Pieśń Bachanta
Adam Danek

Zima na własnym, trawą nieporosłym grobie
Jak na straconym szańcu szamocze się z wiosną.
W ziemi i w ciałach budzi prądy przeciw sobie:
Spod zamarzłych grud gleby młode pędy rosną.
I ja, czując wiosenne poruszenia ducha,
W ostatnim dniu przedwiośnia spełniam moszczu puchar.

Od wschodu już nadchodzą nowe dni wiosenne;
Nie powstrzymają bóstwa zimy ich ataku.
Powietrze nasycone jest prądem, brzemienne
Krzykiem powracających do starych gniazd ptaków.
Zza gór słychać w dolinach śpiew krwi - śpiew miłosny:
To z wygnania czereda wraca bożków wiosny.

Zapłoną święte ognie znów u stóp menhirów;
Żmijowie opuszczą swe leża w ziem czeluści;
Wrócą pijackie, leśne gonitwy satyrów
Za gibkimi driadami, by korzeń w nie wpuścić;
Rusałki znów zatańczą na zielonych łąkach -
Przyzywa ich pierwszy grom wiosny, co się błąka

W ciemnych szparach na styku stalowoszarych chmur.
A może tylko huczą we mnie bełkotliwe,
Pijackie głosy, może to moich wspomnień chór ?
Noże światła z wolna przebijają pokrywę
Przedwiosennego nieba, huczą w jej szczelinach …
Mój puchar pusty. Służba ! Dawać więcej wina !

Komentarz
od naczelnego

Kolejne wiersze kol. Danka... Klasyczne, a zarazem wymierzone w przyszłość. Nutka dekadencji i ogień heroizmu.




20