świadczyć może chociażby fakt istnienia zarówno autora tego szkicu jak i jego czytelników. Pomiędzy zwycięstwem na płaszczyźnie jednostkowej i ogólnoświatowej znajduje się druga – pośrednia. Jest to utworzenie enklawy posiadającej łączność z Tradycją. Realnie istniejącej siły (duchowej, politycznej, militarnej, gospodarczej, ideologicznej itd.), która stworzyłaby schronienie dla reakcjonistów i umożliwiła im życie w zgodzie z odwiecznymi zasadami. Byłoby to Regnum Sanctum, którego zadania stanowiłyby ekspansja i podjęcie walki z siłami chaosu oraz przetrwanie do końca tego kosmicznego cyklu i nadejścia Złotego Wieku. To właśnie utworzenie takiej enklawy powinno stać się głównym celem żyjących ludzi Tradycji. Odkrycie anty-dyskordiańskiego wymiaru reakcjonizmu może przyczynić się do odkrycia pożądanego kształtu Regnum Sanctum oraz dróg wiodących do jego stworzenia.


Jan Grzegolewski

31